ďťż
RSS

Paweł Wilczak

Rap_fans


Paweł Wilczak urodził się 29 lipca 1965 r. w Poznaniu. W roku 1989 ukończył wydział aktorski PWSFTViT w Łodzi.

Filmografia:

FILM:
2002: Sfora - bez litości ( Walerian Duch)
2001: Stacja (Kiwak)
2001: Haker ( Kosa)
2000: Belissima (Kuba)
2000: Enduro Boyz (drwal)
2000: Sezon na leszcza
1999: Ostatnia misja (aspirant Kowal)
1999: Kiler-ów 2-óch (konwojent)
1998: Billboard (złodziej samochodu Kuby)
1997: Bride of War ( Janek)
1996: Gry uliczne (alfons z opowieści Janka)
1993: Pajęczarki (dziennikarz w redakcji)
1993: Pożegnanie z Marią (uciekinier)
1992: 1968. Szczęśliwego Nowego Roku ( Marek Włodarczyk)
1992: Kiedy rozum śpi (Mateusz)
1986: ESD ( chłopak na imprezie)

SERIAL TV:
Ekstradycja, Na dobre i na złe, Przeprowadzki


Paweł Wilczak
Sezon na Wilczaka
Jurij z "Ekstradycji", Mareczek z "Na dobre i na złe", Walerian Duch ze "Sfory", Tomek - narzeczony Kasi z telewizyjnego sitcomu. Superprzystojny, utalentowany, z poczuciem humoru. W tym roku skończył 40 lat. Co osiągnął? Co stracił? Co za nim, a co jeszcze przed nim? Na czym polega fenomen PAWŁA WILCZAKA? Czas na podsumowanie.

Powinien zostać ginekologiem. Lekarzami tej specjalności są jego rodzice, biały lekarski fartuch przywdziewają też jego brat, bratowa i wuj. Sam dwa razy zdawał na medycynę. Bez powodzenia. W końcu medycyna musiała ustąpić miejsca aktorstwu. Paweł Wilczak został studentem Wydziału Aktorskiego łódzkiej Filmówki. Ale niewątpliwie rodzinna tradycja miała na niego spory wpływ. Do dziś żartobliwie przyznaje, że jego ulubiona lektura to bogato ilustrowana księga "Położnictwo i choroby kobiece". Zostało mu to z okresu dojrzewania. "Czytając to dzieło, miałem wypieki na twarzy" - wspominał.
Ale kobiety interesują go nie tylko w kontekście "położniczym i chorobowym". Kobietom w swoim towarzystwie nie pozwala płacić w restauracjach. Kiedy trzeba, jest szarmancki, elegancki, dobrze wychowany. Poza tym potrafi docenić w kobiecie nie tylko urodę. "Dla mnie najważniejsze są cechy, które składają się na kobiecość. Nie przywiązuję wagi do tego, jakie ktoś ma włosy czy wymiary. Istotne dla mnie jest poczucie humoru, bo z taką osobą po prostu jest łatwiej żyć. Ważny jest też dystans do siebie i świata - rzadka sprawa. Trzeba się usilnie starać, żeby znaleźć te cechy w ludziach" - mówił w jednym z wywiadów. W rozmowie z "Galą" podkreślał, że "życie bez kobiet byłoby nudne, nieciekawe, beznadziejne".
I być może takie podejście sprawia, że - przynajmniej niektóre - kobiety go uwielbiają. "Wilczak, jesteś boski!", obwieszcza na forum internetowym Czita5. "Paweł jest po prostu jedyny w swoim rodzaju. Nie ma takiego drugiego. Jest przystojny, utalentowany i bardzo zabawny" - dorzuca Maryś.

Choć daleko mu do prezencji Brada Pitta czy Roberta Redforda, w ubiegłorocznej ankiecie Dureksa Polki uznały go za czwartego wśród najseksowniejszych polskich artystów (tuż za Pawłem Delongiem, Maciejem Stuhrem i Michałem Żebrowskim). Sam ma do tych wyrazów uwielbienia sporo dystansu. Na pytanie internautów dotyczące ceny popularności odpowiada żartem: "Nikt do mnie nie pisze, nikt mnie nie dręczy (dzięki Bogu) i nie czuję się osaczony. Najwidoczniej jestem jednak mało interesujący". A po rodzicach lekarzach została mu skłonność do zażywania witamin. "W dzieciństwie miałem mnóstwo buteleczek po lekarstwach zamiast misiów i samochodzików" - wyznaje.

