ďťż
RSS

Anita Sokołowska

Rap_fans


Wpisujcie co myslicie na jej temat

Data urodzenia- 25 stycznia 1976 w Lublinie
Znak zodiaku - Wodnik
Kolor oczu - niebieski
Wykształcenie - magister - 1999 rok ukończenia studiów na Wydziale Aktorskim PWSFTvIT w Łodzi
Stan cywilny - mężatka/mąż Rafał Malinowski

2000-2001- występowała a Teatrze im Juliusza Ostery w Lublinie
2001-2003- gościnnie w Łódzkim Nowym i Zwierciadło/2001/
od 2004 w Teatrze Współczesnym w Warszawie

Strony internetowe ze zdjęciami ANITY są niżej. Zdjęcia są świetne , więc polecam

Premiera spektaklu JULIENA GREENA-NIEPRZYJACIEL z udziałem ANITY 3 luty w Teatrze Nowym w ŁODZI

http://www.teatr.dlawas.c...ask=view&id=282

role aktorskie

1999-2000: Trędowata jako Stefania Rudecka
1999: Na dobre i na złe jako Dr Milena starska (od 2004)

aktorzy (gościnnie):

2005: Klinika samotnych serc jako Grażyna
2004-2005: Pensjonat pod Różą jako Alicja (2005)
2003-2005: Czego się boją faceci, czyli seks w mniejszym mieście jako Prawniczka Joanna Wysocka
2002-2003: Kasia i Tomek jako Psycholog
2002: Sfora jako Anita, żona Nowickiego
1999: Na dobre i na złe jako Dr Milena Starska (Lena) / Matylda Różańska, żona Jerzego
1998-2003: Miodowe lata jako Hania Kalicka

www.anita.sokolowska.prv.pl


Jest bardzo ładna, bardzo fajna i bardzo ją lubię

Zapraszam na forum NDiNZ do tematu Fanklub Leny i Latoszka

http://www.seriale.pl/for...9358&start=1305
Anita Sokolowska,jest bardzo ładna,podoba mi się jej rola w NinZ








Ja ją lubię, może nie aż tak bardzo, ale fajna z niej aktorka

Na stronie www.foksal.com.pl/new/galeria-85-1-1.php można pooglądać fotki ANITY z sesji . Są świetne.

ślicznie wyszła na tych fotkach
świetna aktorka i ładna kobieta
Może ktoś mi powi jak sie wkleja zdjęcia. Bo mimo moich usilnych starań nie mogę wkleic.

Może ktoś mi powi jak sie wkleja zdjęcia. Bo mimo moich usilnych starań nie mogę wkleic.

przed adresem zdjęcia piszesz [img] a po piszesz [/img]
POWODZENIA
wszystkie nowe zdjęcia są juz na forum NDiNZ





Nic do niej nie mam.
Jest bo jest.
Czuje do niej obojętność.
Zdjęcia z ,,trędowatej,,

http://www.gabi.waw.pl/tredowata_aktorzy.htm


[/img]
Premiera spektaklu JULIENA GREENA-NIEPRZYJACIEL z udziałem ANITY 3 luty w Teatrze Nowym w ŁODZI

http://www.teatr.dlawas.c...ask=view&id=282



A ja lubię kobietę
Widzę, że tu ktoś wielkim fanem jest, śliczne tapetki

Podoba mi się jej rola w NDiNZ, urozmaica i ubogaca serial. Jest jedną z postaci, które mnie jeszcze przy nim trzymają. Poza tym "Trędowatą" była najlepszą. Stworzyła świetną postać i to trzeba zauważyć. Poza tym, solidarność blondynek
Ja ją lubię głównie za "Trędowatą", wspaniałą postać stworzyła...I wolę Stefcię w jej wykonaniu, niż w oryginale
A co do Leny z NDiNZ, to pomału się do niej przekonuję


Serial "Trędowata" nie był w moim typie, więc i Anity nie polubiłam ale ostatnie jej występy
w "Na dobre i ..." są OK., podoba mi się jej gra i postać.
Zresztą, co tu dużo mówić, ładna z niej babka.
Pozdrowienia z czatu

http://www.nadobre.pl/?p=...ad&kat=5&page=2

GALERIA
http://www.nadobre.pl/?p=galeria&kat=22

Tapeta

http://www.nadobre.pl/?p=download&kat=2

Lubie ja w NDiNZ gra tam bardzo fajnie
swietne tapetki i fotki
lubię ja jako aktorkę, wprawdzie widziałam ją tylko w Na dobre i na złe, ale juz ja polubiłam



Fotki z serialu,,na dobre i na złe


Wieści Podwarszawskie 5 lutego 2006 nr 5 (770)

Broń Boże od sukcesu

Gościem WOŚP w Wołominie była aktorka Anita Sokołowska - dr Lena z serialu „Na dobre i na złe”.
- Lubi Pani doktor Lenę?
- Lubię, gram tę postać już półtora roku. Lena nie miała najszczęśliwszego początku w serialu, była osobą temperamentną, aż nazbyt pewną siebie. Osobiście nie lubię tak pewnych siebie osób, które dążą do celu po trupach. Ale Lena zmieniła się, być może sprawił to dobry wpływ niektórych osób, być może praca w szpitalu w Leśnej Górze i zdobyte tam doświadczenia, nie tylko zawodowe. Ja wcale nie bronię postaci, którą gram, ja naprawdę lubię Lenę.
- Chciała Pani zostać aktorką, czy raczej pomógł tu przypadek?
- Nie, to nie był przypadek, od początku wszystko w moim życiu zmierzało w stronę aktorstwa. Już jako małe dziecko tańczyłam i występowałam w teatrze w Lublinie.
- Miała Pani swoich ulubionych aktorów, których podziwiała i naśladowała?
- Nigdy nikogo nie naśladowałam, aktorstwo to wewnętrzna rzecz. Oczywiście, mam swoje ulubione typy, ale ich nie zdradzę.
- To może ma Pani jakąś wymarzoną rolę, którą bardzo chciałaby zagrać?
- Nie mam wymarzonych ról. Kiedy wydaje mi się, że bardzo chciałabym zagrać silną kobietę, to natychmiast pojawia się myśl, że może jednak wolałabym rolę kostiumową. Wydaje mi się, że równie dobrze czułabym się w baśniowej opowieści dla dzieci, na przykład wczoraj obejrzałam „Opowieści Narnii” i w takim filmie też chciałabym zagrać.
- Chyba nie czarownicę?
- Dlaczego nie? Zagrać czarny charakter, to dopiero wyzwanie!
- Z czym wiąże się popularność, którą przyniosły Pani role w serialach, z miłymi, czy przykrymi chwilami.
- Przyznam, że czasami są to chwile bardziej, a czasami mniej miłe. Miłe są wtedy, gdy ludzie podchodzą, chwalą, pytają o dalszy los doktor Leny. Przyjemnie odczułam popularność także wtedy, gdy w urzędzie miasta dostałam bez kolejki tablice rejestracyjne z prostymi do zapamiętania numerami. Bardzo cenię sobie prywatność, która skończyła się dla mnie w momencie zagrania w serialu. Tak, popularność przyszła do mnie wraz z „Trędowatą”.
- Pomyślała Pani już kiedyś, że odniosła sukces? Jak w ogóle zmierzyć sukces w tym zawodzie: liczbą zagranych ról, poziomem popularności, liczbą wielbicieli?
- Broń Boże od sukcesów i abym nigdy go nie osiągnęła! Jak usiądę i pomyślę, że odniosłam sukces, to wtedy stracę motywację i nic mi się nie będzie chciało. Jak określić, co jest sukcesem? Czy to, że jestem rozpoznawalna na ulicy, czy zagrane dobrze role w teatrze, które tak naprawdę oglądało niewiele osób. Co w tym zawodzie ma naprawdę znaczenie? Dla mnie to, że mam możliwość spotykania się i pracowania z bardzo znanymi osobami, jak również to, że nie mam poczucia stagnacji. Codziennie dzieje się coś nowego, a ja nie wyobrażam sobie siebie siedzącej za biurkiem, unieruchomionej w jednym pokoju.
- Powiedziała Pani na początku, że lubi doktor Lenę. Czy jest to najbardziej ulubiona z zagranych dotychczas postaci?
- Ogromną sympatią darzę rolę chłopczyka-cherubina w „Weselu Figara”. Jako cherubin chodziłam na pointach i obściskiwałam dziewczyny - takie małe szaleństwo aktorskie. Ja w ogóle kocham kostium, zwłaszcza z XVIII i XIX wieku, czuję się w nim doskonale. Jest dla mnie nie tylko spełnieniem marzeń małej dziewczynki, ale również oderwaniem od codzienności.
Dziękuję za rozmowę
Agata Bochenek
wywiad nieautoryzowany

Fotka z premiery sztuki NIEPRZYJACIEL
www.nowy.pl, http://www.nowy.pl/index....takle/option/47

14 lutego 2006, o godz. 19.15

serdecznie zapraszamy na przedstawienie
w reż. Jana Bratkowskiego

Nieprzyjaciel

Dwa bilety w cenie jednego!

