Zdjęcia
Rap_fans
No więc skoro poprzedni temat, podobny do tego został zamknięty, więc ja otwieram nowy. Zamieszczajcie tu zdjęcia aktorów z M jak miłość.
oto pierwsze zdjęcie w tym temacie:
możemy zamieszczac tu nie tylko zdjęcia oto przykład:
Są aktorzy, którzy nie znoszą dubbingu, bo czują się ograniczeni przez dyscyplinę, która narzuca taka forma kiedy do zrobienia postaci używa się wyłącznie głosu. Ja traktuje to jako miłą odskocznię od codziennych zajęć, ale dopiero pracę w teatrze czy w filmie uważam za pełnię aktorstwa ...
Małgorzata Kożuchowska: Witam wszystkich bardzo serdecznie, przepraszam za spóźnienie, ale jadę z próby w teatrze.
kitol25: Witam pani Małgorzato, mam pytanie czy to trudne tak drobnej i delikatnej kobiecie podkładać dubbing do hipopotamicy?
Camilo: Co było dla Pani najtrudniejsze w dubbingowaniu tej postaci?
Małgorzata Kożuchowska: Nie to była bardzo dobra zabawa.
kitol25: Jak Pani myśli dlaczego do dubbingu wybrano właśnie Panią?
Małgorzata Kożuchowska: Nie wiem, widocznie mam w sobie coś z hipopotama.
Kochana_Myszka: Jak się pani poczuła kiedy się pani dowiedziała, że użyczy pani głosu w filmie "Madagaskar"? Radość? A może zdziwienie?
Mario2: Jaka była pani reakcja po propozycji podłożenia głosu dla Hipopotamicy w Madagaskarze?
Małgorzata Kożuchowska: Trochę się zdziwiłam, myślałam że hipopotamica powinna mieć niższy glos niż mój, ale okazało się to nie najistotniejsze w tej postaci, poza tym mam całkowite zaufanie do reżysera - Joanny Wizmur.
Zuzanka: Dubbing to chyba nie jest prosta sprawa. Musiała pani się tego uczyć? Czy poradziła sobie pani bez nauki?
Małgorzata Kożuchowska: Jestem aktorką, to jest mój zawód. Mam juz spore doświadczenie w dubbingu, zaczynałam będąc jeszcze w szkole teatralnej poza tym dość szybko się uczę.
Globus: Z moich wyliczeń wynika, że jest to Pani 2 film animowany i 3 film, w którym podkłada Pani głos. Są to: Potwory i spółka; W osiemdziesiąt dni dookoła świata; Madagaskar. Czy to wszystkie doświadczenia Pani z "podkładem" głosu czy są może jeszcze jakieś?
Małgorzata Kożuchowska: Nie pamiętam wszystkich tytułów, ale przez 11 lat mojej pracy trochę się tego nazbierało, były to filmy TV tzw. ludzkie, seriale i kreskówki. Zaczynałam od dubbingowania Juliette Lewis w Kalifornii zrobiłam tez kilkudzisiecioodcinkowy dubbing dla Mini Max Aparatka i wiele innych.
anianiula__13333: czy podoba się Pani osobowość hipopotamicy ??
Agi09: Czy trudno było Pani wczuć się w rolę Glorii?
Małgorzata Kożuchowska: Tak jest mila i ciepła kobieta i ma niesamowity charakter.
miki: Witam ktoś gdzieś kiedyś powiedział ze dubbing jest trudniejszy od normalnego aktorstwa , jak było w pani przypadku?
Małgorzata Kożuchowska: No bez przesady, są aktorzy, którzy nie znoszą dubbingu, bo czują się ograniczeni przez dyscyplinę, która narzuca taka forma kiedy do zrobienia postaci używa się wyłącznie głosu. Ja traktuje to jako miłą odskocznię od codziennych zajęć, ale dopiero pracę w teatrze czy w filmie uważam za pełnię aktorstwa.
Rotfl: Jak pani uważa czy film "Madagaskar" nadaje się również do oglądania przez widzów dorosłych?
Małgorzata Kożuchowska: Oczywiście.
niutinaaa: czy chodzi Pani jeszcze na castingi czy dostaje pani osobiście propozycje ról?
Małgorzata Kożuchowska: Zazwyczaj dostaję osobiście ale zdarza się, że reżyser chce sprawdzić jak współgrają ze sobą aktorzy i wtedy organizuje się casting no ale jak można się domyślić nie przepadam za castingiem.
Syla: jakie rolePani woli bardziej: komediowe jak w „Zróbmy sobie Wnuka” czy takie bardziej spokojne jak np. rola Hanki w „M jak Miłość”?
Małgorzata Kożuchowska: Nie wiem czy Hankę można określić jako spokojną rolę ja bym tak nie powiedziała ale lubię zarówno spokojne jak i komediowe role jest mi potrzebna taka równowaga.
Fabio: Czy nowa inicjatywa to próba ucieczki od zaszufladkowania w roli serialowej Hanki?
