ďťż
RSS

Aleksanda Wożniak

Rap_fans




stan cywilny: mąż Tomasz, 2 córeczki bliźniaczki: Anna i Julia

Pogodna, życzliwa ludziom, pracowita, ładna, zgrabna i z talentem. Od reżyserów dostaje wiele propozycji. Rodzi się nam nowa gwiazda.

aktorzy:

2003: Daleko od noszy jako Doktor Zuzanna
2002: As jako Ania, asystentka Serafina
2001-2003: Szpital na perypetiach jako Starzystka Zuzanna
2000: 13 Posterunek 2 jako Kasia
1999-2000: Trędowata jako pokojówka Marta
1998: Spona jako Ania
1998: Sposób na Alcybiadesa jako Ania
1997-1998: 13 Posterunek jako Kasia
1997: Złotopolscy jako Agata Gabriel (od 2005)
1996: Dzień wielkiej ryby jako córka mecenasa
1993: Pożegnanie z Marią jako Szatynka
1993: Samowolka jako Jaga, koleżanka Anki

aktorzy (gościnnie):

2002: Król przedmieścia jako Druhna Jolanta Boruchowicz
1994: Spółka rodzinna jako Basia Lis


kiedyś ją lubiłam, ale teraaz tak dawno jej nie widziałam, że już sama nie wiem
To obejrzyj Zlotopolskich Gra tam teray Agate
wiem, ale nie lubię Złotopolskich


Jako kasia byla fajna w 13 posterunku
no to fakt, jak oglądałam od czasu do czasu to mi się podobała
dlatego właśnie ją lubie
wydaje się sympatyczna,ale nie lubię Złotopolskich więc nie wiem jak ona tam gra bo nie oglądam
Ja ją najbardziej lubiłam w "13 Posterunku" Świetna była :D

Ja ją najbardziej lubiłam w "13 Posterunku" Świetna była :D
Też ją lubiłam w tym serialu
Podobała mi się jeszcze w "Szpitalu na peryferiach"
Ja ją strasznie lubię. Grała bardzo sympatyczne role, jak oglądałem jej program na Pulsie to też robiła wyjątkowo miłe wrażenie. Bardzo fajna osoba
tez ja lubie ale porownujac role Kasi w "13 posterunku" i Zuzanny w Szpitalu..., a Agaty w "Zlotopolskich" wole ja w rolach komediowych, moim zdaniem bardziej jej takie role pasuja
Ja mówię przede wszystkim o jej roli w "13 posterunku". "Złotopolskich" omijam szerokim łukiem, mówiąc szczerze nie wiedziałem że ona tam gra. Ale dziewczyna ma talent, tego jej się nie da odebrać
W serialach komediowych jest bardzo fajna, jednak jej obecnosć w "Złotopolskich" psuje mi przyjemność oglądania Gra zupełnie inaczej niż jej poprzedniczka Paulina Młynarska Mam nadzieję że się jeszcze "rozrusza" w serialu
Artykuł z września 2005 z Expressu Łódzkiego




Aleksandra Woźniak

Od roku sama wychowuje Anię i Julkę. Powoli dochodzi do wniosku, że brak jej intuicji w sprawach sercowych. Ciągle jednak ma nadzieję, że kolejny związek będzie tym na zawsze. Marzy o wspaniałym facecie, który naprawdę pokocha ją i jej córeczki.

Jak to jest być mamą bliźniaczek?
Podwójne szczęście i podwójny obowiązek. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że jest łatwo. Ponieważ staram się zrobić wszystko jak najlepiej, czyli i posprzątać mieszkanie, i ugotować dobry obiad, i mieć dla dzieci czas, to bywa, że wieczorem źle się czuję. Dzwonię pożalić się do mojej mamy, która mówi: „Olu, jesteś moim dzieckiem i nie pozwalam ci się wykańczać. Czasami sobie odpuść”. A ja nie potrafię. Nie daję sobie pomóc, jestem Zosia Samosia. Mama często powtarza: „Dlaczego nie dasz dzieci na weekend?” Ale ja nie potrafię się z nimi rozstawać. Może one już do tego dojrzały, ja jeszcze nie.

