ďťż
RSS

Joanna Jabłczyńska

Rap_fans


JOANNA JABŁCZYŃSKA
Aktorka. Ur. 1985. Uczennica warszawskiego LO im. Cervantesa. W 1993 wygrała eliminacje do Telewizyjnego Zespołu Dziecięcego „Fasolki”, występowała w programie „Tik-Tak”, prowadziła „Teleranek”. Na ekranie zadebiutowała w 1997r.
Filmografia:
1997-2003 - Klan (serial tv),
1999 - Trzy szalone zera (serial tv),
1999 - Król sokołów,
2000 - Duża przerwa (serial tv),
2000 - Słoneczna włócznia (serial tv),
2000 - Wyrok na Franciszka Kłosa (tv),
2002 - Powiedz to, Gabi,
od 2003 - Na Wspólnej (serial tv),
2004 - Nigdy w życiu!
2006 - Tylko mnie kochaj


Joanna Jabłczyńska
Szarlotka na ostro
Złote dziecko, które wyrosło na nastoletniego wampa. Prowadziła Teleranek i śpiewała w Fasolkach. Teraz jest gwiazdą serialu Na Wspólnej. Dziewczyna na topie, której mężczyźni posyłają ogniste spojrzenia. Dlaczego więc JOANNA JABŁCZYŃSKA boi się facetów, nie lubi sławy, a zamiast kariery w show-biznesie wybrała prawo?
Dziewiętnaście lat, twarz niewiniątka i reputacja femme fatale. Sądząc po liczbie mężczyzn, z którymi bywa na salonach, można by odnieść wrażenie, że dorosła miłość nie ma przed nią żadnych tajemnic. Joanna twierdzi jednak, że do tej pory kochała tylko raz. Kogoś, kto nauczył ją przyjemności. Kiedy słyszy: "Jesteś seksowna", czerwieni się. Z drugiej strony chciałaby zagrać prostytutkę. Grzeczna dziewczynka czy lolitka szukająca w życiu mocnych wrażeń? Jest popularna, bywa, dostaje propozycje, które budzą zazdrość. Dlatego trudno uwierzyć, że sława ją uwiera, a w show-biznesie czuje się nieporadna i zagubiona. Blefuje, ma muchy w nosie, czy rzeczywiście jest gwiazdą z przypadku, która nie pasuje do swojego wizerunku? Przekonał się o tym Marcin Prokop, podczas rozmowy nad ciastkiem z kremem.

GALA: Lubisz szarlotkę?
JOANNA JABŁCZYŃSKA: Bardzo. Mam nawet takie przezwisko wśród znajomych.

GALA: Dlatego że Jabłczyńska, czy dlatego że taka słodka?
J.J.: Chyba jednak to pierwsze. Naprawdę uważasz, że jestem słodka?

GALA: Na pozór słodka i niewinna, a w rzeczywistości niebezpieczna flirciara, która okręca sobie facetów wokół palca.
J.J.: Tak bywam postrzegana. Zwłaszcza przez tych, którzy kojarzą mnie głównie ze słynną reklamą "naucz mnie przyjemności". Może dlatego gazety piszą, że zmieniam narzeczonych jak rękawiczki? To wszystko mnie śmieszy, bo nie czuję się femme fatale. Dopiero niedawno, ku memu zaskoczeniu, zaczęło do mnie docierać, że takie pyzate dziecko, na oko 16 lat, może kogoś erotycznie pociągać (śmiech). I szczerze mówiąc, trochę się tego boję. Dostałam ostatnio list od pana, który pisze, że ogląda każdy odcinek serialu ze względu na mnie. Na końcu wyznał, że jest urzeczony moim biustem, i zapytał, czy mam może jakieś zdjęcia, na których mógłby mnie podziwiać w całej okazałości. Kiedy myślę sobie, że przed ekranem siedzi jakiś zboczeniec i ślini się na mój widok, mam schizę. Od tamtej pory staram się ubierać tak, żeby nikogo nie prowokować.

GALA: Chcesz mi powiedzieć, że pierwsza scena w Nigdy w życiu, w której grasz specjalistkę od p*, to czysty przypadek?
J.J.: (śmiech) Muszę cię rozczarować, ale tak. Na plan pojechałam prosto z wakacji i byłam bardzo stremowana. Na planie siedzi pięćdziesięciu facetów, a ja wygłaszam tyradę o "odchyleniach p*". Na szczęście w filmie wypadam podobno wiarygodnie. W życiu nie mam tak spektakularnych doświadczeń (śmiech).

GALA: Młodsza od ciebie Kaja Paschalska wystąpiła w erotycznej sesji do męskiego pisma. Ty byś się na to zgodziła?
J.J.: Odrzucam scenariusze ze scenami rozbieranymi. Tak stało się w jednym z filmów, gdzie miałam być gwałcona i półnaga. Nawet nie wnikałam, o którą połówkę chodziło. Nie rozebrałabym się przed kamerą. Chyba że byłoby to uzasadnione rolą. Czekam na takie wyzwanie. Na przykład mogłabym zagrać dziewczynę chorą psychicznie albo prostytutkę.

GALA: Potrafiłabyś to zrobić wiarygodnie?
J.J.: Zrobiłabym to z pasją, bo taka rola nie mieści się w wachlarzu znanych mi emocji. Bardzo mnie pociągają takie ekstrema.

GALA: To ciekawe wyznanie jak na 19-latkę o twarzy niewiniątka, której życie oszczędziło trudnych przeżyć. Chciałabyś to nadrobić, zmierzyć się z prawdziwymi problemami?
J.J.: Ale tylko na ekranie. W życiu jestem tchórzem. Unikam sytuacji, w których mogę się wpakować w kłopoty. Boję się na przykład samotnych wyjść. Nie jestem osobą zbyt asertywną, więc nie potrafię radzić sobie z głupimi zaczepkami. Zawsze trafi się jakiś natręt, którego nie umiem się pozbyć. Wolę, żeby załatwiał to za mnie ktoś inny (śmiech). Dlatego na imprezę zazwyczaj zabieram swojego przyjaciela.

GALA: Jak wyglądają twoje damsko-męskie relacje poza klubowym parkietem?
J.J.: Ostatnio bardzo się zraziłam do mężczyzn. Zawiodłam się na ostatniej miłości. Potrzebuję osoby, której mogłabym bezgranicznie ufać. Myślałam, że już znalazłam takiego człowieka. Niestety, najzwyczajniej w świecie przejechałam się na nim. Teraz chcę być sama i jest mi z tym dobrze. Wierzę w przyjaźń damsko-męską. Chcę mieć kogoś, z kim można porozmawiać, a nie od razu iść do łóżka. Nie szukam desperacko męża, mam czas.

GALA: Dlaczego od razu męża? Może wystarczy niezobowiązujący flirt.
J.J.: Sytuacja, kiedy spędzam noc z chłopakiem poznanym na imprezie, jest wykluczona. Mam zasady. Trudno mnie zdobyć. Zresztą ja w praktyce wiem bardzo niewiele o relacjach z facetami. Prawdziwą miłość przeżyłam do tej pory tylko raz.

GALA: Kim był twój ukochany? To on "nauczył cię przyjemności?"
J.J.: Miał na imię Janek. Byliśmy razem ponad półtora roku, ale potem chyba ? skończyło się nam paliwo. Czułam, że ciągniemy nasz związek na siłę. To już nie było to. Miałam wrażenie, że omija mnie coś ważnego, że coś tracę. Teraz jesteśmy z Jankiem przyjaciółmi. Czasami wyskakujemy razem do kina albo do knajpy. Taki układ bardziej mi odpowiada niż trwały związek. Chyba na razie nie za bardzo mam czas, żeby budować coś poważnego. Poza tym trudno dziś o prawdziwych mężczyzn (śmiech).

GALA: Część twoich rówieśników myśli głównie o tym, żeby dobrze się bawić albo chcą już zakładać rodziny. Która opcja jest ci bliższa?
J.J.: Też zauważyłam, że ludzie w moim wieku, jeśli osiągnęli jakiś sukces, zachowują się jak idioci. Ciągle imprezują, najważniejsze są dla nich markowe ciuchy, na każde party przychodzą z kimś innym, wciągają koks, piją i tak dalej. Kompletna palma! W takich sytuacjach czuję się jak stwór z innej galaktyki.

GALA: Zawsze byłaś typem grzecznej dziewczynki, córeczki tatusia?
J.J.: Nie cierpię tej serialowej szufladki, ale z drugiej strony nie mogę zaprzeczyć, że trochę taka jestem. Nigdy się nie buntowałam, nie uciekałam z domu, nawet nie paliłam. Przez kilka lat byłam harcerką i poważnie traktowałam wszelkie zasady (śmiech). Miałam bardzo dobre układy z rodzicami. Tylko raz doszło między nami do spięcia, gdy niedawno zaczęłam potrzebować więcej samodzielności. Nie chciałam być dłużej kontrolowana jak dziecko.

GALA: Podobno twój ojciec regularnie testował twoich narzeczonych.
J.J.: Na szczęście już tego nie robi, bo przestałam przyprowadzać kolegów do domu. Chodziło mu o to, żeby udowodnić, jacy oni są przy nim mali, słabi i nieporadni. Jak w filmie Poznaj mojego tatę z Robertem De Niro. Wchodził do pokoju i pytał faceta: "Idę pograć w piłkę, wybierzesz się ze mną?". Na zewnątrz akurat trzaskał siarczysty mróz. Albo: "Może posiłujemy się na ręce". Kiedy w odpowiedzi słyszał nieśmiałe: "Nie, nie, raczej nie", widziałam, jak rośnie z dumy. Patrzył na mnie z takim wyrazem twarzy typu: "Widzisz, córeczko, te twoje leszcze do pięt mi nie dorastają".

GALA: Mówi się, że pieniądze dają kobiecie niezależność. Dużo zarabiasz w serialu?
J.J.: Jak na swój wiek i swoje potrzeby wręcz za dużo, chociaż dla innych może nie są to wielkie pieniądze. Pieniądze nie są mi właściwie potrzebne. Mieszkam z rodzicami, więc mam zapewniony dach nad głową. Na siebie wydaję bardzo niewiele, nie mam dużych potrzeb. Wolę robić prezenty najbliższym. To, co uda mi się zarobić, odkładam na przyszłość.

GALA: Dlaczego wybrałaś studia prawnicze zamiast aktorskich? Łatwiej później o pracę?
J.J.: Wydaje mi się, że nie odnajdę się w aktorstwie. Nie widzę siebie w show-biznesie, to nie jest mój świat. Odstrasza mnie ta sztuczność, dbanie wyłącznie o swoje interesy, ciągły wyścig i walka o wszystko. Nie chciałabym tak żyć.

GALA: A czy wchodząc do tego świata, nie miałaś świadomości, że możesz rozczarować się tym, co tam zastaniesz?
J.J.: Sława kojarzyła mi się zawsze z czymś wspaniałym. Tak niestety nie jest. Trudno jest mi poznać jakichkolwiek normalnych ludzi. Mam wrażenie, że wszyscy chcą mnie znać tylko dlatego, że jestem rozpoznawalna. Nie mogę zrobić nic szalonego, nawet wyjechać po cichu na wakacje, bo za chwilę napiszą o tym gazety. Sława jest najgorszą częścią przygody zwanej aktorstwem. Nie spodziewałam się, że ktokolwiek będzie się interesował moim prywatnym życiem.

Rozmawiał MARCIN PROKOP
Zdjęcia PIOTR PORĘBSKI/METALUNA






myślę że jest sympatyczną dziewczyną
bardzo ją lubię, świetnie zagrała rolę Tosi w "Nigdy w życiu" i w "Na Wspólnej" też jest ok


Mi się najbardzie podobała w "Nigdy w życiu" Była po prostu rewelacyjna

Mi się najbardzie podobała w "Nigdy w życiu" Była po prostu rewelacyjna
Tak w tym filmie była świetna, szkoda że nie występuje w 2 części

bardzo ją lubię, świetnie zagrała rolę Tosi w "Nigdy w życiu" i w "Na Wspólnej" też jest ok

ja bym dodała jeszcze Trzy szalone zera
Joasia jest bardzo utalentowana i do tego ładna. Już niedługo będzie gwiazdą nad gwiazdami
Lubie ją bardzo.
Pamiętam ją z Teleranka
Wtedy to był prawdziwy hit
A dla mnie Joasia jest całkowitym zaprzeczeniem np. takiej W.Rosati... Wszystko co osiągnęła zawdzięcza sobie, najpierw śpiewała w "Fasolkach", potem prowadziła "Teleranek", aż wreszcie ktoś ją zauważył i zaczęła grać w serialach, filmach....
Oby było więcej takich młodych, zdolnych osób w naszym kraju



















Bardzo Asię lubię. Jets fajną aktorką i wydaje się być miłą osóbka.
Bardzo lubie Asie, fajnie gra w Na Wspólnej
Ma taki mily wyraz twarzy
mi sie najbardziej podobała w "Nigdy w życiu" boska była a poza tym to zagrała chyba w reklamie jakiejś czekolady

mi sie najbardziej podobała w "Nigdy w życiu" boska była a poza tym to zagrała chyba w reklamie jakiejś czekolady
mi tez sie podobała jako Tośka
a co do czekolady to tak- reklama Terravity
Pewnie, kiedy już rozpocznie się emisja III "DROGI DO GWIAZD", to Joasia zdobędzie większą popularność, podobnie jak Kasia Cichopek.