Małgorzata Kożuchowska: Nie wiem co rozumiesz pod określeniem nowa inicjatywa. Serial ma oczywiście największą widownię, natomiast ja nie czuję niebezpieczeństwa. zaszufladkowania ponieważ od skończenia szkoły teatralnej pracuje w teatrze gdzie zagrałam ponad 30 ról od Czechowa przez Szekspira po Zelenkę i średnio robię jeden film rocznie.
asia5: czy chciałaby pani aby pani rodzina ta prawdziwa wyglądała tak samo jak rodzina z serialu M jak miłość?
Małgorzata Kożuchowska: Nie, chciałabym żeby moja rodzina wyglądała tak jak moja rodzina, mimo ogromnej ilości czasu, który spędzam na planie jak do tej pory nie mam problemu z rozróżnieniem fikcji od rzeczywistości i oby tak zostało.
nathalia: Co poleciłaby pani młodym ludziom, którzy chcieliby podjąć pracę w przemyśle filmowym? Jakie dałaby pani dla nich wskazówki i jak udało się to pani? Czy trudno jest się wybić?
Małgorzata Kożuchowska: Moim zdaniem najważniejsza jest pasja, talent , pracowitość i konsekwencja w dążeniu do celu. Dobrze zdać sobie sprawę na samym początku, że ten zawód choć piękny jest niezwykle trudny i wymagający poświęcenia.
lynx: Jakie ma Pani plany rodzinne - w serialu "M jak miłość" gra Pani wzorcową mamę, teraz będzie kojarzyła się Pani dzieciom z ich bohaterką. Czy nie czas pomyśleć o dzieciach?
Małgorzata Kożuchowska: Pomyślę, dzięki.
ruda_ustka: Małgosiu!! A jak gra ci się w M jak Miłość?? trzeba przyznać, że rola jest przewrotna… charakter postaci, którą grałaś na początku znacząco rożni się od charakteru, który grasz teraz...w filmie, jesteś mamą już dwójki dzieci, żoną ,gospodynią domową...jak się czujesz w tej roli??
Kalinka: czy nie znudziła się juz pani rola Hanki w "M jak miłość"???? Jest to osoba bardzo wzorowa nie tylko jako przyjaciółka Alicji ale i jako żona Marka czy matka Natalki i Mateuszka.
Małgorzata Kożuchowska: Poniekąd odpowiedziałeś sobie na to pytanie. Ta rola ciągle się zmienia, scenarzyści wymyślają coraz to nowe watki dlatego trudno mi się ją znudzić.
Na planie panuje dobra prawie rodzinna atmosfera dzięki temu tez praca w gronie takich ludzi jest przyjemna. Wszyscy się wspierają nawzajem mimo zmęczenia i tego, że gramy już w nim juz od 5 lat. Lubię swoją postać.
Gosia1: A może chciałaby Pani zagrać kiedyś w horrorze ??
Małgorzata Kożuchowska: No zawsze to jakaś odmiana. Myślisz, że w roli atakującego czy atakowanego?
Pandzia89: Która z hollywoodzkich aktorek jest dla Pani największym autorytetem jeśli chodzi o grę i urodę?
Małgorzata Kożuchowska: Nie mam takiej jednej aktorki staram się na nikim nie wzorować. Podziwiam to co robią Meryl Streep, Nicole Kidman czy Cate Blanchett, a z urody nie będę oryginalna podoba mi się Angelina Jolie.
tinka: Czy pojawi się Pani w tym roku na festiwalu LATO FILMÓW w Toruniu?? - pozdrawiam, Martyna (tinka) z czata
Małgorzata Kożuchowska: Nie znam nawet daty rozpoczęcia tego festiwalu. Nie dostałam zaproszenia ani żadnej wiadomości na ten temat, a wakacje mam w lipcu juz jutro wyjeżdżam, hurrra.
Pandzia89: Gdyby dostała Pani propozycję zagrania dziewczyny Bonda w nowym filmie o przygodach agenta 007, czy zgodziłaby się Pani?
Małgorzata Kożuchowska: Biorąc pod uwagę bardzo ograniczoną ofertę polskiej kinematografii nie byłoby się nad czym zastanawiać.
nick2: Często widzimy panią w bardzo efektownych kreacjach, ma pani stylistę czy sama pani się ubiera?
janis100: Skąd pomysły na zawsze zaskakujące i ciekawe kreacje i fryzury na wielkie wyjścia?
Małgorzata Kożuchowska: Lubię bawić się modą , przeglądam od czasu do czasu światowe magazyny mody i czerpie inspiracje. Ubieram się sama i sama wymyślam "kreacje " na tzw. "wielkie wyjścia". Jestem zaprzyjaźniona z polskimi projektantami, którzy robią piękne i oryginalne rzeczy i jeśli cos mi się spodoba to kupuję mając pewność, że na przyjęciu nie spotkam koleżanki ubranej w taką samą sukienkę.
kalosik: Jak pani uważa, czy polskie kino jest na wysokim poziomie??