Rozważny monogamista
Mimo to jeszcze dwa, trzy lata temu deklarował, że przez większą część życia nie był w żadnym związku z kobietą. Ale zaraz dodawał, że nie jest to sytuacja najgorsza z możliwych. "Wolę być sam, niż tkwić w złym związku - zapewniał. - Czasami dobrze jest obudzić się samemu... Jeszcze nikt mi nie skradł serca, choć na horyzoncie widzę wspaniałe kobiety. Ale to niczego nie gwarantuje. Jestem dużym chłopcem i jestem czujny". Czy od tego czasu coś się zmieniło? Tabloidy dość regularnie donoszą o domniemanych romansach Pawła Wilczaka. Sam aktor, pytany o wszelkie tego typu rewelacje, konsekwentnie milczy. Jeśli już komuś udaje się go namówić na rozmowę o uczuciach, odpowiada "filozoficznie" lub wymijająco: "Dla mnie miłość zawsze była istotną sprawą. Mam naturę monogamisty". Kilkakrotnie zwierzał się też, że w żadnym ze swoich związków nie doświadczył czegoś takiego jak zazdrość: "Nie jestem zazdrosny. Ani o rzeczy, ani o ludzi. - Kiedyś nawet rozmawiałem na ten temat z mamą. Powiedziała, że przyjdzie mi to z wiekiem. Ale ja już jestem dorosłym facetem i nic. Zazdrość jako taka jest mi obca". Do dziś chyba nic się w tej kwestii nie zmieniło. Paweł Wilczak nadal sprawia wrażenie mężczyzny niezwykle opanowanego, ze stoickim spokojem znoszącego największe uczuciowe zawirowania.

Gwiazdor w krótkich spodenkach?
Budzi sporo pozytywnych emocji. Ale zdarzają się wyjątki. Wielu zniechęcił do siebie podczas ubiegłorocznego Festiwalu Gwiazd w Międzyzdrojach, kiedy to wszedł w konflikt z obsługującymi imprezę fotoreporterami. Ci w rewanżu urządzili bojkot aktora, na jego widok odwracając się plecami. W związku z tym przez pewien czas trudno było w agencjach fotograficznych o nowe zdjęcia Pawła Wilczaka. Po tym incydencie w internecie rozgorzała dyskusja na temat tego, czy ktoś, kto przyjeżdża na festiwal gwiazd - a więc z natury rzeczy "targowisko próżności" - ma prawo odmówić współpracy z fotografami. "Panie Pawle, w Międzyzdrojach zobaczyliśmy pana prawdziwe oblicze. Całkowicie zgadzam się z dziennikarzami. Jeżeli nie chce pan, by pana oglądano, to powinien pan zmienić zawód. Ja od tamtej pory wyłączam każdy film i program, w którym pan występuje. I mam nadzieję, że będzie tak robić więcej ludzi. Pomimo że podobał mi się pan jako aktor", pisała rozżalona Kato. I zaraz dodawała: "Dla mnie facet jest gwiazdorkiem w krótkich spodenkach. Po prostu woda sodowa i pusto w łepetynce".
"Pan W. to kompletne sieroctwo, wygląd menela, o inteligencję też go nie podejrzewam", dorzucała Pax. Kontrowała eM: "Paweł przychodzi na siłownię, na której pracuję. To naprawdę spoko facet, bardzo kulturalny i ułożony. Nie struga gwiazdora. Jak go nie znacie, to darujcie sobie kretyńskie komentarze". A całą dyskusję puentowała Anja2: "Ciężki jest los aktora. Musi być wiecznie młody, nie wolno mu łysieć, nie może mieć brzucha, najlepiej, jak ma urodę amanta, chociaż i to nie gwarantuje braku krytyki na temat jego urody, musi się spowiadać z życia prywatnego i tak można by jeszcze wyliczać. Na najpiękniejszej i utalentowanej nawet aktorce też suchej nitki publika nie zostawi".
Sam nie wydaje się mocno przejęty negatywnymi reakcjami. "Nie jestem słodkim facetem. Jestem cholerykiem, bywam wybuchowy. Ale niełatwo jest mnie rozzłościć. Żyję w zgodzie ze sobą". Zaraz jednak przyznaje, że nad kilkoma rzeczami mógłby popracować. "Potrafię mówić w kółko o tych samych sprawach przez dwa dni, i to jest upierdliwość, muszę coś z tym zrobić. Czasem chciałbym, aby pewne rzeczy wydarzyły się już, natychmiast, a to przecież niemożliwe".