Pewnie, kiedy już rozpocznie się emisja III "DROGI DO GWIAZD", to Joasia zdobędzie większą popularność, podobnie jak Kasia Cichopek. zdaje mi sie że chodziło ci o "Taniec z gwiazdami"








coś o miłości Joasi Jabłczyńskiej, która również pojawia się (choć tylko na chwilę) w romantycznej komedii Ryszarda Zatorskiego. Młoda gwiazda twierdzi, że jej Anioł Stróż najbardziej przypomina... amorka! Takiego ze skrzydłami, wiankiem, no i oczywiście kołczanem pełnym strzał...
- Gdy człowiek jest zakochany, to myśli sercem, a nie głową i... czasami może robić głupstwa. Ja na pewno jestem wtedy całkiem zakręcona: wchodzę nie do tych autobusów, co trzeba, zalewam kawę zimną wodą i zakładam dwie różne skarpetki. Dlatego mój Anioł musi ciągle nade mną czuwać. Chociaż na pewno nieraz śmieje się ze mnie - bo zdecydowanie ma poczucie humoru! - żartuje Joasia.
Wiosenna ramówka TVN

Całkiem sympatyczna aktorka i dziewczyna, nie mogę powiedzieć że ją uwielbiam ale da się ją oglądać
Velvet w Celebrity Beauty & SPA

Katar dopada każdego z nas, a pierwszą deską ratunku w takich sytuacjach są chusteczki higieniczne. Jednak nie uchronią one nas przed zaczerwienionym i podrażnionym nosem. Okazuje się jednak, że teraz możemy lepiej chronić nasze chore nosy, a to za sprawą specjalnych, ulepszonych chusteczek firmy Velvet. Działanie nowego produktu “Velvet Balsam” sprawdzały na własnych nosach Małgorzata Socha, Joanna Jabłczyński i Karolina Borkowska. Spotkanie zorganizowano w warszawskim salonie “Celebrity Beauty&Spa”. Nowe chusteczki posiadają właściwości łagodzące dzięki zawartości balsamu z nagietka lekarskiego, który łagodzi mechaniczne podrażnienia skóry oraz zapobiega powstawaniu nowych podrażnień i pozostawia na skórze wyczuwalny “film”. Nowy produkt został poddany przez Kimberly-Clark, producenta chusteczek szczegółowym badaniom laboratoryjnym. W miłej atmosferze salonu Spa, aktorki dokładnie testowały produkt. Dotykały, wąchały, sprawdzały jak działa na skórę i jednogłośnie orzekły, że chusteczki rzeczywiście są bardzo delikatne i łagodzą podrażnienia. Po prezentacji dziewczęta i zaproszeni goście poddali się zabiegom upiększającym zaproponowanym przez “Celebrity Beauty&Spa”. Karolina Borkowska zdecydowała się na masaż wodny a Joasia Jabłczyńska na zabieg ujędrniający ciało.

http://foto.akpa.pl/impre...7802dd5226f18e1



Ja Joasie bardzo bardzo lubie i ciesze sie ze bedzie w "Tancu z gwiazdami" bede jej z pewnoscia kibicowal. Widzialem ja w "Nigdy w życiu" i dla mnie byla super! w Na wszpolnej tez gra troch. Szkoda ze wymienili aktorow w "Ja wam pokaze" bo tam Tosi bylo wiecej niz w "Nigdy w zyciu" Szkoda tez ze ma takie nastawienie ze nie chce zajmowac sie show-bisnesem bo uwielbiam ja jako aktorke i chetnie by sie ogladalo filmy z nia. ale kto wie moze jednak zostanie przy aktorstwie
Taniec z gwiazdami - Edycja III - proby














































































































http://foto.akpa.pl/impre...a43955fc362a5df







Artykuł z lipca 2005 z Expressu Łódzkiego



Artykuł z sierpnia 2005 z Expressu Łódzkiego







Artykuł z września 2005 z Expressu Łódzkiego







Artykuł z października 2005 z Expressu Łódzkiego















http://foto.akpa.pl/imprezy.php?id=2054
Joasia Jabłczyńska, aktorka serialowa i uczestniczka trzeciej edycji Tańca z gwiazdami tak bardzo boi się plotek o romansie z partnerem z parkietu - Piotrem Kiszką, że postanowiła poznać go ze swoim aktualnym chłopakiem - Aleksem.
"Fakt" donosi, że dwaj panowie zmuszeni zostali do spędzenia razem popołudnia – w jednej z restauracji zjedli obiad w towarzystwie Asi. Wszystko to dlatego, że Asia dobrze wie, co spotkało jej koleżankę, Kasię Cichopek, która dzięki namiętnym tańcom, spotkała swoją wielką miłość - Marcina Hakiela. Stwierdziła, że aby uciąć wszelkie plotki na temat przyszłego romansu, najlepiej poznać obu panów ze sobą.
Taka przezorność jest według mnie przesadna. Czyżby Asia była tak nieodporna na męski urok, że kilka czułych gestów mogłoby skłonić ją do zdrady? Jeśli tak, to i sto wspólnych obiadków nie pomoże. Jeśli natomiast robi to, bo wie, że Aleks nie może znieść myśli o tym, że inny mężczyzna dotyka jego dziewczyny, to chyba nie jest to związek oparty na zdrowych podstawach. Sam Piotr Kiszka tak opisał to spotkanie reporterowi "Faktu":
Podczas tego obiadu było jednak dość niebezpiecznie. Mierzylismy się wzrokiem i obaj mieliśmy w rękach ostre noże. Na szczęście siedzieliśmy naprzeciw siebie, a między nami łagodna i piękna Joasia.
Ależ przezorna Zycze jej jak najlepszego wyniku w 'Tancu..." bo bardzo ja lubie:)












Chociaż taneczne zdolności Joasi Jabłczyńskiej nie spotkały się z entuzjazmem publiki ani jury, to jednak jest coś, co przykuło uwagę widzów. Skąpe, czarne majtki, które Joasia pokazała całej Polsce podczas tańca, zrobiły ogromne wrażenie a męskiej części publiczności. Jak pisze Fakt:
Migające nam przed oczami majtki robiły na widzach programu większe wrażenie niż taniec aktorki.
To chyba zbyt surowa ocena. Miejmy jednak nadzieję, że do walca Joasia założy już nieco dłuższą spódnicę – wtedy trudniej będzie spekulować, czy pokazywanie majtek to efekt celowy, czy tylko niefortunny, czy też fortunny zbieg okoliczności.
Fakt to już chyba nie ma czym sie zajmować. ale jaka gazeta, taki poziom artykułów.
za zeta co to moze byc za gazeta,ale w necie znalazlam to wrzucilam



Pokaz mody Reserved Summer 2006
http://foto.akpa.pl/impre...=2097&pageID=2v
ja i tak ją lubie i liczę że pokaże cos w tańcu z gwiazdami
Właściwie to calkiem fajny ten jej partner do tańca
w 1 odcinku jakoś szczególnie nie zatańczyła, ale za to ładny szpagat zrobiła
ja myślę że sobie poradzi w tańcu z kiszką
http://fundacjatvn.onet.p...,1,galeria.html





Czy Jabłczyńska wyjdzie za mąż?

Dwa polskie tabloidy, Super Express i Fakt, prześcigają się w doniesieniach na temat polskich sław – ze szczególnym uwzględnieniem tych, które występują obecnie w popularnym Tańcu z gwiazdami. Tym razem obie gazety donoszą o Joasi Jabłczyńskiej, młodej gwieździe serialu Na Wspólnej i o jej związku z chłopakiem Aleksem. Nie wiadomo tylko, komu wierzyć. Według Super Expressu aktorka stawia przede wszystkim na karierę:

Joasia Jabłczyńska od półtora miesiąca trenuje bez wytchnienia pod okiem przystojnego tancerza Piotra Kiszki. Ale efekty tej współpracy nie wszystkich zadowalają. Plotkuje się, że chłopak aktorki z zazdrości robi jej karczemne awantury.

I dalej:

Ostatnio Aleks Grynis czekał na swoją dziewczynę niemal do północy. A gdy już porwał swoją ukochaną w ramiona, okazało się, że ta musi wkrótce wracać do domu, bo następnego ranka czeka ją harówka na planie serialu „Na Wspólnej”. Niewiele myśląc, chłopak zorganizował minirandkę na stacji benzynowej.

Sama Jabłczyńska tak mówi o swoim chłopaku:

Aleksa poznałam w ubiegłym roku nad morzem. Na początku bałam się tej znajomości, bo Aleks jest surferem, a tacy faceci nie mają najlepszej opinii. Na szczęście ten mój okazał się porządnym facetem. To poważny związek, ale o małżeństwie na razie nie myślę.

Natomiast Fakt zapowiada już oświadczyny:

Prześliczna aktorka i przystojny sportowiec są ze sobą od ośmiu miesięcy. Ale o swoim związku myślą niezwykle dojrzale. I snują wielkie plany. – W najbliższej przyszłości mam zamiar oświadczyć się Joasi – mówi specjalnie dla naszych czytelników Aleks. I dodaje, że związek z Asią to bardzo poważna sprawa. Wkrótce będą ze sobą mieszkać.

Ciężko powiedzieć, która gazeta ma rację. Być może Fakt - w końcu cytuje samego zainteresowanego. Ciekawe tylko, czy Aleks powiedział Joasi o planowanych oświadczynach, zanim poinformował o tym całą Polskę.
Ivy
Asia Jabłczyńska jest super
świetnie gra w Na wspólnej
super tańczy w Tańcu z gwiazdami


Bardzo fajnie wyszła na tych zdjęciach
Joanna Jabłczyńska

Dziewczyna za miliard dolarów

Delikatna, radosna, spontaniczna. Dziewczynka prawie. JOANNA JABŁCZYŃSKA nie wygląda na swoje 21 lat, choć życie zafundowało jej ostatnio przyspieszony kurs dorastania. Sama nie chce w to jeszcze uwierzyć, ale ci, którzy oglądają aktorkę w kolejnych odcinkach "Tańca z gwiazdami", są zgodni. Rozkwita na ich oczach zjawiskowa kobieta, a być może nawet nowy symbol seksu.

Choć trudno w to uwierzyć, młodziutka Joanna Jabłczyńska pracuje już kilkanaście lat. Stanęła przed kamerą, kiedy jej rówieśnicy uczyli się właśnie tabliczki mnożenia. Przez parę lat prowadziła kultowy niedzielny "Teleranek", jej uśmiechniętą buzię znało wtedy każde dziecko w Polsce. Dziś Joanna nie studiuje aktorstwa, tylko przepisy i paragrafy, ale miliony fanów serialu "Na Wspólnej" mają nadzieję, że Jabłczyńska nie porzuci aktorstwa. Losy Marty Hoffer ściągają przed ekran jak magnes. W serialu dziewczynę graną przez Joannę samotnie wychowuje ojciec. W realnym życiu to właśnie ojca aktorce zabrakło. Bo czasem nawet gwiazdom życie wali się na głowę. Po dwudziestu pięciu latach rozpadło się małżeństwo jej rodziców. Dobrze znany Joannie świat, w którym zawsze miała oparcie, przestał istnieć niemalże z dnia na dzień. Sama też wie, jak gorzko smakuje rozstanie. I choć dziś znów jest szczęśliwie zakochana, przyznaje, że ma w sobie wielką nieufność.

Joasia ma własne zdanie i nie boi się go wypowiadać. O mężczyznach, o związkach, roli kobiety, dzieciach. Inteligentna, odważna, piękna. Śmieje się pytana o sekret swojej urody. - Nie mam czasu dbać o siebie w natłoku zajęć - przyznaje. To fakt. Komórka Joasi dzwoni non stop. Na wywiad próbowałyśmy umawiać się dosłownie w środku nocy. Aktorka z porannych wykładów z prawa biegnie ćwiczyć kolejne taneczne pas do telewizyjnego show. Wciąż w ruchu i wciąż pełna energii, świeża, na luzie. Jak ona to robi?

GALA: Co budzi się w kobiecie w tańcu? JOANNA JABŁCZYŃSKA: Powstała legenda o "Tańcu z gwiazdami". Jeśli się razem tańczy, trzeba zaraz być parą. Pierwsze pytania, jakie usłyszałam od dziennikarzy, dotyczyły nie tego, jak sobie radzę na parkiecie, tylko czy coś między mną a Piotrkiem iskrzy, czy coś z tego będzie? A tu, jak między partnerami na scenie, jest kontakt, bliskość. Tylko że na cały spektakl mamy jedynie minutę i trzydzieści sekund. Świadomie nie chcemy wkładać w nasz taniec za wiele erotyzmu. Zdarza nam się mówić, przygotowując się do występu: to jest zbyt wulgarne. Ludzie, patrząc, jak całuję się z partnerem z planu, myślą: aktorki mają taką naturalną łatwość. Rozbierają się przed kamerą, biegają topless, nie czują wstydu. Tak nie jest. W tańcu trafiłam na genialnego partnera. Piotrek, zanim złapał mnie za biodra, żeby pokazać, jak mam się poruszać, trzy razy przepraszał, że mnie dotknie. Rozumiemy się i ani razu nie poczułam, żeby przekroczył moją barierę intymności.

GALA: Aktorka, telewizyjna gwiazda, kobieta musi być zawsze nienagannie piękna? J.J.: Bardzo nie lubię, kiedy wychodzę rano z psem rozczochrana i w dresach, a potem czytam na jakimś forum: "Widziałem Jabłczyńską na Szczęśliwicach z psem, jaka ona brzydka, sztaby ludzi muszą nad nią pracować, żeby jakoś wyglądała". Są gusta i guściki, nie każdemu muszę się podobać i wcale tego nie wymagam. Ale takie komentarze są w bardzo kiepskim guście. Nie dbam o siebie przesadnie. Nawet nie wiem, czy nie mniej niż moje rówieśniczki. Najzwyczajniej nie mam czasu.