Małgorzata Kożuchowska: Myślę, że w polskiej kinematografii jest teraz taka sytuacja, że film musi się zwrócić, w związku z czym realizuje się projekty czysto komercyjne, które mają zapewnić publiczność, a co za tym idzie kasę. Niestety mało kto chce zaryzykować pieniądze na trudniejsze, ambitne kino, gdzie są małe szanse na miliony widzów. Szczerze mówiąc bardzo liczę na to, że sytuacja ta się zmieni po wprowadzeniu ustawy o kinematografii i będę miała szanse zagrać w skromnym projekcie ale za to traktującym o rzeczach dla mnie ważnych.
daga_i_kama: jak po wakacjach potoczą się losy rodziny Mostowiaków (wiemy, że nie może Pani o tym pisać ale mimo to czy mogłaby Pani uchylić Rąbka tajemnicy????).
becia696: Czy może Pani zdradzić, choć trochę, co będzie dalej w "M jak Miłość" ??
Małgorzata Kożuchowska: Wiem tylko tyle, że Hanka będzie miała spore problemy ze zdobyciem sponsorów na fundację, będzie też niezłe zamieszanie wokół Alicji I Jaroszego, a więcej nie mogę zdradzić choćbym chciała, bo nie mam jeszcze odcinków na sierpień.
Livra: Kogo spośród polskich aktorów określiłaby Pani mianem "męski symbol sexu"?
Małgorzata Kożuchowska: Już dawno się nad tym nie zastanawiałam. Kolegów aktorów traktuję jak kolegów.
nick2: Jaka rola byłaby dla pani wielkim wyzwaniem, na które bez namysłu by pani odpowiedziała?
Małgorzata Kożuchowska: Szczerze mówiąc czekam na taką i chciałabym być zaskoczona czyli chciałabym, żeby mi zaproponowano coś, czego bym się nie spodziewała. A potem bym się w to rzuciła z pasją....
nologin: Czy nie sądzi Pani, że te nagrody od publiczności /chyba Telekamery?/są trochę krzywdzące dla Pani, bo właściwie spłycają Pani pracę do jednej popularnej postaci z serialu a Pani przecież robi zawodowo znacznie więcej i znacznie ciekawszych rzeczy niż gra w "M jak miłość"? Proszę się nie dać zaszufladkować, jest Pani zbyt dobrą aktorką, aby utknąć w serialu na dobre. Pozdrawiam.
Małgorzata Kożuchowska: Dzięki. Postaram się nie obniżyć sobie poprzeczki (zapraszam do teatru) jeszcze w tym sezonie 9, 10 lipca Teatr Dramatyczny "Opowieści o zwyczajnym szaleństwie”, a na jesieni na nowy film Feliksa Falka "Komornik". Uważam, że aktor bez widzów nie istnieje dlatego nagrody od publiczności uważam za szczególnie cenne i przynoszą mi dużo radości i satysfakcji.
Wiem też, że taka serialowa popularność pomaga przyciągnąć widza do teatru czy do kina, bo często zdarza się, że rozmawiam z widzami, którzy przyjechali na przedstawienie specjalnie z innych miast. Jestem z tego dumna.
ula_krakow: u jakiego reżysera zagrała by Pani w ciemno?
Małgorzata Kożuchowska: U Davida Lyncha.
Eva: Często aktorzy opowiadają o tym jak w młodości grali np. drzewo. Czy Pani również przydarzyło się coś podobnego? Czy może już jako małe dziecko była Pani podziwiana i zawsze dostawała Pani najlepsze, główne role?
Małgorzata Kożuchowska: Rzeczywiście nie narzekałam na brak propozycji Mam nawet doświadczenia kukiełkowe, razem z siostrami robiłyśmy teatrzyk przy użyciu drewnianych łyżek owiniętych w ubranka dla lalek. Było zabawnie.
Małgorzata Kożuchowska: Dziękuję bardzo za miłe spotkanie, mam nadzieję, że chociaż w części udało mi się zaspokoić Waszą ciekawość. Mam nadzieję do zobaczenia wkrótce, może w teatrze? ...
Pa Gosia.
Macie!
mam pytanie jak się zamieszcza te zdjęcia pod tekstem proszę o instrukcje z góry dzięki
Teatr Telewizji: „Febe wróć” – reż. Anna Augustynowicz
Łał łał łał cudne te zdjęcia Dominiki!!!
Mi się te zdjęcia podobają
Czas Surferów
produkcja: Polska gatunek: Komedia
data premiery: 2005-08-19 (Polska)
reżyseria Jacek Gąsiorowski scenariusz Jacek Gąsiorowski, Tomasz Wieleba zdjęcia Jarosław Szoda muzyka Doniu czas trwania: 90 dyst.: Best Film
Film opowiada historię Dżokera (Bogusław Linda), który postanowił wprowadzić w życie pozornie prosty plan - namierzyć i porwać Czarneckiego, biznesmena, który dwa lata wcześniej wyrzucił go z pracy. Z natury mściwy Dżoker przez te dwa lata zbierał informacje o Czarneckim. Aż wreszcie znalazł to, czego szukał - Czarnecki ma dług u Klamy (Zbigniew Zamachowski), a Klama to gangster, z którym nie ma żartów. Czarnecki wie to doskonale, dlatego "zapadł się pod ziemię". Dżoker wie, jak do niego dotrzeć - wystarczy śledzić jego żonę (Agnieszka Maciąg).A potem trzeba tylko porwać,
postraszyć, że jest się od Klamy, zgarnąć forsę i zniknąć. Jest tylko jeden problem - Dżoker nie może tego zrobić, bo Czarnecki go zna. Zrobić to mogą za to – Fifi (Krzysztof Skarbiński), Bonus (Bartosz Obuchowicz) i Kozioł (Michał Nowaczyk), znajomi Dżokera, którzy większość czasu spędzają na obijaniu się, rozmawianiu o głupotach, ewentualnie na siedzeniu w kinie. A że ich ulubione filmy to filmy gangsterskie - z chęcią podejmują się wykonania zadania. Pytanie tylko, czy dobre chęci wystarczą...
