ďťż
RSS

Piotr Machalica

Rap_fans


Piotr Machalica



Ważniejsze daty:
1955. 02. 13 - Data urodzenia (Pszczyna)
1981 - Wykształcenie - rok ukończenia studiów (PWST w Warszawie)
1982 - Nagroda (zespołowa I stopnia Przewodniczącego Komitetu ds. Radia i Telewizji za osiągnięcia aktorskie, a w szczególności za przybliżenie postaci historycznych w serialu "Najdłuższa wojna nowoczesnej Europy")
1999 - (podczas IV Festiwalu Gwiazd w Międzyzdrojach odcisnął dłoń na Promenadzie Gwiazd)

Aktor Teatru Powszechnego w Warszawie. Ceniony wykonawca piosenki aktorskiej (m. in. nagrodzony na festiwalu piosenki w Opolu w 1986).
Syn aktora Henryka Machalicy, brat także aktora Aleksandra Machalicy.

Filmografia
1980 4, 5 w PUNKT WIDZENIA (1980; serial tv) Obsada aktorska (Ryszard, kolega Włodka z uczelni),
1980 RYCERZ Obsada aktorska (mnich),
1981 BYŁ JAZZ Obsada aktorska (kierownik domu kultury),
1981 POWOŁANIE (7), DZIĘKI CI, ŻELAZNY KANCLERZU (8), AUSROTTEN (9), NA WOJNIE JAK TO NA WOJNIE (10), OJCOWIE I DZIECI (11), PAŃSTWO W PAŃSTWIE (12) w NAJDŁUŻSZA WOJNA NOWOCZESNEJ EUROPY Obsada aktorska (Wawrzyniak Piotr),
1983 ADOPCJA Obsada aktorska (sędzia, kochanek Elżbiety),
1983 DO WIDZENIA, KOCHANI w SNY I MARZENIA Obsada aktorska (Tomasz),
1984 111 DNI LETARGU Obsada aktorska (więzień w szpitalu),
1984 CEREMONIA POGRZEBOWA Obsada aktorska (Jan Tarnowski, brat Stefana),
1984 IDOL Obsada aktorska (właściciel pokoju wynajmowanego przze Sołtana),
1984 UMARŁEM, ABY ŻYĆ Obsada aktorska ("Kmicic", współwięzień Wójcika na Pawiaku),
1985 LABIRYNT Obsada aktorska (Janusz, partner Wandy),
1985 MEDIUM Obsada aktorska (gauleiter),
1985 PAN W. Obsada aktorska,
1985 ROŚLINY TRUJĄCE Obsada aktorska (Juliusz, brat Adama, mecenas),
1985 POWRÓT PO ŚMIERĆ w TEMIDA Obsada aktorska (Franciszek Fikus, współlokator Rumienia),
1986 BOHATER ROKU Obsada aktorska (redaktor Tadeusz Odyniec),
1986 MASKARADA Obsada aktorska (Włodzio, asystent reżysera filmu "Mistrz sportu", współpracownik Michała Barczewskiego),
1986 TRIO (1986) Obsada aktorska,
1986 WERYFIKACJA Obsada aktorska (Olgierd, przyjaciel Marka),
1987 ANIOŁ W SZAFIE Obsada aktorska (aktor),
1987 BEZ GRZECHU Obsada aktorska (doktor Syski),
1987 1972 (1), 1973 - 1975 (3), 1977 - 1979 (6) w DORASTANIE Obsada aktorska (redaktor Zbigniew Kamiński),
1987 ŁUK EROSA Obsada aktorska (Zdzich Miechowski, mąż Maryśki),
1987 ZABIJ MNIE GLINO Obsada aktorska (kapitan Popczyk),
1988 BŁĄD W RACHUNKU Obsada aktorska (Tomasz Sokalski),
1988 DEKALOG, SZEŚĆ w DEKALOG Obsada aktorska (Roman),
1988 DEKALOG, DZIEWIĘĆ w DEKALOG Obsada aktorska (Roman Nycz, mąż Hanny),
1988 KRÓTKI FILM O MIŁOŚCI Obsada aktorska (Roman, mieszkaniec bloku Magdy),
1988 NOWY JORK - CZWARTA RANO Obsada aktorska (Wacek, kucharz w barze "Błysk" i perkusista),
1988 LES POSSEDES Obsada aktorska (Maurycy),
1989 KAPITAŁ, CZYLI JAK ZROBIĆ PIENIĄDZE W POLSCE . . . Obsada aktorska (Piotr Nowosad),
1989 STAN STRACHU Obsada aktorska (Byś),
1989 SZTUKA KOCHANIA Obsada aktorska (Olgierd Pasikonik, seksuolog),
1990 MARIE CURIE. UNE FEMME HONORABLE Obsada aktorska (Jean Perrin),
1991 KUCHNIA POLSKA Obsada aktorska (Henryk Kowalczyk),
1991 1, 2 w KUCHNIA POLSKA (serial tv) Obsada aktorska (Henryk Kowalczyk),