Zapraszamy zakochane pary!

Fotka z próby NIEPRZYJACIELA


Historia opowiedziana w sztuce Nieprzyjaciel rozgrywa się na francuskiej prowincji w drugiej połowie XVIII wieku. Do pałacu hrabiego Filipa de Sileranges przybywa przyrodni brat Piotr, który młodość spędził w klasztorze. Obecnie wyrzekł się sutanny z powodu fascynacji tajemniczą kobietą. Pozbawiony wiary, nie cofnie się przed niczym, aby koić pragnienie miłości. Tym bardziej sprzyja mu sytuacja dziwnego rodzinnego trójkąta, w który uwikłana jest piękna bratowa Elżbieta. Piotr cynicznie zwierza się jej kochankowi, że uwiedzie Elżbietę. Kobieta rozdarta między namiętnością i wyrzutami sumienia, obawia się przeczucia, że stanie się coś złego, że w ciemnościach kryje się nieprzyjaciel, który karze występek i zdradę.
Mroczna, pełna napięcia i gwałtownych, uczuć sztuka stawia kilka zasadniczych pytań natury etycznej i filozoficznej - o źródła grzechu i zła, o prawa miłości, o istnienie świata nadprzyrodzonego.

Fotki z premiery



3 piątek, godzina 19.15
4 sobota, godzina 19.15
5 niedziela, godzina 19.15
14 wtorek, godzina 19.15
15 środa, godzina 19.15
25 sobota, godzina 19.15
26 niedziela, godzina 19.15
MARZEC
1 środa, godzina 19.15
2 czwartek, godzina 19.15
Kobiety lubią się zmieniać

Michał Lenarciński: Okazję do rozmowy stwarza dzisiejsza premiera "Nieprzyjaciela" Juliena Greena w łódzkim Teatrze Nowym, w której gra pani główną rolę. Nie sposób jednak pominąć pani serialowej popularności - to truizm, ale przecież to telewizja daje aktorom największą popularność.

Anita Sokołowska: - Takich czasów doczekaliśmy.

Narzeka pani na popularność?

- Nie. Jednak nie ukrywam, że zdarzają się rozmaite sytuacje. Oczywiście tych przyjemnych - kiedy ktoś okazuje mi sympatię, mówi, że akceptuje to, co robię na ekranie - jest więcej, ale zdarzają się również te mniej przyjemne. I wtedy zaczyna docierać do mnie, że tracę swoją prywatność, że ja, Anita Sokołowska, w miejscach publicznych jestem w pewnym sensie pod kontrolą: muszę uważać na swój wygląd, zachowanie. Coraz mniej jest momentów, gdy w "życiu miasta" mogę beztrosko się zachowywać. A przecież każdy z nas lubi tę beztroskę. Poza tym wiele zależy od osoby będącej "po drugiej stronie". Jeżeli człowiek jest kulturalny, to docierają do mnie zwykle miłe komplementy, ale jeśli nie, to bywa rozmaicie.

Anita Sokołowska:- Jeśli żartuje się na temat mojego "doktorostwa", to jest to przyjemne...

Wydaje mi się, że w życiu każdego aktora nadchodzi moment, gdy musi pogodzić się z utratą prywatności: weźmy Beatę Tyszkiewicz. Ma pani świadomość, że tak już będzie zawsze?

- Cha, cha... Daj Boże, żeby tak było. Bo to może oznaczać, że mój udział w życiu telewizyjnym, filmowym i teatralnym będzie kwitł. Wiem, że to trudne, ale chciałabym, żeby osoby, które zwracają na mnie uwagę, miały świadomość, że jestem takim samym człowiekiem jak wszyscy. Tak samo robię zakupy, stoję w kolejkach, bywam na poczcie. Nic co ludzkie nie jest mi obce. Poza tym trudno jest sprostać wizerunkowi, jaki stwarza telewizja.

Ale jeszcze nikt nie częstował pani papierosem mówiąc, proszę ze mną zapalić, z lekarzem mniej szkodzi?

- Jeszcze nie.

Po porady lekarskie też się nie zgłaszają?

- Był już taki przypadek, ale w żartobliwej konwencji. Kiedy na weselu mojej kuzynki kuzyn złamał nogę, naturalnie wszyscy zwrócili się do mnie: pani doktor jak tu zaradzić? I te sytuacje są sympatyczne.
Rozmawiał Michał Lenarciński
Więcej czytaj w Dzienniku Łódzkim z 3 Lutego
http://www.jolalipka.com/...sokolowska.html























- na zdjęciu z TOMASZEM MANDESEM[/img]
Fotki z serialu ,,Pensjonat pod różą,,





http://egazeta.express.l***.pl/ strona 30 i 31
Obszerny wywiad z ANITĄ w formacie PDF



http://egazeta.express.l***.pl/ strona 30 i 31
Obszerny wywiad z ANITĄ w formacie PDF



































Fotki z serialu ,,Pensjonat pod róża,, odcinek 88








Artykuł z lipca 2005 z Expressu Łódzkiego




[/img]

"]











"]









"]




"]










[/

Całe zło zostawia w Warszawie!
W pociągu nabiera dystansu...
Popularność zdobyła ciężko pracując w stolicy, miłość znalazła w Łodzi. Uważa, że dom powinien być jak najdalej od miejsca, gdzie obowiązuje wyścig szczurów i bezpardonowa konkurencja.
Anita Sokołowska (29 l.) - serialowa doktor Lena z "Na dobre i na złe" - kupiła 160-metrowy strych w centrum Łodzi i w czasie wolnym od filmowego planu urządza w nim gniazdko ze swoim mężem Rafałem Malinowskim. Dlaczego właśnie w Łodzi?
- Tu fajnie się mieszka. Niedaleko też do Warszawy. Raptem niecałe dwie godziny jazdy. W pociągu nabieram dystansu do wszystkich spraw. Służbowe zostawiam w stolicy, a prywatnych nikomu nie zdradzam - zarzeka się aktorka. I jest w tym konsekwentna. W wywiadach niewiele mówi o swoim małżeństwie. Bardzo rzadko pokazuje się z mężem.
Nam, wyjątkowo, zdradziła, że swojego męża poznała właśnie w łódzkiej filmówce.
- Ja studiowałam tu aktorstwo, a Rafał fotografię - mówi aktorka. Teraz Rafał robi karierę jako fotografik reklamowy.
- Ale mnie fotografuje rzadko. Tak bardzo jesteśmy zajęci, że gdy już mamy chwile dla siebie, to szkoda nam czasu na sesje zdjęciowe - wyjaśniła.
autor: Zofia Kraszewska
***
źródło: se.pl

Anita Sokołowska
"Nie ma nic bardziej seksownego od zgrabniej pęcinki wystającej spod mini.
To dlatego mężczyźni tak kochają lato. Zresztą ja też latem zmieniam się w obserwatora i wyłapuje co zgrabniejsze ich właścicielki. Osobiście stawiam na wygodę i dlatego najczęściej chodzę w spodniach , choć nie ukrywam, że w szafie mam przygotowane mini na szczególne okazje"

ŚWIAT SERIALI NR 13

na zdjęciu z Tomaszem Mandesem z Trędowatej


"]


























































































































Kobiety w żywiołach - wystawa zdjęć Karoliny Krawczyk












Jest cudowna lsiczna i utalentowana
Nie lubie tej aktorki , nie umie grac jest sztuczna w swoich rolach wogole ten film z nia to porazka ! Nie pasuje ona do tej roli , a szczegolnie do na dobre i na zle .
Anita jest boginią!!!!! Gra odjazdowo, mało tego, robi to coraz lepiej, widac pracę i talent. Całuski i kciuki Anituś!