– Czy ktoś Ci pomaga?
Mama pracuje, stara się mi pomóc w weekend, ale wiem, że chociaż jeden dzień w tygodniu powinna odpocząć, więc nie chcę jej za dużo eksploatować. Na przykład sesję zdjęciową do naszego wywiadu zrobiłam dzięki pomocy rodziców, którzy w niedzielę zajęli się dziećmi. Wiec w sobotę nie miałabym sumienia, by mamę o cokolwiek prosić. Bardzo dużo pomaga mi moja ciocia, która jest na emeryturze. Jestem jej naprawdę bardzo wdzięczna. Gdyby nie jej wsparcie i bycie na każdy mój telefon, chyba naprawdę bym się wykończyła. Gdy pracuję, cioci pomaga niania. Jednej osobie z bliźniaczkami byłoby za ciężko. Korzystam z ich pomocy, gdy wychodzę do pracy. Jest jeszcze tata dziewczynek, z którym nie jestem już od roku,
ale staram się utrzymywać kontakt. Mój były partner spotyka się ze swoimi córkami.

– Jakie są dziewczynki? Identyczne z charakteru i urody?
Są bliźniaczkami jednojajowymi, czyli powinny być identyczne, ale nie są. Julia jest bardziej dominująca, chętniej mówi „moje” i już słyszę, jak za moment powie: „Ja tu rządzę!” Ania się nie daje, bo też ma temperament. Łączy je miłość do tańca. Tańczą do wszystkiego, co jest jakimkolwiek dźwiękiem: odkurzacza, odwirowującej pralki. Rosną mi artychy. Popisują się przed gośćmi.

– Ubierasz je tak samo?
Teraz tak, ale gdy będą potem mówiły, co chcą założyć, nie będę niczego narzucać.

– Młode damy mają teraz dwa lata.
Tak i chyba minął najgorszy moment. Przez ostatni rok trzeba je było nieustannie kontrolować. Bez przerwy się wspinały na różne wysokie sprzęty. Myślałam, że się wykończę. W lipcu zeszłego roku wyjechałam nad morze. To była prawdziwa droga przez mękę! Po powrocie wszystko na mnie wisiało, ważyłam czterdzieści parę kilo. A właśnie ustalano kostiumy dla mojej bohaterki w serialu „Złotopolscy”. Wszyscy patrzyli na mnie ze zgrozą, jakbym była chora. A co to znaczy „wakacje nad morzem?” Wielka piaskownica! Jedna dziewczynka biegła tu, druga – tam. Nie przypominały w ogóle tych dzieci, które widziałam na filmach, jak grzecznie robią babki z piasku!

– Nic nie jest proste z dwojgiem dzieci. Nawet zwykły spacer.
Mam podwójny wózek. Najlżejszy z możliwych, waży osiem kilo. A dziewczynki po trzynaście. Łatwo pchać taki ciężar po prostej drodze, najgorzej się skręca. W zimie nie mogłam już jeździć wózkiem. Zostałam zmuszona, żeby z nimi chodzić. Więc przed spacerem im mówię: „Będziecie grzeczne? Nie będziecie się mamusi wyrywać?” Po czym, jak tylko wychodzimy, każda wybiera inny kierunek. Są ciekawe świata. Ostrzegam: „Tam nie idźcie, bo tam chodzi duży pies!” „Pieś”, cieszą się dziewczynki i już tam biegną.

– Jak wygląda teraz Twój dzień?
Robię wszystko to, z czego się kiedyś śmiałam. Siedzę, jak kwoka, z innymi mamami na podwórku. Wymienię poglądy o zapobieganiu infekcjom, gdzie można dostać najwygodniejsze buty dla dzieci. Przez wiele miesięcy była to jedna z bardzo nielicznych moich rozrywek, kontakt ze światem zewnętrznym, cieszyłam się, że mogę się umalować i wyjść z małymi do piaskownicy. To było dopiero przeżycie.

– Czy dziewczynki są ze sobą bardzo związane?
Myślę, że bardzo! Jak jedna dłużej śpi, to drugą trzeba powstrzymywać, żeby nie robiła siostrze pobudki. Muszę walczyć, żeby nie dobijała się do drzwi.

– Co czujesz, gdy wychodzisz do pracy?
Byłam z dziewczynkami w domu 15 miesięcy. Gdy po raz pierwszy wybierałam się kilka miesięcy temu na plan, czułam niepokój. Wydawało mi się, że wszystko się beze mnie zawali! Oczywiście nic takiego się nie stało. Myślę, że to przede wszystkim dzięki mojej cioci, która uwielbia dziewczynki nade wszystko i wiem, że przy niej mają doskonałą opiekę. Oczywiście, gdy idę do pracy, muszę się szybko wyszykować, żeby dziewczynki nie miały za dużo czasu na myślenie o tym, że mama wychodzi. Na szczęście mój powrót do pracy nie wiązał się z dużą nieobecnością w domu. Na planie „Złotopolskich” bywałam kilka dni w miesiącu, pozostały czas mogłam poświęcić córkom. Przestałam mieć wyrzuty sumienia, wiem, że chcę pracować, dociera do mnie, że to jest dobre również dla nich. Pomijam fakt, że przecież muszę je i siebie utrzymać!