1991 PANNY I WDOWY Obsada aktorska (doktor Piotr, zesłaniec na Syberii),
1991 2 w PANNY I WDOWY (serial tv) Obsada aktorska (zesłaniec doktor Piotr),
1991 TAK TAK Obsada aktorska (Jan Miksiński, reżyser telewizyjny),
1991 V. I. P. Obsada aktorska (Rafał Salamon, realizator nagrań),
1992 1968. SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU Obsada aktorska (Henryk Kowalczyk),
1992 ENAK Obsada aktorska (Steve Good),
1992 3, 4 w KUCHNIA POLSKA (serial tv) Obsada aktorska (Henryk Kowalczyk),
1992 SAUNA Obsada aktorska (Milos),
1992 SMACZNEGO TELEWIZORKU Obsada aktorska (Tomasz Adler, burmistrz miasta),
1993 5 w KUCHNIA POLSKA (serial tv) Obsada aktorska (Henryk Kowalczyk, ojciec Marysi),
1993 POLSKI CRASH Obsada aktorska (komisarz Radkowski),
1993 TROIS COULEURS. BLANC Obsada aktorska (człowiek pod kantorem),
1995 ODWIEDZINY (4) w MASZYNA ZMIAN Obsada aktorska (Marian, tata Mikołaja),
1995 NIC ŚMIESZNEGO Obsada aktorska (Miki, starszy brat Adama),
1995 PESTKA Obsada aktorska (Paweł, były partner Agaty),
1995 SUKCES . . . (1995) Obsada aktorska (Henryk Jakubowski, prezes "Gravitu"; w rzeczywistości wystąpił w odcinkach 1-4, 6-7, 9),
1996 BAR "ATLANTIC" Obsada aktorska (Stanisław Poznański, właściciel baru "Atlantic"),
1996 TATOLUDEK (3) w MASZYNA ZMIAN. NOWE PRZYGODY Obsada aktorska (Tato Mikołaja),
1996 SZAMANKA Obsada aktorska (2 role: ojciec Anny, mężczyzna bez nóg na dworcu),
1997 POKÓJ 107 Obsada aktorska (docent Bochniak, wykładowca filozofii),
1998 1, 2, 3, 4, 5, 7, 8, 9, 10 w EKSTRADYCJA 3 Obsada aktorska (generał Bogusław Góra, szef BOR),
1998 SIEDLISKO Obsada aktorska (Robert Zborowski, mąż Katarzyny),
1998 ZŁOTO DEZERTERÓW Obsada aktorska (porucznik "Lotka"),
1999 PRZEPROWADZKA (2), ZWYCZAJNY DZIEŃ (3), RĘCE DO PRACY (4), ZIEMIA WYSYPANA (6), RAJSKA WYSPA (8), WIECZÓR KAWALERSKI (10), FIRMA BUDOWLANA "LOGO" (13), KONIEC Z NAMI (16) w JA, MALINOWSKI Obsada aktorska (Artur Oziębło),
1999 PRAWO OJCA Obsada aktorska (Robert, przyjaciel Michała),
2000 1 w 13 POSTERUNEK 2 Obsada aktorska (dyrektor szkoły),
2000 20, 26 w 13 POSTERUNEK 2 Obsada aktorska (dyrektor),
2000 NIEZNANA OPOWIEŚĆ WIGILIJNA Obsada aktorska (Tomasz Skrudziak),
2000 SUKCES (2000) Obsada aktorska (Henryk Jakubowski),
2001 AKTOR (7) w GARDEROBA DAMSKA Obsada aktorska (Tadeusz Olszewski, były mąż Beaty),
2001 KAMELEON Obsada aktorska (inspektor Leon Kamelski "Kameleon"),
2001 KAMELEON (serial tv) Obsada aktorska (inspektor Leon Kamelski "Kameleon"),
2001 POWRÓT SYNA MARNOTRAWNEGO (82), NARODZONE SZCZĘŚCIE (83), DECYDUJĄCE CHWILE (84), POTĘGA MIŁOŚCI (85) w NA DOBRE I NA ZŁE Obsada aktorska (kardiochirurg Sam, przyjaciel Burskich),
2002 DZIEŃ ŚWIRA Obsada aktorska (psychoanalityk),
2003-2004 RODZINKA Obsada aktorska (Jerzy Leszczyński),
2004 BUTY w MĘSKIE - ŻEŃSKIE Obsada aktorska (Mieczysław Jarosik, ojciec Zosi),
2004 ZIELONE POMIDORY (5) w PENSJONAT POD RÓŻĄ Obsada aktorska (Andrzej Ligęza),

Nagrody filmowe:
1988 ZABIJ MNIE GLINO Nagroda Szefa Kinematografii za twórczość filmową w dziedzinie filmu fabularnego za rok 1987

Varia:
1986 NA KŁOPOTY... BEDNARSKI Piosenka: TRES RIEN, SEHR GUT - Wykonanie piosenki (-nek)
1989 SZTUKA KOCHANIA Piosenka: W KIESZENIACH SPODNI NOSZĘ JAZZ - Wykonanie piosenki (-nek)


