ďťż
RSS

Statek aborcyjny "Langenort" we Władysławowie

Rap_fans


Holenderski statek klinika aborcyjna "Langenort" parę minut przed godz. 14.00 w niedzielę wpłynął do portu we Władysławowie. Kilkadziesiąt osób przywitało go okrzykami: "Mordercy", "Gestapo", obrzuciło jajkami i czerwoną farbą. Podczas przybijania statku nie obeszło się bez incydentów. Dwie młode kobiety zostały oblane czerwoną farbą. Jeden z mężczyzn próbował nożem odciąć linę cumowniczą, co uniemożliwili mu funkcjonariusze Straży Granicznej.
Jak oceniacie działalność prowadzoną na pokładzie statków należących do organizacji "Kobiety na falach"? Czy usunięcie ciąży jest zabójstwem? Czy powinna obowiązywać zasada "moje ciało, moja decyzja"? Czy państwo ma prawo za pomocą ustawy regulować kwestie związane z aborcją? Czy kościół ma prawo podsycać manifestację?
Piszcie chcę poznać wasze zdanie


Sex pistols - Bodies

She was a girl from Birmingham
She just had an abortion
She was case of insanity
Her name was Pauline she lived in a tree

She was a no one who killed her baby
She sent her letter from the country
She was an animal
She was a bloody disgrase

Body I'm not an animal
Body I'm not an animal

Dragged on a table in factory
Illegitimate place to be
In a packet in a lavatory
Die little baby screaming
Body screaming fucking bloody mess
Not an animal
It's an abortion

Body I'm not animal
Mummy I'm not an abortion

Throbbing squirm,
gurgling bloody mess
I'm not an discharge
I'm not a loss in protein
I'm not a throbbing squirm

Fuck this and fuck that
Fuck it all and fuck the fucking brat
She don't wanna baby that looks like that
I don't wanna baby that looks like that
Body I'm not an animal
Body an abortion

Body I'm not an animal
An animal
I'm not an animal.....
I'm not an abortion.....

Mummy! UGH!

aborcja = morderstwo

Czy usunięcie ciąży jest zabójstwem?
A czy ktokolwiek ma co do tego wątpliwości. Przecież nawet tzw. zwolennicy mówi.ą, że to jest zło, ale mniejsze.
Mój ulubiony polityk J. K. Mikke, jak jeszcze był w sejmie i ustalano zasady ochrony życia poczętego, wygłosił bardzo do mnie przemawiającą argumentację. Cytuję z pamięci:
"O czym my tu dyskutujemy? Musimy ustalić tylko jedno. Czy dziecko w łonie matki jest człowiekiem, czy częścią kobiety? Jeśli jest jedynie częścią kobiety, to nie ma co w parlamencie debatować nad tym, czy kobieta ma prawo np. obciąć sobie paznokcie. Ale jeżeli jest człowiekiem, to zabójstwo takiego dziecka jest równe zabójstwu dorosłego i powinno być w analogiczny sposób karane."
Naukowcy na całym świecie nie mają najmniejszej wątpliwości, że życie człowieka zaczyna się w momencie poczęcia - już cały kod genetyczny jest ustalony. Zatem kto ma prawo debatować nad tym, czy można zabijać jakąś określoną grupę ludzi? To robili zawsze skrajni lewicowcy: naziści od Hitlera i bolszewicy od Stalina i wszystkie inne lewice od rewolucji francuskiej poczynając (por. sprawa Wandei). Kto ma jednak odrobinę poczucia przyzwoitości nie zgodzi się na zabijanie najbardziej bezbronnych i potrzebujących miłości. I Kościół nie ma tu nic do dodawania. To są kwestie prawa naturalnego.
Wszystko się zgadza, spróbujcie jednak popatrzeć na tą sprawe z innej strony.
1.Mamy,obok Irlandii, najbardziej restrykcyjną ustawę aborcyjną w europie, a przy tym jesteśmy krajem biedniejszym niż "Zielona Wyspa" Wynik: W Polsce, ustawa jest wymieżona w najbiedniejszych! Na zabieg(nielegalny oczywiście) mogą pozwolić sobie tylko kobiety bardzo dobrze zarabiające. Wydaje się że przeciwnicy aborcji w nosie mają los kobiet,zmuszonych do urodzenia 5 czy szóstego dziecka. Bez środków do życia, bez szans i perspektyw.
2.Chyba nikt nie wierzy, że liczba dokonywanych u nas aborcji wynosi 200. Razem z podziem jest to ok. 200tys! Co z tego wynika? Lekarze dokonujący aborcji nie płaca od zarobionych w ten sposób pieniędzy podatku. Tracą w ten sposób wszyscy podatnicy. Przeciwnicy aborcji też.
3.Skoro zabiegi są nielegalne, nikt nie kontroluje warunków w jakich aborcja jest dokonywana i kwalifikacji lekarza przeprowadzającego zabieg.Dochodzi do tego, że zabiegów dokonują...stomatolodzy
Jak temu zaradzić?
1)Aborcja ze względów społecznych powinna byc dozwolona i refundowana przez Fundusz zdrowia. Nie ma to być środek antykoncepcyjny ale rarunek dla kobiet w ciężkim położeniu.
2)Legalna aborcja=więcej pieniędzy z podatków od ginekologów=środki na aborcje z pkt.1
3)Żaden nieprzygotowany lekarz nie zniszczy życia żadnej kobiety a aborcja będzie dokonywana w normalnych warunkach.



1.Mamy,obok Irlandii, najbardziej restrykcyjną ustawę aborcyjną w europie, a przy tym jesteśmy krajem biedniejszym niż "Zielona Wyspa" Wynik: W Polsce, ustawa jest wymieżona w najbiedniejszych! Na zabieg(nielegalny oczywiście) mogą pozwolić sobie tylko kobiety bardzo dobrze zarabiające. Mamy w Polsce ustawę zabraniającą zabijania ludzi na ulicy w celach zarobkowych. Wynik: Ustawa jest wymierzona w najbiedniejszych. Na nielegalne zabijanie na ulicy w celach zarobkowych mogą sobie pozwolić jedynie ci co mają duże "plecy" polityczne.

Wiesz PL. "Podoba mi sie" jak cynicznie podchodzisz do wypowiedzi innych. Zastanawiam się co chciałeś udowodnić banalizując tak wypowiedz Vincenco. W ten spłaszczający problem sposób można zavetovać wszystko "odkręcając kota ogonem". Nasze poglądy mają wiele wspólnego. Mianowicie są skrajne. szkoda tylko że leżą na dwóch różnych skrajach. Moze to i dobrze, bo jest z kim podyskutować o ile ten ktoś zachowa pewną konwencje dyskusji. Dyskutuje a nie naśmiewa się z wypowiedzi innych. Nie wiem ile masz lat, ale ja też nie jestem nastolatkiem, a może inaczej nastolatkiem byłem "naście" a może "dzieści" lat temu. Więc nie traktuj wszystkich jak małolatów i nie zachowuj sie jak byś wszystkie rozumy pozjadał. Wiem że studiowałeś teologię. To cie stawia w pewnej grupie społecznej do której ja nie należe. Z pewnością na genetyce też sie znasz. Mój dobry kolega udostępnił w necie taki text. Odnośnie aborcji i spojrzenia na to czy zarodek jest człowiekiem czy nie. Jest trochę długi i napisany trochę w twoim "cynicznym" stylem, ale warto go tu myśle przytoczyć w całości.
wywoła to pewnie dyskusję.