GALA: Kiedy kobieta słyszy od ukochanego, że jest najpiękniejsza na świecie, może zapomnieć o lusterku. Ty słyszysz? Po ostatnim rozstaniu odzyskałaś wiarę w związki? J.J.: Zdarzały się w moim życiu nieudane związki, ale nikt przecież nie powiedział, że od razu znajdę tego jedynego. Bardziej przerażało mnie to, co widziałam wokół: nieszczęśliwi ludzie, rozwody. Pomyślałam wtedy, że nikt mi nie jest potrzebny, a obowiązki uciszą potrzebę bliskości. Wtedy pojawił się Aleks i wbił klinem w moje życie. Wtargnął w nie. Byłam w czasie wakacji nad morzem. Zatrzymałam się u kumpla, u którego on też miał nocować. Nie znaliśmy się, ale ktoś mi wmówił, że to niemożliwe, bo każdy zna Aleksa. Świetny windsurfer, był mistrzem świata juniorów. Tamtego wieczoru wybieraliśmy się właśnie na imprezę, gdy zjawił się on. Wyrzuciłam z siebie na jednym oddechu: "Cześć, Aleks, nie zostawaj, chodź z nami". Nie znał mnie, nie kojarzył z telewizji, ale mówi, że miałam taki błysk w oczach i taki uśmiech, że nie mógł odmówić. Następnego dnia chciałam wrócić jak najszybciej do Warszawy. Zaproponował, że mnie zabierze. W drodze odebrał telefon. Powiał wiatr. Odwołane wcześniej zawody windsurfingowe jednak się odbędą. I przekonał mnie, że wcale nie chcę wracać. Spędziliśmy razem cały dzień. Ja z wielkim dystansem, wręcz z awersją. Jest surferem, myślałam, pewnie co zawody ma inną dziewczynę. Świetnie zbudowany, przystojny, taki pewny siebie, z błyskiem w oku? Pewnie niezły z niego podrywacz. Nawet o nim nie myśl, bo znów się zawiedziesz, powtarzałam w myślach. Wróciliśmy do Warszawy. A on wbrew moim przypuszczeniom nie zapomniał o mnie, wciąż dzwonił i urzekał swoim uśmiechem, musiałam się poddać (śmieje się). Jesteśmy razem już dziewięć miesięcy. Każdego dnia zaskakuje mnie tym, że jest jeszcze cudowniejszy, niż myślałam.

GALA: Miłość twojego życia? J.J.: Choć Aleks jest wspaniały i być może jest tym mężczyzną, z którym spędzę resztę życia, to mam w sobie wielką nieufność. Moi rodzice właśnie się rozwodzą. Po 25 latach związku. Mój światopogląd runął. Ojciec był wzorem do naśladowania. Właśnie on wpajał mi wszystkie wartości, to, że trzeba być honorowym... I nagle, po tylu latach, mówi, że jest w związku z inną kobietą i odchodzi. Czuję wielki zawód. Wcześniej byłam środkiem jego świata, a teraz życie wygląda tak, że ojciec 9 grudnia, w moje urodziny, wysłał mi życzenia SMS-em z internetu. Nie przeczę, sama wcześniej też nie byłam skora do kontaktów, ale doszło do tego, że straciliśmy go zupełnie. To, co przydarzyło się moim rodzicom, jest dla mnie wielką nauką. Kocham, ale chcę być w życiu samowystarczalna, niezależna od nikogo.

GALA: Mama ma w tobie wsparcie w być może najtrudniejszych dla kobiety chwilach, gdy odtrąca ją ukochany. J.J.: Mama, położna, zapisała się właśnie na specjalistyczne studia, zaczęła chodzić na siłownię, zabrałam ją do naszego serialowego fryzjera. I tak jej się w ten sposób nie odwdzięczę za to, co poświęciła rodzinie. Czasem zarzucam sobie, że była kobietą domową przeze mnie, dla mnie. Mama zawsze wieczorem tuliła do snu, rano robiła śniadanie, co dzień szykowała obiad. Pracowała, ale rodzina była dla niej na pierwszym miejscu. Zostawała w domu, a my z ojcem wypadaliśmy na rowery na pięć godzin w las. To on za rączkę prowadził mnie z castingu na casting. Z tatą to, z tatą tamto... Cieszę się, że ten rozwód zdarzył się, gdy jestem dorosła. Wcześniej o wiele bardziej potrzebowałam ojca. Za to z mamą nigdy nie miałam tak fantastycznego kontaktu, jak dziś.

GALA: Twoje życie splata się z filmem. Powtarzasz dziś trudną rolę Tosi z "Nigdy w życiu!".J.J.: Niezwykła jest przewrotność losu. Ogromnym, spełnionym marzeniem mojej mamy było to, żebym zagrała w filmie "Nigdy w życiu!". Zna na pamięć dialogi z książki Katarzyny Grocholi, uwielbiała je ze mną powtarzać. Pamiętam jej radość, kiedy dowiedziałyśmy się, że to właśnie ja zagram pełną energii nastolatkę Tosię. Judytę, moją filmową mamę, opuścił ukochany mężczyzna. Dziś na ten scenariusz patrzę z nowej perspektywy. W naszym życiu powtórzyła się tamta historia. Teraz cała rodzina układa wszystko od nowa. Mama stała się dbającą o siebie, energiczną studentką. Ja poznałam Aleksa i mam w nim wsparcie we wszystkim, co robię. Siostra skończyła prawo, została właśnie policjantką, wychodzi za mąż. Przechodzę ostatnio przyspieszony kurs dojrzewania. Inne kobiety muszą być same po rozwodzie, popracować kilkanaście lat, poznać setki osób, by mieć światopogląd, jaki ja mam dziś. Nie potrafiłabym powiedzieć: nie rozwiodę się nigdy. Choć dla mnie instytucja małżeństwa jest święta i nie wyobrażam sobie, żebym mogła doprowadzić do tego, by moje dzieci patrzyły na rozpad związku. Ale życie czasem zaskakuje. Już to wiem.

GALA: Rozmawiamy o rozwodzie, a jesteś gotowa stanąć przed ołtarzem?
J.J.: Z pewnością tak, jeszcze nie zaraz, ale według mnie najważniejszym życiowym zadaniem kobiety jest urodzenie dziecka, a wtedy będę chciała mieć u boku męża. Sukces, który odniosłam, wystarczy mi na długie lata. A kiedy myślę o dziecku, czuję, że wywróci moje życie do góry nogami. Zwariuję na jego punkcie. Kobieta jest spełniona, rozkwita, gdy ma dziecko. Ale o tym porozmawiamy za kilka lat, gdy już będę miała obrączkę na palcu.

GALA: Dziś jesteście z Aleksem dobranymi partnerami: pływanie na desce, poranny squash, wieczorne wyjście. Jak można sprawdzić, zanim powie się "tak", czy uda się wspólnie stworzyć rodzinę? J.J.: Wystarczy uważnie obserwować. Ważne jest, aby mężczyzna potrafił odnaleźć się w każdej sytuacji, był do tańca i do różańca i akceptował mnie taką, jaka jestem. Aleks najbardziej lubi mnie bez makijażu. Ostatniego sylwestra spędziliśmy, nurkując w Egipcie. Nie wzięłam ze sobą żadnych kosmetyków oprócz dobrego kremu. I czułam się z tym wspaniale. Spędzaliśmy pod wodą całe dnie. Ale jeśli w Warszawie trzeba iść razem na oficjalne przyjęcie, to on włoży garnitur, choć za tym nie przepada, i pójdzie. Doceniam to, że potrafi dostosować się do sytuacji. Zawsze mogę na niego liczyć. To wiem. Jest moim najlepszym przyjacielem, powiem więcej - przyjaciółką.

GALA: Przyjaciółki nie mają przed sobą tajemnic. Mężczyźnie, nawet temu jedynemu, może nie warto zdradzać wszystkich swoich sekretów?J.J.: Kiedyś myślałam, że są rzeczy, których nie powie się facetowi, ale jemu mówię wszystko. Nie ma dla nas z Aleksem żadnych tematów tabu. Nie wyobrażam sobie, co by się stało, gdyby go zabrakło. Trochę chyba wysysam z Aleksa energię. Tęsknię do tego momentu dnia, kiedy mogę go zobaczyć. To moja oaza. Przy nim wszystkie stresy znikają. Spadł mi jak z nieba.

GALA: Piękne słowa, on też potrafi tak mówić o tobie? Jesteś dla Aleksa jak miliard dolarów?J.J.: Mój mężczyzna nie jest typem romantyka. Potrafi pięknie mówić, ale nie ma w nim przesady. Kobieta musi czuć się piękna. I właśnie tak się przy Aleksie czuję. Jestem zadowolona z siebie, zadowolona z życia, z tego, co mam. Jeśli możesz odczytać to na twarzy, to dla mnie esencja kobiecości.

GALA: Wyglądasz jak nastolatka, wciąż się uśmiechasz. J.J.: W każdej kobiecie jest trochę dziecka i to jest jej prawdziwy urok. Przede wszystkim nie lubię sztuczności. Nie włożę garsonki, by pokazać: jestem poważna. Wciąż mam w sobie dzieciaka. Kobieta jest kobieca, gdy siedzi w niej dziecko. Musi być błysk w oczach, temperament, lekkość, dziewczęcość. Smutne oczy, powolne ruchy to nie jest poza dla mnie. Mam nadzieję, że to nigdy ze mnie nie ucieknie i zawsze będę uśmiechnięta, to chyba żadna wada.

GALA: Nie brakuje ci uśmiechu, gdy czytasz o sobie w prasie? J.J.: Kiedy czytam te przeróżne zmyślone historie, przychodzi mi do głowy, że ktoś może rzeczywiście w nie uwierzyć, i robi mi się słabo. Mamie wszystkie koleżanki z pracy donoszą, co dzisiaj napisali o jej córce. Pani z kiosku, widząc ją, wychyla rękę i woła z daleka: "Pani Bożenko, pani Bożenko, mam materiał o Joasi". Mama wtedy dzwoni do mnie i słyszę po jej głosie, że ledwo trzyma nerwy na wodzy: "Asia, Asia, napisali, że cię wyrzucili ze studiów, powiedz, czy to prawda, wszystko w porządku?". Martwię się o nią. Może z czasem do tego przywykniemy.

GALA: Wszystko na sprzedaż. Myślisz czasem z niepokojem o tym, że w czasach wścibskich tabloidów gwiazdy nie będą w stanie obronić swojej prywatności? J.J.: Nie zdradzam mojego mężczyzny, nie mam żadnej mrocznej tajemnicy, żeby ktoś mógł mnie szantażować ujawnieniem pikantnych szczegółów z życia. Śpię spokojnie. Ale zaczyna mi cierpnąć skóra, kiedy myślę, co będzie, gdy założę rodzinę. Gdyby ktoś napisał coś złego o niej, byłabym gotowa zrobić dosłownie wszystko. Mogłabym nawet zrezygnować z tego zawodu.

GALA: Mocna deklaracja. Jesteś pewna, że potrafiłabyś żyć bez blasku fleszów?J.J.: Nie jestem uzależniona od aktorstwa. Nie żyję i nawet nie staram się żyć gwiazdorsko. Wciąż, pomimo tego, co wypisują o mnie brukowce, studiuję prawo. Jestem na drugim roku. Inwestuję w swoją przyszłość, myśląc o tym, co będę robiła, jeśli skończą się dla mnie role. Naprawdę nie jestem uzależniona od kamery. Cieszę się, patrząc na to, co do tej pory przyniosło mi życie. Było tego tyle, że sama sobie zazdroszczę. A mam dopiero 20 lat. Jeśli jutro aktorstwo się skończy, nie będę miała do nikogo pretensji.

GALA: Czasem życie wali się na głowę, co wtedy zostaje? J.J.: Przyjaciele. Mam wspaniałe grono sprzed lat, z harcerstwa, i ufam im bezgranicznie. I marzenia. Nie brakuje mi ich. Marzę o podróżach z Aleksem. Tylko z nim jest ten problem, że jak poczuje wiatr i zobaczy falę, przestaję dla niego istnieć (śmieje się).

autor: Monika Berkowska
Otwarcie salonu fryzjerskiego Goszcz&Towarek, 05.06.2006r

http://foto.akpa.pl/imprezy.php?id=2182

plan filmu - Nadzieja Hope - pierwsze sceny






[img]
















_________________[/img]
to znaczy ze Joanna gra w nowym filmie
Jabłczyńska i Baar według Piesiewicza 12-05-2006
Ruszyły zdjęcia do najnowszego filmu na podstawie scenariusza Krzysztofa Piesiewicza - NADZIEJA (HOPE). Ekipa pierwsze ujęcia kręciła w Kolonii. Teraz przeniosła się do Warszawy.

Na stołecznym skrzyżowaniu ulic Grzybowskiej i al.Jana Pawła spotkaliśmy Rafała Fudalej (Franciszek), Kamilę Baar (Klara), Joannę Jabłczyńską i Julię Pietruchę. Na dużym ekranie pojawi się też Wojciech Pszoniak, Zbigniew Zapasiewicz, Zbigniew Zamachowski, Jan Frycz i Jerzy Trela.

Film reżyseruje polski, choć mieszkający w Niemczech, reżyser Stanisław Mucha, autor filmów dokumentalnych, w tym obsypanego nagrodami "Absolutu Warhola".

"NADZIEJA to historia nietypowego szantażu. Dwudziestokilkuletni Franciszek (Rafał Fudalej) jest świadkiem kradzieży cennego obrazu z ołtarza jednego z warszawskich kościołów. Całe zdarzenie rejestruje amatorską kamerą. Złodziejem okazuje się Benedykt Weber (Wojciech Pszoniak), człowiek wpływowy, właściciel galerii i znawca sztuki. Franciszek nie zdradzi Benedykta, ale w zamian za milczenie żąda od niego, by zwrócił skradziony obraz. Niestety, dzieło sztuki znalazło już nabywcę i wkrótce ma opuścić kraj...

Reżyser Stanisław Mucha mówi: „Nadzieja” jest rzeczywiście opowieścią o szantażu. O szanowanym historyku sztuki, poważanym jako autorytet moralny, który decyduje się na kradzież cennego obrazu. Jego tropem podąża prawdziwy fanatyk prawości. Nadzieja – jak sami dobrze wiecie – ta „matka głupich”, umiera ostatnia. Wierzę, że nadzieja jest czymś, bez czego nie można się w życiu obejść. I dotyczy to każdego, również mnie samego. Obserwując rzeczywistość, doszedłem do przekonania, że gdyby nie istniała nadzieja, należałoby ją błyskawicznie wymyślić. W moim filmie młody szantażysta jest uosobieniem nadziei. To sprawia, że się uśmiecham i z całej siły życzę mojemu bohaterowi powodzenia. Wszystkie jego działania są intuicyjne, impulsywne i dlatego jego szantaż prowadzi do niespodziewanego, acz szczęśliwego końca. Jego trochę niemoralna naiwność jest w gruncie rzeczy rozbrajająca. Dla mnie mój bohater jest takim słonecznym promieniem w skorumpowanym współczesnym świecie. To właśnie będę starał się uchwycić w filmie, by podzielić się z publicznością.