Piotr Machalica i Edyta Olszówka
Daliśmy sobie drugie życie
Obydwoje stracili w życiu wiarę w miłość. On odszedł od żony, która wpędziła go w gigantyczne długi. Ona leczyła rany po kolejnym, nieudanym związku. Mężczyzna po przejściach i kobieta z przeszłością, którzy spotkali się na ostrym życiowym zakręcie, by odnaleźć wspólne szczęście na przekór wszystkiemu. PIOTR MACHALICA i EDYTA OLSZÓWKA tylko nam opowiedzieli trudną historię swojego uczucia, za które zapłacili wysoką cenę.
Opaleni, uśmiechnięci, pachnący oceanem. Właśnie wrócili z wakacji w Wenezueli. Gdy siedzimy w jednej z warszawskich kawiarni, nieustannie patrzą sobie w oczy i trzymają się za ręce, jak para beztrosko zakochanych nastolatków. Ten wyjazd dobrze nam zrobił - mówi Piotr. - Wreszcie mogliśmy spojrzeć na pewne sprawy z dystansem i zobaczyć, że życie mimo wszystko może być piękne. A pomyśleć, że kiedy spotkałem ich po raz pierwszy pół roku temu, przypominali parę zdruzgotanych życiowych rozbitków, którzy mają tylko siebie, a przeciwko sobie - cały świat. Kilka miesięcy wcześniej gruchnęła wiadomość, że Piotr Machalica zostawił żonę i dwoje dzieci bez środków do życia. On, którego wieloletnie małżeństwo stawiano w aktorskim światku za wzór, nagle odszedł do innej. Dał się omotać kobiecie młodszej od siebie niemal o połowę, która w dodatku ma reputację pożeraczki męskich serc, niestałej w uczuciach. Tak przynajmniej wynikało z licznych medialnych relacji. W gazetach pojawiły się zdjęcia zrozpaczonej żony Piotra w towarzystwie dwojga kilkuletnich dzieci, chociaż jego syn i córka to w rzeczywistości dorośli ludzie. Tytuły w rodzaju "Czekałam na niego z gorącą zupą, a on nie wracał" chwytały za serce. Medialna manipulacja zrobiła swoje. Wywołała szok i oburzenie. Jak on mógł zrobić coś takiego? I dlaczego? Przecież byli tacy szczęśliwi. Wiedli dostatnie życie, jeździli dobrymi samochodami, urządzali dom, nigdy się nie kłócili. Ona prowadziła swoją firmę - sieć sklepów z butami, on nie narzekał na brak aktorskich propozycji. Nawet znajomi Machaliców byli przekonani, że ich związek to sielanka. - Nie chciałem swoimi problemami obciążać innych - tłumaczy Machalica. - Zawsze miałem tendencję do przeżywania wszystkiego w środku, robienia dobrej miny do złej gry. Tylko niewielu najbliższych przyjaciół wiedziało, że za tą fasadą toczy się małżeńska wojna, za którą Machalica zapłacił dobrym imieniem, majątkiem i głęboką depresją. Wylądował nawet w szpitalu z objawami nerwicy psychosomatycznej. Czuł fizyczny ból związany z tym, co przeżywał. Nie mógł normalnie pracować, myśleć, funkcjonować. - Domyśliłam się, że ma problemy, ale on starał się nie pokazywać niczego na zewnątrz, nigdy się nie skarżył - mówi Edyta Olszówka. To ona była najbliżej, kiedy Piotr zastanawiał się, co robić ze swoim życiem. Były chwile, kiedy chciał skończyć ze sobą. Na to wszystko nałożyła się jeszcze tragiczna śmierć jego ojca, który zmarł po upadku z konia.

Jedynie Edyta dawała Piotrowi nadzieję, że może być lepiej. Sama przeżyła wiele osobistych dramatów, niedawno zakończyła nieudany związek, próbowała na nowo poukładać sobie życie. Wielogodzinne rozmowy z Piotrem również dla niej były lekarstwem na brak szczęścia, samotność. Lgnęli do siebie, nawzajem liżąc emocjonalne rany. Nic nie zapowiadało tego, że ta przyjaźń zamieni się w związek, który całkowicie odmieni ich życie. - Długo ukrywali swoją miłość przed mediami. Pojawili się razem na zeszłorocznym festiwalu gwiazd w Międzyzdrojach, ale na pytanie, czy są parą, odpowiadali wymijająco. Mieli swoje powody. Teraz mówią, jak było naprawdę.