"Czy z ewolucyjnego punktu widzenia, pytanie, "kiedy zaczyna się człowiek (czy dowolny osobnik jakiegoś gatunku)", ma w ogóle jakikolwiek sens? Czy termin "osobnik" nie jest przypadkiem czysto umownym, sztucznym pojęciem, mającym zastosowanie jedynie po przyjęciu pewnych arbitralnych przybliżeń? Weźmy pod uwagę takie fakty, jak "koncepcja samolubnego genu" czy "fenotypu rozszerzonego". A także: endosymbiotyczną naturę komórki eukariotycznej, organizmy kolonijne (Volvox, rurkopławy), rozmnażanie wegetatywne (fragmentacja: gąbki, grzyby, glony; rozłogi poziomek, kłącza paprotników; regeneracja roślin, szkarłupni, płazińców; pączkowanie parzydełkowców itp.), skrajny mutualizm: helotyzm porostów, rozdzielanie (poliembrionia) zarodków i ich ewentualne ponowne łączenie się, powstawanie chimer (osobnik "poliparentny" powstały w wyniku fuzji kilku różnych genetycznie zarodków), czy wreszcie technika klonowania somatycznego metodą transplantacji jąder, opracowaną przez Willmuta. Przyznam, że do tych refleksji skłoniła mnie publiczna dyskusja w kwestii aborcji, która ostatnio ponownie rozgorzała. Jednak te rozważania mają chyba nieco szersze znaczenie: bioetykę i prawo do badań i eksperymentów na ludzkich embrionach (np. tak ostatnio superważne komórki macierzyste i progenitorowe). W USA, podobno kongres zakazał jakichkolwiek zabiegów naukowych na zarodkach ludzkich. Ponoć konsekwencje tego ograniczenia są dla amerykańskiej nauki opłakane. Obrońcy życia poczętego upierają się, żeby za początek życia ludzkiego (co ma być tożsame z przyznaniem pełnej protekcji prawnej) uznać "moment zapłodnienia". Jednak doskonale wiadomo, że "zapłodnienie" jest relatywnie długim i wieloetapowym (z "etapami" płynnie w siebie przechodzącymi) procesem. Załóżmy, że w ramach jakichś badań obserwuję "przyżyciowo" pod mikroskopem proces zapłodnienia ludzkiego oocytu. Kiedy, wg. obrońców życia poczętego, powinienem przerwać eksperyment, żeby "z czystym sumieniem" móc wywalić badany materiał do zlewu? POWYZSZA CZESC JEST SKIEROWANA DLA LUDZI MAJACYCH PORZADNE ROZEZNANIE W BIOLOGII. ustalenie, czy mozna postawic biologiczna granice, od ktorej zaczyna sie zycie osobnika, ma fundamentalne znaczenie. w przeciwnym razie, moment, od ktorego "rozpoczyna sie czlowiek" bedzie CZYSTO ARBITRALNA UMOWA SPOLECZNO-PRAWNA. ponizsza czesc jest skierowana DO WSZYSTKICH ZWOLENNIKOW "KONCEPCJI ZAPLODNIENIOWEJ". zakladaja oni, ze pelnoprawna istotą ludzką jest juz zaplodniona komorka jajowa (zygota). swoje (laickie) przekonanie opieraja na "kompletnosci materialu genetycznego" zygoty oraz jej "potencjale rozwojowym" (zdolnosci do rozwiniecia sie w "klasyczna" istote ludzka, o ile zostana jej zapewnione "odpowiednie warunki", czyli min. implantacja w macicy). nizej podam kilka paradoksow logicznych, zwiazanych z przyjeciem "koncepcji zaplodnieniowej" (wybralem te prostrze) 1) blisko 60procent wszystkich poczetych zarodkow ulega naturalnemu poronieniu (zatem na kazdego narodzonego czlowieka przypada 1,5 trupa!). wiekszosc poronien (polowa wszystkich poczec) ma miejsce, zanim matka w ogole zda sobie sprawe, ze jest w ciazy. jesli juz zygote mamy traktowac jako zywego czlowieka, to jest to tozsame z objeciem jej wszystkimi prawno-moralno-tradycyjnymi przywilejami i obowiazkami. zatem, oprocz prawnej ochrony zycia powinny obowiazywac ja takze inne przepisy np: rejestracja (po nadaniu imienia), akt zgonu, prawo spadkowe; a takze normy tradycyjne: zaloba, pogrzeb. z oczywistych przyczyn natury praktycznej, sprostanie temu jest niemozliwe. dlaczego zatem dla "prawa do zycia" mielibysmy robic wyjatek? rowniez kobieta, ktora z wlasnej winy (alkohol, leki itp.) doprowadzi do poronienia (albo uszkodzenia) plodu, powinna odpowiadac, jak za normalne morderstwo. 2) "kompletna informacje genetyczna", taka jak zygota, posiada KAZDA JADRZASTA KOMORKA SOMATYCZNA ludzkiego ciala. odkad istnieje metoda klonowania somatycznego Willmuta (tego od dolly), komorki te maja rowniez "potencjal rozwojowy". procedura klonowania stanowi jedynie "odpowiednie warunki", analogicznie, jak dla zygoty implantacja w macicy. praktycznie kazda komorka ludzkiego ciala moze stac sie "klasyczna" istota ludzka! zatem, usmiercenie jakiejkolwiek ludzkiej komorki powinno zostac uznane za morderstwo, wg. kryteriow jakimi kieruja sie "obroncy zycia poczetego". trywialne drapanie sie po glowie usmierca setki komorek naskorka, dajacych sie potencjalnie sklonowac w pelnoprawnego czlowieka. to, do czego prowadzi konsekwentne trzymanie sie "koncepcji zaplodnieniowej" jest chyba oczywistym paradoksem nakazujacym jej odrzucenie! 3) bliznieta jednojajowe NIE POWSTAJA W WYNIKU ZAPLODNIENIA, lecz poprzez klonowanie zwane poliembrionia: podzielenie sie pierwotnego zarodka na kilka czesci, z ktorych kazda rozwinie sie w identycznego blizniaka. mimo, ze nie powstaja w wyniku zaplodnienia (tak samo, jak "klony" typu dolly), lecz chyba nalezy uznac je za zywe? ale pojawia sie tutaj pewien problem: skoro pierwotny zarodek byl juz czlowiekiem (mial dusze), to czy w wyniku podzialu zostal usmiercony (co sie stalo z jego dusza)? 4) wyobrazmy sobie, ze in vitro otrzymalismy zarodek(kilkukomorkowy). w celach np. diagnostycznych pobieramy z niego jedna komorke i niszczymy ja. reszte zarodka wszczepiamy do macicy, gdzie rozwija sie w czlowieka. jednak, gdybysmy identycznie postapili z odseparowana przez nas komorka, to ona rowniez stalaby sie normalna istota ludzka. zatem, czy usmiercajac ja zabilismy czlowieka? czym ta operacja rozni sie od zdrapania komorki naskorka czy zabicia jednego z blizniat tuz po urodzeniu? ale gdy od pojedynczego zarodka NIE ODZDZIELAMY pojedynczych komorek (czyli de facto nie powodujemy poliembrionii), UNIEMOZLIWIAJAC NARODZENIE SIE KOLEJNEGO CZLOWIEKA, to czy rowniez popelniamy morderstwo? 5) metoda in vitro otrzymujemy zarodek. rozwija sie on przez jakis czas, po czym rozdzielamy go na dwie czesci (powodujemy poliembrionie). oba zarodki rozwijaja sie pare godzin, po uplynieciu ktorych PONOWNIE LACZYMY JE W JEDEN ZARODEK, ktory wszczepiamy do macicy i czekamy na narodzenie sie dziecka. czy tutaj zabilismy jakiegos czlowieka? formalnie najpierw unicestwilismy pierwotny embrion (dzielac go) a nastepnie uniemozliwilismy rozwuj pary blizniat (laczac ja w jednosc). co (wg. osob wierzacych) dzialo sie z duszami zarodkow poddanych takim manipulacjom? [DLA WSZYSTKICH NIEZORIENTOWANYCH: PODOBNE ZJAWISKA ZACHODZA ROWNIEZ IN VIVO! "bliznieta syjamskie" sa skrajnym przypadkiem poznego sfuzjowania zarodkow monozygotycznych]. 6) metoda in vitro otrzymujemy dwa zarodki, KAZDY OD INNEJ PARY RODZICOW! rozwijaja sie one przez jakis czas, po czym LACZYMY JE W JEDEN ZARODEK! nastepnie wszczepiamy go do macicy i po 9miesiacach rodzi sie CHIMERA: osobnik majacy ok. 50proc. komorek pochodzacych z jednego zarodka (od jednej pary rodzicow) a pozostalych 50proc. - z drugiego zarodka (od drugiej pary rodzicoe). chimera moze miec np. laciata skore i wlosy, ale poza tym nie bedzie spacjalnie roznila sie od normalnych ludzi. w przypadku gdy laczone zarodki byly roznej plci, moga byc z tego smieszne efekty (hermafrodyta/interseks). czym wg. zwolennikow "koncepcji zaplodnieniowej" jest chimera? co sie stalo z duszami tworzacych ja wyjsciowych zarodkow? czym rozni sie chimera od osoby, ktora otrzymala przeszczep (serca, nerki, watroby, szpiku itp.) allogeniczny? [DO WSZYSTKICH NIEZORIENTOWANYCH: OPISANY WYZEJ PROCES MOZE ZACHODZIC ROWNIEZ IN VIVO! z tym, ze naturalne chimery sa diparentne, najwyzej triparentne a nie tetraparentne, jak ta tutaj opisana]. prosze osoby wyznajace "koncepcje zaplodnieniowa" o ustosunkowanie sie do wymienionych tutaj paradoksow. zignorowanie ich w ewentualnej dyskusji uznam za INTELEKTUALNA KAPITULACJE, tozsama z przyznaniem sie do upadku tezy o tym, ze "powinnismy uznac, ze ludzkie zycie zaczyna sie w momencie zaplodnienia", ktore otwiera swobodna droge do ABORCJI! zapraszam do dyskusji. pozdrawiam ludzi po "obu stronach barykady"".