Przygotowania do realizacji filmu trwały przez niemal cały 2005 rok. Co ważne, udało się pozyskać udział niemieckiej firmy Pandora Film, znanej ze swojej aktywności w wysokiej klasy przedsięwzięciach. To właśnie Pandora Film zapewni m.in. międzynarodową dystrybucję filmu.
Obok Pandora Film głównym producentem filmu jest Studio Filmowe Kalejdoskop. Współpracę przy produkcji podjęli również Telewizja Polska i Canal+. Finansowego wsparcia udzieliły Eurimages i Polski Instytut Sztuki Filmowej.

Reżyserowi udało się z kolei pozyskać do filmu znakomitą obsadę. Główne role zagrają młodzi Rafał Fudalej i pamiętana z filmu „Vinci” Kamilla Baar. Trzecią główną rolę zagra Wojciech Pszoniak, dla którego jest to pierwszy od sześciu lat występ w polskim filmie kinowym. W pozostałych rolach wystąpią m.in. Zbigniew Zapasiewicz, Zbigniew Zamachowski, Jan Frycz i Jerzy Trela.

Jak zgodnie zapowiadają scenarzysta i reżyser, „Nadzieja” będzie innym filmem niż te, do których przyzwyczaił nas Krzysztof Piesiewicz. Lżejszym w formie, o wręcz sensacyjnej fabule, z dyskretnym poważnym przesłaniem."

http://www.vipnews.pl/!__octopus_back/_sm_datamanager/_data/_files/img_m/02/19/62_file.jpg





[img]
[/img]
aha dzieki mam nadzieje ze Joanna tez zagra duza role
Chce się zabawić

Czy związek Joanny Jabłczyńskiej przeżywa kryzys?
Gwiazda serialu "Na Wspólnej" zdradziła nam, że szuka przyjaciela.

Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że jeszcze niedawno twierdziła, iż najlepszym przyjacielem jest jej chłopak Aleks Grynis (25 l.). Czyżby więc związek aktorki Joanny Jabłczyńskiej (21 l.) z przystojnym surferem należał do przeszłości?

- Ja po prostu lubię poznawać nowych, ciekawych ludzi - wyjaśnia Asia. Dlatego postanowiła wziąć udział w "Randce na czas", organizowanej przez kanał CLUB. Ale, jak zapewnia, na spotkanie tam wielkiej miłości nie liczy, bo... jest już zakochana. - Chociaż nigdy nic nie wiadomo - kokietuje. - Bo przecież miłość przychodzi sama i to w najmniej oczekiwanym momencie - śmieje się.

Jej randka odbędzie się w czwartek w warszawskim Milch Barze o godz. 20.

autor: kawi

za.se

Pokazała, co umiała

Joanna Jabłczyńska (21 l.) zrezygnowała z udziału w objazdowym "Tańcu z gwiazdami", za to zbija kasę na imprezach sponsorowanych.

Podobno na przeszkodzie jej występom w "Tańcu" stanęły obowiązki zawodowe i sesja na uczelni. Chociaż producenci tanecznego show kusili Asię dużą kasą (60 tysięcy złotych), to serialowa Marta z "Na Wspólnej" nie przyjęła ich propozycji. I nie ma się czemu dziwić. Młoda aktorka nieraz powtarzała, że nauka jest dla niej najważniejsza. A miesiąc poza domem mógłby być zabójczy dla jej studiów prawniczych.

Ale Asia kocha taniec. Ba, nie może bez niego żyć. Postanowiła więc połączyć przyjemne z pożytecznym i zaczęła zabawiać publiczność na imprezach sponsorowanych. Gwiazdę serialu TVN podpatrzyliśmy w Chorzowie na pokazie jednego z producentów samochodów. Dziewczyna wywijała w latynoskich rytmach w ramionach swojego instruktora z "Tańca z gwiazdami" Piotra Kiszki (24 l.). Kilkunastominutowy show pokazał, że Jabłczyńska nie zapomniała, jak się ruszać i że ma głowę do interesów. Za kwadrans lekkiej i łatwej roboty zgarnęła kilka tysięcy złotych, podczas gdy jej koledzy kursują po Polsce, trenują od świtu do nocy i zarabiają zdecydowanie mniej w przeliczeniu na godzinę.

autor: cin


FOTO MICHAŁ SZALAST

za.se
heheh.. jakie miny maja na tym zdjęciu... ale bardzo fajnie tańczyła w TzG ..
W maju kanał telewizyjny Zone Club zorganizował imprezę, na której można było wygrać randkę z młodziutką gwiazdą telewizji Joanną Jabłczyńską.

Czy byłaś kiedykolwiek na randce w ciemno?
Nigdy nie zdarzyło i się pójść na randkę w ciemno. Nigdy też do takiego sposobu poznawania ludzi mnie nie ciągnęło, nie jestem też typem randkowiczki, ale coś w tym musi być, skoro tyle osób takie spotkania fascynują i powstaje tak wiele programów o tej tematyce. Jeśli komuś odpowiada taka forma spotykania nowych ludzi, to czemu nie?

Czy myślisz, że można poznać prawdziwą miłość na randce w ciemno?

Myślę, że może to być trudne. Przede wszystkim i tak bardzo trudno jest znaleźć na tym naszym ogromnym świecie tą drugą polówkę, która pasowałaby nam w każdym calu, tak do końca i na zawsze. A poczuć na randce w ciemno, że to ta jedyna osoba, to już musi być przeznaczenie. Wtedy należy się już trzymać tej osoby i pod żadnym pozorem nie puszczać!

Czy zdarzyło Ci się kiedyś zakochać od pierwszego wrażenia?

Najczęściej tak mam, że jeśli z kimś jestem, to osoba ta zafascynowała mnie czymś już na samym początku. Czy jest to prawdziwe uczucie, dowiaduję się później

Łatwo się zakochujesz?

Zdecydowanie nie jestem osobą kochliwą, która zmienia partnerów jak rękawiczki. Jestem stała w uczuciach. Jak już się zakocham, to na dobre i po to, aby w danym związku być dłużej. Z moim obecnym chłopakiem Aleksem, jesteśmy razem już rok. Często zaprasza mnie na kolację, dostaję od niego prezenciki, stara się mnie zaskoczyć.

Pamiętasz swoją pierwszą miłość?

To było w przedszkolu, a moja miłość miała na imię Michał. Graliśmy razem w przedstawieniu pt. „Jaś i Małgosia”. On oczywiście grał Jasia, a ja Małgosię. Pamiętam, że podczas przedstawienia musieliśmy się kilkakrotnie pocałować. Pocałunek, przynajmniej z mojej strony, nie był wymuszony, bardzo chciałam to zrobić, więc uznaję go za mojego pierwszego chłopaka i moją pierwszą miłość. A tak na poważnie, moją pierwszą, prawdziwą i dojrzałą miłością był chłopak, którego poznałam mając 16 lat. Byliśmy razem 2 lata.

Najfajniejsza randka na jakiej byłaś?

Była to randka w Paryżu z moim obecnym chłopakiem. Wspaniale spędziliśmy tam czas, szczególnie, że Aleks zabrał mnie tam po dłuższym czasie bardzo intensywnej pracy i nauki, więc był to doskonały odpoczynek.

Najlepsza pora na zakochanie się?

Myślę, że lato. Ja sama zakochałam się w Aleksie latem. W miesiącach letnich wszyscy są uśmiechnięci, mają wakacje i mniej obowiązków więc warunki bardziej sprzyjają zakochaniu się. Wyjeżdżając na wakacje chcemy zawierać nowe znajomości, Dlatego zakochać się najłatwiej latem.

18 sierpnia na ekrany kin wchodzi film "Straszny dom". Jest to komedia z dreszczykiem w którym trójka dzieciaków udaje się na drugą stronę ulicy, aby odkryć tajemnicę i doświadczyć największej przygody życia. Polską wersję tego filmu szykuje studio Start International pod okiem Joanny Wizmur jako reżysera i Katarzyny Wojsz jako dialogistki. Głosów w polskiej wersji użyczą m.in. Joanna Jabłczyńska, Franciszek Boberek i Kajetan Lewandowski.

Bohaterem jest 12-letni DJ Walters, który od zawsze podejrzewał, że z domem po drugiej stronie ulicy jest coś nie tak. Zauważył, że coraz więcej rzeczy z otoczenia domu zaczyna znikać. Mało tego, gdzieś przepadają także lokatorzy domu. Gdy nadejdzie święto Halloween DJ wraz z dwójką przyjaciół uda się na rekonesans i odkryje przerażającą prawdę: dom jest żywym pożerającym wszystko potworem. Nikt oczywiście nie daje wiary dzieciom. A dom robi się coraz groźniejszy i coraz głodniejszy...

Polska premiera 18 sierpnia tego roku.
http://jablczynska-asia.blog.onet.pl
To ekstra
Ruszyła kolejna edycja Akcji bezpłatnych badań profilaktycznych magazynu VITA i grupy finansowo-ubezpieczeniowej Commercial Union. Od 12 do 27 sierpni...3704 znaków











Gdyby miała czarodziejską różdżkę, wyczarowałaby sobie dodatkowe życie. I nie po to, by zwyciężyć w kolejnej edycji "Tańca z gwiazdami", ale by spróbować tego, na co nie starcza jej czasu. Dwudziestojednoletnia Joanna Jabłczyńska, dla przyjaciół Szarlotka, dla milionów Marta z serialu "Na Wspólnej", to prawdziwy wulkan energii, entuzjazmu i piorunująca dawka seksapilu. A to jeszcze nie wszystko...
Już w dzieciństwie rozsadzała ją energia. Skakała, tańczyła i śpiewała całymi dniami. Pewnego dnia jej starsza siostra usłyszała o eliminacjach do Telewizyjnego Zespołu Dziecięcego "Fasolki". Joasia przeszła je pomyślnie i jako ośmiolatka rozpoczęła swój wieloletni romans z show-biznesem. Prowadziła telewizyjny program "Tik-Tak", dubbingowała ekranowe hity dla dzieci ("Król Lew II", "Czarownica Sabrina", "Mała Syrenka"), a od trzech lat nie schodzi z planu serialu "Na Wspólnej". Po drodze zagrała zbuntowaną Tośkę w kinowym przeboju "Nigdy w życiu!" (2004 r.) wg książki Katarzyny Grocholi. Ostatnim zawodowym wyzwaniem Joasi jest udział w "Tańcu z gwiazdami".
W przerwie między kolejnymi treningami opowiedziała nam o swoim ogromnym apetycie na życie i miłości, dzięki której stała się kobietą.

Ile dziś spałaś?
Pięć godzin… Tak jest od kilkunastu tygodni, odkąd zaczęłam ćwiczyć do "Tańca z gwiazdami". Wychodzę z domu rano, wracam o 24.00. Dziś po zajęciach na uczelni (Asia studiuje prawo - przyp. red.) pędzę na plan serialu, a o 21.00 zaczynam trenować taniec. Oprócz tego wciąż dubbinguję filmy i prowadzę w Canal Plus program "Przymierzalnia". Wszystko w biegu, głodna, bo nie zdążę zjeść.

Nie za dużo tego wszystkiego?
Nie sądziłam, że taniec może być tak męczący. Gdy Olivier Janiak mówił mi, że nie ma siły na nic, że chce odpaść, nie rozumiałam tego. Ze mną będzie inaczej, myślałam, ja zawsze tańczyłam, ruszałam się. Teraz wszystko mnie boli i mam wrażenie, że ledwo żyję. Organizm odmawia posłuszeństwa, czuję się jak staruszka. Mam odciski, boli mnie w krzyżu, naderwałam mięsień czterogłowy i poobcierałam nogi do krwi.

A mimo wszystko tryskasz energią!
Bo taka już jestem! Chociaż... Muszę ci powiedzieć, że przed pierwszym programem śniła mi się tablica z wynikami uczestników. Dostałam tylko trzy sms-y. Moi znajomi rzucili się z telefonami za kulisy, żeby mi poprawić statystykę. "Asia nie martw się, już masz 14", pocieszali mnie. A tam na tablicy było: 185 tysięcy na Mroczka, 125 tysięcy na Kwaśniewską. Obudziłam się przerażona. I ten stan towarzyszy mi bez przerwy. Jeśli odpadnę – będzie mi przykro. Nie ze względu na mnie, tylko na mojego partnera Piotrka.

To tobie nie zależy na wygranej?
Jasne, że tak! Ale gdy patrzę na niego i widzę, jak bardzo się stara, wiem, że nie mogę się poddać bez walki.

Twój chłopak, Aleks, nie jest zazdrosny? W końcu przytulasz się do obcego faceta…
Związek polega przecież na zaufaniu! A tak naprawdę... Chyba zadziałało to wręcz odwrotnie. Kiedy obserwował mnie na żywo, to miałam wrażenie, że po raz drugi się we mnie zakochał. Aleks na serio wkurza się wtedy, gdy znajduje w gazetach spekulacje o moim rzekomym romansie z Piotrem. Zresztą każdy chłopak, z którym się pokaże, jest uważany za mojego narzeczonego.

Cóż, sława kosztuje…
Wiem, wiem. Znajomi też nie chcą się ze mną pokazywać. Mówią mi: "Jabłczyńska, nigdzie z tobą nie idziemy, bo czujemy się jak małpy w klatce. Wszyscy na nas patrzą, nie można się wyluzować".

Już w wieku ośmiu lat zarobiłaś swoje pierwsze pieniądze…
Tak, z dubbing filmu. Dzięki temu mogłam odciążyć rodziców, kupując sobie potrzebne rzeczy: komputer, jakieś ekstra ciuchy i opłacając kursy językowe. Resztę pieniędzy odkładam na konto, na przyszłość. Nie wydawałam na głupoty. Czasem byłam kasą zapomogowo-pożyczkową dla swojej starszej o sześć lat siostry Magdy i rodziców, którzy kończyli budować dom.