GALA: W jakim momencie poczuliście, że dopadło was uczucie?
EDYTA OLSZÓWKA: Żyłam w zagubieniu, z zawiedzionymi nadziejami, boksowałam się z losem. Mój świat był w dużym nieporządku. Znaliśmy się z Piotrem od 10 lat ze wspólnej pracy w teatrze. Zawsze wierzyłam, że któregoś dnia zjawi się książę na białym koniu, ale nigdy nie spodziewałabym się, że to będzie ten człowiek. Związek zrodził się z przyjaźni. Na początku nie miało to nic wspólnego z miłością. To był powolny, żółwi proces, wsparty dziesiątkami długich rozmów. Dopiero potem dojrzała w nas decyzja: a może jednak byśmy spróbowali?
PIOTR MACHALICA: Ja byłem totalnie potłuczony życiowo. Po wielu bojach z samym sobą doszedłem do wniosku, że już dłużej nie wytrzymam we własnym małżeństwie. Ten związek po 24 latach dobrnął do takiego etapu, kiedy już niczego nie dało się wyprostować ani wytłumaczyć. Jak większość ludzi nie znoszę pustki i samotności wokół siebie, a z drugiej strony jestem absolutnym monogamistą. Nie wchodziło więc w grę rozwiązanie pod tytułem utrzymuję fasadowy związek z żoną, a jednocześnie potajemnie spotykam się z kimś innym. Nie potrafiłbym tak lawirować. Odszedłem. Mimo że znałem Edytę od wielu lat, nigdy nie traktowałem jej jako swojej potencjalnej partnerki. Kiedy jednak w takiej życiowej pustce ludzie zaczynają się dogadywać, odnajdują wiele wspólnych cech. To jest podatny grunt, na którym może wykiełkować nowe uczucie. Tak też się stało. W pewnym momencie poczułem, że jestem w Edycie potwornie zakochany.

GALA: Jak dawno zaczął się kryzys w twoim małżeństwie? Nie próbowałeś ratować tego związku?
P.M.: Próbowałem wielokrotnie, ale bez większego powodzenia. Robiłem dobrą minę do złej gry, tworząc pozory udanego związku. Tymczasem już wiele lat temu nasze pociągi zaczęły jechać w kompletnie różnych kierunkach. Tak naprawdę wszystko zaczęło się psuć już w rok po ślubie. Wtedy nastąpił kryzys zaufania w naszym związku. Od tamtej pory już nigdy nie było do końca OK.

GALA: Dlaczego nie rozwiodłeś się już wtedy, skoro nie czułeś się szczęśliwy?
P.M.: Może powinienem? Przez dwa lata zachodziłem w głowę, co powinienem w tej sytuacji zrobić. Szukałem winy w sobie, byłem totalnie zamotany. Wreszcie uznałem, że skoro przysięgałem przed Bogiem, to muszę być konsekwentny. Sam pochodzę z rozbitej rodziny i chciałem tego oszczędzić mojemu synowi.

GALA: Kiedy podjąłeś decyzję o wyprowadzce z domu? Co było bezpośrednim powodem?
P.M.: W momencie kiedy zrozumiałem, że nie mogę naprawić swojego małżeństwa. Jednym z bezpośrednich powodów była kolejna awantura o to, że podobno za mało zarabiam. Wtedy dotarło do mnie, że moja żona zawsze bardziej ode mnie kochała pieniądze. Wyszedłem z domu z jedną reklamówką, pozostawiając żonie cały dorobek życia. Niedługo potem okazało się, że nie mam domu, samochodu, kompletnie nic. Jedyne, co posiadam, to gigantyczne długi, które będę pewnie spłacał do końca życia.

GALA: Jak to się stało? To wszystko wybuchło nagle czy narastało latami?
P.M.: Moja żona uparcie zajmowała się biznesem, chociaż nie miała na ten temat zielonego pojęcia. Robiła to na poziomie bazarowego straganu. Naiwnie ufałem, że wie, co robi. Dzięki kilku złożonym przeze mnie podpisom pobrała horrendalne kredyty na rozwój swojego interesu, których nie spłacała. Przez to stałem się dłużnikiem różnych instytucji finansowych, nie wiedząc nawet, co stało się z tymi pieniędzmi. Niestety, ofiarą jej manipulacji padło również kilku moich przyjaciół.

GALA: Nie czytałeś dokumentów, które podsuwała ci do podpisu?
P.M.: Trudno podejrzewać bliską osobę, z którą przeżyłeś ponad dwadzieścia lat, że świadomie wsadza cię na minę. Patrzyłem jej w oczy, pytając, czy na pewno wie, co robi, a ona uspokajała mnie, że tak. Kłamała, że biznes idzie fantastycznie. Tymczasem, o czym nie wiedziałem, ładowała nas w coraz większe tarapaty. Dowiedziałem się o tym dopiero po roku od rozstania, kiedy dostałem pierwsze wezwania z banku.

GALA: Edyta, co czułaś, kiedy ty się o tym wszystkim dowiedziałaś? To były przecież wasze początki bycia razem.
E.O.: Poczułam się przygnieciona tą sytuacją. Wcześniej żyłam jak egoistka. Obchodziły mnie głównie moje własne sprawy. Byłam na najlepszej drodze do powielenia modelu yuppie - ciężka praca, ostre imprezy, wszystko skoncentrowane wokół "ja" i wyjąca z samotności dusza w środku. Nagle okazało się, że jestem jedyną podporą dla starszego ode mnie mężczyzny, od którego to ja powinnam oczekiwać poczucia bezpieczeństwa. Przed oczami stanął mi szereg pytań: Jaki to ma sens? Jaka nas czeka przyszłość? Czy kiedykolwiek będziemy w stanie zbudować coś trwałego? Zwyczajnie bałam się, chciałam uciekać.