Computerland Toyota World Cup 2006












[img]
[/img]







Opowiada Anita

-Było to w I kl. liceum.Moja przyjaciółka Ania ,pasjonatka i już wtedy doświadczony jeździec, namówiła mnie na konną wycieczkę.Tak dobrze czułam się w siodle, że przez 2,5 godziny nie chciałam zsiąść z konia- jak się jednak dałam przekonać że już cas kończyć natychmiast musiałam się połozyć , gdyż moje nogi nie chciały już współpracować. W całej historii najprzyjemniejsze jest to, że przez dwa kolejne dni nie mogłam pójść do szkoły.
w środę w "Pytaniu na śniadanie" w TVP2 godzinie 9:00 jest ANITA !!! A w prasie jest do kupienia "Poradnik domowy" z artykułem o Anicie.
Anita Sokołowska, gwiazda serialu "Na dobre i na złe"...i inni wspaniali kucharze...

W programie ,,Pytanie na sniadanie,,


Będzie się działo...


Wespół wzespół...


Będzie smacznie...
ŻYCIE JAK PUZZLE - rozmowa z Anitą Sokołowską ("Na dobre i na złe"). O testach na miłość, spełnianiu marzeń i cudownym Meksyku...

Przyjaciółka prosi Cię o radę: od kilku lat jest z facetem - który ma na imię dajmy na to Bartosz, jest dziennikarzem i właśnie się jej oświadczył - ale ostatnio wpadł jej w oko kolega z pracy... dajmy na to Witek. Którego powinna wybrać?
Hm... Chyba powiedziałabym, żeby zrobiła jakiś test... Na przykład spędziła z każdym z nich jeden dzień, identycznie zaplanowany: lodowisko, kino, klub, wspólne gotowanie obiadu... Myślę, że to całkiem niezły sprawdzian: dwóch różnych facetów postawionych w tych samych sytuacjach!
To nie wybrałabyś dla niej Bartosza? W jednym z wywiadów powiedziałaś, że chciałaś zostać korespondentem wojennym. Więc sama jesteś takim "Bartoszem w spódnicy"...
A kiedy indziej powiedziałam, że mogłabym być cukiernikiem, robić swetry na drutach i że bardzo chciałabym kiedyś poprowadzić pociąg. Albo usiąść za sterami i poderwać do góry wielkiego boeinga! Różne rzeczy we mnie drzemią... A ja staram się to w sobie pielęgnować. Nie chcę obudzić się pewnego dnia z myślą, że jestem "skazana" na zawód aktora. Nie chcę pracować bez przyjemności. Ostatnio myślę np. o tym, żeby skoczyć ze spadochronem. I jak zrobi się cieplej, gdy zaczną się wakacje...
A które z marzeń już udało Ci się zrealizować?
Niedawno leciałam na paralotni. To niesamowite przeżycie. Silnik warczał tak strasznie głośno, że cały czas myślałam, że spadniemy! Poza tym uwielbiam podróże. W ostatnie wakacje jeździliśmy z mężem po Meksyku, ponad miesiąc. Nie mogę powiedzieć, że Meksyk poznałam - bo to byłoby kłamstwem - ale "posmakowałam" go na pewno. To właśnie jedno z marzeń, które mi się spełniło.
I jak smakuje Meksyk?

To niesamowicie zmienny kraj. Opowieść co najmniej na dwie godziny! Nawet klimat jest różnorodny: od totalnego tropiku, gdzie nie ma czym oddychać i wszystko jest mokre, po rejony, w których cały czas trzeba chodzić w swetrach. Od palm po kaktusy. Od nowoczesnych metropolii, po małe, kolonialne miasteczka, wioski Indian i pustynię. Niesamowite są w Meksyku kolory: zielenie, czerwienie, pomarańcze... No i fiesty: oni nawet na dzień przedszkolaka urządzają barwne pochody i bawią się, jakby to było narodowe święto! Meksyk kojarzy mi się też z zapachem tłuszczu. Właściwie na każdym rogu stoi budka, w której coś się smaży. Nawet słodycze. Meksykanie prawie nie znają zwykłych cukierków. Wszystkie słodycze smażą: jakieś prażynki, ciasteczka z miodem...
Zobaczyłaś w Meksyku coś, co cię zaskoczyło? Co było dla Ciebie szokiem?
Cała stolica - jedno z największych miast na świecie - wygląda jak wielki bazar. Jest bezrobocie, więc ludzie handlują czym popadnie i na każdym kroku. Trudno się w ogóle przecisnąć. A co godzinę rozlega się gwizd - ktoś daje sygnał, że zbliża się policja - i wszyscy naraz znikają. Miasta kolonialne są po prostu piękne: ze wspaniałymi budynkami, zabytkami, kilkoma teatrami i uniwersytetami... Za to w małych wioskach ludzie mieszkają w slumsach. Buda sklecona z desek, po podwórku wielkości mojego pokoju biega siedmioro dzieci... ale z dachu sterczy antena satelitarna! Poza tym Meksyk wygląda tak, jakby nikt po sobie nie sprzątał. Nikt nawet nie pomyśli, żeby wyrzucić coś do kosza. Na plaży leżą butelki, sterty śmieci... Za to, gdy na dworcu czeka się na autobus, to sprzątaczka w ciągu kwadransa trzy razy czyści ściereczką poręcze.
A jest coś, co chciałabyś z Meksyku "importować" do Polski?
Otwartość i życzliwość ludzi. Jeśli na ulicy zapytasz o drogę, na pewno nie usłyszysz "nie wiem" - co w Polsce zdarza się notorycznie. Tam natychmiast masz wokół siebie pięć osób i każda tłumaczy ci, w którą stronę iść. Poza tym mieliśmy okazję poznać bliżej meksykańską rodzinę, u której zatrzymaliśmy na kilka nocy. Zorganizowali na naszą cześć uroczyste śniadanie. Przyszła cała rodzina: w sumie trzydzieści kilka osób! A my musieliśmy oczywiście od razu zapamiętać ich imiona... To pokazuje, jak w Meksyku żyje się na co dzień: rodzinnie, blisko siebie... Bez pogoni za pieniędzmi. Tak, by zawsze mieć czas na spotkanie, na wspólne świętowanie... To bardzo ciepły naród.
Rozmawiała: Małgorzata Karnaszewska

Uwaga: Druga część wywiadu już jutro! Tym razem Anita opowie Wam o tańcu - jednej ze swoich pasji - i o tym, co łączy doktor Lenę z Julią Roberts... Zapraszamy!

Cżęśc 2

ŻYCIE JAK PUZZLE - rozmowa z Anitą Sokołowską o tańcu, elektrodach i... Julii Roberts

Podobno pierwszy raz stanęłaś na scenie już jako kilkulatka?
Tak. Od zerówki chodziłam na zajęcia baletowe - tańczyłam w sumie 11 lat. Zrezygnowałam dopiero w klasie maturalnej. Któregoś dnia przyszedł na nasze zajęcia pan reżyser i powiedział, że potrzebują dziewczynki, która potrafi tańczyć i będzie "ucieleśnieniem marzeń głównej bohaterki"... No i wybrali właśnie mnie. Potem były kolejne, małe rólki... A mnie świat teatru fascynował coraz bardziej. Przez dwa lata występowałam w teatrze amatorskim i w końcu zdałam do szkoły aktorskiej. Po prostu: w moim życiu wszystko ułożyło się, jak puzzle. Wszystko do siebie pasowało: taniec, teatr, studia. Oczywiście, głównie dzięki moim rodzicom. To oni zapisali mnie na lekcje baletu i namówili, bym z tego nie rezygnowała - nawet, jeśli zamiast na zajęcia, miałam ochotę iść do koleżanek.
Uczyłaś się klasyki czy czegoś współczesnego?

Przez 11 lat spróbowałam naprawdę wszystkiego: tańca towarzyskiego, ludowego - także z Włoch czy Hiszpanii - współczesnego... Był też klasyczny balet - występowałam nawet w "Jeziorze łabędzim", oczywiście na puentach. Mieliśmy także kurs stepowania, prowadzony przez panią Iżinę Nowakowską z Czech. Co ciekawe, kilka lat później moją nauczycielkę stepu spotkałam... w szkole aktorskiej, na kursie, który mieliśmy na II roku. I nawet mnie pamiętała!
Nadal tańczysz?