Zastanawiam się co chciałeś udowodnić banalizując tak wypowiedz Vincenco.
Bynajmniej nie bagatelizuję problemu ani rozmówcy. Zwróciłem tylko uwagę na to, że stosując argumentację Vincenca, można dojść do absurdu, legalizując z przyczyn społecznych każde przestępstwo a nawet zbrodnię. Wybrałem formę ironii, bo jest mi bliższa. Ale problem jest wyjątkowo poważny. Przeczytałem uważnie artykuł. Jest pisany językiem hermetycznym, więc nie wszystko byłem w stanie sobie przyswoić, niemniej się starałem. Poniżej podaję powody, dla których jestem wciąż przeciwnikiem legalizowania zabijania dzieci poczętych.

1. Pomimo iluś tam lat pobierania nauki nie czuję się naukowcem. Dlatego intelektualnie mogę skapitulować. Nie jest to dla mnie powód do hańby. Ważna dla mnie jest prawda. Będzie ona zawsze obiektywna bez względu na to, czy ktoś potrafi ją udowodnić czy też nie. Mogę jej nie posiadać, ale szczerze szukam.

2. Wyznaję pogląd, że życie jest wartością wyższą (choć nie najwyższą) i wara komukolwiek od ingerowania w nie w tak zwanych celach "naukowych". Dlatego nie uznaję ani doświadczeń z klonowaniem, ani metody "in vitro" ani inseminacji itp... . Autor powyższego artykułu założył (w moim odczuciu jest to intelektualne nadużycie), że są to sprawy obojętne moralnie. Jak to wyrazili dzisiaj w liście biskupi polscy, zdaje się to być nową wersją neomarksizmu i postmodernizmu, zakładającego, że nie należy wartościować ludzkich czynów. Czyli, że nie istnieje podział na dobro i zło.
------------------------
Tak na marginesie, ok. 10 lat temu do jednej ze szkół w której miałem przyjemność dzielić się wiedzą z młodymi ludźmi, przyjechali ludzie z kuratorium, szkolić nauczycieli. Na radzie pedagogicznej przekonywali, znudzone zresztą grono, do tego, że nauczyciel nie ma prawa wartościować. Nie może np. powiedzieć, że nazizm hitlerowski był zły (czy dobry) tylko przedstawić fakty. A młodzież sama sobie wybierze. Jak powiedziałem "szacowne grono" zajmowało się w tym czasie głównie rozwiązywaniem krzyżówek i czytaniem "ambitnej" prasy kobiecej, więc prawdopodobnie w większości wogóle nie wiedziało o czym mówią prelegenci. Zaprotestowały jedynie dwie osoby: ksiądz (z urzędu) i pan od przedmiotów murarskich. A pozostali "humaniści" mieli to w "głębokim poważaniu". To była dygresja do tematu.
-----------------------
3. W związku z tym jest dla mnie obojętne, czy zycie zaczyna się w momencie zapłodnienia czy kilka godzin później. Pozostawiam tę kwestię autorytetom - a pomimo pewnych wątpliwości natury szczegółowej, większość świata nauki (co nie znaczy, że większość ma rację) - uznaje, że człowiek powstaje w momencie połączenia plemnika z komórką jajową. Dla mnie, laika w tej kwestii, jest to moment zaczęcia się człowieka i eksperymentować mogą na nim już tylko naziści et consortes. Problem duszy w ciele jest zbyt skomplikowany i wymagałby odwołania się do całej współczesnej antropologii chrześcijańskiej.

4. Przykład wystapień najsłynniejszego przeciwnika aborcji - dr Nathansona (przez 10 lat był ginekologiem wykonującym tzw. "zabiegi" i przynaje się do zabicia około 10 tysięcy dzieci nienarodzonych) wskazuje, że kwestia zabijania nienarodzonych dotyczy w większości sytuacji dziecka już dobrze wykształconego, które podczas "zabiegu" przeżywa potworny strach (kilkakrotnie zwiększone tętno) i potworny ból (wyrywa się mu po kawałku kończyny). Dlatego, z pobudek bynajmniej nie religijnych, a czysto humanistycznych stał się zagorzałym przeciwnikiem (por. jego słynny film pt. "Niemy krzyk").

5. Pozostaje jednakże problem, który poruszyłem w poprzedniej wypowiedzi, a który pomimo, że znany jest od dziesiątków lat, bywa skrzętnie pomijany jest przez lewicowe (99% całości) mass-media. Czyli problem kobiety poddającej się "zabiegowi".
Dokładniej SYNDROMU POSTABORCYJNEGO.
Psychologia mówi, że jest to coś na kształt tego, co przeżywali, po powrocie do domu, żołnierze amerykańscy walczący w Wietnamie. Dotyczy wszystkich kobiet poddających się aborcji. Pojawia się niekiedy od razu a niekiedy po kilku, kilkunastu lub kilkudziesięciu latach. Radzą sobie z tym w różny sposób. Spychając w podświadomość (co kiedyś zawsze wyjdzie), angażując się w ruchy na rzecz legalizacji aborcji, uciekając w skrajną dewocję lub stając się wojującymi przeciwniczkami. W skrajnych (wcale nierzadkich przypadkach) kończy się to samobójstwem. A zawsze jest związane z potwornym cierpieniem, którego nie można zestawić z cierpieniem wywołanym trudnościami ze skończeniem szkoły czy z trudnościami materialnymi (tak zwane przyczyny społeczne). Dochodzi do tego nieco słabszy syndrom postaborcyjny u osób z otoczenia. Namawiających lub, psychologicznie bardzo ciekawy "syndrom dziecka ocalałego" (dlaczego ja ocalałem, a mój brat lub siostra nie dostali prawa do życia?).
Reasumując: rozwiązywanie problemów ekonomicznych (tzw. racji społecznych) przez zabijanie innych osób daje efekt krótkotrwały, wywołuje natomiast całą masę problemów w przyszłości. Jak już mówiłem, nawet pomijając kwestie cierpienia i prawa do życia dziecka w łonie matki. Tworzy się potężna armia ludzi poranionych - którzy nie są w stanie prawidłowo funkcjonować w społeczeństwie. Wymagających specjalistycznego leczenia. Nie wiem, czy nie zauważyliście wzrastającej liczby ludzi chorych na depresje.

Dlatego dyskusja na poziomie genetyki, ciekawa, ale teoretyczna, nie przekonuje mnie. Jestem praktykiem i niejednokrotnie na bardzo głębokiej płaszczyźnie rozmawiałem z kobietami po "zabiegu" - i zawsze staję wobec problemu, że nie potrafię im pomóc. Dlatego nie chcę, żeby inne wchodziły w taki sam stan.
PL, nie wiedzieć czemu sprowadziłeś tą dyskusję do poziomu czwartej klasy podsawówki. Może po prostu w takim towarzystwie czujesz się najlepiej? Tam na pewno błyszczysz swoją mądrością i inteligencją. Powyżej tego poziomu nikt na Twoje głupoty się nie nabierze.
Chciałbym wyjaśnić kilka nieścisłości. Twój ulubiony polityk J.K. Mikke jest zwolenikiem legalizacji miękich narkotyków i wprowadzenia kary śmierci. Jak to się ma do takiego obrońcy życia jak Ty?
W pierwszym wypadku zabijanie następuje powoli, w drugim od razu. Nadmieniam iż akurat w tych kwestiach się z Korwinem zgadzam(w sumie to tylko w tych)
Jeszcze jedno, mógłbyś skończyć z gadaniem o 99% lewicowych mediów.Bodajże w temacie o UE udowodniłem, że to twierdzenie jest BZDURĄ. A jeśli ciągle Ci się nie podoba to kup rydzykowy dekoder i TRWAJ(M) w swoim przeświadczeniu razem z gazetą "Tylko Polska" pod red. l.bubla. Na pewno nie będziesz miał wtedy dostępu do tak radykalnie lewicowych mediów jak "Wprost" "Przekrój" czy TVN
A co do syndromu poaborcyjnego(czy jak wolisz postaborcyjnego) proponuje arykuł prof. Lecha Ostasza:
Krytyka ideologicznego używania terminu
"syndrom poaborcyjny"prof. Lech Ostasz*
Przeciwnicy dopuszczalności aborcji usiłują rozbudowywać i nadmiernie generalizować problem "syndromu poaborcyjnego". Taki syndrom zdarza się, owszem, ale też często nie ma on miejsca. Tych pierwszych przypadków jest mniej niż tych drugich, ale przedstawiciele ruchu antyaborcyjnego akurat nagłaśniają przypadki, gdy się zdarza. Jednak także i w tych nielicznych przypadkach dużo zależy od interpretacji.