Bonus, Fifi i Kozioł, młodzieżowcy bez konkretnego zajęcia, postanawiają za namową ich nieco starszego kolegi Dżokera (Bogusław Linda), zrealizować plan zdobycia łatwych pieniędzy. Dla Dżokera plan ten jest zarazem narzędziem zemsty na niejakim Czarneckim - biznesmenie, który niesprawiedliwie wyrzucił go z pracy dwa lata wcześniej. Postanawia namierzyć Czarneckiego i porwać go przy pomocy swoich kolegów.
3 chłopców za namową starszego kolegi Dżokera, postanawia zrealizować plan, w którym do zdobycia są łatwe pieniądze. Dla Dżokera plan jest również zemstą na biznesmenie, który niesprawiedliwie wyrzucił go z pracy. Postanawia namierzyć byłego szefa i porwać go przy pomocy swoich kolegów, a następnie wymusić na nim pieniądze. Plan nie jest trudny do wykonania, ale Dżoker nie może brać udziału w napadzie, ponieważ porwany natychmiast by go rozpoznał. Z resztą Dżoker nie do końca ufa swoim kolegom.
reżyseria
Jacek Gąsiorowski
scenariusz
Jacek Gąsiorowski
Tomasz Wieleba
aktorzy
Bogusław Linda:
Dżoker
Zbigniew Zamachowski:
Klama
Bartosz Obuchowicz:
Bonus
Agnieszka Maciąg:
Czarnecka
Mateusz Maksiak:
Rysio
Michał Nowaczyk:
Kozioł
Krzysztof Skarbiński:
Fifi
Marek Bykowski:
Sławomir Orzechowski:
Sprzedawca
Marian Dziędziel:
Porwany
zdjęcia
Jarosław Szoda
muzyka
Doniu
scenografia
Marcin Aziukiewicz
producent
Robert Sojka
producent wykonawczy
Jan Niemiro
montaż
Adam Kwiatek
kostiumy
Anna Gorońska
Cichopek
Mroczek
Dominka na tych zdjeciach wyszla b. dobrze.
ps sprzed ilu lat sa te zdjecia????
To są aktualne zdjęcia z teatru tv który się niebawem ukaże
M jak Miłość, Z jak Zdrada
Opowieści o powakacyjnych wydarzeniach w Waszych ulubionych serialach ciąg dalszy. Dziś zobaczymy, co takiego wydarzy się w pierwszych odcinkach nowej serii M jak Miłość już we wrześniu!
Przed wakacjami widzowie „M jak Miłość” przecierali z niedowierzaniem oczy: Piotrek zdradził Kingę! A Kinga nie pozostała mu dłużna.
Teraz, na jesieni, miłosnych perypetii młodej pary ciąg dalszy. Już w pierwszym, wrześniowym odcinku Kinga wyzna mężowi, że również była mu niewierna. Jak Piotrek na to zareaguje? Czy miłość Zduńskich przetrwa tak trudną próbę? Odpowiedź już w najbliższych odcinkach.
Tymczasem serialowy Kamil hasło „k jak kariera” zamieni na „k jak kłopoty”. I to poważne. Po tym, jak chłopak straci sporą sumę na giełdzie, do mieszkania studentów zapukają wierzyciele - para bandziorów, którzy zażądają spłaty długu. I tym razem urok osobisty raczej Kamilowi nie pomoże.
Problemy nie ominą też Marty i Norberta. Ojciec Klary złoży w dziekanacie oficjalną skargę. Zarzuci Norbertowi nie tylko, że uwiódł studentkę, ale również to, że doprowadził dziewczynę do psychicznego załamania. Dalsza kariera wykładowcy stanie pod znakiem zapytania.
Niewesoło będzie również w serialowym Gródku. Dramatyczne chwile czekają m.in. panią Nowicką. Jej córka - Ewa - postanowi zamieszkać razem z Leszkiem w Gródku i poprosi matkę, by pomogła jej w opiece nad dzieckiem. Pani Janina stanie przed trudnym wyborem. Czy uda jej się pogodzić miłość do rodziny z uczuciem do Teodora? Czy dla dobra córki zrezygnuje ze szczęścia u boku mężczyzny?