Dojrzały hedonista
Był znakomitym studentem, zapowiadał się na aktora dużego formatu - tak zapamiętali go koledzy ze studiów. Tym większym rozczarowaniem były dla niego pierwsze lata kariery. Szkołę filmową skończył w 1989 roku. W tym czasie błyskotliwie zadebiutował rolą... kozy na łące w bajce wystawianej w warszawskim Teatrze Nowym. Spektakl przez rok nie schodził z afisza. Niestety później przyszło sześć lat chudych. Pawła Wilczaka nie chciał zatrudnić żaden reżyser. Aktor wyjechał więc za granicę. Tam był kelnerem, kierowcą, malarzem pokojowym, zdarzało się, że kopał rowy. Łatwiej nie było po powrocie do Polski. Paweł ponownie roznosił talerze w restauracjach, był sprzedawcą noży, patelni i naczyń do kuchenek mikrofalowych, wreszcie zatrudnił się w agencji reklamowej. "Pamiętam taki moment w życiu, kiedy miałem bochenek chleba na tydzień. Robiłem różne rzeczy, żeby przeżyć. To może każdego zgiąć" - opowiadał. Dopiero rok 1995 przyniósł przełom. Wojciech Wójcik zaproponował mu niewielką rolę w serialu sensacyjnym "Ekstradycja". Wilczak potwierdził, że ma wielkie możliwości. Pojawiły się następne propozycje: w kinowych "Grach ulicznych", "Billboardzie", "Ostatniej misji", "Sezonie na leszcza", "Enduro Bojz", "Hakerze", "Stacji". Jednak dopiero role policjanta Waleriana Ducha w "Sforze" i salowego Mareczka w serialu "Na dobre i na złe" sprawiły, że stał się powszechnie rozpoznawany. Dzięki temu z czasem zainteresował się nim Jurek Bogajewicz, reżyser "Kasi i Tomka". To on zrobił z niego gwiazdę. Sam Wilczak do dziś przyznaje jednak, jak ważna była dla niego rola Jurija w "Ekstradycji". Dopiero wtedy zaczął utrzymywać się jedynie za pieniądze zarobione w wyuczonym zawodzie. Przy okazji fetowania czterdziestych urodzin miał więc okazję świętować dziesięciolecie bycia aktorem "na poważnie". A świętowanie lubi jak mało kto. Przyznaje, że jest hedonistą. Uwielbia "wylegiwać się na piasku, smażyć w słońcu, jeść, pić, kąpać się". Dobre trunki, dobre jedzenie, dobre towarzystwo - to jego sposób na życie. Lubi wyjazdy do ciepłych krajów, a decyduje się na nie odruchowo, pod wpływem impulsu. Po godzinie od decyzji potrafi być na lotnisku, próbując złapać pierwszy odlatujący nad ciepłe morze samolot. "Jestem uzależniony od wyjazdów - opowiadał "Gali". - Może dwa razy w życiu coś wcześniej zaplanowałem. Najczęściej dzwonię, określam kierunek (wolę ciepło niż zimno), pytam, o której są samoloty, i lecę".

Staroświecki ojciec?
Wieczorami można go spotkać w modnych stołecznych klubach. Lubi się bawić, poznawać ludzi. Od kiedy stał się popularny, kobiety chętniej i częściej uśmiechają się na jego widok. Przy tym rozrywkowym trybie życia coraz częściej wspomina o nieco innych wartościach. O tym, jak ważna jest dla niego rodzina, dzieci. "Dzieci mnie rozczulają. Kiedy będę je miał, prawdopodobnie będę stracony dla świata" - twierdzi i dodaje, że jeśli wreszcie zdecyduje się na potomstwo, będzie można z nich złożyć małą drużynę hokejową. "Gdyby tu był jakiś brzdąc, to pewnie zamieniłbym z nim parę słów, omówilibyśmy jakieś ważne kwestie na temat świata" - mówi. W tym roku zagrał dość nietypową dla siebie rolę - ojca "Kuleczki", głównego bohatera głośnego filmu Doroty Kędzierzawskiej "Jestem". Może ta rola okaże się dla niego rozgrzewką i treningiem przed tą - dużo ważniejszą - rolą w życiu?
Jakim ojcem byłby Paweł Wilczak? Na pewno dość staroświeckim. Telefonów komórkowych nie znosi, na komputerach kompletnie się nie zna. Nie wie, jak działa internet, a samochód traktuje jak zło konieczne. A w ogóle chciałby się przenieść w czasy dwudziestolecia międzywojennego - świetnie czuje ducha i styl tamtej epoki.
Dotąd był wiecznym chłopakiem. Nie potrafił pójść z życiem na żaden kompromis. Długo szukał własnej drogi, własnego miejsca. Nie umiał zdecydować się na małżeństwo, tułał się po wynajmowanych mieszkaniach, nie mogąc podjąć decyzji o kupnie własnego. Dopiero teraz, po kilkunastu latach pracy, może powiedzieć o sobie, że ma mocną pozycję w zawodzie - co potwierdziła ubiegłoroczna Telekamera dla najpopularniejszego aktora telewizyjnego.