1. Określenie syndromu
Jak zwykle, by uzyskać wartościową konkluzję, trzeba wyjść od doprecyzowania pojęć. Syndrom jest dość luźnym pojęciem psychologicznym, psychosomatycznym bądź medycznym.1 Syndrom ma co najmniej dwie warstwy:

rzeczywisty proces i efekt w postaci zaburzenia, czy dysfunkcji; może ona być: lekka, średnia lub mocna, a także krótkotrwała lub długotrwała;
warstwę interpretacyjną, sugestii, autosugestii, wiary:
pochodzącą od wpływu innych ludzi;
pochodzącą od siebie samego, tzw. autoobjaśnienie (lub jak wyrażają się niektórzy psycholodzy, np. M. Seligman, styl wyjaśniania).
Warstwę drugą można unaocznić efektem placebo. Podanie obojętnej pod względem chemicznym pigułki z silną sugestią ludzi z autorytetem medycznym, społecznym, etycznym osłabia lub nasila symptom, przyczynia się do skutku pozytywnego lub negatywnego. (...)
Badania syndromu nie są wiarygodne, gdyż można dobrać do badania taką grupę kobiet, że wykaże się to, co chce się wykazać. Dlatego nasza argumentacja nie idzie po linii wykazania czegoś w sposób empiryczny, lecz po linii mówiącej, że wolność wyboru danej jednostki jest na tyle ważna, że ma prawo ona wybrać aborcję nawet, gdyby w grę wchodził syndrom poaborcyjny.
Oczywiście, że taka ingerencja w organizm jak przerwanie ciąży oznacza czasowe osłabienie lub wytrącenie go z równowagi. Jednak ingerencja może być czasowym wytrąceniem z równowagi obecnej, z którą jest się w konflikcie (a więc równowagi niepożądanej), by wrócić do pożądanej równowagi: w tym przypadku równowagi z płodem (niepożądanym), do równowagi bez płodu. Organizm ludzki, w ogóle każdej istoty żywej, tak funkcjonuje, że co rusz jest lekko lub średnio naruszana równowaga, która jednak musi się utrzymywać, by organizm żył i prosperował. Każda interwencja lekarska jest jakimś czasowym zaburzeniem równowagi; bakterie, wirusy, pasożyty, czy mutagenne wpływy środowiska (w tym kosmicznego) co jakiś czas zaburzają równowagę w naszych organizmach. Nie ma nic nadzwyczajnego w czasowym naruszeniu równowagi w przypadku aborcji. Decydująca jest pożądana równowaga dla danej kobiety. Poza tym każdy człowiek ma prawo wystawić się na czasową nierównowagę. [...] Może np. napić się alkoholu, może wejść na himalajski szczyt (z ryzykiem śmierci, jeździć samochodem wiedząc, że w kraju wielkości Polski ginie corocznie w wypadkach samochodowych około 7 tysięcy ludzi), może dokonać amputacji kończyny, sterylizacji, czy aborcji, może rozbudowywać mięśnie przez długoletni trening, czy doprowadzać do ich zaniku przez długoletnią ascezę itd., celibat jest też ingerencją i zaburzeniem równowagi polegającej na nieużywaniu narządów płciowych (które ewolucyjnie wykształciły się do używania), zaburzeniem cyrkulacji hormonów związanych z tą aktywnością, zaburzeniem w sposobie postrzegania ludzi, prowadzącym do lęków, fobii. Można by więc mówić o syndromie celibatowym. W ogóle termin "syndrom" można dołączyć do każdej trudnej sytuacji, np. syndrom porzucenia, a nawet syndrom nadmiaru szczęścia, czy syndrom presji ideologicznej, syndrom przedślubny. (...)
Człowiek jest z definicji istotą myślącą i przynajmniej do pewnego stopnia autonomiczną. Musi więc mieć możliwość wyboru również czasowego braku równowagi w sobie samym.
Psychologia wykazuje, że nawet konsekwentne oczekiwania, nie mówiąc o nadmiernych, nasilają symptomy. Znany jest proces tzw. samospełniania się przyjętych założeń o kimś (o sobie, o innych).
Antyaborcjoniści to magowie negatywnego wudu. Tylko że wudu to prymitywna praktyka magiczna. A my żyjemy w cywilizacji, w której ceni się wiedzę, argumentację, racjonalność, prawa człowieka. Ale okazuje się, że stare wzorce zachowań: magia, wudu, wiara dogmatyczna, autorytarny posłuch i rozkazywanie (hierarchów religijnych i polityków prawicowych), że te stare praktyki są jeszcze aktualne w sferze życia erotycznego i prokreacyjnego. Jednak doprawdy nie można w społeczeństwie względnie wykształconych ludzi godzić się na takie uproszczenia, pseudopsychologię i masywny atak ideologiczny jaki stosują antyaborcjoniści.
Ale my krytykujemy praktykę, gdy organizacje kościelne i prawicowe narzucają w warstwie drugiej syndromu tylko negatywne sugestie. Prawdę mówiąc jakimże karłowaceniem ludzkiego życia jest to, że z puli możliwości: pozytywne, negatywne, neutralne sugestie dobiera się tylko negatywne. Cóż za redukcjonizm antropologiczny, cóż za krzywdzenie życia ludzkiego. Sądzę, że taki redukcjonizm trzeba rozpatrywać w kategoriach ideologii, ale pamiętajmy, że ideologia przedłużona i nadmierna staje się zaburzeniem psychicznym.

2. Stosowane mechanizmy
Organizacje antyaborcyjne twierdzą, że przerywanie ciąży zawsze szkodzi kobiecie, jej zdrowiu psychicznemu i fizycznemu. Te kobiety, które rzeczywiście miały powikłania potwierdzą to, ale potwierdzą tylko te, które je miały, nie zaś te, które ich nie miały. Jeśli ktoś zbierze jedynie przypadki kobiet, które miały jakieś powikłania, pominie przypadki tych, które ich nie miały i na tej podstawie dokona uogólnienia - to popełni błąd. Antyaborcjoniści popełniają ten błąd albo nie zdając sobie z tego sprawy, albo zdają sobie z niego sprawę, ale milczą, aby go wyzyskać ideologicznie.
A więc zdarza się niekiedy syndrom poaborcyjny; w takim przypadku potrzebna jest solidna pomoc psychoterapeutyczna i medyczna. Ale tylko wtedy, gdy się zdarzy nie wtedy gdy się nie zdarzy. Gdyż pomoc stosowana, gdy nie ma realnej dysfunkcji przemienia się w szkodzenie. Jeśli ktoś zrobi błędne założenie, że wszystkie kobiety po aborcji cierpią na syndrom, to idąc im z pomocą, szkodzi tym, u których on nie występuje, a tych jest większość.2
Organizacje antyaborcyjne absolutyzują syndrom poaborcyjny, generalizują nieliczne przypadki na wszystkie kobiety dokonujące aborcji, bo mają swoje motywy i cele. Jakie? Przede wszystkim jest to cel kontrolowania rozrodczości wszystkich kobiet. Ale cel to niezgodny z elementarnymi prawami człowieka i ich istotną częścią tj. prawami seksualnymi i reprodukcyjnymi.3 Inny motyw, to chęć ingerencji w intymność innych, kolejny to prawdopodobnie kompensacja własnych zaburzeń w sferze seksualnej; kolejny to służba, niemal paramilitarna, niemal ślepa, ideologii i organizacji religijnej, posłuszeństwo jej zwierzchnikom; kryje się za tym typ osobowości opisywany jako autorytarna lub sztywna. (...)