Ja to po prostu kocham! Wystarczy, że raz, a dobrze się wytańczę i jestem "czysta" na najbliższe dwa tygodnie - wyładowuję całą negatywną energię. Ale ostatnio rzadko tańczę w klubach. Ludzie zbyt często mnie rozpoznają i obserwują, a wtedy trudno naprawdę się wyluzować.
A taniec na scenie?
Też staram się to wykorzystywać. Kiedyś w "Weselu Figara" w Łodzi zagrałam Cherubina, który tańczył na puentach.
Masz może jakieś hobby? Coś, co pozwala Ci odreagować stresy? Oprócz tańca, oczywiście...
Kino. To naprawdę jedna z moich pasji. Na dużym ekranie, nawet reklama to dla mnie świętość! Nie spóźniam się i gdy ktoś obok rozmawia, od razu zwracam mu uwagę. Jestem po prostu okropna! Poza tym kocham pływać - najchętniej w akwenach, gdzie nie ma nic na horyzoncie, albo tylko majaczy coś tam w oddali... Czasem to bywa niebezpieczne. Znajomi zostają przy brzegu, a dla mnie cała frajda polega właśnie na tym, żeby wypłynąć jak najdalej. Poczuć się panią przestrzeni... Ale kino uwielbiam jednak najbardziej. Gdy mam chandrę, idę do kina. Gdy mam świetny nastrój, idę do kina. Gdy dostaję nową rolę, też idę do kina, żeby poszukać inspiracji...
W takim razie, co obejrzałaś, gdy dostałaś rolę Leny?
Na początku zdjęć, już chyba po raz trzeci, zobaczyłam "Erin Brockovich" z Julią Roberts - jedną z moich ulubionych aktorek. I chyba Lena rzeczywiście była w pierwszych odcinkach niecierpliwa, butna, taka "hop do przodu"... Trochę właśnie jak Erin Brockovich. Ale to nie było celowe. Zresztą przed zdjęciami nawet nie miałam czasu, żeby wybrać się do kina. Decyzja, że dostałam rolę Leny, zapadła w piątek wieczorem, a już w poniedziałek miałam być na planie. W dodatku musiałam jeszcze przyjechać z Łodzi do Warszawy, żeby zmienić kolor włosów.
Żądanie producenta?
Nie, tylko prośba. Chyba dlatego, że wcześniej zagrałam już w "Na dobre i na złe" krótki epizod, w którym miałam czarne, krótkie włosy. Więc poproszono mnie, żebym ufarbowała się na jasno. A ja zgodziłam się bardzo chętnie - zawsze chciałam zobaczyć się w wersji blond. Tylko, że brakowało mi odwagi.
Załóżmy, że płynąc przed siebie po jakimś oceanie, trafiasz na złotą rybkę... która spełni Twoje filmowe marzenia. W jakim filmie chciałabyś zagrać?
W animowanym! (śmiech) Nie, tak naprawdę marzy mi się rola w wielkiej produkcji kostiumowej... Albo w kinie akcji - np. ostra policjantka, dziewczyna w spodniach. Chciałabym przełamać swój wizerunek.
Ostatnie pytanie: jak się czujesz z rosnącą popularnością?
To bardzo miłe, ale jednocześnie trochę męczące. Człowiek wciąż czuje, że jest obserwowany. Trudno np. spotkać się w gronie przyjaciół w kawiarni i swobodnie rozmawiać, gdy wiesz, że ktoś przy stoliku obok może was podsłuchiwać.
A masz, jako doktor Lena, jakieś fory w służbie zdrowia?

O, to instytucja, w której mam fory absolutne! Za co dziękuję wszystkim pielęgniarkom, lekarzom itp. Ale zdarzają się też sytuacje zabawne. Czasem obrywam np. od pielęgniarek za to, ze w serialu źle przypięłam elektrody, czy za jakiś inny, "lekarski" błąd... No i muszę się wtedy tłumaczyć!
Rozmawiała: Małgorzata Karnaszewska
fotka z ndinz


foty z ndinz odcinków jeszcze nie emitowanych


































Widziałam już gdzieś na tym forum te fotki...
ale powtórzę: Zapowiada się ciekawy odcinek
świetna aktorkai fajnie że gra w Na dobre i na złe
i dobrze że ona i latoszek będą razem
a przyszłe odcinki zapowiadają się bardzo obiecująco

Ze strony akpa.pl : Pomóż dzieciom godnie żyć - finał akcji w ARCO, 10.04.2006 r.





























HeHe! Nareszcie i nasza Anita brała udział w akcji!!!


Ta sama akcja z KAPIF











I Z MWMEDIA










i jeszcze z EASTNEWS


Zdjęcia z konferencji prasowej inaugurującej Akcję




I JESCZE ZDJĘCIE Z AKCJI


Mielcarz i Zbrojewicz w kontynuacji serialu "Sfora"

Magdalena Mielcarz
Trwają zdjęcia do kolejnych odcinków sensacyjnego serialu "Sfora" w reżyserii Wojciecha Wójcika. W nowej serii zatytułowanej "Fałszerze - powrót Sfory" pojawią się znane twarze, ale też i zupełnie nowe postacie. Emisja drugiej części "Sfory" przewidziana jest na styczeń przyszłego roku.

W roku 2002 serial "Sfora" cieszył się wśród telewizyjnych widzów sporym powodzeniem. Równocześnie na dużych ekranach pojawiła się także jego kinowa wersja, "Sfora - Bez litości". Telewidzowie mieli okazję śledzić przez kilka tygodni trzymającą w napięciu, wartko opowiedzianą historię o przyjaźni i zemście w toku policyjnego śledztwa. Jej koniec jednak tylko połowicznie rozwiązywał zawiązane w trakcie rozgrywającej się akcji wątki. Dziś Wojciech Wójcik i producent Studio DT Film Sp. z o.o, powracają do nich raz jeszcze, aby rzecz całą zamknąć już definitywnie.

Wyniki oglądalności pierwszej "Sfory" były na tyle przyzwoite, że można było wskazać iż widzowie chcą oglądać tę historię dalej. Tymczasem już u podwalin pierwszej części leżało założenie, że miał to być serial dłuższy - tłumaczy producent Andrzej Terej

W drugiej części mamy zatem kontynuację historii zapoczątkowanej cztery lata temu. Po ucieczce z więzienia Starowicza, w tej roli oczywiście Krzysztof Kolberger i mafijnego bosa Franco Botti ( Andrzej Krukowski) w pościg za nimi udają się Olbrycht, ponownie Olaf Lubaszenko i prokurator Nowicki, raz jeszcze Radosław Pazura. Tropiąc obydwu przestępców trafiają oni na ślad afery związanej z drukiem fałszywych pieniędzy. Przy okazji odkrywają także kolejne finansowe machlojki i przekręty, które doprowadziły do wyprowadzenia z naszego kraju dużej ilości gotówki.

W chwili obecnej trwają zdjęcia w Łodzi, które zakończą się w piątek. Wcześniej jednak ekipa realizacyjna gościła już w Stanach Zjednoczonych, gdzie kręcono spory fragment scenariusza. Jak się dowiedzieliśmy od producenta duża sekwencja powstawała w samym Chicago. Wciąż jednak największą liczbę plenerów dostarczy Warszawa. Jak zwykle, warszawskie podwórka i bieganie po nich z pistoletem - żartobliwie dodaje Andrzej Terej. Na pewno nie będzie to serial bazujący na konwencji amerykańskiej. Akcja jest ważna, ale nie chodzi tu o brawurę, posłuży ona jako tło fabuły, stosownie do naszych warunków i możliwości.Mniej fajerwerków, chociaż będą też wybuchy i jakieś pościgi - mówi Terej

W nowej produkcji nie zabraknie oczywiście nowych twarzy, między innymi pamiętnej Ligii z filmu Jerzego Kawalerowicza Quo vadis", Magdaleny Mielcarz oraz w niemałej roli Mirosława Zbrojewicza. Pierwszy raz w tym serialu pojawią się również: Piotr Grabowski, Sambor Czarnota, Remigiusz Jankowski, a także Kasia Cynka choć to też jeszcze nie wszyscy nowi wykonawcy. Do swych ról powrócą natomiast Sławomir Orzechowski, jako Buba i w mocno rozbudowanej roli Niki, Karolina Gruszka. Scenariusz przewiduje również udział Pawła Wilczaka, jednak nic o charakterze tej roli, jak i o niej samej na razie nie wiadomo. Sporo zwrotów akcji. Dużo postaci. Mocno nasycony, nie kameralny serial - podkreśla producent.