Dla Pawła Wilczaka przekroczenie czterdziestki może być jak przekroczenie Rubikonu. Dopiero teraz, po latach ciężkiej pracy, wszedł na szczyt. Bez wątpienia jest już w naszej aktorskiej pierwszej lidze. Mimo że daleko mu do urody amanta, nie ma na koncie dziesiątek nagradzanych na festiwalach ról i stroni od skandali, jest gwiazdą. Wygląda na to, że dopiero w przyszłości - zapewne niedalekiej - udowodni wszystkim, że stać go na jeszcze dużo, dużo więcej. Drzwi do kariery ma otwarte na oścież i dobrze o tym wie. "Spełniony na pewno nie jestem" - opowiada na internetowym czacie. "A szczęśliwy? Bywam".

autor: Maciej Wesołowski









Paweł Wilczak, Marianna Tomaszko
Przyjaźń czy kochanie?
Byłam rozczarowana, kiedy okazało się, że nie dostanę zaproszenia na ślub Pawła i Marianny. Najbardziej pożądanego kawalera spośród polskich aktorów i obiecującej projektantki toreb. Widać marsz Mendelssohna im niepisany.
W szystko przez kilka zdjęć, które ukazały się w prasie. Rozpromieniony Paweł Wilczak i wpatrzona w niego seksowna blondynka przytuleni do siebie na jednym z bankietów. Następnego dnia oboje dowiedzieli się z mediów o swoim ślubie. Nie dementowali pogłosek, więc w internecie pojawiało się coraz więcej spekulacji. Postanowiłam sprawdzić, czy Paweł Wilczak rzeczywiście znalazł kobietę swojego życia. - Wyglądamy na zdjęciu jak para? Ciekawe, a jak pozuje para? - pyta Paweł z lekką irytacją w głosie. - Przytuleni, uśmiechnięci - mówię. - No, na Boga! Trzeba by jechać do S vres pod Paryżem, gdzie trzymają wzór metra, i zapytać o to, jak to jest być parą! - Są przecież jakieś granice - wtrącam nieśmiało. - Przekroczyłem granice, obejmując ją? - droczy się Paweł.

Aktor przyznał kiedyś, że życie bez kobiet jest straszne. Jeszcze nikt mu serca nie skradł, choć na horyzoncie widzi wspaniałe kobiety. Wciąż jest sam? - Czy ukrywasz swoje prawdziwe namiętności? - pytam. - Ja się ukrywam? - burczy - przed czym? Musiałbym być psychicznie chory, gdybym miał problem z tym, że ze znajomą wychodzę na przyjęcie. Pawła z Marianną łączy wieloletnia przyjaźń. Przyjaźnią się, jak ona to określa, imprezowo. Mówi na niego Brener, Breńcio. Sama już nie pamięta, skąd wzięło się to przezwisko. Długo nie znała jego prawdziwego imienia.

Mnie interesuje, czy ta przyjaźń wyszła kiedykolwiek poza sferę czysto platoniczną. - Co to za pytanie? Kto mierzy taką miarą przyjaźń? To jest moja kumpela, moja przyjaciółka. Chyba trochę zirytowałam Pawła. - Wierzysz, że można utrzymać taką przyjaźń pomiędzy kobietą i mężczyzną bez seksu? - brnę dalej. - A czy ty sypiasz ze wszystkimi facetami, których poznajesz? Ja nie mam takiego szczęścia. Każda znajomość kobiety i mężczyzny, na jakimkolwiek by była poziomie, wymaga dużej precyzji, pracy i czujności.

A więc tylko przyjaźń. Może inaczej widzi to Marianna? - Jak chcą, to niech mają, pomyślałam, kiedy paparazzi robili nam zdjęcie, i specjalnie objęłam Pawła - mówi pogodnie Marianna. - Potwierdziliśmy też dla żartu, że jesteśmy parą. Wiedziałam, że to zdjęcie gdzieś się pojawi. Nie zdawałam sobie tylko sprawy, że tak szybko. Nie sądziłam, że rozpęta się taka afera medialna. Marianna jest od ponad 10 lat mężatką, ma ośmioletnią córeczkę. Mąż nie zrobił jej awantury po doniesieniach o zaręczynach. - Uwielbiam spotykać się z ludźmi - mówi domniemana narzeczona Pawła - i mąż pozwala mi na samotne wyjścia. Jest starszy ode mnie, choć wciąż wygląda na młodzieniaszka. Różnica wieku powoduje jednak, że on czasem woli zostać przed telewizorem.