Dobrą nowinę scenarzyści mają za to dla doktora Rogowskiego. Przed wakacjami, lekarz ukłuł się podczas jednego z zabiegów igłą - było ryzyko, że zaraził się wirusowym zapaleniem wątroby. Teraz przyjdą wyniki jego badań: Rogowski będzie zdrowy.
Bosak kontra Zakościelny, czyli pojedynek amantów
Zawadiaka z duszą romantyka. Z fantazją i sporą dawką seksapilu... Nie tylko na ekranie. Po prostu - Marcin Bosak. Już wiadomo, że aktor, do którego wzdychają miliony fanek serialu „M jak Miłość” zagra w komedii romantycznej Tylko mnie kochaj. I że na planie spotka się z Maciejem Zakościelnym - „konkurencyjnym” amantem z „Kryminalnych”.
Co ich łączy? Całkiem sporo. Obaj studiowali na Akademii Teatralnej w Warszawie - w dodatku prawie w tym samym czasie (dzielił ich tylko rok). Obaj o sukces musieli ciężko walczyć.
Maciej Zakościelny urodził się w Stalowej Woli - w prowincjonalnym miasteczku, gdzie na marzenia o karierze miejsca nie ma. By zarobić na życie – i przy okazji zobaczyć kawałek świata - był nawet ulicznym grajkiem. W paryskim metrze, uciekając przed patrolami policji, grał dla pasażerów na skrzypcach.
Marcin Bosak doświadczenia ma podobne. Gdy przyjechał do Warszawy na studia, przez pierwsze dwa miesiące był bezdomny. Przemieszczał się ze śpiworem z jednego miejsca na drugie, licząc na gościnność znajomych...
Na trzecim roku studiów zdarzało mu się nie dojadać. Przetrwał tylko dzięki pomocy zaprzyjaźnionej profesor z uczelni.
Obu aktorów łączy też wspólna pasja: wschodnie sztuki walki. Maciej Zakościelny przez pięć lat trenował karate. Marcin Bosak uprawiał ten sport aż przez osiem lat - znalazł się nawet w kadrze Polski młodszych juniorów. Do dziś marzy o podróży do Japonii i... o własnym mieczu samuraja, czyli katanie.
Co ich dzieli? Tysiące damskich serc, które łamią za każdym razem, gdy pojawiają się na ekranie. Wspólny występ w nowej komedii „Tylko mnie kochaj” przypomina trochę pojedynek.
Który z aktorów rozda na planie więcej autografów? Który udzieli więcej wywiadów? Bosak kontra Zakościelny: pierwsza runda już wkrótce.
Marcin Mroczek i Agnieszka Popielewicz - Czy teraz wielki świat porwie mu ukochaną?
Gwiazdor M jak miłość i kandydatka Miss Polski są parą. Tylko nam zgodzili się opowiedzieć o swojej miłości...
Rewia: Jesteście tacy opaleni, wypoczęci. Chyba udał się wam pobyt na Krecie?
Agnieszka: Bardzo! Było fantastycznie. Słonecznie i egzotycznie...
Marcin: A przede wszystkim intymnie. Dobrze jest wędrować brzegiem morza, mieć poczucie wolności i wiedzieć, że jest się nikomu nieznanym, zwyczajnym turystą.
Popularność aż tak wam doskwiera?
Marcin: Popularność jest miła, a oznaki czyjejś sympatii mogą tylko cieszyć. Jednak z popularnością jest trochę jak z kotem, którego można zagłaskać na śmierć. Koty lubią czasem pochodzić własnymi drogami... I my, którzy tak często gościmy w domach widzów, też chcemy czasem pożyć własnym życiem.
Powiedzcie wprost, chcieliście po prostu nacieszyć się sobą, z dala od ciekawskich spojrzeń...
Agnieszka: Oczywiście! I to nam się wspaniale udało...
Marcin: Zwłaszcza, że mieliśmy co świętować. Na dwa dni przed wyjazdem na Kretę dowiedzieliśmy się, że Agnieszka zakwalifikowała się do dziesiątki konkursu Miss Polski.
Korona Miss Polski zobowiązuje. Wyjazdy, kontrakty, sesje, pokazy... Gdyby okazało się, że to Agnieszka zostałaby tą najpiękniejszą, czy wiesz Marcinie, jaki zgotowałbyś sobie los? Wielki świat porwie dziewczynę!
Marcin: Nawet jeśli porwie ją wielki świat, to wiem, że jej nie zepsuje i nie zmieni. Zanim się poznaliśmy, Agnieszka razem ze swoją mamą wygrała konkurs Oriflame, "Matka i Córka - naturalna więź". Zgarnęły wszystkie możliwe nagrody. To otworzyło przed Agą wiele zawodowych możliwości, gdyby skorzystała z wszystkich ówczesnych propozycji, dziś byłaby światowej sławy modelką.
Agnieszka: Marcin, przestań!
Marcin: Ale ona miała na głowie maturę, chciała dostać się na studia.
Agnieszka: Mam wymagających rodziców, z ich zdaniem bardzo się liczę.