Serial "Fałszerze - powrót Sfory" tym razem nie będzie rejestrowany, jak to było w pierwszym przypadku, na taśmie światłoczułej tylko na magnetycznej. Powstanie też zupełnie nowa muzyka, którą napiszę Andrzej Krauze. Zamysłem Wojciecha Wójcika jest, aby poprzez tę ilustrację muzyczną nadać filmowi jeszcze więcej świeżości. Zaplanowano trzynaście odcinków po czterdzieści pięć minut każdy. Tym razem nie jest planowane powstanie filmu kinowego.

Szczegółowe informacje o obsadzie

Olbrycht - Olaf Lubaszenko
Walas - Mirosław Zbrojewicz
Kruk - Artur Żmijewski
Duch - Paweł Wilczak
Starewicz - Krzysztof Kolberger
Nika - Karolina Gruszka
Marko - Piotr Grabowski
Fota - Sambor Czarnota
Bolo - Remigiusz Jankowski
Paweł - Łukasz Garlicki
Buba - Sławomir Orzechowski
Fałszerz - Jacek Braciak
Nowicki - Radosław Pazura
Ola - Magdalena Mielcarz
Ala - Katarzyna Cynke
Uopek - Marcin Dorociński
Gienio - Witold Dębicki
Polk - Paweł Królikowski
Żona Nowickiego - Anita Sokołowska
Anita w TVN STYLE,,MIASTO KOBIET,, z 16 kwietnia godz.22,30.






9 czerwca około godz. około 22.00 - na Kino Polska film "Domek dla Julii" Anita Sokołowska ...info
http://www.filmpolski.pl/fp/index.php/326880
bardzo ją lubie

Fotka z 259 odcinka,, na dobre i na złe,,



kilka klatek z DNIA OTWARTEGO TVP.




Ale ladna strona i same piekne zdjecia!
klatki z 261 odcinka,,na dobre i na złe,,



Fotki z 260 odcinka ,,na dobre i na złe,,



Majówka w TVP- DZIEN OTWARTY TVP

http://www.zoomfoto.pl
Dzien Otwarty TVP

http://www.itvp.pl/katalo...1/podstrona/3/# częsc 8
Dzisiaj ok 18,00na Polsacie Anita w serialu Kochaj mnie kochaj.
Kilka fotek z ,,trędowatej,,



















Sesja Cortiny










































A 2.07. Wywiad z Anitą w TVP2 w programie ,, Młode Wilki,, o 17,45.
Zdjecia piekne i wlaśnie mialam przypomniec o tym wywiadzie z Anitą.














































A tutaj mozna zobaczyc Anite w ,,młodych wilkach,,

http://www.itvp.pl/mlodew...cat/163/lp/2326
fajnie powychodziła na tych fotkach...
Fajna sesja..

Wywiad z Super expresu skopiowany z forum Anity za zgodą parys


Premierowy pokaz filmu "Dublerzy", 13.07.2006,

http://www.akpa.pl/








Aktor jest wiecznym wędrownikiem. Powinien mieć siłę, by wciąż szukać miejsc, które inspirują -

- powiedziała Anita Sokołowska ("Na dobre i na złe") dla Tele Tygodnia




Uwaga - Kulisy sławy


Wywiad z gazety ,, Na żywo,, Nr 19/2006









CYTAT NA DZIŚ

O marzeniach lepiej głośno nie mówić, bo jeszcze się nie spełnią. Warto cieszyć się z tego, co się osiągnęło i cierpliwie czekać, konsekwentnie robiąc swoje –

– powiedziała Anita Sokołowska („Na dobre i na złe”) w rozmowie z Na Żywo.



żródło ifilm.
Fotki z oficjalnej stronki ndinz




































[img][/img]














http://www.nadobre.pl/ind...a&kid=45&page=0
Dlaczego mnie tu jeszcze nie było? Sama nie wiem Przeciez ANite uwielbiam do momentu jak zobaczyłam ja w "Tredowatej" poźniej na jakis czas zniknęła mi z oczu , ale teraz robi sie o niej coraz głosniej co mnie niezmiernie cieszy To aktorka, której niesamowicie przyjemnie sie słucha szczególnie w wywiadach no i czyta oczywiscie tez jest naturalna, dowcipna i niesamowicie śliczna Uwielbiam ja
Przekazuje bardzo ważna informacje dla fanów Anity
Wiadomosc od Kasi W z forum Anity

"A ja mam wiadomość od Anity!
chat z Anitą odbędzie się w ten czwartek (tj. 19. X) o godzinie 19!
Jutro dodam niusa, ale chciałam Wam to tu wcześniej napisać. "

oczywiscie na stronie Kasi http://www.Anita.Sokolowska.prv.pl
Goraco wszytskich zapraszamy mamy nadzieje, ze bedzie nas wiele
Osobiście nieprzepadam za tą aktorką..kiepsko gra aż nie można patrzeć. To moje osobiste zdanie więc sie nie czepiajcie. A jeżeli chodzi o urodę..to mogę tylko powiedzieć,że urodą nie grzeszy.
Ładna,seksowna.Nie wiem jak gra,bo widziałem bodajże 2 odcinki "NDiNZ" z nią i nie pamiętam w tej chwili jej aktorskich wyczynów.
http://www.kurier.lublin....=31895#comments

AUTOTERAPIA W CHARAKTERYZATORNI

Małgorzata Gnot: Czy czuje się Pani jeszcze lublinianką czy już warszawianką? A może obywatelką Leśnej góry?
Anita Sokołowska: To wszystko jakoś się miesza. Czuję się i trochę lublinianką, i warszawianką, i trochę dziewczyną z Łodzi - gram tu teraz gościnnie w Teatrze Nowym.

Tempo życia, pośpiech, odległości, konkurencja, castingi - polubiła to Pani na dobre?
Castingi na pewno nie. Nigdy nie będę się w nich dobrze czuła. Wiem, że stanowią część mojego zawodu, ale w Polsce są zazwyczaj średnio przygotowane i nie może tu być mowy o profesjonalizmie. A warszawski styl życia? Uważam, że miasto tworzą ludzie, a ponieważ w Warszawie mam dużo znajomych, przyjaciół, w związku z tym nie odczuwam tego wielkiego pędu do kariery. Spotykam się z ludźmi podobnymi do mnie, którzy przyjmują to wszystko na spokojnie. Kiedy byłam młodsza, czułam się mniej pewnie, specjalnie wybrałam Łódź. Teraz, po kilku latach w zawodzie, wiem, co się z czym je, wiem, kim jestem, co mogę i co potrafię. Nie boję się, że ta warszawka - źle kojarzona - mnie wciągnie.

Świat szpitala w Leśnej Górze z serialu "Na dobre i na złe" jest lepszy od realnego, wyidealizowany, jeśli idzie o relacje pomiędzy ludźmo wręcz bajkowy.
Znam zarzuty wobec serialu, że jest jakąś wymyśloną idyllą, że tak, jak tam nigdzie w Polsce nie jest. Oczywiście to prawda. Ale myślę, że po to ludzie oglądają seriale, po to chodzimy do teatru czy kina, by się przez chwilę lepiej poczuć, by dać się przenieść w inną przestrzeń. Po dwóch latach grania w serialu straciłam nieco dystans do Leśnej Góry, ale sądzę, że serial spełnia tę funkcję.

Spełnia też inną. Poszerza wiedzę widzów na tematy medyczne.
Miałam wzruszającą historię. Kiedy byłam na Festiwalu Zawodów Filmowych, podeszła do mnie osiemnastolatka, która, jak stwierdziła, dzięki mojemu pojawieniu się w Leśnej Górze rozpoznała własną chorobę. W jednym z moich pierwszych odcinków miałam przypadek ADHD u dziecka. Ta dziewczyna, która w dzieciństwie musiała się zmagać z jej objawami, dopiero po kilkunastu latach dowiedziała się, że istnieje taka choroba.