Z twojego stażu pracy wynika, że mogłabyś przejść na emeryturę w wieku 48 lat!
Czasami już dziś czuję się jak emerytka. Myślę: "Boże, co ja robię? Granie w serialu, tańczenie widzom może kojarzyć się z przyjemnością, ale to… ciężka praca. Po co ja się męczę? Przecież nie dla pieniędzy…" Potem myślę, że mnóstwo dziewczyn mi zazdrości i że sama - gdybym tego nie robiła – zazdrościłabym innym. W końcu dochodzę do wniosku, że mam fajne życie i nie mam co marudzić.

Skąd masz tyle energii?
Nie wiem. Jak się robi to, co się lubi, to można wszystko pogodzić. Nie chciałabym z czegoś rezygnować. Nie grając w serialu, nie poznałabym tych wszystkich fantastycznych ludzi. Uwielbiam też prawo, bo czuję, że każdy egzamin to kolejny szczebel, dzięki któremu staję się mądrzejsza. Nie wiem, czy będę prawnikiem, ale bardzo mnie to rozwija. Pewnie, że mogłam wybrać szkołę aktorską, ale z moim temperamentem nie potrafiłabym znieść tej ciągłej niepewności, która towarzyszy zawodowi aktora. Czekając na telefon z propozycją kolejnej roli, umarłabym z nudów.
To bardzo rozsądna decyzja. Czy zawsze byłaś taka nad wiek dojrzała?
Nie, zawsze byłam strasznym dzieciakiem, tyle tylko, że obowiązkowym i poukładanym. Gdy wyjeżdżałam jako ośmiolatka z "Fasolkami" czuwałam nad tym, żeby się przebrać, wyjść na scenę, kiedy trzeba, i jeszcze zawiązać koleżance kokardkę. Oprócz tego tak samo jak moi rówieśnicy biegałam po podwórku i skakałam w gumę… Aż tu pewnego dnia – grałam już w "Na Wspólnej" – dostałam list, w którym jakiś facet prosi mnie o zdjęcie hm… bez ubrania. I wiesz co? Wtedy zdałam sobie sprawę, że jestem już postrzegana jak kobieta, a nie dziewczynka. Ale tak naprawdę dorosła poczułam się nie dawno. I zawdzięczam to Aleksowi. Uważam, że dopiero przy mężczyźnie można poczuć się kobietą.

[b]Mieszkacie razem?[/b]
Tak. Znamy się dopiero rok, ale wiem już, że to Ten Właściwy.

Skąd masz tę pewność?
Czuję to. Dzięki niemu jestem mocniejsza. Teraz, gdy pracuję 24 godziny na dobę, pomaga mi przez to przejść. Robi koktajle węglowodanowe, masuje plecy i nogi, gdy wracam skonana do domu. Bardzo mnie wspiera.

Ma ktoś artykuł o Joannie Jabłczyńskiej z Tele tygodnia?

Ma ktoś artykuł o Joannie Jabłczyńskiej z Tele tygodnia?
Tak, ja mam. Oto on:

Joanna Jabłczyńska - Prawdziwy wulkan energii: przed kamerą, na studiach i na... desce

Joanna Jabłczyńska
Wulkan energii

O takich dzieciach, jak ona, mówi się „żywe srebro”. O takich dziewczynach – „wulkan”.

Nie wiem, jak ona to robi, ale jest wiecznie pełna energii - mówi o Joannie Jabłczyńskiej jej kolega z planu „Na Wspólnej”, Kuba Wesołowski. – Załatwia tyle rzeczy w ciągu jednej godziny, co inni przez cały dzień. Ma chyba ze dwa tysiące zainteresowań. Ostatnio jest szczęśliwie zakochana…

Marta się zmienia

Watek Marty, którą gra Joasia, ciągle rozwija się w serialu. Na początku bohaterka była cicha, jakby zalękniona. Stopniowo zmieniała się, stawała bardziej podobna do Joasi. Nauczyła się podejmować decyzje i walczyć o swoje szczęście. Jednak sielanki w jej życiu nie będzie. Teraz przed Martą trudne chwile. Zobaczymy, jak pogłębia się nałóg ojca dziewczyny. Jego alkoholizm rujnuje życie bliskich. Nie wiadomo, czy zestresowana Marta ocali uczucie, które łączy ją z Filipem. Za to w jej życiu pojawi się inny chłopak. Początek ich znajomości będzie dramatyczny. Złodziejaszek spróbuje okraść Martę. A ona, jak przystało na studentkę pedagogiki, dostrzeże w nim człowieka potrzebującego pomocy.

Prawniczka

Praca aktorki nie przeszkadza Asi w studiowaniu prawa na Uniwersytecie Warszawskim! To zresztą nie jej wszystkie obowiązki. Cztery lata temu wzięła udział w castingu i została przyjęta do zespołu Teatru Muzycznego „Roma”. Tańczy też w musicalach w amatorskim teatrze „Kabaret”. Jak to wszystko godzi? Jako dziecko nauczyła się żyć szybciej od rówieśników. Gdy miało osiem lat, występowała w zespole „Fasolki”. Śpiewała, tańczyła – już wtedy dobrze jej wychodziły szpagaty i gwiazdy. Występowała w programie „Tik Tak”, prowadziła „Teleranem”, współpracowała ze studiami dubbingowymi. Podkładała głos do filmów „Król Lew 2”, „101 dalmatyńczyków”, „Mała Syrenka” czy „Spy Kids”. Zdarzyło się jej nawet wystąpić w reklamie czekolady. Pojawiła się w serialu „Klan” jako Sylwia Marczyńska, córka Alicji. Potem były seriale dla młodzieży: „Trzy szalone zera” i „Duża przerwa”. Zagrała też epizod u Andrzeja Wajdy – w „Wyroku na Franciszka Kłosa”.

Praca to nie wszystko

Gdzie latem można spotkać aktorkę? W raju windsurferów – na Helu. zawsze lubiła sport. Pływa, jeździ na nartach, na łyżwach, na rowerze, potrafi nawet… żonglować, czego musiała nauczyć się na planie „Trzech szalonych zer”. Windsurfing polubiła dzieki swojemu chłopakowi – Aleksowi Grynisowi, który tą dziedziną sportu zajmuje się zawodowo. Był w naszej kadrze olimpijskiej w Sydney.
To właśnie Aleks siedział na widowni „Tańca z Gwiazdami”, gdy aktorka walczyła o Kryształową Kulę. Joanna Jabłczyński zajęła wtedy w programie czwarte miejsce. Niektórzy mówią: tylko czwarte miejsce, bo tańczyła fantastycznie, zbierając od sędziów maksymalne noty.
Dawna Asia z „Fasolek” szybko dojrzała. Odkryła w sobie kobiecość. Na co dzień wydaje się „dziewczyną z sąsiedztwa”, ale przed kamerą rozkwita i pięknieje. chod
bardzo fajny artykuł
Joanna Jabłczyńska, Wojciech Brzozowski i Andrzej Piaseczny zaangażowali się w promocję bezpłatnych badań profilaktycznych w ramach Akcji Commercial Union Vita-tour.
12 sierpnia rusza piąta edycja Akcji bezpłatnych badań profilaktycznych Commercial Union Vita-tour organizowana przez magazyn o zdrowiu VITA należący do Wydawnictwa Edipresse Polska i grupę finansowo-ubezpieczeniową Commercial Union.

W tym roku po raz pierwszy w akcji wezmą udział gwiazdy: Joanna Jabłczyńska, Wojciech Brzozowski i Andrzej Piaseczny. Gwiazdy włączą się w kampanię reklamową akcji, a także będą aktywnie uczestniczyć w badaniach w poszczególnych miastach – stając się ambasadorami akcji Commercial Union Vita-tour i zachęcając ludzi do przeprowadzania regularnie badań profilaktycznych.

Kampania reklamowa, która już się rozpoczęła skierowana jest do wszystkich osób pomiędzy 30 a 55 rokiem życia. Obejmie pisma należące do wydawnictwa Edipresse Polska: Vita, Uroda, Przekrój, Przyjaciółka, Twoje Dziecko, Mamo to Ja oraz Viva. Wkrótce rozpocznie się również kampania promocyjna w Radiu Zet, które jest ogólnopolskim patronem radiowym akcji oraz kampania w TVP 3 i TVN Style.

W ramach akcji od 12 do 27 sierpnia w 6 miastach Polski w godzinach od 11:00 do 19:00 będzie można bezpłatnie przeprowadzić badania profilaktyczne.


Zaręczona z Aleksem!

Szczęśliwa Joanna Jabłczyńska

Popularna aktorka Joanna Jabłczyńska (21 l.) pojawiła się w niedzielę na zorganizowanej przez dużą firmę ubezpieczeniową imprezie promującej zdrowy tryb życia i badania profilaktyczne. A na środkowym palcu jej prawej ręki błyszczał piękny pierścionek.

Czyżby serialowa Marta z "Na Wspólnej" zaręczyła się z surferem Aleksem Grynisem (26 l.)?

- Tak, to pierścionek zaręczynowy - potwierdza aktorka. - Zaręczyny odbyły się miesiąc temu. Byliśmy w domu i robiliśmy wspólną kolację. Nie spodziewałam się, że Aleks chce mi się oświadczyć - opowiada. Pierścionek, który otrzymała, został kupiony za granicą. - Aleks bardzo długo go szukał. Bardzo się starał, żeby mi się spodobał. I podoba mi się, bo jest dany prosto z serca - mówi Asia. - Potem zorganizowaliśmy tradycyjny obiad dla naszych rodziców, na którym poprosił o moją rękę - dodaje. Serdecznie gratulujemy!

autor: MaJ

http://www.se.com.pl/se/p...layout=0&nr=012

Źródło: SE
Mogłabym fruwać ze szczęścia

Joanna Jabłczyńska, Marta z serialu „Na Wspólnej”, ma powody do radości. Nie wygrała, co prawda, „Tańca z gwiazdami”, ale zaliczyła sesję egzaminacyjną i jest na trzecim roku prawa, a od 17 lipca nosi na palcu zaręczynowy pierścionek.
Jest środek wakacji – odpoczywałaś już tego lata?
– Odpoczywam cały czas. Dwa miesiące przed wakacjami zabrałam się ostro do nauki. Sesja skończyła się sukcesem – mam tylko jedną poprawkę. Pozostałe egzaminy zdałam na czwórki i piątki i wbrew temu, co pisały niektóre gazety, jestem już na trzecim roku prawa. I nie kryję, że jestem z siebie dumna, bo przez ostatnie pół roku grałam w „Na Wspólnej”, prowadziłam program na Canal+ i tańczyłam w trzeciej edycji „Tańca z gwiazdami”.

Nigdzie nie wyjeżdżałaś?
– Spędziłam tydzień na polskich dniach w austriackim Kaprun – śmigałam na lodowcu na snowbordzie. Słoneczko przygrzewało, wokół był śnieg. A w dolinach + 30 stopni. Fantastyczny tydzień. Nie można się było nudzić. Cóż z tego, kiedy nie było ze mną mojego chłopaka, Aleksa. Już po dwóch dniach zaczęłam za nim tęsknić. Za to długi majowy weekend spędziliśmy w Paryżu. Wyjechaliśmy zaraz po tym, jak odpadłam z „Tańca z gwiazdami”. To był ciężki okres. Wracałam z treningu o północy i padałam ze zmęczenia. A rano o 6.00 biegłam na plan serialu. I tak przez trzy miesiące. Aleks też nie miał wtedy za dużo czasu – prowadził własną firmę i bronił pracę magisterską na WSPiZ. W Paryżu mieliśmy odetchnąć, ale chodziliśmy tak dużo, że nogi nam odpadały. Myślę nawet, że ja nie potrafię odpoczywać i nie lubię. W Egipcie po jednym dniu leżenia na piasku miałam dosyć. Zapisaliśmy się z Aleksem na kurs nurkowania i już do końca pobytu nie schodziliśmy z łódki. Dostałam nawet certyfikat – mogę nurkować na głębokość 18 metrów – i myślę, że będzie to moja nowa pasja.

Żeby uniknąć plotek, już na początku „Tańca z gwiazdami” przedstawiłaś sobie obu panów – twój narzeczony poznał Piotra Kiszkę?
– Umówiłam się z Aleksem na obiad, na który zaprosiłam też Piotra. Chciałam, żeby się poznali. Wydaje mi się, że tak należało postąpić. Kurczę, nie wiem, jak ja bym zareagowała, gdyby Aleks powiedział, że od jutra będzie spędzał codziennie po 4–8 godzin z jakąś kobietą. Wszystko jedno z jaką. Przy całym moim zaufaniu do niego chciałabym ją poznać. Panowie poznali się i już. Czysta formalność, bo jestem zakochana w Aleksie i nawet nie pomyślałam, że w „Tańcu” może się coś zdarzyć.

Odrobina zazdrości zawsze dobrze robi związkowi?
– Ale to Aleks mógłby mieć więcej powodów do zazdrości – mam na planie swojego serialowego chłopaka, większość moich przyjaciół to mężczyźni. A ja? Aleks ma samych kumpli (śmiech). Chociaż, kiedy idziemy ulicą i zwracam mu uwagę na jakąś piękną kobietę, mówi, że też mu się podoba. I dobrze, bo to nie jest najważniejsze.

A co?
– To, co się ma w środku.
Myślę, że kiedy się poznaliście, też zwrócił uwagę na twoją urodę...
– Kto wie. Poznaliśmy się rok temu nad morzem u naszych wspólnych przyjaciół. Miał mnie odwieźć do Warszawy, ale dostał telefon, że na Helu powiało i odbędą się zawody windsurfingowe. Pojechałam z nim, chociaż wtedy jeszcze ani przez chwilę nie myślałam, że kiedyś będziemy razem. Owszem, podobał mi się, ale... windsurfer... Nie tak to sobie wymarzyłam. Miał być pilot albo muzyk. Surfer nie kojarzył mi się najlepiej – co zawody to inna dziewczyna. Dlatego mówiłam sobie: Stop! To facet nie dla ciebie. A on mnie czarował. Fajny jest – myślałam – ale nie! Nie! Nie! Wróciliśmy do Warszawy. On nie dawał za wygraną. A ja mówiłam: Aleks, nic z tego nie będzie. Wypomina mi te słowa do dzisiaj...