***

Ale zastanówmy się nad trudnościami związanymi z aborcją. "Doświadczenia kobiet [...] wskazują, że odczucia po przerwaniu ciąży zależą od różnych czynników: od okoliczności, w których doszło do ciąży lub które doprowadziły do aborcji, od relacji z partnerem, stosunku otoczenia, wyznawanej religii itp. Odczucia te (lub ich brak) nie są wspólne dla wszystkich kobiet i nie można ich przypisywać tzw. kobiecości. Mitem Ťsyndromu aborcyjnegoť manipuluje się szczególnie w Polsce - sterowanie poczuciem winy zawsze było skutecznym narzędziem kontroli."4
Odczucia te zależą - powie to każdy dobrze wykształcony psycholog - od uwarunkowań z wcześniejszych okresów życia. Jeśli ktoś nabył fobię, czy nerwicę natręctw w okresie przed zajściem w ciążę, i przed dokonaniem aborcji, to dokonanie aborcji może wzmocnić te wcześniejsze symptomy fobijne, czy nerwicowe. Wtedy stwierdzenie, że to aborcja je wywołuje, jako "syndrom" jest metodologicznie błędne. Ale wielu psychologów tzw. "wierzących" albo nie zna się na metodologii naukowej, albo zna się, ale przemilcza ją dla wykazywania tego, w co wierzą (lub czują się zobowiązani wierzyć pod naciskiem trwającym od okresu ich dzieciństwa). Ta sama argumentacja metodologiczna dotyczy wielu innych zjawisk związanych z życiem płciowym: gwałtem, rozwodem.
Tylko, że trzeba wsłuchać się w doświadczenia kobiet, w ich problemy. Nie zaś przychodzić do nich z ideologicznymi założeniami o charakterze dogmatycznym, jak czynią organizacje aborcyjne, "wierzący" lekarze, psychologowie, funkcjonariusze religijni i politycy prawicowi. Rzeczywiście tym ludziom trzeba postawić zarzut krzywdzenia kobiet w tych przypadkach, w których nie ma syndromu lub pogłębiania w tych, w których syndrom jest słaby lub wreszcie w tych przypadkach, w których oni indukują w kobietach syndrom. Powtórzę na przykładzie. Jeśli wokół kogoś, kto ma podwyższoną temperaturę ("gorączkę"), staną przedstawiciele organizacji społecznych, znajomi i będą dzień w dzień mówić, że jest obłożnie chory, że grozi mu ciężka choroba, że jest czegoś winny, że popełnia "grzech", jest "niemoralny" itp., to ów ktoś będzie na mocy definicji syndromu 2a) i 2b) - powiększał nie tylko swoje psychiczne doznania, ale i fizjologiczne symptomy.
Wobec kobiet myślących o aborcji lub/i jej dokonujących stosowany jest nie tylko efekt negatywnego placebo psychologicznego, magii podobnej do wudu, ale inny ćwiczony od stuleci w religii chrześcijańskiej: efekt egzorcyzmu. (...) Egzorcyzm polega na: uprzednim wmawianiu komuś, że tkwią w nim niebezpieczne dla niego demony, by później stosując tę samą ideologię rzekomo je z niego wypędzać, i by wreszcie, w trzecim etapie, zapełnić psychikę, umysł i podświadomość owego kogoś dogmatami i rytuałami związanymi z daną ideologią. Uzyskuje się bardzo "wiernego" wyznawcę, półautomatycznego zwolennika (który nie ośmieli się oderwać od ideologii z lęku przed powrotem demonów).
Antyaborcjoniści usiłują stosować elementy technik egzorcystycznych, nie mówiąc o nich wprost. Co robią wprost? Usiłują ubierać swoje techniki i swoją ideologię w to, co we współczesnym świecie ma największą siłę oddziaływania i autorytet - tzn. w naukowe "dane". Nie stoją za tym dane, lecz ustalenia spreparowane, które tylko w małym stopniu zasadzają się na wiedzy. (...)
Co można i należy im przeciwstawić: prawa człowieka, w tym prawa erotyczne i reprodukcyjne, wiedzę, konstytucję (którą niestety przedstawiciele tych grup zinterpretowali na modłę egzorcystyczną, szyldując się przy tym tytułami profesorów prawa), etykę uniwersalistyczną, zdrowy rozsądek, własny światopogląd.
By nie być posądzonym o upodabnianie się do nich powtórzę: zdarzają się przypadki powikłań psychicznych i psychosomatycznych po aborcji i wtedy termin może być użyty, są one jednak mniej liczne niż brak powikłań. Po wtóre są generowane w dużym stopniu przez tych, którzy je w kobietach indukują przez ogólny anonimowy wpływ społeczny, przez osobiste wmawianie.
Antyaborcyjnie nastawiona służba medyczna może wywołać u kobiet urazy zarówno psychiczne, jak i fizyczne. "Nawet dokonywana w szpitalu, zgodnie z prawem aborcja jest często [w USA, w latach 80-tych] łączona z jednoczesnym zabiegiem sterylizacji jako rodzajem kary za Ťprzestępstwoť pragnienia usunięcia ciąży, podobnie kobietom żądającym prostego zabiegu podwiązania jajowodów często proponuje się jako jedyną możliwość wycięcie macicy (histerektomię). Sadyzm podziemia aborcyjnego i szpitala, do którego zwraca się kobieta z krwotokiem po wadliwie przeprowadzonej czy samodzielnie wykonanej aborcji, nie są w końcu tak różne."5 Zauważmy pod kątem metodologii: ile kobiet, które uwzględnia się w statystykach, jako niepłodne po dokonaniu aborcji, są de facto niepłodne za sprawą opisywanego przez Rich procederu. Ta zmienna nie jest prawdopodobnie w tendencyjnych badaniach kontrolowana, i jest wykorzystywana do podnoszenia "danych" statystycznych dotyczących urazowości aborcji. Nie uwzględnia się też zwykle, czy aborcja dokonana była nielegalnie, czyli ze zwiększonym ryzykiem urazowości, czy legalnie, z rzetelną, adekwatną opieką medyczną, w tym psychologiczną, bez skażonych antyaborcyjnym nastawianiem i mizoginią medyków, czy pielęgniarek, lecz z takimi medykami i pielęgniarkami, które rzeczowo i bez ideologii, zgodnie z etyką ogólną i zawodową zajmują się takimi kobietami.
Syndrom postaborcyjny będzie częściej występował, gdy aborcja nie jest zalegalizowana. A więc ruch antyaborcyjny - wydatnie przyczynia się do zwiększania częstotliwości występowania syndromu poaborcyjnego. Przedstawiciele tego ruchu odpowiadają: przerwijmy koło zabraniając aborcji. Trzeba im odpowiedzieć, że jest to wykroczenie przeciwko prawom człowieka, w tym seksualnym i reprodukcyjnym. Członkowie tego ruchu mogą zabronić jedynie sobie samym (...) ale nie innym. Myślę, że chcą oni pognębić te kobiety, które ośmieliły skorzystać z prawa do wolności, po to by zastraszać inne, które w przyszłości śmiałyby czynić podobnie. Jest to stara technika nacisku ideologicznego. A wykorzystuje się podatny na manipulowanie "syndrom" (ze względu, jak pisałem, na magiczną otoczkę terminologii naukowej, i na łatwość manipulowania ze strony psychologicznej). By nie było wątpliwości to zachowanie antyaborcjonistów jest nieetyczne.
(...) Nie jest bowiem rzeczą etyczną nie pozwalać wybierać innym lub tak wybierać, że własny wybór blokuje wybory innych w przypadku, gdy blokowane zachowanie nie działa na szkodę innych lub szkoda, jaka się z nim wiąże, jest mniejsza niż w sytuacji, gdyby to zachowanie nie zostało podjęte. W sytuacji konfliktu aborcja jest zarówno dla płodu, jak i dla kobiety mniejszą szkodą niż fakt, że się jej nie dokonuje, czyli doprowadza do sytuacji, w której kobieta jest skazana na wychowywanie niechcianego dziecka, na borykanie się z ciężkimi warunkami społecznymi, czy na zagrożenie zdrowia, zaś samo niechciane dziecko narażone jest na zaburzenia, przejawiające się agresją, autoagresją, chronicznym poczuciem braku zadowolenia z życia itd. (...)

* Autor, psycholog i filozof, specjalizuje się w antropologii ogólnej i etyce; jest profesorem na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie.

Przypisy:

Przypomnę standardowe określenie syndromu: "Zespół współwystępujących cech lub objawów. W medycynie opis syndromu wyprzedza z reguły ustalenie etiologii i patogenezy schorzenia [...]. W psychologii stosowane jest niekiedy pojęcie syndromu (wiązki) cech osobowości, niekoniecznie w znaczeniu cech patologicznych." - Słownik psychologiczny (pod red. W. Szewczuk), Warszawa 1998.
Nie ma badań dotyczących wszystkich przypadków zachowań kobiet po zabiegu aborcji - i nie będzie, m.in. ze względu na prawo człowieka do zachowania intymności podczas korzystania z usług medycznych. Można jednak ustalić częstość występowania syndromu poaborcyjnego metodą szacunkową. Kobiety bez syndromu nie są rejestrowane w poradniach psychologicznych i szpitalach psychiatrycznych, raczej nie wracają do zamkniętego problemu (co jest naturalną zdrową reakcją). Jeśli liczyć liczbę aborcji dokonywanych w Polsce (dokładnie przez Polki) na około 200-300 tys. w roku, to liczba kobiet przejawiających znamiona syndromu poaborcyjnego - ustalona na podstawie oczekiwania przez nie pomocy ze strony służb psychologicznych i medycznych - powinna wynosić poniżej jednego procenta, najwyżej ok. kilku procent. Dlatego piszemy o zdecydowanej "mniejszości" powikłań poaborcyjnych w stosunku do ich braku. Z moich obserwacji wynika, że syndrom ten jest raczej rzadkim zjawiskiem i zależnym bardziej od wpływu społecznego niż od wsobnej części psychiki.
Patrz Karta Praw Seksualnych i Reprodukcyjnych MFPR, Warszawa 1999.
A. Solik, Niechże grzesznice cierpią w milczeniu, Biuletyn Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, 4, 2000, s.
A. Rich, Zrodzone z kobiety. Macierzyństwo jako doświadczenie i instytucja, tł. J. Mizielińska, Sic!, Warszawa 2000, s. 364.