Marcin: I dobrze, bo inaczej mieszkałabyś gdzieś w Paryżu, i nie mielibyśmy szansy, żeby się spotkać.
A pamiętacie ten dzień, w którym się poznaliście?
Agnieszka: Oczywiście. To było podczas nagrania programu "Ciao Darwin", byłam tam razem z mamą. Marcin też tam występował. Podczas przerw dużo rozmawialiśmy, a po programie wymieniliśmy się telefonami. Ale kiedy zadzwonił i pomylił moje imię z imieniem koleżanki, nadąsałam się i chciałam podać mu jej numer. Protestował, wiedział, że popełnił gafę, przepraszał. Pomyślałam wtedy, że taki gwiazdor to pewnie niejednej dziewczynie proponuje randkę!
Marcin: Nigdy nie mówiłaś, że miałaś o mnie tak złe zdanie! No proszę, dobrze czasem wspólnie pogadać przy kimś obcym, człowiek sporo może się dowiedzieć.
Okazał się playboyem?
Agnieszka: Nie, nie, nie! Okazał się fantastycznym, godnym zaufania człowiekiem. Romantycznym mężczyzną, który stale mnie zaskakuje.
Marcin: To już wszystko? Mów, mów jeszcze...
Agnieszka: Ostatnio, kupił mi najlepszego na świecie szampana, ale najpierw idąc za jego wymyślonymi wskazówkami, musiałam sama wyłowić butelkę z jeziorka, koło domu Marcina!
Nie mieszkacie razem?
Agnieszka: Ja mieszkam i studiuje w Katowicach, ale w Warszawie jestem tak często, że od października zamierzam przenieść się na warszawską uczelnię i wynająć jakieś mieszkanko. Rodzice też muszą się oswoić się z myślą, że ich jedynaczka jest już dorosła.
Marcin: Prosze się nie martwić, będzie do mnie wpadać, dbać o mnie, gotować mi mój ulubiony rosół...
Agnieszka: ...z ogromną ilością makaronu! Marcin właściwie jada makaron z rosołem (śmiech). Jasne, że o niego zadbam, lubię gotować. Marcin też o mnie dba. Jest czułym partnerem i wspaniałym przyjacielem, który siódmym zmysłem odkrywa moje kobiece nastroje, lęki i pragnienia.
Agnieszko, skąd bandaż na twojej nodze, czyżby w Grecji przydarzyło się coś niemiłego?
Marcin: Dzieki temu, że wypożyczyliśmy samochód i skuter, nie leżeliśmy plackiem na plaży, tylko poznawaliśmy wszystkie urokliwe miejsca na Krecie. Przekonałem się, że Aga świetnie prowadzi samochód (ma to chyba po swoim tacie, rajdowcu) i skuter.
Agnieszka: Raz postanowiłam być pasażerką, no i zeskoczyłam z motoru tak niefortunnie, że dotknęłam nogą rozgrzanej rury wydechowej i dość mocno poparzyłam się! Ból był okropny!
Marcin: Mam nadzieję, że do listopadowej gali Miss Polski po oparzeniu nie będzie śladu. A tak serio, martwiłem się o Agnieszkę, ale ona była abrdzo dzielna.
Katarzyna Cichopek - Kasię w życiu mylą z Kingą
Katarzyna Cichopek (23 l.), czyli Kinga z "M jak miłość", jest tak popularna, że wiele osób myli jej osobę z graną przez nią postacią.
Ostatnio znów zdarzyła się jej śmieszna przygoda. Kasjerka na poczcie, kiedy tylko ją zobaczyła, uznała, że aktorka nie powinna tracić czasu w długiej kolejce do okienka, ponieważ z pewnością "w domu czeka na nią Piotrek, a chłopa nie zostawia się samego". I nie zważając na oczekujących ludzi, obsłużyła ją poza kolejnością.
Ale nie zawsze przygody Kasi są takie miłe. Ostatnio aktorka narzeka, że ma coraz mniej takich miłych, ułatwiających życie sytuacji. A wszystko to z powodu zdrady, jakiej dopuściła się serialowa Kinga. Takiego czynu fani serialu i popularnej aktorki nie są w stanie wybaczyć.
Rusz nosem!
Katarzyna Cichopek (22), Kinga z serialu M jak miłość, wzorem zagranicznych gwiazd będzie reklamować ekskluzywne perfumy. Choć na codzień nadal studiuje psychologię, jest jedną z najpopularniejszych i najbardziej seksownych aktorek młodego pokolenia.
Nic dziwnego, że zainteresował się nią świat reklamy. - To mój pierwszy raz i myślę, że udany - mówi. - Naprawdę przyjemnie reklamować tak kobiecy i piekny produkt.
Jedyny mój luksus to zapach
Perfumy, do zakupu których aktorka będzie zachęcać Polki, mają wyrazisty zapach. - Ciężkie, raczej wieczorowe, ale to oczywiście rzecz gustu. Ja będę ich używać na wyjątkowe okazje - zdradza pani Kasia. Nie ukrywa, że lubi markowe perfumy. - Głównie ze względu na trwałość zapachu - wyjaśnia. - Ale to jedyny luksus, na który sobie pozwalam - dodaje szybko.