Więc dlaczego właśnie on?
– Jest w tym chyba coś magicznego. Tam, nad morzem, kiedy leżałam na piasku, zrobiło się zimno. On podszedł, przytulił się. Potem wyznał, że poczuł wtedy jakąś ogromną moc, bijącą ode mnie dobroć. A że wierzy w takie rzeczy, postanowił, że zrobi wszystko, żeby ze mną być. Ja za to zawsze byłam nieśmiała i ostrożna w stosunku do mężczyzn. On – myślę – pokochał mnie od pierwszej chwili.

Dzisiaj ty też jesteś zakochana?
– To taki piękny stan ducha. Przyjaciele mówią, że pięknieję przy Aleksie. Zakochanie? Wystarczy na mnie spojrzeć.

Romantyczka z ciebie. A Aleks?
– To jest prawdziwy facet. Dlatego wydawało mi się, że nie będzie specjalnie romantyczny. Tymczasem widzę, że przychodzi mu to coraz łatwiej, że on też potrafi pięknie okazywać uczucia – kupuje kwiaty, mówi, że kocha. Ale pozostał prawdziwym facetem. Wysoki, silny, wysportowany... Czuję się przy nim bezpieczna i wiem, że gdyby mi ktoś zrobił krzywdę, ciężko by tego żałował.

Ideał?
– Prawie, bo każdy ma jakieś wady. Chciałam na przykład, żeby mój facet był bardziej muzykalny.

A nie jest?
– W życiu! Jak tańczymy, to on słyszy swój piąty rytm i... nie bardzo to wychodzi. Ale śmiechu jest co niemiara.

Mówisz o nim narzeczony?
– Od dwóch dni jestem legalną narzeczoną. Przygotowywałam akurat kolację, kiedy nagle na stole pojawiło się pudełeczko. Zjedliśmy, wypiliśmy po lampce wina. I wtedy Aleks przyklęknął, wyznał, że jest ze mną szczęśliwy, i wręczył mi pierścionek. A dzień później klęknął przed moją mamą. Był cudowny!

A co mama mówi o twoim związku z Aleksem?
– Jak to mama – chociaż widujemy się prawie codziennie, wciąż się o mnie boi. Z początku nie była pewna, czy dobrze robię, wiążąc się z Aleksem. Było dla niej kompletną nowością, że dla mężczyzny wyprowadzam się z domu. Nawet jak dziewczyny urządzały piżamowe party, tata zawsze po mnie przyjeżdżał. Więc jak w końcu powiedziałam mamie, że się wyprowadzam, starała się mnie zrozumieć.

Prawdę mówiąc, myślałem, że urządzacie własne mieszkanie?
– W czerwcu mieliśmy się wprowadzić. Niestety budowa opóźnia się i dobrze będzie, jeśli dostaniemy klucze w październiku.

Twoi rodzice rozwiedli się po 25 latach małżeństwa?
– Widziałam rozwody dookoła i współczując ludziom, z dumą myślałam, jaką mam szczęśliwą rodzinę. I nagle bum! Rozwód! Teraz, po roku, podchodzę już do tego spokojnie. Wtedy jednak patrzyłam na mamę, która cierpiała, i było mi jej żal. Bo w naszym domu to ojciec był głową rodziny. Mama była taką mamą domową, która dbała o mnie i moją siostrę Magdę. Kiedy nagle została sama, z niczym nie dawała sobie rady. Ale otrząsnęła się i teraz... farbuje włosy, czego nigdy nie robiła, zaczęła się inaczej ubierać, chodzi na siłownię, z koleżankami na piwo, studiuje, wyjeżdża na Hel, w góry...

Z mamą masz świetne relacje – to widać. A z ojcem?
– Szczerze mówiąc, nie mam żadnych. Od tamtej pory widzieliśmy się raz i to przypadkiem. Ale to nie jego wina. To ja nie chciałam się z nim kontaktować. Musiałam to przetrawić. Nie chcę robić niczego bez porozumienia z mamą. Chociaż... najpewniej spotkamy się pod koniec sierpnia na ślubie mojej siostry.

Będziesz aktorką czy prawniczką?
– W filmach już gram, choć wciąż marzę o poważnej filmowej roli. Studia prawnicze traktuję raczej jako koło ratunkowe, bo aktorstwo to zawód wspaniały, ale niepewny.

W grudniu kończysz dwadzieścia lat. Dopiero dwadzieścia lat! A tyle osiągnęłaś. Czy ty w ogóle jeszcze o czymś marzysz?
– Pewnie, że tak. Marzę, by podróżować z Aleksem po świecie. Zamieszkać w Warszawie w niewielkim domku. Nie wymagam luksusów. Chcę być traktowana jak księżniczka, ale groszek pod materacem na pewno nie będzie mi przeszkadzał. Jestem szczęśliwa, cieszę się tym, co mam. I oby tak zostało. Nie chcę niczego więcej!



Gwiazda serialu ,,Na Wspólnej", Joanna Jabłczyńska (21), postanowiła w te wakacje nauczyć się jeździć na desce windsurfingowej. Strachu najadła się co niemiara, bo bardzo się boi wody. Odwagi dodawał aktorce ukochany Aleks Grynis (25) znany windsurfingowiec. Po kilku lekcjach, jakich jej udzielił, pani Joanna radziła sobie z deską tak, jakby spędziła na niej pół życia. W Polsce nie ma idealnych warunków do uprawiania windsurfingu, zatem aktorka z falą zmaga się w Maroku, dotąd pojechała na tygodniową wycieczkę z ukochanym. Tam jej postępy ukochany śledził na plaży.
Kiedys bardzo ją lubiłam, kilka razy oglądałam nawet "Trzy szalone zera".
Od czasu jej występu w "Tańcu z gwiazdami" moja sympatia do niej mocno zmalała...
A co ci się nie podobało w jej tańcu? Tańczyła przecież rewelacyjnie. U mnie po tańcu z gwiazdami jeszcze bardziej wzrosła sympatia do niej.
Nie chodzi mi o taniec, tylko udział w tym programie...
Tańczyła całkiem dobrze
Tylko tak jakos nie przepadam za tym programem...
Ja program uwielbiam, jak się dowiedziałam że Joasia będzie tańczyła w nim to wiedziałam że nie opuszcze ani jednego odcinka. Szkoda tylko że odpadła już w 8. I to wtedy kiedy miała aż 40pkt za walca angielskiego. Skoro nie lubisz tego programu to dlaczego go oglądasz? [/b]
"Nigdy w życiu":



Skoro nie lubisz tego programu to dlaczego go oglądasz? [/b]

Zawsze ogladam ze dwa odcinki, żeby ocenić umiejętności taneczne
No mam nadzieje że nie dwa pierwsze odcinki, bo wtedy gwiazdy dopiero się rozkręcają.
nie pamiętam jakie, oglądałam tak przypadkowo
Żałowałam jedynie, że odpadła w pewnym momencie, w którym powinna była odpaść inna osoba...

Asię widziałam kiedyś w programie "Przymierzalnia" (czy coś takiego).
Całkiem fajnie go poprowadziła
Ciekawe o jaką inną osobę Ci chodzi? Ja niestety nie oglądałam nigdy "Przymierzalni" i nie mogę się na ten temat wypowiedzieć. A tak dla przypomnienia to dzisiaj o 20.05 zaczyna sie IV edycja 'tańca z gwiazdami" może bedziesz ogladać??
Może obejrzę kilka odcinków, ale raczej mnie to nie wciągnie...


Ciekawe o jaką inną osobę Ci chodzi?
Chodzi mi o J.K.
Grzybobranie w Długosiodle.

To było prawdziwie rekordowe grzybobranie. W tegorocznym Wielkim Grzybobraniu 2006 zebrano ponad 200 kilogramów grzybów, a o zaszczytne nagradzane miejsca walczyło aż jedenaście drużyn. Grzybobranie odbyło się jak zawsze w podwarszawskim Długosiodle. Tradycyjnie grzyby zbierali także aktorzy, którzy w tym roku zdobyli nagrodę specjalną. Gwiazdorską drużynę stanowiła czwórka aktorów: Joasia Jabłczyńska, Olga Bończyk, Damian Aleksander oraz Karolina Borkowska, którzy wspólnie zebrali ponad 40 kilogramów grzybów! „W tym roku jestem bardzo zadowolona, bo wracam do Warszawy z pełnym koszem pięknych grzybów – powiedziała nam Joasia Jabłczyńska. – Grzybobranie to dla mnie ogromna frajda i już po raz drugi w nim uczestniczę. To bardzo dobry sposób na relaks”. Nieco mniej zadowolona z grzybobrania była Karolina Borkowska. „Bawiłam się świetnie, ale szkoda, że tak mało grzybów nazbierałam – powiedziała nam Karolina. – Na szczęście jest ich tyle, że na pyszną zupę grzybową na pewno wystarczy. Zamierzam przyrządzić ją zaraz po powrocie do domu”. Podpatrzyliśmy, że aktorka poprosiła o przepis na zupę grzybową jedną z gospodyń z Długosiodła. Po raz pierwszy w grzybobraniu uczestniczył Damian Aleksander. Aktor jednak nie wracał z pustym koszem, bo kilkanaście prawdziwych okazów udało mu się znaleźć w lesie. „Na grzybach nie byłem przez ostatnie piętnaście lat, więc bardzo się ucieszyłem z zaproszenia – powiedział nam aktor. – Może nie zostałem królem grzybobrania, ale i tak świetnie się bawiłem”. Grzybobranie zostało zorganizowane już po raz czwarty. Trzy pierwsze miejsca zajęli w tym roku dziennikarze: tygodnika „Wyszkowiak”, miesięcznika „Za miastem” oraz „Radia dla Ciebie”. A po wręczeniu nagród odbyła się biesiada, gdzie gospodynie z Długosiodła częstowały pysznymi grzybowymi rarytasami.
Z "Tańca z gwiazdami" do teledysku
Swingowa wersja hitu "Fresh" z repertuaru Kool & The Gang w wykonaniu Jarka Wista (fot. PAM) spotkała się z bardzo dobrym przyjęciem. Singel jest od kilku tygodni na playlistach w kilkudziesięciu polskich rozgłośniach radiowych. Od przyszłego tygodnia będziemy mieli okazję oglądać wideoklip, w którym główną rolę zagrała Joanna Jabłczyńska. Wykorzystując popularność utworu na początku października w Kazimierzu nad Wisłą powstały zdjęcia do teledysku "Fresh". W malowniczej scenerii na planie Jarkowi Wistowi towarzyszyła Joanna Jabłczyńska (m.in. "Na Wspólnej", "Taniec z gwiazdami") oraz tancerki i muzycy z zespołu akompaniującego Jarkowi. Teledysk opowiada historię niespełnionej miłości wokalisty, podążającego za dziewczyną jego marzeń. W każdym miejscu, do którego dociera czekają na niego jednak tylko ślady pozostawione przez uroczą niewiastę - kwiaty. Kwiaciarnia, rynek w Kazimierzu, klub jazzowy to tylko niektóre miejsca, odwiedzone przez Jarka Wista i Joannę Jabłczyńską. Akorka po raz pierwszy wystąpiła w teledysku. Zarówno scenariusz, jak i sama piosenka tak się jej spodobały, że bez wachania przyjęła tę propozycję. "Nigdy wcześniej nie miałam okazji pracować przy realizacji wideoklipu. Do tego, gdy dowiedziałam się o jaką piosenkę chodzi nie miałam już wątpliwości. Słucham jej bardzo często w moim odtwarzaczu. Jak do tej pory tylko w oryginalej wersji, ale od dziś dołączę do niej wykonanie Jarka" - powiedziała aktorka.










Uroczysta premiera filmu "Aleks Rider: misja Stormbreaker".

http://press.mwmedia.pl/p...&id=5081&page=2
Jak dla mnie Asia jest bardziej wykreowana przez media jako dobra aktorka, ładna kobieta i sympatyczna dziewczyna. W "Tańcu z gwiazdami" wcale nie była rewelacyjna. Myślałam że więcej pokaże. W "Na Wspólnej" czasami gra tak sztucznie że nie mogę na to patrzeć, wogóle to cała ta rodzinka Hoferów jest nudna. Może lepiej zagrałaby inną role bo rola Marty do niej nie pasuje. Wcale nie ma wyglądu delikatnej, wszystkim pomagającej i milutkiej dziewczynki. Bardziej pasowałaby jej rola dziewczyny z charakterem a nie świętoszki. Za to w filmie "nigdy w życiu" rola Tosi bardziej jej pasowała. Taka beztroska, troche przemądrzała, głupiutka i nie święta dziewczynka.
Przynajmniej po jej wyglądzie nikt nie stwierdzi że zdobyła sławe przez urode. Bo urodą nie grzeszy.

pewnie skrytykujecie mnie za moje zdanie no ale niczego innego sie nie spodziewam bo każdy fan jest bezgranicznie zafascynowany swoim idolem, nie zwracając uwagi na ich wady. Wiem bo też kiedyś miałam swoich idoli. tylko że z wiekiem jest się większy realistą. Ja swoje zdanie na temat Joasi wyraziłam. Przynajmniej nie będzie to nudne forum gdzie wypowiadają sie tylko zauroczeni fani ale także osoby które patrzą na Joasie jak na innych aktorów bez faworyzowania.
pozdrawiam wszystkich
Najważniejsza jest naturalność
- Szkoła teatralna w dzisiejszych realiach to strata czasu - szczególnie dla osoby, która chciałaby występować w telewizji czy filmie - twierdzi warszawska aktorka JOANNA JABŁCZYŃSKA.

«Joanna Jabłczyńska (21 l.) od najmłodszych lat "bawi się" w aktorkę. Nie zamierza jednak startować po dyplom magistra sztuki.