GALA: Kiedy wydało się, że jesteście ze sobą, media zrobiły z żony Piotra ofiarę, a z ciebie femme fatale, uwodzącą cudzego męża. Jak się z tym czułaś?
E.O.: Wszystko oparte zostało na łatwym do sprzedania gazetom schemacie - zostawił starszą dla młodszej. Media mają wielką siłę. Mogą zapytać o zdanie tylko jedną stronę i sprzedać to jako całą prawdę. Rola ofiary, którą przyjęła żona Piotra, jest prosta i bezpieczna. Idealizujesz siebie, nie przyznając się do jakichkolwiek błędów. Zmieniasz fakty, żeby stworzyć nową rzeczywistość, przychylną wyłącznie jednej stronie. Do tego zdjęcia z małymi dziećmi, podczas gdy są już dorosłymi ludźmi - czysta manipulacja. Po dwóch latach naszego milczenia i braku jakichkolwiek komentarzy żona Piotra wynajęła mieszkanie po sąsiedzku w miejscu, w którym mieszkam od lat. Ta chora sytuacja w imię "nie zaznasz szczęścia" doprowadziła do tego, że uciekliśmy na wieś, kilkadziesiąt kilometrów od Warszawy, unikając w ten sposób jakichkolwiek prowokacji. Przymusowe opuszczenie własnego domu nie było łatwe, ale odniosło dobry skutek. Jak tylko zniknęliśmy, pani się wyprowadziła.

GALA: Napięcie, w którym żyjecie, nie wpływa negatywnie na wasze relacje? Trudno być beztrosko szczęśliwym, mając za sobą takie przejścia.
E.O.: To nas cementuje. Jeśli zdarzają się wybuchy, to ze względu na różnicę charakterów. Nasz związek przypomina trochę włoskie małżeństwo. Kochamy się i kłócimy z równą pasją. Kiedy dochodzi do spięcia, wykrzykujemy sobie wszystko prosto w oczy, nawet jeśli boli.

GALA: Nie żałujecie, że ominął was etap motyli w brzuchu, tego oderwania od rzeczywistości, które przeżywają tylko zakochani?
E.O.: To związek, który od razu zaczął się od najcięższej próby. Z drugiej strony to jedno z najbardziej wartościowych doświadczeń w moim życiu. Obserwowałam studium człowieka, który odradza się z kompletnego upadku. Widziałam, jak człowiek, na którego barki zwalił się ogrom życiowych dramatów, powoli, krok po kroku, podnosi się z ziemi i staje na nogach, jak dziecko.
P.M.: Ja ciągle czuję motyle w brzuchu. Nie sądziłem, że w moim wieku spotka mnie jeszcze takie uczucie, dzięki któremu zmienię spojrzenie na świat i samego siebie. Ten proces ciągle trwa, a nasz związek z każdym dniem nabiera innych barw. W międzyczasie przygarnęliśmy bezdomnego kundla Bolka. Z każdym dniem z zabiedzonej sieroty zamienia się w radosne, zdrowe psisko. Ilekroć na niego spojrzę, przypominam sobie, kim tak naprawdę jestem (śmiech).

GALA: Czego nauczyliście się o sobie, przechodząc wspólnie przez tak wiele trudnych chwil?
E.O.: Wcześniej żyłam zupełnie beztrosko, nawet jeśli samotnie. Teraz odnajduję przyjemność dzielenia się tym, co mam, z bratnią duszą. To, czego przez lata poszukiwałam w różnych teoriach na temat życia, znalazłam w praktyce. Odkryłam u swojego boku wspaniałego człowieka, który mnie zmienił. Fascynuje mnie jego dobroć, prawość, a nawet ta spolegliwość, która często mnie denerwuje. To niesamowite, że dwumetrowy mężczyzna może być tak delikatnej konstrukcji. On mnie uczy kochać.
P.M.: Dla mnie ten związek to wielka szansa na drugie życie. Z natury jestem człowiekiem pogodnym i optymistycznym, o czym na długie lata zapomniałem. Teraz uczę się siebie na nowo. Nie mam nic, co mógłbym ofiarować drugiej osobie, oprócz swojego serca. Ta cała sytuacja sprawiła, że jestem dziś silniejszy. Po tym, co przeszedłem, czuję się niemal niezniszczalny. Nie wyobrażam sobie już niczego, co mogłoby mnie złamać. A to wszystko dzięki Edycie. Jeśli anioły istnieją, a wierzę, że tak, to ona jest jednym z nich.