Aktorka często powtarza, że nie jest snobką. - Wolę inwestować w siebie, niż np. w drogie kosmetyki. Pieniądze przeznaczam na naukę języków obcych i podróże. Na przeglądanie się w lustrze szkoda mi czasu.
Sesja zdjęciowa odbyła się w Warszawie, tuż przed wyjazdem aktorki na kretę. - Byłam podekscytowana, bo studio zaaranżowano tak, by przypominało centrum Paryża, a ja tak lubię to miasto.
Niestety, nie udało się nam ustalić kwoty kontraktu, ale z pewnością wystarczy na wymarzoną - i być może niekoniecznie samotną podróż do miasta zakochanych - Paryża.
Marcin Bosak i Monika Pikuła - Dlaczego ukrywają swoje uczucie?
Dlaczego ukrywają swoje uczucia?
A przecież znają się tak długo
Ciepły poranek, warszawskie osiedle. Z klatki w pośpiechu wyskakuje para. Na pierwszy rzut oka można pomyśleć, że to rodzeństwo, bo są bardzo do siebie podobni. Szczupli, ciemnowłosi. Ona niewiele niższa od niego, ubrana zupełnie jak on, w spodnie i sportową bluzę.Jednak gdy się obejmują i całują, wątpliwości znikają. Widać, że są w sobie bardzo zakochani. Czuły buziak na "do widzenia" i każde spieszy w swoją stronę.
Już na studiach stali się nierozłączni
Marcina Bosaka nie trzeba przedstawiać. Kolejny przechodzień ogląda się za nim, aktor zakłada obszerny kaptur i spuszcza głowę. Nawet się nie spodziewał, że maleńka zrazu rola w serialu "M jak miłość" z czasem tak się rozrośnie i przyniesie mu popularność, z którą nie zawsze będzie umiał sobie radzić...
Partnerka aktora, Monika Pikuła, też nie jest osobą anonimową. Co więcej, zaliczana jest do grona najzdolniejszych aktorek młodego pokolenia i ma już pierwsze sukcesy. Rok temu była nominowana do Feliksów Warszawskich jako aktorka drugoplanowa. A przecież dopiero niedawno ukończyła studia.
Właśnie w Akademii Teatralnej Monika i Marcin poznali się. Dopiero po roku gdzieś się spotkali. Wtedy okazało się, że mają z sobą wiele wspólnego, i stali się nierozłączni.
Po studiach ona została aktorką Teatru polskiego, on - Dramatycznego. Marcin od razu został zauważony i dostał nagrodę za rolę Judasza w sztuce "Żegnaj, Judaszu", ale to Monika szybciej zaznała popularności. Prócz ról teatralnych, które przyniosły jej spektakularne sukcesy, zagrała w "Na dobre i na złe", "Plebani", dostała też jedną z głównych ról w serialu "Rodzinka".
Monika i rodzina to cały jego świat
Marcin i Monika dużo pracują, każde na swoje konto. Nie konkurują ze sobą, nie wchodzą sobie w drogę. Nie mówią o sobie i swoim związku publicznie. Każde z nich chce być oceniane wyłącznie za swoją pracę.
Marcin, który teraz jest bardziej popularny niż Monika, broni się przed tym, żeby nie stać się publiczną własnością. - Instynktownie się od tego odcinam - mówi. - Bo to wywiera na mnie presję, ingeruje w życie prywatne, który każde chce mieć przecież dla siebie.
Zapytany na internetowym czacie, czy ma dziewczynę, napisał: "Mam, aleona nie lubi, gdy opowiadam o jej życiu prywatnym. Ja też nie lubię"/ Jednak zawsze podkreśla, że jest monogamistą, bardzo zakochanym w partnerce. Ona i rodzina to cały jego świat. Może dlatego tak rzadko można parę zobaczyć na warszawskich salonach. Za to na spacerze w parku, i owszem...
Joanna Koroniewska uwielbia garbusy
22 lipca na ekrany kin wchodzi film Garbi Super Bryka, w sam raz na ten upalny czas.
Jest to produkcja wyjątkowa pod wieloma względami. Jednym z jego atutów jest to, że jest to, że usłyszymy w nim polskich aktorów. Głos głównej bohaterki podkłada Joanna Koroniewska, z którą porozmawialiśmy o jej debiutanckiej pracy nad dubbingiem.
Przed premierą filmu Garbi Super Bryka czeka Was jeszcze wiele atrakcji z nim związanych. O wszystkich będziemy informować odpowiednio wcześniej. Naprawdę warto uważnie śledzić nasze strony! A teraz już zapraszamy do lektury bardzo ciekawego wywiadu z panią Joanną.
Chciałabym zacząć od pytania o dubbing. To był Pani debiut? Jak Pani to wspomina. Kora Jackowska, która udzieliła głosu Ednie w filmie Iniemamocni, była tym zachwycona. Czy z Panią było podobnie?