Mam nadzieję, że grając w tym filmie nie stajecie się hipochondrykami. Miała Pani kiedykolwiek zainteresowania medyczne? Rodzice nie posyłali Pani, jak to rodzice, na medycynę?
Mama chciała, żebym poszła na stomatologię. Uważała nawet potem, że gdyby nie powiodło mi się w aktorstwie, mogłabym zrobić jakiś kurs na pomoc dentystyczną. Jako dziecko oczywiście bawiłam się w lekarza, ale potem jakoś nigdy medycyna mnie nie pociągała ani nie fascynowała.

Przebywanie w scenerii szpitalnych realiów Pani nie przeszkadza?
Przeciwnie. Czuje się już w nich jak ryba w wodzie.

I udzieliłaby Pani fachowo pierwszej pomocy?
Ja bym udzieliła, ale nie wiem, czy poszkodowany by tego chciał (śmiech).

Leśna Góra to nie tylko choroby cielesne, ale i przypadłości sercowe. Pani przypadek jest skomplikowany... Z jednej strony miłość do doktora Latoszka, z drugiej zaborczość odrzuconego Bartosza.
Scenarzyści fajnie ujęli konflikt pomiędzy Leną a jej narzeczonym. Przedstawili silnego kolesia, który stosuje szantaż emocjonalny i tak oplata sieć wokół granej przeze mnie postaci, że Lena staje się bezwolna. Wie, że jakkolwiek postąpi, ktoś zostanie skrzywdzony. Zapomina, jak wiele osób w podobnych sytuacjach, o sobie.
W filmie rzadko mamy tak kliniczny przykład zatruwania życia kobiecie przez toksycznego mężczyznę i wpędzania jej w niezasłużone poczucie winy. Lena, skądinąd pozbierana, wydaje się wobec niego bezradna.
Obserwuję podobny mechanizm u wielu ludzi. Jedna strona obciąża o wszystko drugą. Poczucie winy wobec bliskiej osoby staje się w ten sposób wszechobecne. Ludzie są też tak skonstruowani, że na jednym polu bywają bardzo silni, w życiu zawodowym prą do przodu, wiedzą, co chcą osiągnąć, znają swoją wartość. A jednocześnie są słabi i bezbronni tam, gdzie w grę wchodzą emocje.

Co w graniu w kultowym serialu sprawia największą frajdę?
Na planie jest naprawdę bardzo przyjemnie. Dookoła są ludzie zaangażowani w pracę nad serialem, pomimo siedmiu lat wciąż im na nim bardzo zależy. Myślę nie tylko o aktorach, ale o całej ekipie. Gramy wszyscy do jednej bramki. A największą frajdę sprawiają mi wizyty w charakteryzatorni, gdzie pracujące panie wytwarzają tak wspaniałą aurę, że każdy z nas może tam leczyć swoje rany, stresy, niepowodzenia, dzielić się momentami radości. To jest naprawdę magiczne miejsce.

Pamięta Pani jeszcze Stefcię Rudecką? Lena to chyba druga Pani, po "Trędowatej", tak duża serialowa rola.
Pamiętam Stefcię, oczywiście. Reżyserzy obsadzali mnie potem doroślej i poważniej, niż sama się czułam. Albo bizneswoman, albo prawniczka. Stateczne panie z zasobnych domów, dobrego towarzystwa. W "Na dobre i na złe" ktoś pozwolił mi wcielić się, na szczęście, jeszcze w rolę dziewczyny zaraz po studiach. Mogę ze swoim doświadczeniem wpisać dużo barw w taką postać, bardziej ją rozwibrować. To aktora zawsze korci.

Teatralne doświadczenie zdobywała Pani w rodzinnym Lublinie, debiutując w Teatrze im. Osterwy u Krzysztofa Babickiego główną rolą w "Diabelskim nasieniu" Ivo Bresana. Co jeszcze wspomina Pani na myśl o Lublinie?
Ognisko baletowe, w którym spędziłam prawie 11 lat. Całe moje dzieciństwo, aż do trzeciej klasy liceum, było z nim związane. Wspominam też teatr Panopticum na Starym Mieście. To drugie obok ogniska miejsce, które określa to, kim teraz jestem. Lubię, przyjeżdżając do mamy, odwiedzać stare kąty. Widzę, jak Lublin się zmienia. Trochę został zapomniany, ale myślę, że się odrodzi.

Kurier Lubelski, Piątek, 3.11.06.
Anitka to kwiat, ktory powoli rozkwita... Nie mozna tego przegapić bo to tak jakby się wiosnę przegapiło... Eh



z onet.pl
/z Bartoszem Opanią w serialu,,na dobre i na złe,,./
24 listopada 2006 r. godz. 18.30
NIEBO PRÓBA CZYTANA DRAMATU, impreza towarzysząca, festiwal LEKCJA BIAŁORUSKIEGO Weekend teatrów z Białorusi
Nikita Mickiewicz tłumaczenie: Piotr Mitzner reżyseria: Anna Jadowska czytają: Hanka Piaseczna, Anita Sokołowska, Andrzej Andrzejewski, Wojciech Chorąży, Wojciech Mecwaldowski, Wojciech Solarz
wstęp wolny

Andrej Kurejczyk ukrywający się pod pseudonimem Nikita Mickiewicz jest autorem młodego pokolenia, dwudziestokilkulatkiem. Niebo to w dużej mierze dramat o nim samym, ale też o całym pokoleniu młodych Białorusinów szukającym pomysłu na życie. Grupa przyjaciół wpada na pomysł otwarcia własnego klubu w piwnicy po niestniejącym już barze mlecznym. Mają miejsce, czas i pomysł, szczęśliwie nawet pieniądze. Sprawa wydaje się prosta... Sztuka została opublikowana w Dialogu w grudniu zeszłego roku.

http://kk.polskieradio.pl/impreza.aspx?id=2274

Wpisujcie co myslicie na jej temat <br> <br> <br> Data urodzenia- 25 stycznia 1976 w Lubl... Good, you the guy
_________________
We recomended repair of houses
srednio ładna oceniam ja na 3+ plus za to że potrafi grac
Inauguracja akcji charytatywnej "Pomóż dzieciom godnie żyć", 22.11.2006,fot. Jacek Grąbczewski/AKPA




z MWMEDIA

Ooo...new fryz Ładnie
Gwiazdy pomagają dzieciom



Trochę dziwnie wygląda Anita S. w ciemnych włosach, trzeba się będzie przyzwyczaić. Ale ładnie( to chyba farba, czy też naturalny kolor włosów ?)
Ładnym we wszystkim ładnie.
New Look Design 2006” 26.11.2006
2006-11-27
W hotelu InterContinental w Warszawie odbył się finał konkursu „New Look Design 2006” Konkurs ten zyskał wielką popularność, prestiż oraz uznanie w świecie mody, kultury i sztuki. Tegoroczna edycja zmieniła nazwę z Oskary Mody New Look na New Look Design. O sukcesie konkursu świadczy to, że do tegorocznej edycji zgłosiło się ponad 300 projektantów z Polski i zagranicy. Fotoreportaż



http://press.mwmedia.pl/p...&id=2930&page=1

New Look Design 2006, 26.11.2006r., fot. Dariusz Gałązka, Jacek Kurnikowski/AKPA



http://www.akpa.pl/
Akcja Pomóż dzieciom godnie żyć



http://www.eastnews.com.p...124866&strona=2











moje avki z Anitą
ładnie jej w tych czarnych
Na TVN STYLE,,Miasto kobiet,, 20,12 o 22,30 wywiad z Anitą.
Fotka z programu ,, Miasto Kobiet,, z 20,12


Ładna foteczka..
W dzisiejszym wydaniu ,, Pani Domu,, jest obszerny wywiad z Anitą

XV finał WOŚP - Wołomin, Kobyłka. 14.01.2007r. , fot. Mirosław Mikulski/AKPA

i








Wywiad z Anitą z Pani Domu

skopiowany z innego forum zrobiony przez Anna Z


świetne są te zdjęcia, na nich wyraźnie widać nowy fryz anitki bo wcześniej nigdzie nie mogłam znaleźć takich zeby bylo widać ten kolorek...
Ja już czytałam ten wywiad, całkiem ciekawy
Fotka z ,,Pytanie na sniadanie,, z 10.01

http://ww6.tvp.pl/4757,20070110443999.strona



--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Chcę się wyszaleć
Anita Sokołowska, tak jak Lena, którą gra w serialu "Na dobre i na złe", lubi podejmować odważne, często wręcz ryzykowne decyzje. - Bo tylko wtedy życie jest kolorowe - mówi.