Rozmawiał MARCIN PROKOP
Zdjęcia JACEK POREMBA/TALENTS

Makijaż wykonano kosmetykami Givenchy. Kostiumy Renata Potrzeba.









































Dziś jego urodziny (13.02.1955)

WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO


Piotr Machalica

Na boku robię swoje

Miłośnikom filmu kojarzy się przede wszystkim z rolą seksuologa w "Sztuce kochania" Jacka Bromskiego czy Romana w "Dekalogu, dziewięć" Krzysztofa Kieślowskiego. W teatrze wiele uznania przyniosły mu role: Jerry'ego w "Dwojgu na huśtawce", Bricka w "Kotce na rozpalonym blaszanym dachu", Mackiego w "Operze za trzy grosze". W pamięci widzów zapisał się także jako jeden z wykonawców spektaklu z piosenkami Jeremiego Przybory i Jerzego Wasowskiego "Zimy żal". Obecnie przygotowuje się do premiery spektaklu "Makia" Adama Kwaśnego i w jego reżyserii, opowiadającego o Alfonsie X, królu Hiszpanii. Trzynastego lutego skończył 50 lat.

Jeszcze niedawno, pod koniec lat 90., narzekał pan na niehigieniczny tryb życia zawodowego, czyli nadmiar przyjmowanych propozycji...

PIOTR MACHALICA: Cieszyłem się z tego. Jednak dość szybko zorientowałem się, że to dla mnie zgubna droga, prowadząca donikąd. Dochodziło do tego, że wiele razy czułem nieuczciwość takiego postępowania. Bo nie można dobrze wykonać zadania, kiedy rano przyjeżdża się na teatralną próbę, po jej skończeniu w pełnym biegu - na zdjęcia, a potem - do teatru. Ale to minęło bez specjalnych wysiłków z mojej strony. Teraz kręci się mniej filmów, teatrów telewizji. A oprócz tego, że zmieniły się warunki zewnętrzne, ja się zmieniłem. Pewnych ról już po prostu nie zagram.
Jest pan z tego powodu sfrustrowany?

Aktor jest dwa razy nieszczęśliwy w życiu - kiedy gra i kiedy nie gra. To zawód potwornie niesprawiedliwy. Nic w nim się nikomu nie należy. Najpierw trzeba mieć szansę, by pokazać się w odpowiedniej chwili odpowiednim ludziom, od których coś zależy. Nawet jak się ma etat w teatrze i dostanie rolę - to mimo najlepszych chęci można ją schrzanić. Uprawiam zawód, który wymaga umiejętności czekania. Są wśród nas tacy, którzy potrafią walczyć i tacy, którzy nie umieją.
A pan do których należy?

Ani do jednych, ani do drugich. Ja ten zawód poznawałem, zanim jeszcze zostałem studentem PWST. Kiedy miałem 16 lat, pracowałem jako froter w Teatrze Narodowym, potem jako bibliotekarz, a jeszcze później - fotograf. Obserwowałem setki młodych adeptów z wielką energią i dziesiątki nestorów, którym zaczynało już jej brakować. Zrozumiałem wówczas, że aktorstwo jest bardzo luksusowym zawodem. Powinien go wybierać ten, kto ma wiele siły, by znieść wszystkie czekające go upokorzenia. Trzeba mieć odporność i na porażki, i na sukcesy, a także dystans do siebie i świata. A jeśli komuś tego brakuje - powinien wybić sobie z głowy taki pomysł na życie. Przy tym wszystkim nie można zapominać, że jest to także jedna wielka zabawa.
Czyli jest pan silny?

Tak, jestem bardzo odporny na życie.
Zapewne przydało się to także w 1981 roku, kiedy skończył pan szkołę teatralną. Stan wojenny zamknął wielu pańskim kolegom drogę zawodową.

Nie przesadzajmy. Po dyplomie niemal cały mój rok udał się do Zielonej Góry i tam z satysfakcją uprawiał wymarzony zawód. To się skończyło po sezonie czy dwóch, ale - było. Nie wydaje mi się, żeby stan wojenny zaważył na czyjejkolwiek karierze.
Teatry wróciły do pracy dość szybko, ale bojkot telewizji i filmu trwał znacznie dłużej. Nie miał pan wątpliwości, czy uda się panu zaistnieć?

Na ten zawód składają się i film, i telewizja, i kabaret, i teatr. Jeśli coś odpada - a tak się zdarzyło w tym czasie - są jeszcze inne możliwości - wówczas były to na przykład teatry domowe, gdzie można było pogodzić swoje zawodowe ambicje z politycznymi sympatiami.
Od ponad dwudziestu sezonów jest pan etatowym aktorem warszawskiego Teatru Powszechnego. Nie pragnął pan przez ten czas zmian?

Prawdą jest, że od dwudziestu kilku lat jestem w jednym teatrze, ale w tym czasie zagrałem także w Ateneum, Syrenie, Prezentacjach, Na Targówku, brałem udział w przeglądach piosenki. Miałem szansę spotkać się z innymi zespołami, ludźmi, co jest bardzo pouczające, wzbogacające. Nigdy nie przeżywałem frustracji, że siedzę i nic nie robię, choć zdarzało mi się grać w sezonie tylko w jednej sztuce na macierzystej scenie. I być może dlatego jestem do dzisiaj w Teatrze Powszechnym.
To znaczy, że jest pan przywiązany do miejsca?