- Szkoła teatralna w dzisiejszych realiach to strata czasu - szczególnie dla osoby, która chciałaby występować w telewizji czy filmie - twierdzi aktorka. Zauważyła także, że na castingach nikt jej nie pyta o to, jaką szkołę skończyła. W filmie najważniejsza jest naturalność, a szkoła aktorska potrafi ją odebrać. - Oczywiście dla kogoś, kto nie miał styczności z aktorstwem, studia to dobry pomysł. Zanim wejdzie się na profesjonalny plan zdjęciowy, warto spróbować sił w bardziej amatorskich produkcjach. Ja zaczęłam grać jako dziecko i wtedy nie wymagano ode mnie wiedzy. Wszystkiego nauczyłam się od zawodowców - dodaje gwiazda serialu na "Na Wspólnej".

Na wspónej, TVN, pon.-czw., 20.55

www.nawspolnej.onet.pl»

"Najważniejsza jest naturalność"
EB
Super Express online
11-12-2006
Niestety dla mnie jest jej naturalność sztuczna. jakoś tak dziwnie mi sie ją ogląda. Nie potrafi w czuć sie w role granej postaci. Może właśnie przez to że nie szlifuje aktorstwa tak jak powinna. Jej twarz potrafi pokazać tylko uśmiech i smutek i nic więcej. Jest wiele innych uczuć które można pokazać ale ona tego nie potrafi. Powinna nie być taka pewna siebie i sprobować nauczyć sie czegoś nowego. Trzeba inwestować w siebie a nie stać w miejscu i liczyć na szczęście. Wiele było takich młodych gwiazdek które polegały na "naturalności" niestety świat idzie do przodu i oczekuje od aktorów z czasem czegoś więcej.
O tym, że to nie św. Mikołaj przynosi prezenty,powiedziała jej starsza siostra

Rodzice długo utrzymywali mnie w wierze, że prezenty przynosi św. Mikołaj. Tata wołał mnie do okna i mówił, że Mikołaj do nas biegnie. A kiedy go wypatrywałam, szedł do drugiego pokoju i kładł prezenty pod choinkę. To było wspaniałe. Wiara w Mikołąj to dla dziecka cos pięknego.

Tak było do pamiętnych Świąt, kiedy poznałam prawdę. Miał wtedy osiem lat. Nioczekiwanie moja starsza siostra zaproponowała, żebysmy poszukały prezentów.

-Jak to poszukały? Przecież Mikołaj je przyniesie! - odpowiedziałam. Niestety, znalazły się w szafie i czar prysł. Było mi bardzo przykro. Bardzo lubię Święta, bo dzięki nim można zapomnieć o rozgardiaszu, szkole i pracy. Nie musi być dwunastu potraw, ważny jest klimat i bliskość rodziny.

O tym, że to nie św. Mikołaj przynosi prezenty,powiedziała jej starsza siostra

Rodzice długo utrzymywali mnie w wierze, że prezenty przynosi św. Mikołaj. Tata wołał mnie do okna i mówił, że Mikołaj do nas biegnie. A kiedy go wypatrywałam, szedł do drugiego pokoju i kładł prezenty pod choinkę. To było wspaniałe. Wiara w Mikołąj to dla dziecka cos pięknego.

Tak było do pamiętnych Świąt, kiedy poznałam prawdę. Miał wtedy osiem lat. Nioczekiwanie moja starsza siostra zaproponowała, żebysmy poszukały prezentów.

-Jak to poszukały? Przecież Mikołaj je przyniesie! - odpowiedziałam. Niestety, znalazły się w szafie i czar prysł. Było mi bardzo przykro. Bardzo lubię Święta, bo dzięki nim można zapomnieć o rozgardiaszu, szkole i pracy. Nie musi być dwunastu potraw, ważny jest klimat i bliskość rodziny.


Artykuł ze Świata Seriali
http://gala.onet.pl/_i/nr50_04/jj2_d.jpg
http://gala.onet.pl/_i/nr50_04/jj3_d.jpg
http://gala.onet.pl/0,1206311,1,tematy.html
http://s04.imagehost.org/...-no50-04_03.jpg
http://s04.imagehost.org/...-no50-04_01.jpg
http://img2.imagevenue.co...gdyWZyciu03.jpg
http://www.gudejko.pl/ima...a_Joanna_02.jpg
http://img85.imageshack.u...050530super.jpg
http://www.gudejko.pl/ima...a_Joanna_01.jpg
http://img130.imageshack....j515220048p.jpg
http://www.gudejko.pl/ima...a_Joanna_03.jpg
http://www.gudejko.pl/ima...a_Joanna_04.jpg
http://www.gudejko.pl/ima...a_Joanna_05.jpg
http://www.gudejko.pl/ima...a_Joanna_06.jpg
http://www.gudejko.pl/ima...a_Joanna_09.jpg
http://www.gudejko.pl/ima...a_Joanna_10.jpg
http://img86.imageshack.u...050531super.jpg
http://img231.imageshack....la7200510kw.jpg

Gwiazda "Na Wspólnej" w komedii romantycznej
(MTL Maxfilm, Gal/27 września 2005 06:01)

Do obsady komedii romantycznej "Tylko mnie kochaj" dołączyła Joanna Jabłczyńska - gwiazda serialu "Na Wspólnej".

W "Nigdy w życiu!" serca widzów podbiła jako zbuntowana nastolatka Tosia. Teraz, po sukcesie ostatniej produkcji, Ryszard Zatorski zaprosił ją do komedii romantycznej "Tylko mnie kochaj". Na planie spotka się m.in. z Danutą Stenką i Janem Fryczem, którzy w poprzedniej komedii zagrali jej rodziców. W najnowszym filmie główne role należą do aktorów młodego pokolenia: Macieja Zakościelnego, Agnieszki Dygant, Agnieszki Grochowskiej i Marcina Bosaka. Teraz do młodych gwiazd dołączyła Joanna Jabłczyńska. Jej rola to jeden z sekretów, które reżyser chce utrzymać aż do premiery filmu na Walentynki.

Twarz niewiniątka i reputacja femme fatale - tak piszą o niej media. Joasia Jabłczyńska - dla przyjaciół "Szarlotka" - karierę zaczęła już jako ośmiolatka. Była złotym dzieckiem telewizji: występowała w zespole "Fasolki" i w programie "Tik-Tak", później doszedł do tego dubbing, kabaret, musical, własny program ("Przymierzalnia"). Ale największą popularność zdobyła dzięki jedynemu zdaniu, które wypowiedziała w reklamie pewnej czekolady: "Chciałabym, abyś nauczył mnie przyjemności...".

Jako nastolatka z trudem łączyła pracę ze szkołą. W liceum, gdy przyniosła zwolnienie lekarskie po wycięciu wyrostka, nauczycielka oskarżyła ją o kłamstwo. Była pewna, że zamiast w szpitalu, znowu siedziała na planie. Dziś Joanna ma 20 lat i jest studentką prawa, ale dla aktorstwa, w dalszym ciągu, jest gotowa na każde poświęcenie.

Gdy Marta, którą gra w serialu "Na Wspólnej" została zgwałcona, dla dobra roli Joanna zgodziła się obciąć włosy. Po to, by pokazać, jak cierpi jej bohaterka. Na głęboką wodę rzucono ją też na planie "Nigdy w życiu!". Już w pierwszej scenie, rozmawiając z Danutą Stenką, musiała wygłosić tyradę o... "odchyleniach p*".

Przewrotnie mówi o sobie: "Zawsze byłam grzeczna...". Nie pije, nie pali, w życiu kieruje się zasadami wyniesionymi z harcerstwa. W szafie, zamiast wysokich obcasów i eleganckich żakietów, ma zwykłe dżinsy. I wciąż mieszka z rodzicami. Ale, mimo wszystko, "zakręcona" jest mocno! Gdy się zakochuje, wchodzi nie do tych autobusów, co trzeba, zalewa kawę zimną wodą i zakłada dwie różne skarpetki. A gdy zakochana nie jest... tańczy na ulicach. W jednym z wywiadów wyznaje: "Tańczę cały czas. Nie potrafię sprzątać nie tańcząc. Gotuję tańcząc. Wychodzę z psem, tańcząc. Zdarza mi się na ulicy zakręcić, choć staram się nad sobą panować, żeby nie wyjść na wariatkę...".

http://img351.imageshack....czynska22cd.jpg
http://img336.imageshack....czynska14cy.jpg
http://img231.imageshack....la7200523iy.jpg
http://img299.imageshack....kaitv0019ik.jpg
http://img462.imageshack....mage=3040rb.jpg
http://img461.imageshack....mage=3034vg.jpg
http://img477.imageshack....mage=3017up.jpg
http://img475.imageshack....mage=3147yk.jpg
http://img474.imageshack....mage=3131ry.jpg
http://img108.imagevenue....jablczynska.jpg
http://img472.imageshack....mage=3123qw.jpg
http://img384.imageshack....abczyska8wp.jpg
http://img129.imagevenue....ieNaGoraco2.jpg
http://img135.imagevenue....ynskaRewia6.jpg
http://img131.imagevenue....esjaMajora1.jpg
http://img43.imagevenue.c...esjaMajora2.jpg
http://img131.imagevenue....cieNaGoraco.jpg
http://img129.imagevenue....ynskaRewia3.jpg
http://img132.imagevenue....ablczynska1.jpg
http://img68.imageshack.u...zynska028rv.jpg
http://img20.imageshack.u...eleswiatlm1.jpg
http://img141.imagevenue....blczynska_1.jpg
http://img103.imagevenue....42006_475lo.jpg
http://img60.imageshack.u...abczyskacm2.jpg
http://img101.imageshack....bczyska1hv3.jpg
http://img248.imageshack.us/my.php?image=100ie.jpg
http://img226.imageshack....abczyskaeb1.jpg
Te przez imageshaka mogłybyś wrzucać jako miniaturke, lepiej by sie oglądało.
FABIAN2
dziękuję za życzonka

a może mnie wyręczysz w tym? bo ja już dziś raeczej na forum nei zagoszczę ja również życzę Tobie udanego Nowego Roku oraz szampańskiego Sylwestra
Wiesz tego jest tak dużo, że troche by mi z tym zeszło. Jeśli kiedys znajdziesz czas to popraw. Jak nie to niech tak zostanie, ale pamiętaj , żeby następne już wklejać jako miniaturki.Będzie się lepiej oglądało. I również dziękuje za życzenia.
FABIAN2
a jednak jestem na forum a powiesz mi jak trzeba to zrobić by były miniaturki? bo ja nie za bardzo wiem jak
Już Ci mówie.
Po załadowaniu przez imageshacka obrazka masz przy linku tak napisane:Thumbnail for forums (1)
Drugi od góry. Kopiujesz ten link i wrzucasz. Tylko link nic wiecej.
ok Fabian to następnym razem zrobie tak jak piszesz ale teraz już fotki załadowałam i podaję linki











Ale nastepnym razem wklei miniaturki
FABIAN2
"Przymierzalnia" bez Joanny Jabłczyńskiej
(Wirtualnemedia.pl/Medialink.pl, Daga/5 stycznia 2007 08:54)
Joanna Jabłczyńska, którą widzowie znają głównie z serialu "Na Wspólnej" oraz show "Taniec z gwiazdami", nie będzie już prowadzić programu "Przymierzalnia" nadawanego przez stację ZigZap.

Joannę Jabłczyńską zastąpi 22-letnia Marta Żmuda-Trzebiatowska, studentka warszawskiej Akademii Teatralnej. Do tej pory zagrała w kilku popularnych serialach m.in.: "Kryminalni", "Na dobre i na złe", "Magda M", "Dom niespokojnej starości". Obecnie kończy studia i gra w spektaklu dyplomowym "Tańce w Ballybeg" w reżyserii Iwony Kempy.

"Przymierzalnia" to audycja skierowana do dziewczyn, w której poruszane są tematy związane z urodą, modą, sprawami sercowymi oraz sposobami spędzania wolnego czasu.

http://film.onet.pl/0,0,1459661,wiadomosci.html
Fabian2 dziekuję za to że mnie wyręczyłaś i pozamieniałaś linki w zdjęcia szkoda że Jabłczyńska już nie będzie prowadziła tego programu zastanawiam się tylko dlaczego... być może ma tyle zajęć że nie może się wyrobić hmmm...
Bardzo lubie Aske;-)naprawde fajna dziewczyna;-)swietnie grala tosie w nigdy w zyciu;-)
Bardzo fajna,kiedyś mnie denerwowała że jak tylko otworzę gazete,ona wyskakuje pod haslem koktajl towarzyski,ale się wkońcu do niej przekonałam Pomimo ze może nie jest jakąś super aktorką to chyba najlepszą z tych młoduych aktorek
A jako Tosia w Nwż była poprostu niedopobicia super....
Miłość jak czekolada z chilli

Justyna Trawicka: Joasiu, kim jest Monika, którą grasz w najnowszej komedii romantycznej: „Dlaczego Nie!”?

Joanna Jabłczyńska: Monika to żywiołowa, zawsze uśmiechnięta i ambitna dziewczyna - typ wiecznej optymistki. Pracuje jako sekretarka w dużej agencji reklamowej i - choć chciałaby wreszcie zostać dostrzeżona jako „ktoś więcej” -potrafi być cierpliwa i czekać na swoją szansę od losu. Widać po niej, że bardzo się stara - wciąż chodzi na kolejne przesłuchania; chce „zaistnieć”, jednak jej dążenie do sukcesu jest zupełnie naturalne i zdrowe. W zasadzie, śmiało można powiedzieć, że Monika przez cały czas realizuje swój „życiowy plan B”; nie zniechęca się jednak. Po prostu wie, że czasem na plan A trzeba trochę poczekać.

J.T.: Na swojej drodze Monika spotyka jednak Małgosię, czyli Anię Cieślak, która nie chce czekać...