Od blisko trzech lat grasz doktor Lenę w "Na dobre i na złe". Nie sądzisz, że może już przyszła pora, aby podjąć jakieś zupełnie nowe aktorskie wyzwania?

- Nie czuję w tej chwili takiego ciśnienia, zwłaszcza że na co dzień występuję także w teatrze. Oczywiście miło by było częściej otrzymywać ciekawe propozycje filmowe, ale jeśli ma się tak kiedyś stać, to się stanie. Dla mnie ważniejsze jest, że im dłużej jestem w tym zawodzie, tym więcej o nim wiem i staram się go wykonywać jak najlepiej. A Lenę lubię.

Ale serial kiedyś się skończy. Nie zostaniesz na l***?

- Nie boję się tego. Wierzę, że jeśli jedna energia odejdzie, to wtedy otworzy się furtka dla innej.

Nie boisz się przemijania?

- Dzisiaj absolutnie nie. Lubię siebie taką, jaka jestem teraz. Gdybyś zadał mi to pytanie za piętnaście czy dwadzieścia lat, odpowiedziałabym być może inaczej. Naprawdę dobrze mieć trzy dychy na karku, wiedząc, że chociaż tyle już za mną, czeka mnie jeszcze prawie całe życie. Tylko ci, którzy godzą się ze świadomością, że nic nie jest wieczne, mogą być naprawdę szczęśliwi.

Ty jesteś szczęśliwa?

- Bardzo. Nie mam pojęcia, co przyniesie przyszłość, ale póki co czuję się jak osoba urodzona pod szczęśliwą gwiazdą. Spełniam się i mam satysfakcję z tego, w jakim momencie życia jestem i co z nim robię. Co więcej, towarzyszy mi w tym ukochana osoba.

Twój mąż, Rafał, też był aktorem. Z niego też taki optymista?

- Na pewno nie jest narzekającym na wszystko malkontentem. Aktorstwo porzucił, by profesjonalnie zająć się fotografią. Kiedy go poznałam, był jeszcze na studiach w łódzkiej filmówce, a ja właśnie zdawałam tam egzaminy. Parę tygodni później, podczas wakacji, przypadkowo spotkaliśmy się w Łebie. Wystarczyło, że spędziliśmy wspólnie jeden dzień, by zaiskrzyło.

Tak od razu?

- Naprawdę, po jednym dniu.

Spodobał ci się także dlatego, że był aktorem?

- Spodobał mi się, bo to bardzo fajny i ciekawy facet.

Jesteście razem już 11 lat. To dość długo. Czy po tylu latach nie odczuwacie stagnacji?

- Nie ma co udawać, że po tak długim czasie dwoje ludzi nie przyzwyczaja się do siebie. My jednak sobie z tym świetnie radzimy. Unikamy schematów. Nie mamy na przykład jasno podzielonych ról, że ja odpowiadam w domu za takie, a Rafał za inne rzeczy. Nigdy się też ze sobą nie nudzimy.

Bywasz zazdrosna?

- Do pewnego stopnia. Zazdrość jest wpisana w naturę człowieka, ale dobra jest tylko ta zdrowa i umiarkowana. Bo jeśli ktoś jest o ciebie zazdrosny, to znaczy, że jeszcze go obchodzisz. My bywamy, zwłaszcza że często mieszkamy osobno - Rafał głównie w Łodzi, ja zazwyczaj w stolicy. To sprawia, że potrafimy bardzo za sobą tęsknić. Dzięki temu jest nam kolorowo.

Czy nie byłoby jeszcze bardziej kolorowo, gdybyście mieli dziecko?

- Pewnie, że tak. I oczywiście chcemy je mieć, choć nie czujemy pod tym względem żadnej presji. Dziecko pojawi się wtedy, kiedy się pojawi. Wierzę, że w odpowiednim czasie zostanę mamą.

Naprawdę nie dopuszczasz innej możliwości?

- Nauczyłam się, że w życiu możliwe jest wszystko. A jeśli zdarzy się tak, że mamą nie zostanę, na pewno jakoś sobie z tym poradzę.

A jaką chciałabyś być?

- Naturalnie jak najlepszą, zdecydowanie bardzo tolerancyjną i otwartą na potrzeby dziecka. Chciałabym pokazać mu, że w życiu jest znacznie więcej możliwości niż mają do zaoferowania szkoła czy podwórko. To samo zrobili moi rodzice, zapisując mnie na dodatkowe zajęcia z języków obcych czy ćwiczenia baletowe. Bardzo się wtedy buntowałam, bo wolny czas wolałam oczywiście spędzać z koleżankami na ławce. Dziś wiem jednak, że taka postawa moich rodziców dodała mi charakteru, a także pewności siebie. Będę więc mamą pokazującą różnorodność życia oraz drzemiące w nim możliwości.

A jakim ty byłaś dzieckiem?

- Niepokornym. Może nie zbuntowanym, ale broniącym swojego zdania. Na szczęście rodzice niczego mi nie zabraniali, zostawiali mi dużo swobody. Ale brak pokory wobec wielu rzeczy został mi do dziś.

Co cię najbardziej fascynuje?

- Podróże. Bez nich zanudziłabym się na śmierć. Staram się żyć tak ciekawie, jak to tylko możliwe. Dlatego gdy jedziemy z mężem na wakacje, nie wybieramy luksusowego kurortu czy hotelu na plaży, tylko sami organizujemy sobie czas. Wtedy o przygody nietrudno. A ja nie boję się ryzykownych sytuacji.

Strach cię kręci?

- Może nie strach, ale nie ma nic lepszego niż podniesiony poziom adrenaliny.

Kiedy ostatnio ci się podniósł?

- W tym roku, na wakacjach na Krecie. Wybraliśmy się na wycieczkę w Góry Białe i, niestety, zgubiliśmy szlak. W ten sposób, zamiast spać w schronisku, spędziliśmy noc sami, pod gołym niebem, na wysokości dwóch tysięcy metrów. Co więcej, nie mieliśmy wcale pewności, że znajdziemy drogę następnego dnia. Góry Białe mają bardzo specyficzny krajobraz, wszędzie wokół są bliźniaczo do siebie podobne skały, praktycznie zero roślinności. Prawdziwa głusza i pustka. Ekstremalne przeżycie...

Domyślam się, że było dokładnie tak, jak lubisz.

- Byłam naprawdę przestraszona i do tego zmęczona, bo zgubiliśmy się po pokonaniu ośmiogodzinnej trasy. Na domiar złego kolano odmówiło Rafałowi posłuszeństwa. Mieliśmy ze sobą zapalniczkę i - zupełnie nie wiem, skąd - starą polską gazetę. Jakimś cudem znaleźliśmy też suchy krzak. To nam pozwoliło rozpalić ognisko i przetrwać noc, gdy temperatura spadła do trzech czy czterech stopni. Następnego dnia bałam się jeszcze bardziej, bo błąkaliśmy się po górach, nie widząc żadnej drogi. Kiedy już ją znaleźliśmy, najpierw prowadziła w dół, później w górę, aż wreszcie się skończyła. Okazało się, że za nią był wąwóz. Rafał nie mógł już iść, więc pobiegłam po pomoc. Po godzinie spotkałam pasterza, który ze mną po niego wrócił. Wiózł nas do wioski nad morzem blisko dwie godziny. W tym czasie nie spotkaliśmy na drodze żywego ducha!

Myślałaś o tym, co by było, gdybyś nie spotkała pasterza?

- Nasza wycieczka mogła skończyć się tragicznie. To samo powiedział nam jego ojciec, który nas w wiosce przenocował. Dlatego nigdy więcej nie pozwolimy sobie na taką beztroskę, i na przyszłość lepiej się przygotujemy na podobne eskapady. I co najważniejsze, na pewno zabierzemy ze sobą dokładniejszą mapę. Nietypowe sytuacje przytrafiają nam się bardzo często. Kiedyś byliśmy w Meksyku na wakacjach i umówiliśmy się ze znajomymi w Acapulco. Gdy do nich przyjechaliśmy, nie czekali na nas, bo myśleli, że mamy się zjawić dzień później. Nie mieliśmy żadnego telefonu, wszystko uzgadnialiśmy drogą mailową. Po wielogodzinnym czekaniu poszliśmy na tamtejszą plażę. Co to była za noc! Rafał cały czas odganiał od nas szczury wielkie jak koty.