– Jesteś samotną matką?
Tak, od prawie roku. Jest bardzo ciężko. Mam chwile skrajnego wyczerpania. Myślę wtedy: „Co się stanie, jak zemdleję?” Dzwonię do rodziców, oni dzwonią do mnie, sprawdzając, czy wszystko dobrze.

– Czy dziewczynki odczuły rozpad Twojego związku?
Podjęłam tę decyzję, kiedy miały niecały rok. Są jeszcze bardzo malutkie. Na razie przyjęły do
wiadomości, że tata ma mieszkanie i my mamy mieszkanie. I tylko to. Nie widują taty codziennie i taki stan jest dla nich normalny.

– Finansowo też nie jest łatwo samotnym matkom.
Chciałam, ale i musiałam wrócić do pracy. Największe wsparcie mam u rodziców i moich braci bliźniaków. Jakbym miała problemy finansowe – pomogą. Były już chwile, że musiałam od rodziny pożyczać pieniądze. Nieobca mi jest sytuacja, kiedy muszę liczyć się z każdym groszem.

– Niektóre kobiety wolą wytrwać w nieudanych związkach, ale mieć stabilizację i poczucie bezpieczeństwa.
A dla mnie najtrudniejsze byłoby trwać w nieudanym związku, z człowiekiem, którego postępowania nie akceptuję. Dzieci w takiej rodzinie na pewno nie byłyby szczęśliwe. Chociaż nie tworzymy z dziewczynkami tak zwanej pełnej rodziny, myślę, że uda mi się zbudować dla nich szczęśliwy dom. Ze wszystkich stron dziewczynki są otoczone miłością, mają kochających dziadków, wujków (moich braci bliźniaków), ciocie, mają ciepło i spokój. Staram się być dzielna.

– Nie masz szczęścia w miłości?
Nie mam intuicji, zbyt impulsywnie podejmuję decyzje. Za każdym razem chciałam, by związek się ułożył i był na zawsze. Nigdy nie zaczynałam nowego związku, gdy stary jeszcze trwał. Nigdy nie chciałam czegoś na chwilę, nigdy w życiu nie miałam romansu. Ale nie układa mi się. Przeżyłam już chorobliwą zaborczość partnera. Kiedy się zaangażowałam i byłam po uszy zakochana, okazało się, że zamknięto mnie w złotej klatce. W innym związku czułam się zagłaskana na śmierć. Nikt nie mógł zrozumieć, dlaczego się rozstałam z kimś tak czułym. A on pisał karteczki, że tęskni, gdy brałam prysznic. 20 razy dziennie telefony.

– Może Ty jesteś jakąś heterą?
Skąd taki wniosek? Przecież nie byłam porzucana?

– Pamiętasz swoją pierwszą miłość? Może chociaż ona była szczęśliwa?
Pamiętam ją dokładnie. Miałam 18 lat. To był chłopak z mojego liceum. Wydawało się, że łączy nas wielka miłość, oszalałam na jego punkcie. Był dla mnie księciem z bajki! Uwielbialiśmy godzinami ze sobą rozmawiać, nigdy nie nudziliśmy się. Było tak pięknie! Doszło do zaręczyn. Snuliśmy wspólne plany... Po jakimś czasie dowiedziałam się od „życzliwych”, że mój ukochany prowadził podwójne życie! Gdy rozstawał się ze mną, szedł szaleć na różnych imprezach. Gdy chciałam zakończyć ten związek, przepraszał, płakał, obiecywał, że już nigdy więcej. Taka szarpanina trwała dwa lata. Rozstanie przeżyłam okropnie.

– Dlaczego nie udał się związek z Maćkiem Ślesickim?
Nie chcę więcej opowiadać o moich związkach. Było, minęło. Powiem tylko jedno: byłam w nim szaleńczo zakochana. Był dla mnie najpiękniejszy, najmądrzejszy, guru. Bolały mnie więc oskarżenia, że związałam się z nim dla kariery!