PL, nie wiedzieć czemu sprowadziłeś tą dyskusję do poziomu czwartej klasy podsawówki. Może po prostu w takim towarzystwie czujesz się najlepiej? Tam na pewno błyszczysz swoją mądrością i inteligencją. Powyżej tego poziomu nikt na Twoje głupoty się nie nabierze.)
W logice to się nazywa argumentem ad personam - i ludzie kulturalni go nie używają. Hermetyczny bełkot profesora UWM jakoś do mnie nie dociera. Nie odpowiada mi też to, że ktoś zamiast odpowiedzieć na argumenty, najpierw mi ubliża a potem wklepuje tekst jakiegoś naukowca - zdecydowanego zwolennika zabijania nienarodzonych.
Po raz kolejny - tym razem bez wyrazów szacunku. Nie zamierzam prowadzić dyskusji na tym poziomie.
Bo to jest szpital, tu sie nie mysli tu sie zabija

IMHO aborcja to zbrodnia przeciwko ludzkosci - zabija cale pokolenia (dziecko, dzieci dziecka, dzieci dzieci dziecka i tak w nieskonczonosc)
PL nie mam nic do twoich poglądów. Ale podyskutowac warto. Świat byłby nudny gdymy wszyscy byli tego samego zdania.
Chciałem zapytać się tylko ciebie o jedno zdanie, w celu sprostowania. Pozwole sobie je zacytowac " .....które podczas "zabiegu" przeżywa potworny strach (kilkakrotnie zwiększone tętno) i potworny ból."
Co do strachu to ok, można to uznać bo zwiększa się entno płodu. NIech i tak będzie. Ale skąd wiesz że przeżywa BÓL !???. Powiedział (ten płód) o tym? Może KRZYCZAŁ podczas tego (aborcji). Jak można to stwierdzić?

Być może czepiam się, ALE BEZ URAZY.
Jedno krótkie zdanie:
Aborcji mówię NIE
Ziuta 89. Ile ty masz lat?
jeśli 89 to rok twoic urodzin to pogadamy za dziesięć lat na ten temat. Narazie "Powodzenia w dorosłym życiu"

Ziuta 89. Ile ty masz lat?
jeśli 89 to rok twoic urodzin to pogadamy za dziesięć lat na ten temat. Narazie "Powodzenia w dorosłym życiu"

A co ma do rzeczy wiek?
Znasz bajkę o "Nowych szatach cesarza" Andersena?
W tamtym przypadku prawde ppowiedziało dziecko nie uwikłane w zależności.

Jakoś mam sam sporo lat i podzielam zdanie Ziuty.
Znam też wiele kobiet - po różnych przejściach, które myślą podobnie.

Ziuta 89. Ile ty masz lat?
jeśli 89 to rok twoic urodzin to pogadamy za dziesięć lat na ten temat. Narazie "Powodzenia w dorosłym życiu"


bravo 89 to mój rocznik,i co nie mogę mieć zdania na ten temat?
http://www.seva.sotiko.pl...s/aborcja2.html


Dzięki za link.
Przeciwnicy aborcji nie mogą zruzumieć jednego - kobieta powinna mieć prawo do przerywania ciąży.To ma być jej suwerenna decyzja.To kobieta, a nie państwo powinno decydować o ciązy.Nikt ze zwolenników liberalizacji ustawy aborcyjnej nie jest mordercą - chcemy oddać kobietom należne im prawa.
A czy te zdjęcia zbulwersowały mnie? Tak.Czy uważam, że są tak okropne, że aż trudno je opisać? Tak. Czy jestem zwolennikiem liberalizacji ustawy aborcyjnej?Tak
Widze że długo szukałas takich zdjęć ! Jakieś (3 miesiące).
Brawo, wreszce znalazłaś!
Tylko trzeba było jeszcze zamieścić zdjęcia 5-cio, albo 3- latków przechowywanych w beczce na kapustę. Urodzonych i zmordowanyc po tym jak przeżyły kilka lat. Albo noworodków wrzuconych do śmietników. Czy miało by to miejsce gdyby aborcja była legalna? Niemówię tu o usuwaniu ciąży w sposób wyrzej pokazany ale np o tabletkach wczesnoporonnych.
Widze że długo szukałas takich zdjęć ! Jakieś (3 miesiące).
Brawo, wreszce znalazłaś!
Tylko trzeba było jeszcze zamieścić zdjęcia 5-cio, albo 3- latków przechowywanych w beczce na kapustę. Urodzonych i zmordowanyc po tym jak przeżyły kilka lat. Albo noworodków wrzuconych do śmietników. Czy miało by to miejsce gdyby aborcja była legalna? Niemówię tu o usuwaniu ciąży w sposób wyrz

Widze że długo szukałas takich zdjęć ! Jakieś (3 miesiące).
Brawo, wreszce znalazłaś!

Nie szukałam ich,wczoraj kumpela przesłała mi link na GG
"Spójrzcie na te zdjęcia!!!www.seva.sotiko.pl/harek/texts/abrocja2.html
czyż to nie jest okrutne?!Zapobiegajmy aborcji!!!Roześlij tę wiadomośc do 10 osób...itd."
Moi drodzy pamiętajmy że w łonie matki jest już człowiek żyjący dlatego aborcja to jest normalne morderstwo a jak matka nie chce dziecka to niech je po urodzeniu odda do domu dziecka i znajda sie rodziece zastepczy ktorzy przez cale swe zycie walcza o jedyne dziecko albo niech sie zabezpiecza a nie morduje pozniej. Dziecko to najcenniejszy skarb dla rodziców
każdy zasługuje na tą rodzicielską miłość .Jezus będąc na ziemi mówił :Przyjdźcie do mnie wszyscy , dlatego te morderczynie z Holandii nie wiadomo po co tu przyjechaly , niech sie powiesza i same sie zabija a nie zabijaja niewinne dzieci , dla nich morderstwa to przyjemnosc , nienawidze takich ludzi
PL co ty ???

cytat: ""Gdyby aborcja była legalna?" Przecież jest w większości krajów - w tym w również w Polsce. Gdyby była nielegalna ścigałoby ją prawo a tak nie jest. "

Powiedz od kiedy jest legalna aborcja w Polsce?
A może piractwo, jazda po alkocholu, posiadanie w domu AK47 i 5 kg materiałów rozszczepialnych teżjest według ciebie legalne ? ? ?

Stary! gdy np: sprzedaż alkocholu jest legalna to nie sprzedaje sie butelki wódki spod płaszcza w ciemnej bramie.

Gdyby aborcja była legalna to nie trzeba by było dokonywać takich zabiegów w konspiracji, a dokonywano by ich w przystosowanych do tego salach w asyście wszystkich potrzebnych lekarzy w razie komlikacji, a nie w konspiracji przy szczelnie zaciągniętych zasłonach aby broń boże jakiś (albo częściej jakaś) słuchcz/ka Radia MARYJA nie zobaczyła bopodniesie LARUM i sciągnie POLICJE z połowy miasta, jakby to była jaj sprawa. Jak tak sie bardzo przaejmuje to może sie zająć tymi biednymi dziećmi z domów dziecka (na jedno dziecko średnio przypada 1,5 zł dziennie OBOP)
albo dziećni z biednych wielodzietnych rodzin które czasami nie jedzą codziennie objadów.

Organy ścigania niebędą tym sie zajmować. Bo społeczeństwo "NORMALNE" dało na to ciche przyzwolenie tylko takie De...ile i ZACOFAŃCE z koła Radja Maryja i LPR-u najmocniej protestują
W przypadku LPR-u to zwykła kampania mająca na celu zwiększenie swojego elektoratu o zagorzałych i zdezorientowanych w sytuacji politycznej KATOLIKÓW Polskich. Jeśli wygrają wybory, jeśli wygrają to i tak nic z tym niezrobią. Niespowodują że nagle "PRZESTĘPCY", "MORDERCY NIenarodzonych " ginekolodzy staną przed sądem i zostaną skazani. Niesą w stanie tego zrobić, bo społeczeństwo, a przynajmniej większa jego część jest przeciwko
Uchwalili ustawe o zakazie ABORCJI i na tym koniec. Pozwole sobie przypomnieć jeszcze o tym iż ustawa ta mówi o zakazie aborcji i uświadamianiu między innymi młodzieży o sposobach zapobiegania niechcianej ciąży (bo przecież to leży u podstaw tej całej dyskusji) miało to zaowocować wprowadzeniem do szkół przedmiotu edukacyjnego o tej tematyce. I co?...... I nic ! Ciemnota zbulwersowała się że dzieciom na lekcjach będą "świństwa" pokazywać i skoncentrowała się na dalszej "produkcji" niechcianych przez nikogo dzieci. Piszę "niechcianych" dlatego bo rodzice ich niechcą, często biją, katują, upijają alkocholem trzymają w klatkach. Tak szanowni państwo to przykłady z naszej polskiej "ulicy", ekstremalnym przypadkiem jest że takie dzieci lądują też w "beczkach" martwe. Zabite przez swoich rodziców. Niechce ich takrze pańśtwo POLSKIE i stara się utrzymać kosztem 1,5 zł (średnio) dziennie. ZASTANÓWCIE się co można kupić za tak niebosiężnąkwotę.
Tak macie racje, niebrakuje osób mogących i chcących zaadoptować takie dzieci, ale tu nasza kochana Polska administracja ma kolejny komplet niespodzianek w postaci kłód które z radością ciska pod nogi ewentualnym kandydatom na rodziców adopcyjnych, z uśmiechem patrząc jak dziesiątkuje to ich szeregi. (Wiem coś o tym z autopsji)