A może świadomie lubisz pakować się w ekstremalne sytuacje? Kiedyś chciałaś być przecież korespondentką wojenną.

- Rzeczywiście o tym myślałam, w ogóle pasjonowało mnie żywe dziennikarstwo, które jest prawdziwie wolnym zawodem, dającym możliwość podróżowania i spotykania ludzi wyjątkowych. Życie potoczyło się inaczej, ale nadal łączę przecież pasję z pracą. Uważam, że człowiek jest w stanie robić różne rzeczy. Mamy w sobie wiele talentów i wszystko zależy od tego, na który postawimy.

A kiedy ty postawiłaś na swój?

- Nigdy nie marzyłam o aktorstwie, choć kiedy byłam mała, często bawiłam się w teatrzyk. Chciałam być tancerką. Przez wiele lat tańczyłam w rodzinnym Lublinie w ognisku baletowym. Ale gdy w trzeciej klasie przyszedł do naszej szkoły reżyser szukający dziewczynek do przedstawienia teatralnego, poczułam, że to jest coś specjalnego. W liceum występowałam już regularnie w teatrze im. Juliusza Słowackiego w Lublinie, potem skończyłam łódzką filmówkę.

Tyle tańczyłaś, a do "Tańca z gwiazdami" cię nie ciągnie. Dlaczego?

- Jestem aktorką, nie tancerką. Showmanka ze mnie żadna, a "Taniec z gwiazdami" to przede wszystkim show i bałabym się utracić całkowicie swoją prywatność.

Ale dzięki temu zostałabyś potem zasypana propozycjami filmowymi! I mogłabyś jeszcze nieźle zarabiać, biorąc udziął w reklamach.

- Może i tak, ale to nie jest dla mnie najważniejsze, a, niestety, oznaczałoby pójście na łatwiznę. Nie mówię kategorycznie "nie", póki co jednak o tym nie marzę.

Ale jako osoba urodzona pod szczęśliwą gwiazdą na pewno masz marzenia? Powiedz, jakie są te największe?

- O marzeniach lepiej chyba głośno nie mówić, bo wtedy mogą się nie spełnić. Nie są to na pewno sprawy w rodzaju spokojnej chatki z ogródkiem na odludziu i miłymi sąsiadami. Na razie wybieram się na kurs skoków spadochronowych i jego ukończenie jest moim najnowszym marzeniem. Chcę się w życiu jak najbardziej wyszaleć.

Kwestionariusz

ANITA SOKOŁOWSKA

Urodziła się w 1976 r. w Lublinie.
Znak zodiaku: Wodnik.
Aktorka filmowa i teatralna.
Najbardziej znana z roli Stefanii Rudeckiej w serialu "Trędowata" oraz dr Mileny Starskiej w "Na dobre i na złe".
Największa wada: miłość do rurek z kremem.
Największa zaleta: "Że sobie na nie pozwalam".
Stosunek do pieniędzy: rozrzutny.
Za pierwszy milion kupiłaby:... "Po co mi milion? Jeszcze by mnie zepsuł".
Przysmak: pomidory z bazylią.

Rozmawiał Paweł Piotrowicz

http://www.naj.kobieta.pl...d=629&page=text


WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO Z OKAZJI URODZIN
no, no WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO
Dołączam się do życzeń
z Mariuszem Drężkiem


z Bartoszem Opanią







http://www.ifilm.pl/compo...d,581/PageNo,1/

Fotka z serialu,, Fałszerze- Powrót Sfory,,



na zdjęciu z Radosławem Pazurą
Fabian 2 czemu zyczysz mi udanego dnia ?A ja myslałam ze Anita w tym filmie juz nie bedzie grac.

Napis że ,,życze udanego dnia,, pojawia sie każdemu kto go przeczyta. Np : mnie pokazuje sie napis ,,FABIAN2 życzę udanego dnia,,.
Śniadanie w Dwójce, 17.03.2007





http://www.eastnews.com.p...?temat=00132931







http://www.ofertaforum.onyx.pl/5si7wpjy
Może nie powinnam tu tego pisać...
Ale jeśli macie jakieś avatary, tapety, zdjęcia z gazet z Anitą to bardzo proszę,
prześlijcie mi je na maila : web_sokolowska@interia.pl
Pozdrawiam.

Skopiowane z forum Anity

Bardzo ładne to zdjęcie Anity. W ogóle to doskonała aktorka, szkoda, że tak mało wykorzystywana w innych produkcjach. Chociaż gdzieś czytałam, że Anita najbardziej sobie ceni teatr i chwała jej za to, bo to sztuka przez duże S.
Aniu Z, zgadzam się z Tobą... Anita to doskonała aktorka, przy tym ładna ale nie podoba mi się za bardzo postać Leny... Mimo to aktorka świetna.
ja uważam podobnie. Anita jest świetną aktorką, ale też za Jej rolą Leny nie przepadam.
Anita jest ładna ale mówiąc szczerze to lepiej wyglądała w jasnych włosach jakoś ją odmaładzały w ciemnych wygląda staro i tyle niech znowu ma jasne włosy
Fotki z premiery filmu ,, Dublerzy,,. Wrzuciłam bo nie pamietam czy juz były.



http://wapress.pl/news/pl...bum=1256&page=7

I jeszcze kilka fotek z akcji,, Pomóz dzieciom godnie życ,,



http://wapress.pl/news/pl...ta+Soko%B3owska



http://www.cinemagic.pl/g...jcieszak/0/0/94
Nowe fotki Anity




Reszta znajduje się tutaj
http://facet.wp.pl/gid,88...=1&ticaid=13a19
Taki graf

http://img482.imageshack....edimage2ha5.jpg





http://niebowprochowni.blox.pl/html
Znana z serialu "Na dobre i na złe" Anita Sokołowska w stylowym naszyjniku z pereł słodkowodnych projektu Jerzego Cieleckiego


Prosto w serce
"Niebo" w reż. Anny Jadowskiej Sceny Współczesnej w Teatrze Stara ProchOFFnia w Warszawie. Pisze Anna Kilian w Życiu Warszawy.

«Jedna z najzdolniejszych realizatorek filmowych, autorka "Dotknij mnie" i "Teraz ja", Anna Jadowska zadebiutowała w teatrze.

Na małej przestrzeni Kazamatów w Starej Prochoffni Jadowska wystawiła sztukę młodego Białorusina Andreja Kurejczyka. Dramaturg przyjechał z nią do Polski, bo - z oczywistych powodów - nigdy nie udałoby mu się powiedzieć głośno we własnej ojczyźnie wszystkiego tego, co mogli wykrzyczeć polscy aktorzy.

Zagrali grupkę przyjaciół, którym zamarzyło się otworzyć klub, którzy chcieli patrzeć, "jak tańczą wolni ludzie". Naturalnie nie potrzeba wiele wyobraźni, by domyślić się smutnego finału tego przedsięwzięcia. Ale, zanim do niego dojdzie, na scenie dzieje się wiele rzeczy naprawdę śmiesznych, bo absurd życia na rządzonej przez dyktatora Łukaszenkę (zwanego powszechnie Łuką) Białorusi sięga zenitu. Nam może się on kojarzyć z surrealizmem PRL-u.

Każda z barwnych postaci "Nieba" bawi, wzrusza i chwyta za serce. I pogubiona Olenka w znakomitej interpretacji Anity Sokołowskiej, i niezrównoważony poeta Oleg (Tomasz Borkowski), i założyciel Nieba, alter ego autora, Nikita (Andrzej Andrzejewski), i jego twarda narzeczona, świetnie zagrana przez Hankę Piaseczną. Zresztą nie ma tu słabych ról. Anna Jadowska udowodniła, że potrafi zapanować nad emocjami widzów także w teatrze. Świetny spektakl.»

"Prosto w serce"
Anna Kilian
Życie Warszawy nr 129
04-06-2007
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ginamrozek.keep.pl