J.J.: To prawda. Przez moment zastanawiałam się nawet, czy nie dodać mojej postaci odrobiny zazdrości o upór, konsekwencję Małgosi. Później jednak zrozumiałam, że Monika w filmie powinna zachować się tak, jak ja zachowałabym się w takiej sytuacji w życiu: postanowiłam kibicować Gosi w realizacji jej „planu A”. Monika i Małgosia trzymają więc „sztamę”, stawiają na babską solidarność, która nieraz przyda się w sytuacjach, kiedy w filmie pojawi sięDawid (Tomasz Kot - przy. red.). Monika to zresztą typ człowieka, który potrafi się szczerze cieszyć z sukcesów innych. Zna swoje miejsce w firmie i czasem miałam wrażenie, że jest wręcz nieco „strachliwa”: nie wyskakuje pierwsza przez szereg, nie wychyla się. Przełomem jednak może stać się dla niej kulminacyjna scena filmu, ale... więcej nie zdradzę.

J.T.: W poprzednich „wcieleniach” byłaś Tośką w „Nigdy w życiu”, zagrałaś też w „Tylko mnie kochaj”. W jaki sposób trafiłaś do „Dlaczego Nie !” ?

J.J.: Siłą rozpędu (śmiech). Pomiędzy studiami na prawie i pracą w kancelarii, zdjęciami do serialu, nagraniami dubbingowymi, zadzwonił telefon z propozycją tej roli. A ponieważ w poprzednich produkcjach pana Tadeusza Lampkii reżysera pana Ryszarda Zatorskiego przeszłam chyba wszystkie „piętra” castingowego „sita”, tym razem wszystko potoczyło się szybciej. Rola Moniki jest zresztą charakterologiczną kontynuacją tych poprzednich: wszystkie trzy to pozytywne, „uśmiechnięte” postaci.

J.T.: Powiedziałaś kiedyś: „Wydaje mi się, że nie odnajdę się w aktorstwie.Nie widzę siebie w show-biznesie, to nie jest mój świat. Odstrasza mnie ta sztuczność, dbanie wyłącznie o swoje interesy, ciągły wyścig i walka o wszystko. Nie chciałabym tak żyć...(...)” Czy od tej pory coś się zmieniło?

J.J.: Nie za bardzo (śmiech). Czasem nawet „cały ten zgiełk” przygaszato wszystko, co w tym zawodzie, tej pracy, jest najważniejsze. Nie twierdzę, żeshow-biznes zabija magię aktorstwa, ale potrafi skutecznie ją przyćmić, przytłumić. Jednak tak długo, jak ludzie będą chcieli mnie oglądać, nie chciałabym rezygnować z tej drogi. Z drugiej strony zawsze mam „koło ratunkowe- plan B”, w postaci studiów prawniczych. Jednak to aktorstwo właśnie jest moją prawdziwa pasją, tak więc, chciałabym jak najdłużej mieć w tym świecie „kartę stałego pobytu”.

J.T.: Mimo tego, że jak mówisz: „Sława jest najgorszą częścią przygody zwanej aktorstwem”...?

J.T.: Pytanie, czy można być dobrym, ale „nie sławnym aktorem”... To bardzo miłe, że mam swoich fanów, z drugiej strony jednak, kiedy ludzie „znają” każdy szczegół z twojego życia prywatnego i to nie zawsze szczegół zgodny z prawdą, ta „sława” potrafi narobić więcej szkody niż pożytku. Najgorsze są te sytuacje, kiedy gazety, szukając na siłę jakiegoś skandalu, nic nie znajdują, więc postanawiają sami go spreparować. Nieraz zdarzyło mi się czytać niewiarygodne historie o sobie samej, nieraz odbierałam też pełne obawy telefony od moich bliskich z pytaniem czy to prawda, że wyrzucono mnie ze szkoły lub że bawiąc się w nieskończoność, „kolekcjonuję” narzeczonych! To właśnie jest ta druga, mniej jasna strona sławy. Jednak, mówiąc po prawniczemu- ten zawód wybiera się z „dobrodziejstwem inwentarza”! (śmiech)

J.T.: Masz czasem ochotę na „wielkie dementi”?

J.J.: Teraz już nie. Choć z drugiej strony miło mi podkreślić, że mam wciąż tego samego narzeczonego, wciąż studiuję prawo, nikt z nikąd mnie nie wyrzucił, zaś na imprezy nie mam zbyt wiele czasu ze względu na nadmiar obowiązków ... cóż, obraz może nieco mniej barwny, niż chciałyby niektóre gazety... (śmiech).

J.T.: Swego czasu rozpisywano się o tym, że Joasia Jabłczyńska z małej dziewczynki staje się piękną młodą kobietą. Czy dojrzałaś już także dodefinicji swojego „idealnego związku”?

J.J.: Myślę, że „ten ktoś” zanim zostanie tą najważniejszą dla ciebie osobą, najpierw powinien sprawdzić się jako przyjaciel. A kiedy już pojawi się zalążek związku, absolutnym warunkiem jego istnienia powinno być bezgraniczne zaufanie, rozumienie się bez słów, możliwość polegania na sobie bez względu na sytuację. Na szczęście mój Aleks jest właśnie takim człowiekiem. Nie muszę szukać dalej.

J.T.: Mówiąc o relacjach międzyludzkich - również w Twojej pracy - co Cię najbardziej drażni?

J.J.: To, czego u innych nie lubię, co mi przeszkadza i z czym staram się walczyć, to syndrom „wody sodowej”, który można zaobserwować zwłaszcza u młodych aktorów. Sama również się przed tym bronię, bo chociaż szczęśliwie nie posiadam tej cechy w swojej naturze, staram się być podwójnie czujna; zdarza mi się nawet obserwować swoje reakcja pod kątem, czy aby coś - w sposób absolutnienie zamierzony - nie zakrawa dla innych na ten właśnie syndrom. Poza tym nieuznaję sztuczności, udawactwa i nieszczerości oraz tego, że czasem aktorzy grając wciąż i wciąż, nie potrafiąc do końca wyjść ze swojej roli, zaczynają grać także w życiu.

J.T.: Twoja kariera także rozpoczęła się bardzo wcześnie...

J.J.: To prawda. Od zawsze byłam ruchliwym dzieckiem; wszędzie mnie było pełno. W 93 roku moja starsza o sześć lat siostra, zmobilizowała mnie do tego, żeby pójść na casting do „Fasolek”. Później wystąpiłam w programie dziecięcym„Tik - Tak” i... tak w wieku paru lat miałam za sobą pierwsze doświadczenia z telewizją, z kamerą. A później, siłą rozpędu właśnie, na mojej drodze pojawił się serial, film, dubbing. Nigdy jednak nie pozwoliłam na to, by życie mną „pożonglowało”: od zawsze twardo stąpałam po ziemi i do wszystkiego, co wokół mnie się działo, podchodziłam bardzo racjonalnie. Tak więc dzięki temu oraz dzięki pomocy moich rodziców, nigdy nie czułam, że coś dzieje się kosztem czegoś innego.
J.T.: Czy jest coś, czego nigdy nie zrobiłabyś dla roli?

J.J.: Myślę, że nigdy nie rozebrałabym się przed kamerą bez specjalnego „uzasadnienia”. Jeśli jednak byłoby to istotne dla wymowy danej sceny, dla odzwierciedlenia charakteru granej postaci, wreszcie, jeśli sama uznałabym to za konieczne i słuszne, wówczas nie wykluczam takiej ewentualności. Jednakże, musiałabym z całą pewnością czuć, wiedzieć, że jest to naprawdę niezbędne.

J.T.: Jak oceniasz swoje plusy i minusy?

J.J.: Lubię u siebie racjonalne podejście do życia, nie znoszę natomiast niepunktualności, która zdarza mi się zwłaszcza wtedy, gdy chcę być w wielu miejscach jednocześnie, a realia przedstawiają się tak, że stoję w samochodzie w gigantycznym korku. Poza tym, hmm... mam bardzo, ale to bardzo emocjonalną naturę. I w zasadzie po dziś dzień nie wiem, czy traktować to bardziej jako wadę, czy raczej - zaletę. (uśmiech)

J.T.: Co Joasia Jabłczyńska - przyszły prawnik, daje Joasi Jabłczyńskiej -aktorce?

J.J.: Z pewnością daje jej dobrą pamięć! (śmiech) Po konieczności zapamiętywania zawartości kodeksów prawnych, nauczenie się roli naprawdę nie stanowi żadnego problemu. Poza tym, w kancelarii notarialnej, gdzie pracuję,mając znaną twarz, wzbudzam też większe zaufanie (śmiech). A tak zupełnie serio: studiowanie prawa daje mi pewną świadomość zabezpieczenia na przyszłość. Aktorstwo jest pięknym, ale niepewnym zawodem. Jeśli więc pewnego dnia przestanie dzwonić telefon z propozycjami ról, zawsze mogę powiedzieć, że mam jeszcze drugi zawód.

J.T.: W jaki sposób zdefiniowałabyś najważniejsze dla siebie pojęcia?

J.J.: Szczęście - możliwość robienia w życiu tego, co się naprawdę kocha. Przyjaźń - czyli bezwarunkowa akceptacja drugiej osoby i jej wyborów,sukces - szczęście w życiu prywatnym: kochający człowiek, rodzinne ciepło i poczucie bezpieczeństwa; miłość... poza tym co powyżej, jest czymś, czego nieda się określić, zaś to „niedookreślenie” właśnie, jest koniecznym element jej magii.

J.T.: „Dlaczego Nie!” to także film o miłości. Gdyby przyrównać miłość do potrawy: czym byłaby dla Ciebie?

J.J.: Nie mam wątpliwości: czekoladą z chilli.

J.T.: Dziękuję bardzo za rozmowę.
Dzięki FABIAN2
Miłosne manewry gwiazdy "Na Wspólnej"
2007-01-21 18:09 Aktualizacja: 2007-01-22 01:38
Joanna Jabłczyńska zerwała zaręczyny

Byli jedną z najpiękniejszych par polskiego show-biznesu. Niestety, to już przeszłość! Aktorka Joanna Jabłczyńska zerwała zaręczyny ze sportowcem Aleksem Grynisem. "To prawda, że nie jesteśmy już razem" - wyznaje gwiazda "Na Wspólnej".

Jesienią byli jeszcze razem na wakacjach. Zastanawiali się nad datą ślubu i wili sobie w Warszawie gniazdko w nowo powstającym apartamentowcu. Kilka tygodni temu przestali jednak snuć wspólne plany. A Joanna coraz częściej zaczęła pojawiać się na warszawskich salonach sama. Z jej palca zniknął pierścionek zaręczynowy.

" Nie będę tego komentował" - ucina rozmowę Aleks, który kilka miesięcy temu na łamach "Faktu" zapewniał, że zostanie wkrótce mężem Joanny.

Dziś młodziutka aktorka coraz częściej widywana jest ze znanym z "M jak miłość" i "Tańca z gwiazdami" Przemkiem Cypryańskim. "Nie jesteśmy parą" - mówi "Faktowi" o znajomości z Przemkiem Joanna Jabłczyńska. Ale chętnie pokazuje się z nim na premierach i imprezach. Tak jak w ten weekend, gdy razem pojawili się w kinie, a następnie szybko wymknęli się do samochodu.
J. Jabłczyńska znów zakochana?

Joanna Jabłczyńska, młoda aktorka znana z ról w serialu "Na Wspólnej" i komedii romantycznej "Dlaczego nie!" zerwała niedawno zaręczyny. Powodem miał być... Przemysław Cypryański!
Jeszcze kilka miesięcy temu opowiadała dziennikarzom o tym, jak bardzo jest zakochana w surferze Aleksie, którego poznała podczas wakacji. Twierdziła, ze bardzo do siebie pasują, a Aleks bardzo jej imponuje tym, że jest wysportowany i wyrozumiały. Mówiła też o wspólnej przyszłości, ślubie...
Tymczasem szczęście nie trwało długo. Aktorka nie chce ujawnić powodów zerwania znajomości, jednak potwierdza, że do zerwania doszło. Dlaczego?
Pojawiły się pogłoski, że Joanna Jabłczyńska jest znów zakochana. W kim? Otóż mówi się, że w Przemysławie Cypryańskim, aktorze znanym dzięki roli Kuby w z serialu "M jak Miłość".
Oboje zagrali niewielkie rólki w najnowszej komedii romantycznej Ryszarda Zatorskiego "Dlaczego nie!", która właśnie weszła na ekrany kin. Na planie filmu mieli okazję jeszcze bliżej się poznać.

interia.pl
Wróciła do mamy



Fakt donosi, że Joasia Jabłczyńska, która niedawno zakończyła swój związek z Aleksem Grynisem, wprowadziła się z powrotem do mamy. Tak, mieszkamy z córką. Cieszę się z tego bardzo! - mówi tabloidowi Bożena, mama aktorki.

No, to następny chłopak Jabłczyńskiej będzie musiał ją odprowadzać o przyzwoitej porze.

http://www.pudelek.pl/art...rocila_do_mamy/
Nienawidze tej Aktorki .
Jest beznadziejna.Wygląda jak durze dziecko.
Jabłczyńska rzuca aktorstwo

Joanna Jabłczyńska (23 l.) nie wierzy w swoje umiejętności aktorskie i dlatego zatrudniła się w kancelarii prawnej. Zamierza zostać notariuszem. A wszystko dlatego, że, jak mówi, z aktorstwa nie można utrzymać rodziny, a prawnicy dobrze zarabiają.

Nie zgadzamy się z Jabłczyńską, gdyż przykład wielu aktorów wskazuje na to, ze z tego zawodu żyje się całkiem nieźle: dość tu wymienić Macieja Zakościelnego, Małgorzatę Kożuchowską, Borysa Szyca, Joannę Liszowską, Agnieszkę Dygant czy Joannę Brodzik.

Zarabiają krocie grając w serialach i filmach, dodatkowo dużymi sumami ich konta zasilają firmy, których produkty reklamują. Stać ich na superdrogie ciuchy, domy, mieszkania, zagraniczne luksusowe wczasy.

No ale trzeba mieć talent i wierzyć w siebie. Jeśli ktoś uważa, że lepiej się zarabia będąc prawnikiem, to chyba jednak powinien nim zostać. Najwyraźniej Jabłczyńskiej brakuje wiary w siebie i siły przebicia.

http://pomponik.pl/news/j...ktorstwo,940176
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ginamrozek.keep.pl