– A dlaczego nie udało się w małżeństwie?
Jak już powiedziałam, nie będę opowiadać o swoich związkach.

– A z ostatnim partnerem, ojcem dziewczynek?
Może zakochuję się w niewłaściwych mężczyznach. A przede wszystkim zbyt pochopnie podejmuję, a raczej podejmowałam ważne życiowe decyzje.

– Czy te złe doświadczenia zraziły Cię do mężczyzn?
Zraziłam się do siebie. Teraz będę ostrożna. Albo znajdę tego właściwego, albo będę całe życie sama!

– Nie będzie łatwo znaleźć tego właściwego, także dlatego, że masz dwójkę dzieci.
Jeżeli to będzie ten właściwy, to moje dzieci nie będą dla niego przeszkodą. A jak będą – to znaczy, że to nie ten!

– Masz czas, żeby coś zrobić dla siebie?
Zapomniałam o kosmetyczce. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz byłam na basenie. Chodzę tylko do fryzjera. A właściwie dla oszczędności czasu to fryzjerka przychodzi do mnie i strzyże, kiedy dzieci śpią.

– Jesteś prawdziwą Matką Polką! Rodzice są z Ciebie dumni?
Martwią się o mnie. Przypominam im wtedy, że byłam przecież grzeczną córeczką. Gdzieś kiedyś musiała ta para znaleźć ujście. Nie miałam okresu buntu, nie paliłam, nie piłam, nie rozrabiałam Byłam przykładna. Opiekowałam się braćmi. Nikt nie jest doskonały.

– Masz teraz dużo pracy?
Przez pierwszy rok od urodzenia dziewczynek nie tęskniłam do pracy. Potem propozycje przyszły same. Przewijałam dziecko, kiedy zadzwonił telefon z pytaniem, czy bym nie chciała związać się na stałe ze „Złotopolskimi”. Przyjęłam propozycję z radością. Rola się rozwija. Moja bohaterka wróciła z Ameryki, osiadła w Polsce na stałe, jest zakochana. Parę tygodni temu zaproponowano mi rolę Weroniki w „Kry-
minalnych”. Jestem szczęśliwa.

– Co Ci towarzyszyło przy powrocie do pracy: stres czy radość?
Po takiej przerwie byłam zestresowana. Na planie serialu „Złotopolscy” przyjęto mnie życzliwie i ciepło. Panuje tam włoska atmosfera, wszyscy gadają, wrzeszczą na siebie, a potem się godzą. Nie mniej zauroczona jestem atmosferą, która panuje na planie „Kryminalnych”, gdzie gościłam po raz pierwszy dwa tygodnie temu.

– Dostałaś propozycje zupełnie inne niż rola Kasi z „13 posterunku”?
I z tego się bardzo cieszę. Odcinam się od Kasi. Szukam nowych wyzwań. Aktor powinien być w każdej roli inny, a nie powielać podobne typy. W „Kryminalnych” Weronika jest nieśmiałą szarą myszką. W „Złotopolskich” jestem przebojową bizneswomen.

– A o pracy w teatrze nie marzysz?
Teatr odebrałby mnie zupełnie dziewczynkom. Przede wszystkim chcę być mamą, a potem aktorką. W czołówce serialu „Złotopolscy” pokazuje się moja twarz i dziewczynki krzyczą: „Mama, dam”, jakby chciały mnie wziąć, a ja mówię: „Przecież ja tu jestem”. Chcę się im kojarzyć z domem, a nie z mamą, za którą się wiecznie tęskni.

– I nigdy, nawet w tyle głowy, nie pojawiła się myśl: „Mam dzieci. „ch****a, tego nie mogę już zrobić?” Taki żal za utraconą wolnością?
Urodziłam dzieci koło trzydziestki. To był ten moment, że chciałam je mieć. Miałam dosyć zajmowania się sobą. Dojrzałam i nie żałuję. Wierzę, że mam anioła stróża, który dopilnuje, że wszystko zdążę zrobić we właściwym czasie. Jak mówi mama, jestem patologiczną optymistką!

Rozmawiała Dorota Wellman

VIVA
Aleksandra Woźniak (31 l.) pojawia się wszędzie, gdzie można do czegoś strzelić. Kasię z "13 posterunku" podpatrzyliśmy w jednej z restauracji w Warszawie.