Tak więc jeśli Drodzy kledzy (PL) i koleżanki nasz parlament przyjął ustawę o "Zakazie aborcji i edukacji sexualnej młodzieży" to należy taką ustawę wcielać w życie i egzekwować w całości albo wogóle nie.
Nie powinno sie prawa traktować wybiórczo i realizować tylko te łatwiejszą część mianowicie Zakaz Aborcji, a tę tródniejszą która wiąże sie z edukacją a co za tym idzie pozwoliła by stworzyć dodatkowe miejsca pracy traktuje sie tak jakby jej nie było.

Ale cóż taka już jest nasza mentalność POLAKA - KATOLIKA
Cytat:"Spójrzcie na te zdjęcia!!!www.seva.sotiko.pl/harek/texts/abrocja2.html
czyż to nie jest okrutne?!Zapobiegajmy aborcji!!!"

Ziuta89 a może wejdziesz na strony z ofiarami wojny w Czeczenii, Iraku, Jugosławii, Awganistanu i obejżysz sobie masowe groby ludności cywilnej miast i wsi zamordowanej bagnetami i nożami aby nie marnowac tak przecież drogocennej amunicji, albo film jak Rosyjski komandos podrzyna gardło Czeczeńskiemu chłopcu mówiąc że to terrorysta. Jest tam jeszcze kilka innych filmów, ale nieważne. (Te strony istnieją - niepodam adresu bo poco). Wtedy dopiero będziesz mogła powiedzieć że to okrutne.

Gdyby aborcja była legalna to nie trzeba by było dokonywać takich zabiegów w konspiracji, a dokonywano by ich w przystosowanych do tego salach w asyście wszystkich potrzebnych lekarzy w razie komlikacji, a nie w konspiracji przy szczelnie zaciągniętych zasłonach...

... (Wiem coś o tym z autopsji) ...

Zaczynam ci współczuć. Takie traumatyczne przeżycia. Ci maltretujacy cię rodzice, głodowe stawki dzienne. W takiej sytuacji masz pełną rację. Miałeś ciężkie dzieciństwo.

Natomiast jeśli chodzi o "tragiczne" warunki konspiracyjnej aborcji, to masz dane z czasopism s/f. Naprawdę, szystko odbywa się w państwowych lub prywatnych placówkach medycznych. Wykonywane przez zawodowych ginekologów (ceny kształtują się między 800 a 2000 zł w zależności od miasta) - używanie słowa "lekarz" uważam za nadużycie. Równie dobrze można powiedzieć o "lekarzach" eksperymentujących w Auschwiz-Birkrenau. Prawdziwy lekarz składa przysięgę Hipokratesa - i w myśl ducha jej leczy nie szkodzi. Tu uzasadnione jest określenie "dobrze płatny, wysoko wykształcony rzeźnik" (przepraszam przy tym wszystkich uczciwych rzeźników, którzy zabijają zwierzęta bez zadawania im zbędnych cierpień). Aborcjonista powoli rozrywa, potwornie cierpiące dziecko, na kawałki. Można to obejrzeć na słynnym filmie "Niemy krzyk".

Aha, jeszcze jedno. Wciąż suponujesz mi sympatie z LPR i słuchaczami ks. Rydzyka. Zapewniam cię, że nigdy nie byłem fanem Rydzyka, a LPR nie popierałem nawet przez sekundę. Więc zweryfikuj swoje dane na temat przeciwników legalizacji aborcji. To nie są jedyne środowiska.
cytat
"Zaczynam ci współczuć. Takie traumatyczne przeżycia. Ci maltretujacy cię rodzice, głodowe stawki dzienne. W takiej sytuacji masz pełną rację. Miałeś ciężkie dzieciństwo."

Nie zniżę sie do twojego poziomu PL. Nie tym razem. Nie będę tego komentował. Niech ktoś kto to przeczyta sam wyciągnie wnioski.
Zniżyłeś sie stary do pozoimu Rynsztoku. Jak niejesteś w stanie skomentowac czegoś jak na moderatora i dorosłego człowieka przystało to zaczynasz kpić i udeżasz "ponizej pasa" Powinieneś od dzisiej nosić przydomek GOŁOTA.

cytat
""dobrze płatny, wysoko wykształcony rzeźnik" (przepraszam przy tym wszystkich uczciwych rzeźników, którzy zabijają zwierzęta bez zadawania im zbędnych cierpień)"

Przeproś lepiej wszystkich dobrze płatnych, wysoko wykształconych, uczciwych lekarzy. Chyba że twierdzisz że takich niema.

cytat
"Wciąż suponujesz mi sympatie z LPR i słuchaczami ks. Rydzyka"
Wskarz mi miejsce w którym napisałem coś takiego w stosunku do ciebie (imiennie). Ten test z mojego ostatniego postu był skierowany do ogółu. Nigdzie nie napisałem że twierdze iż jesteśzwollenikiem LPRu itd. Skoro tak to odebrałeś to już twoja sprawa.
A i jeszcze jedno :
Znasz takie przysłowie "Uderz w stół a nożyce się odezwą"
cytat
"Wciąż suponujesz mi sympatie z LPR i słuchaczami ks. Rydzyka"
Wskarz mi miejsce
DUCHOWA ADOPCJA DZIECKA POCZĘTEGO
czyli ruch, do którego może się włączyć każda osoba, której jest drogie poczęte życie

Centralny Ośrodek Duchowej Adopcji istnieje na Jasnej Górze. Każda osoba, która włącza się do Ruchu zobowiązuje się do modlitwy w obronie poczętego życia oraz do osobistego wypełniania Jasnogórskich Ślubów Narodu. Dzięki przynależności do Ruchu udziela się pomocy zarówno dzieciom poczętym, których życie jest zagrożone, jak i cierpiącym z powodu grzechu zabójstwa poczętego dziecka.

Jak zrodziła się duchowa adopcja?

Powstała po objawieniach w Fatimie, stając się odpowiedzią na wezwanie Matki Bożej do modlitwy różańcowej, pokuty i zadośćuczynienia za grzechy, które najbardziej ranią Jej Niepokalane Serce. W roku 1987 została przeniesiona do Polski. Pierwszy ośrodek duchowej adopcji powstał w kościele OO. Paulinów w Warszawie. Stąd rozprzestrzenia się na cały kraj i poza jego granice.

Co to jest duchowa adopcja?

Duchowa adopcja jest modlitwą w intencji dziecka zagrożonego zabiciem w łonie matki. Trwa 9 miesięcy i polega na codziennym odmawianiu jednej tajemnicy różańcowej: radosnej, bolesnej lub chwalebnej oraz specjalnej modlitwy w intencji dziecka i jego rodziców. Osoba decydująca się na adopcję duchową nie wie, jakiej narodowości jest dziecko. Jego imię zna tylko Bóg. Do modlitwy za poczęte dziecko można dołączyć dowolnie wybrane dodatkowe postanowienia.

Jakie mogą być te dodatkowe postanowienia?

Dodatkowymi postanowieniami mogą być np.: częsta spowiedź i Komunia św., adoracja Najśw. Sakramentu, czytanie Biblii, post o chlebie i wodzie, walka z własnymi nałogami, pomoc osobom potrzebującym lub inne dodatkowe modlitwy (litanie, nowenny, koronki...). Należy jednak podejmować postanowienia realne, mając na uwadze indywidualne możliwości ich wypełniania. Niektórzy zadają sobie pytanie: czy można podejmować duchową adopcję bez dodatkowych postanowień? Odpowiedź brzmi: tak. Dodatkowe postanowienia nie są obowiązkowe, zależą od dobrej woli i zapału adoptującego.

Jakie są owoce duchowej adopcji?