Nie do miejsca, lecz do zawiadowcy. Marzyłem o współpracy z dyrektorem Zygmuntem Hübnerem, którego poznałem jeszcze w czasie zajęć w PWST. Przyjął mnie do zespołu, mimo że miał wątpliwości. Po jego śmierci zauważyłem, że nasz teatr się zmienia. Pomyślałem jednak, że nie ma większego znaczenia, gdzie będę miał etat. A był mi on potrzebny, bo nie jestem superzorganizowanym facetem. Korzystałem z propozycji, które przychodziły. Były wśród nich ciekawe, ale i nieinteresujące. Te ostatnie też zdarzało mi się przyjmować z powodów finansowych.
Występuje pan z recitalem piosenek Brassensa i Okudżawy, monodramem Denisa Lumborga "Eddie E. ". Może nadszedł czas, by coś samodzielnie wyreżyserować?

Do tego potrzebne są odpowiednie predyspozycje, których dotąd w sobie nie odkryłem. Bałbym się wziąć na siebie odpowiedzialność za ludzi, których miałbym wmanewrować w mój pomysł.
A może stawia pan sobie za wysokie wymagania? Wielu pańskich kolegów nie ma takich skrupułów.

To jest ich problem.
To znaczy, że jest pan perfekcjonistą?

Do pewnego stopnia - tak. Ale przede wszystkim idealistą.
Wkrótce będzie pan uczył adeptów zawodu aktorskiego w szkole Macieja Ślesickiego i Bogusława Lindy. To zadanie też wymaga odpowiedzialności.

Nie, proszę pani. Jeśli chodzi o szkołę, a myślę, że trafniejszym określeniem w tym wypadku będzie studio, to odpowiedzialność wykładowcy polega tylko na tym, żeby nie zrobić komuś krzywdy. Natomiast ten, kto przychodzi, robi to na własną odpowiedzialność, za własne pieniądze. Może go to wzbogaci, może otworzy nowe horyzonty albo drogę do zawodu. Nikt jednak, kto przychodzi do jakiegokolwiek studia aktorskiego, nie może liczyć na obietnicę, że stanie się wielkim aktorem. Nauczyć się tego zawodu nie da. Mnie też nikt tego nie uczył. Miałem po prostu szczęście spotkać aktorów, którzy naopowiadali mi o tym fantastycznych rzeczy i zaświadczyli o prawdzie wygłaszanych słów swoimi dokonaniami. Byli wśród nich m.in. Tadeusz Łomnicki, Andrzej Łapicki, Ryszarda Hanin.
Ale adepci pewnie liczą na coś więcej...

Dosyć wątłe są dziś wzory młodych ludzi, którzy chcą zostać aktorami. W większości sprawiają oni wrażenie ludzi siedzących 24 godziny na dobę przed telewizorem, oglądających telenowele i amerykańskie filmy.
Pewnie znacznie bardziej marzą o zagraniu w tych filmach czy telenowelach niż o szekspirowskim repertuarze...

Po co sięgać tak daleko? Wystarczy wspomnieć o niemal zapomnianych w naszych fantastycznych kolorowych czasach - Słowackim, Mickiewiczu, Norwidzie. Opowiadają pięknie, wzruszająco o sprawach najważniejszych, skłaniają do myślenia. I co z tego? Najważniejszy jest dziś szybki montaż. Chwilami nie mogę na to patrzeć, bo odczuwam ból.
A co pana najbardziej boli?

Od czasu do czasu wątroba. Poza tym nic. Trzeba się pogodzić, że żyjemy w takich, a nie innych czasach. Jestem, podobnie jak większość, tylko pionkiem. I mam to w nosie. Na boku i tak robię swoje - to, co jest mi bliskie. Śpiewam Brassensa i Okudżawę, bo zajmuje mnie to, o czym opowiadają. Utożsamiam się z ich poszukiwaniami szczerości, braku zakłamania, prawdy, miłości. To mnie interesuje. A reszta to jest tylko dzisiaj, które minie szybciej, niż nam się zdaje.
Z tego, co pan mówi, wynika, że funkcjonuje pan na marginesie środowiska...

To raczej środowisko żyje na uboczu. Nie ma już ani Ścieku ani SPATiF, w których to miejscach ludzie spotykali się, pili wódkę i opowiadali sobie o swoich radościach i smutkach. Ten czas już dawno minął. Dawniej, po skończonym przedstawieniu teatr opuszczało się nawet godzinę po zakończeniu spektaklu. Teraz, po dziesięciu minutach nie ma już nikogo.
Jakich rozmów najbardziej panu brakuje?