Urocza blondynka zainteresowała się Indianinem. Nic dziwnego, bo czerwonoskóry dzierżył w dłoni łuk. Ola natychmiast postanowiła sprawdzić jego możliwości i z uśmiechem na ustach oddała się w ręce Apacza. Aktorka w mig pojęła zasady obsługi łuku i trafiała w sam środek tarczy. Ciekawe, z czego będzie strzelać następnym razem. Może z kuszy?

autor: cin


Taka uczennica to nie lada gratka dla czerwonoskórego przystojniaka
Foto AKPA

za.se.
No cóż... nieznajomość "Złotopolskich" utrudnia mi ocenę jej pożyteczności tam, Paweł... Nie wiem jak grała Paulina Młynarska, ale wydaje mi się że każdy kto przejmuje rolę po innym aktorze jest skazany na sprawienie zawodu... Wyobrażamy sobie, że bohater wygląda tak a tak, a tu nagle rewolucja. Pewnie tak samo było z Olą Woźniak
Paulina Młynarska stworzyła mocną postać Agaty Gabriel! Ta postać miała charakter i cięty język.... Naprawdę, wyróżniała się pozytywnie z tłumu aktorów.
I co? Zastąpiła ją Woźniak która zrobiła z Agaty głupią blondi....
Właśnie Nie znosze scen z Woźniakową, a z jej poprzedniczką bardzo lubiałem

Paulina Młynarska stworzyła mocną postać Agaty Gabriel! Ta postać miała charakter i cięty język.... Naprawdę, wyróżniała się pozytywnie z tłumu aktorów.
I co? Zastąpiła ją Woźniak która zrobiła z Agaty głupią blondi....



Właśnie Nie znosze scen z Woźniakową, a z jej poprzedniczką bardzo lubiałem

Aha... Rozumiem, że sugerujecie, iż Aleksandra Woźniak sama pisze scenariusze poszczególnych odcinków, oraz teksty dla swojej postaci?

Czy może sądzicie, że gdyby tą rolę grała Paulina Młynarska, to miałaby taką władzę nad scenarzystami i reżyserami?

Coś mi tutaj brakuje logiki... aktor gra to co mu scenarzysta wymyślił, o czym wiele osób zdaje się zapominać. Gdyby scenarzyści chcieli powrotu Agaty jako hałaśliwego agresywnego babsztyla, to Ola Woźniak grałaby hałaśliwego agresywnego babsztyla.

Skoro wymyślili sobie powrót Agaty jako postaci spokojnej i niekonfliktowej, to Ola Woźniak gra Agatę spokojną i niekonfliktową.

Q.E.D.

I niektórym widzom, na przykład mnie, taki stan rzeczy jak najbardziej odpowiada.
Ale każdy aktor gra inaczej i mimo scenriuszu Agata Gabriel grana przez Paulinę była o wiele dla mnie ciekawsza od tej Woźniakowej
Bo Woźniakowa gra Agatę sztucznie...

Bo Woźniakowa gra Agatę sztucznie...

Zgodzić się z powyższym stwierdzeniem mógłbym tylko i wyłącznie przyjmując fałszywe założenie że:
Sztucznie = inaczej niż Paulina Młynarska.

Ola gra jak najbardziej naturalnie, po prostu ma inną naturę niż Paulina Młynarska...

Dyskusje o wyższosci jabłek nad pomarańczami trochę mijają się z celem, nieprawdaż ?

Mi osobiście postać nowej Agaty bardzo przypadła mi do gustu. Bardzo dobrze, że scenarzyści próbowali na siłę zrobić z niej klona poprzedniej aktorki.

Aha, ponieważ nie żyjemy w Czechach, używanie formy "Woźniakowa" uważam za zupełnie niepotrzebną złośliwość.

Prosto ode mnie dla Was zdjecia ,,Alki" :








Kliknij, a sie powiekszy! P.S.->ale ona ma dlugie nogi!!






Bardzo przyjemna galeria nowych zdjeć Oli autorstwa fotograf Joli Lipki:

http://www.jolalipka.com/...la_wozniak.html

Strona jest "zabezpieczona" amatorskim javascriptem (blok prawego przycisku myszy) . Bez problemu można obejść pod firefoksem, ale w robocie mam tylko IE bez praw grzebania w ustawieniach, więc tylko wrzucam link i jedno zdjęcie (nie mam pewności czy się wyświetli):


Piękne, nieprawdaż?
Aleksandra Woźniak jest fajna, ale nie w Złotopolskich, ona zupełnie nie pasuje do tego serialu, może dlatego, że ją lubie a serialu nie, taka moja opinia
troszeczke fotek...





  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ginamrozek.keep.pl