Duchowa adopcja skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji. Pozwala matkom odzyskać wiarę w Boże Miłosierdzie, przynosząc pokój ich sercom. Jako bardzo konkretny, bezinteresowny i osobisty dar (modlitwy, ofiary i post), pomaga w szczególności ludziom młodym kształtować charakter, walczy z egoizmem, odkrywać radość odpowiedzialnego rodzicielstwa, uzdalniając do postrzegania miłość i seksu oczyma Boga. Ucząc systematycznej modlitwy i pozytywnego działania pogłębia kontakt z Bogiem. Pomaga odkrywać głęboki sens zaniedbanych praktyk ascetycznych. Może się stać czynnikiem odrodzenia wspólnej modlitwy i miłość w rodzinie.

Kto i ile razy może podejmować duchową adopcję?

Każdy: osoby świeckie, konsekrowane, mężczyźni, kobiety, ludzie w każdym wieku. Dzieci podejmują ją pod opieką rodziców. Duchową adopcję mogą podejmować także osoby żyjące w związkach nie sakramentalnych, osoby rozwiedzione. Można decydować się na nią wiele razy – ale za każdym razem adopcja dotyczy tylko jednego dziecka – pod warunkiem wypełnienia poprzednich zobowiązań. Za każdym razem trzeba jednak złożyć przyrzeczenie. Jeśli w jakimś dniu zapomni się odmówić modlitwę nie jest to grzechem. Grzechem bowiem jest świadome i dobrowolne zlekceważenie składanego Bogu przyrzeczenia. Przerwa, która trwa dłuższy czas (miesiąc lub dwa), przerywa duchową adopcję. Należy wtedy ponowić przyrzeczenie i starać się je dotrzymać. W wypadku krótkiej przerwy należy duchową adopcję kontynuować, przedłużając modlitwę o opuszczone dni.

Skąd pewność, że Bóg wysłucha modlitwy?

Naszą pewność opieramy na wierze we Wszechmoc i nieograniczone Miłosierdzie Boże. Bóg jest Dawcą Życia i Jego wolą jest, by każde poczęte dziecko żyło i było otoczone miłością rodziców.

Czy przyrzeczenia duchowej adopcji muszą być składane uroczyście?

Wskazane jest, by przyrzeczenia były przeprowadzane uroczyście (w kościele, w obecności kapłana), ale można je złożyć także prywatnie, np. korzystając z audycji radiowej na ten temat. Dzięki temu duchową adopcję mogą podjąć także osoby starsze, niepełnosprawne.

W jaki sposób można złożyć przyrzeczenia prywatnie?

Odczytać formułę przyrzeczenia (najlepiej przed Krzyżem lub obrazem) i od tego momentu przez kolejnych 9 miesięcy odmawiać jedną dowolnie wybraną tajemnicę różańca oraz modlitwę w intencji dziecka i rodziców. Dla zapamiętania dobrze jest zapisać datę rozpoczęcia i zakończenia modlitwy.

Jak krzewić modlitewny ruch duchowej adopcji?

Można pozyskiwać osoby zainteresowane duchową adopcją wśród znajomych i rodziny. Następnie postarać się o zgodę proboszcza na przeprowadzenie przyrzeczeń duchowej adopcji w kościele. Warto też skontaktować się z ośrodkami duchowej adopcji, gdzie można uzyskać materiały, pełne informacje oraz pomoc w przeprowadzeniu przyrzeczeń.
Oto ich adresy:

Centralny Ośrodek Krzewienia Duchowej Adopcji – Jasna Góra 42-225 Częstochowa; ul. Ks. A. Kordeckiego 2. Tel. (034) 65-66-88 (o. Ignacy Rękawek);
Klasztor OO. Paulinów, 00-263 Warszawa; ul. Długa 3. Tel. (022) 31-45-75;
Ośrodek Informacji Duchowej Adopcji 80-526 Gdańsk Brzeźno, ul. K. Dunikowskiego 1/A m. 6. Tel. (058) 43-50-07.
FORMUŁA PRZYRZECZENIA DUCHOWEJ ADOPCJI

Najświętsza Panno, Bogarodzico Maryjo, wszyscy Aniołowie i Święci, wiedziony pragnieniem niesienia pomocy w obronie nienarodzonych, Ja (...) postanawiam mocno i przyrzekam, że od dnia....................................., w Święto/ Uroczystość................................biorę w duchową adopcję jedno dziecko, którego imię jedynie Bogu jest wiadome, aby przez 9 miesięcy każdego dnia modlić się o uratowanie jego życia oraz o sprawiedliwe i prawe życie po urodzeniu. Postanawiam: – odmówić codzienną modlitwę w intencji nienarodzonego, – codziennie odmówić jedną tajemnicę różańca, – wypełnić moje dobrowolne postanowienia: .................................................................... .................................................................... .................................................................... ..................................................................... .......................................... podpis

MODLITWA CODZIENNA

Panie Jezu – za wstawiennictwem Twojej Matki Maryi, która urodziła Cię z miłością, oraz za wstawiennictwem św. Józefa, człowieka zawierzenia, który opiekował się Tobą po urodzeniu – proszę Cię w intencji tego nienarodzonego dziecka, które duchowo adoptowałem, a które znajduje się w niebezpieczeństwie zagłady. Proszę, daj rodzicom miłość i odwagę, aby swoje dziecko pozostawili przy życiu, które Ty sam mu przeznaczyłeś. Amen
Cytat: "Użycie słowa tylko zalicza mnie w ich poczet"

Wyłumacz mi dlaczego?
Text niebył skierowany do Ciebie, a skoro się utożsmiasz to twój problem.

Nie wmawiaj mi że coś ci "SUPONOWAŁEM"

Cytat: "Użycie słowa tylko zalicza mnie w ich poczet"

Wyłumacz mi dlaczego?
Text niebył skierowany do Ciebie, a skoro się utożsmiasz to twój problem.

Nie wmawiaj mi że coś ci "SUPONOWAŁEM"

No cóż. Jak masz problem z rozumieniem polskiego języka spróbuję prościej.

Użycie sformułowania:
"tylko takie De...ile i ZACOFAŃCE z koła Radja Maryja i LPR-u najmocniej protestują"
Masz Wielki PROBLEM ze zrozumieniem BLIŹNIEGO
CZeipasz sie znaczenia poszczególnych słów a nierozumiesz CAŁOŚCI (prawie jak nasi politycy - zupełnie nie rozumiem dlaczego jeszcze nie siedzisz na Wiejskiej?)

Widze że uwielbiasz selektywnie czytać widomości (ciekawe czy Biblię też czytasz selektywnie)
Czytając w sposób przdstawiony przez ciebie można również zrozumieć z dzisiejszej Gazety Telewizyjnej że ktoś chce zamordować Urbana, albo sklonować Jaruzelskiego.

TO TYLE!

ps: Chyba najlepiej wiem, co chiałem przez to powiedzieć, a jak już mówiłem, skoro Ty rozumiesz to inaczej to Twój PROBLEM.
Wydaje mi sie że dyskusla ODDALA sie niebezpiecznie od tematu !!!
i koncentruje sie na udowadnianiu sobie kto ma racje, kto co chiał przez coś powiedzieć. Co miał ktoś na myśli pisząc dane zdanie i poszczególne słowa.
DALSZA DYSKUSJA STAJE SIE i***
(Spodziewam się że PL odpowie na ten mój post - BO JEGO ZAWSZE MUSI BYĆ NA GÓRZE - JEGO ZDANIE MUSI BYĆ ZAWSZE OSTATNIM ZDANIEM).

Z mojej strony THE END

(w tym temacie)
Wszyscy sa przeciw zabijaniu dziecka (płodu)... A czy zastanawialiscie sie kiedys co mogloby wykluc sie z jajka, ktore spozywacie czesto?? Przeciez mogl byc z tego piekny pisklak, a pozniej kura... To tez jest jakby zamordowanie istotki, ktora sie jeszcze nie urodzila...

Wszyscy sa przeciw zabijaniu dziecka (płodu)... A czy zastanawialiscie sie kiedys co mogloby wykluc sie z jajka, ktore spozywacie czesto?? Przeciez mogl byc z tego piekny pisklak, a pozniej kura... To tez jest jakby zamordowanie istotki, ktora sie jeszcze nie urodzila... A pomyśleliście co by wyrosło z ziarna, piękna istotka - a tak ktoś to przerobi na chleb i zmarnuje.
Czy nie wydaje Ci się, że idąc tym tokiem rozumowania dojdziemy do absurdu.
Ludzie są jednak ważniejsi niż nawet najmilsze kurczaczki.

Przypomniał mi się wierszyk Andrzeja Bursy "Pantofelek" (cytuję z pamięci).
"Dzieci są milsze od dorosłych, zwierzęta są milsze od dzieci...
Mówisz, że rozumując w ten sposób dojdę do tego, że najmilszy jest pierwotniak pantofelek.
No to co. Milszy mi jest pantofelek od ciebie ty s***ynu."
Bez urazy. Po prostu - Ad absurdum.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ginamrozek.keep.pl