O życiu. O nurkowaniu, miejscach, w których jeszcze nie byłem, a do których chciałbym dotrzeć. O tym, że być może wkrótce skończy się paskudna zima, której nienawidzę i zacznie piękna wiosna. Czasy spowodowały, że ludzie ze sobą coraz mniej rozmawiają. Dzielą się jedynie jakimiś nic nieznaczącymi informacjami, komentują nowinki, które codziennie przynosi im telewizja. Ale tak naprawdę nie rozmawiają ze sobą. Potem opacznie się rozumieją. Wiele lat temu przyszła do mnie na wywiad pewna dziennikarka i zapytała, gdzie spędzę wakacje. Powiedziałem, że moim marzeniem jest udanie się na bezludną wyspę, gdzie byłoby bardzo ciepło, wokoło piękny piasek, czysta woda. Na co usłyszałem, że oznacza to, że nie lubię ludzi. A przecież wcale tego nie powiedziałem.

Rozmawiała Małgorzata Piwowar
Rzeczpospolita
12 lutego 2005


Aktorzy, którzy użyczyli głosu w polskiej wersji językowej Czerwonego Kapturka

Piotr Machalica (Wilk) - aktor Teatru Powszechnego w Warszawie, jeden z najbardziej znanych i cenionych polskich aktorów. Jego filmografia liczy kilkadziesiąt pozycji. Niezapomniany z kreacji w takich filmach i serialach jak: „Zabij mnie glino”, „Nowy Jork, czwarta rano”, „Dekalog IX”, „Sztuka kochania”, „Sauna” „Panny i wdowy”, „Pestka:, „Nic śmiesznego”, „Prawo ojca”, „Szamanka”, „Złoto dezerterów”, „Dzień świra”, „Ekstradycja”, „Sukces”. Użyczył głosu do postaci Aslana z filmu „Opowieści z Narni: Lew, Czarownica i Stara Szafa”.
Piotr Machalica wicedyrektorem teatru?

Kandydatem na dyrektora artystycznego częstochowskiego Teatru im. Adama Mickiewicza jest wybitny aktor Piotr Machalica. We wtorek rozmawiał o tym z prezydentem Tadeuszem Wroną i Robertem Dorosławskim, który ma kierować sceną.

Po tym, jak z kierowania teatrem zrezygnowała Katarzyna Deszcz, prezydent Częstochowy zwrócił się do ministra kultury i dziedzictwa narodowego z prośbą o powołanie Roberta Dorosławskiego na dyrektora naczelnego częstochowskiego teatru od 1 lipca. Teraz uzgodniono, że Piotr Machalica byłby jego zastępcą do spraw artystycznych.

- Po nominowaniu mnie na dyrektora mówiłem, że mam kilka pomysłów, kto mógłby kreować stronę artystyczną teatru - mówi Dorosławski. - Na pierwszym miejscu wśród tych, których miałem na myśli, był Piotr Machalica. Odbyliśmy rozmowę w Warszawie przy kawie. Zaprosiłem go do Częstochowy. Przyjął nas Tadeusz Wrona. Panowie poznali się i rozmawiali o naszym teatrze. Machalica zobowiązał się, że do 15 czerwca przedstawi propozycję programu na nowy sezon. Wiem, że jest po wstępnych rozmowach z ewentualnymi realizatorami. Oczywiście wszelkie ruchy w tej chwili i tak pozostają nieformalne. Dyrektorami zostaniemy - jeśli nic się nie zmieni - dopiero po 1 lipca.

Popularny i ceniony aktor teatralny, filmowy i telewizyjny ma 51 lat i wywodzi się ze znanej rodziny artystycznej Machaliców. Jego dorobek aktorski liczy ponad 100 ról w filmach i teatrze, w serialach telewizyjnych, a także widowiskach muzycznych. Od ukończenia w roku 1981 warszawskiej PWST jest związany z Teatrem Powszechnym w Warszawie. Gościnnie występował również na innych stołecznych scenach: Ateneum, Rampie i Romie. Uznanie przyniosły mu role w przedstawieniach: "Medea" Eurypidesa (1988) w reż. Zygmunta Hubnera, "Dwoje na huśtawce" Williama Gibsona (1990) w reż. Andrzeja Wajdy. Zagrał w IX części "Dekalogu", "Krótkim filmie o miłości"(1988) i "Trzech kolorach. Białym" (1993) Krzysztofa Kieślowskiego. W 1989 r. wcielił się w seksuologa Pasikonika w "Sztuce kochania" Jacka Bromskiego. Pojawiał się też w serialu "Kuchnia polska".

Występuje także na festiwalach piosenki aktorskiej i w recitalach autorskich. Ma w swoim repertuarze utwory takich autorów, jak: Okudżawa, Brassens, Cohen, Młynarski i Przybora. W 1999 r. podczas IV Festiwalu Gwiazd w Międzyzdrojach odcisnął dłoń na Promenadzie Gwiazd.

W Częstochowie występował ostatnio w marcu 2005 roku z recitalem w Muzeum Wyobraźni Tomka Sętowskiego. Organizatorami koncertu byli wówczas Robert Dorosławski i Marek Perepeczko.
"Exclusive":


Teatr Telewizji „Małpa” reż. Janusz Zaorski





  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ginamrozek.keep.pl