Moje złudzenia zostały rozwiane. Więc jednak kumpela i przyjaciółka. - Na dodatek bardzo uzdolniona - mówi Paweł. - Projektuje torebki, które mogą zawojować niejedną szerokość geograficzną, a każda z nich to małe dzieło sztuki. Jestem absolutnym fanem tej "wytrawności", którą ona posiada. Jestem nią zauroczony. Marianka to wspaniała, temperamentna, buchająca kobiecością osoba - wyrzuca z siebie jednym tchem Paweł.

Monika Berkowska






Lubię gościa,a wy?
ja go dawniej lubiłam, a teraz nie bardzo

Jego fanką nie jestem, ale aktor z niego dobry









Fajny był jako Mareczek
Lubię go, szkoda tylko, że ostatnio tak mało gra.














premiera filmu Good Night and Good Luck












Trochę się dziwię, że Wilczak był nominowany do Viva Najpiękniejsi. Jakoś tak ostatnio spicniał. Zwłaszcza na zdjęciach z gali Vivy wygląda okropnie.
Świetny był w "Sforze".
Czy ja się mylę, czy ostatnio prawie w ogóle nie występuje?? Bo telewizji oglądam sporo, czasem do kina zajrzę a jakoś go nigdzie nie widuję w ostatnim czasie...
Nie mylisz się on faktycznie w niczym nie gra
POnoć były plany, żeby wrócił do NDiNZ ale mam nadzieję, że do tego nie dojdzie
Serio pierwsze słyszę
No ja też słyszałam, ze ma wrócić do NDiNZ ale na słyszeniu się skończyło
Paweł Wilczak
Zawód: Aktor.
Miejsce zamieszkania: Warszawa.
Wiek: 38 lat.
Atuty: Inteligencja z niewielką dozą dezynwoltury. Ujmujący, szarmancki sposób bycia oraz sztubackie poczucie humoru. Duży chłopiec w ciele nie za dużego mężczyzny.
Hobby: Spotykanie pięknych kobiet i odwiedzanie z nimi miejsc, gdzie jest ciekawie i wesoło. Muzyka ?-od AC/DC do bluesa.
Lubi bywać: W towarzystwie pięknych kobiet, na przyjęciach i salonach telefonii komórkowej.
Ach mieć żonę
Największym marzeniem Pawła Wilczaka, niestety ciągle niezrealizowanym jest posiadanie żony i dzieci. Aktor ma nadzieje, że kiedyś spotka go to szczęście.

- Jakoś tak się złożyło, że na razie nie mam żony, mam natomiast nadzieję, że w moim życiu nie ominie mnie ten luksus – powiedział w jednym z wywiadów.
Aktor wyjaśnił, że chce mieć nie jedno, ale „cały tuzin” pociech. Jego zdaniem dzieci to szczęście. Rozczulają go. Posiadanie rodziny to – jego zdaniem - najważniejsza rzecz w życiu. Niestety dla niego, ciągle zbyt trudna, a lata lecą… (Z.H)


Wręczenie Polskich Nagród Filmowych - Orły 2006. 27.02.2006r

http://foto.akpa.pl/impre...d=2066&pageID=1



Za kogo warto wyjść?


Paweł Wilczak

Na 6. miejscu serialowy Tomek. Niestety prasa brukowa donosi, że aktor związał się z najlepiej opłacaną polską aktorką - Joanną Brodzik. Jednak nadal jest kawalerem i miejsce na liście mu przysługuje
Wdarzenie 2006-08-29. Jesienna ramówka TVP






uwielbiam go jako aktora w kasi i tomku był niesamowity robi swietne miny
Ma u mnie szacunek za rolę Jurija w "Ekstradycji".Zagrał tak genialnie i przekonująco,że można naprawdę uwierzyć,że na ekranie telewizora widzimy prawdziwego zabójcę.Szkoda,że go uśmiercili w trzeciej części.Chciałem,żeby przeżył.Odrażający typ,ale jednak zimny i bezwzględny,wykonujący bez wahania rozkazy.Barwna postać.A takim ludziom mimo wszystko życzy się dobrze.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ginamrozek.keep.pl