Joanna Koroniewska: To była moja pierwsza rola w dubbingu. Wszyscy byli rozbawieni, że ja tak samo euforycznie podchodzę do tej pracy. Zaraz po skończeniu szkoły filmowej marzyłam, żeby się zmierzyć z taką formą. Nigdy wcześniej nie miałam takiej szansy. Gdy zorganizowano casting, na który mnie zaproszono, miałam szczęście go wygrać.
Byłam strasznie zaaferowana. Od pierwszego do ostatniego dnia. Jednocześnie byłam zawiedziona, że trwało to tak krótko. Myślałam, że film będziemy nagrywać co najmniej miesiąc, a to było właściwie kilka spotkań i okazało się, że to już koniec.
Praca w dubbingu bardzo mi się spodobała. Chociaż na pewno nie należy do najłatwiejszych, ale połknęłam bakcyla. Są aktorzy, którzy nie nadają się do tego typu pracy bądź wręcz jej nie lubią, co wcale nie świadczy źle o ich profesjonalizmie, ponieważ to zupełnie inny rodzaj pracy. Ja zdecydowanie polubiłam taką formę. Nie mnie jednak pozostaje ocenić efekt tej mojej pracy. Jestem bardzo przejęta jak ocenią mnie widzowie w tej zupełnie innej od wszystkich moich dotychczasowych ról.
Kiedy nagrywałam poszczególne sceny to najchętniej grałabym po kilkanaście dubli za każdym razem. W przypadku filmu Garbi, Super Bryka i postaci Maggie, którą dubbingowałam miałam dodatkowo ciekawe i wyczerpujące zadania aktorskie – mnóstwo zróżnicowanych oddechów, przydechów i całą masę krzyków i wrzasków ponieważ film dotyczy wyścigów NASCAR, w których wiele się dzieje. Podczas tej pracy bardzo dotleniłam moje płuca.
WP: Czy nie jest tak, że dubbing jest sprawdzeniem umiejętności aktorskich? Na scenie czy przed kamerą aktor emocje może przekazać za pomocą całego szeregu znaków, tu pozostaje mu do dyspozycji jedynie głos.
J.K.: To podchwytliwe pytanie, które wymaga z mojej strony niejednoznacznej odpowiedzi. Z jednej strony rzeczywiście jest tak, że praca aktora nie polega jedynie na graniu mimiką twarzy, gestów etc., ale też na intonacji. Przy użyciu różnej intonacji słowa mogą nabrać zupełnie innego znaczenia.
Ważne, żeby intonować prawdziwie i zgodnie z tym, co chce się przekazać, zgodnie z tym czego oczekuje od nas reżyser. Tego uczy się każdy student szkoły teatralnej. Oczywiście z różnym skutkiem. Są jednak także znakomici i profesjonalni aktorzy, którzy nie lubią dubbingu z różnych względów. Nie wiem do końca dlaczego i to nie ja powinnam odpowiadać na to pytanie.
Oczywiście można zweryfikować pewne umiejętności: wymowę, atrakcyjność głosu, natomiast nie uważam, że można w ten sposób weryfikować zdolności aktorskie. To mogłoby przede wszystkim skrzywdzić te osoby, które nie lubią ograniczeń, a w dubbingu są duże ograniczenia. Z jednej strony kreuje się indywidualne cechy postaci. Przy Garbim zależało mi na tym, żeby nawet w momentach, w których moja postać (którą gra Lindsay Lohan) była bardziej stonowana, trochę „wariować” głosem – choć z drugiej strony musiałam ściśle dostosować się do obrazu.
Praca w dubbingu może być jednak ciekawym doświadczeniem dla aktora: ja musiałam zdziecinnieć do tej roli. Jestem dużo starsza od mojej bohaterki. Maggie ma w sobie także męskie cechy. I to było o tyle dla mnie ważne, że tego typu postaci nigdy wcześniej nie grałam. I nigdy w życiu tak nie krzyczałam. A wrzeszczałam naprawdę ostro!
WP: Jeszcze wrócę do tego sprawdzianu. W obsadzie jest Wojciech Malajkat. Czy nie było to trochę stresujące grać ze swoim profesorem ze szkoły filmowej?
J.K.: Niestety, nie spotkaliśmy się przy pracy. Nagrania mieliśmy osobno. Natomiast jak posłuchałam jednej z jego nagranych scen, to ogarnęły mnie przerażenie, że nie będę w stanie mu sprostać, a jednocześnie zachwyt nad jego wykonaniem dubbingu.
Wojciech Malajkat to osoba, z której opinią bardzo się liczę. Oprócz tego, że jest wybitnym aktorem, to jeszcze świetnym pedagogiem. Praca z nim bardzo dużo mi dała. Był surowy, ale wiele mnie nauczył.
Rola Malajkata jest genialna, śmiem twierdzić, że może przebić nawet „Kota w butach” z filmu Shrek 2. Jest wybitnie śmieszna.
WP: A jaka jest postać Maggie Peyton?
J.K.: Z jednej strony emanuje kobiecością. W rozpuszczonych włosach jest taką kokietką. Z drugiej jednak ma dużo cech męskich. Jest zdecydowana, uwielbia się ścigać, jest zwariowana, nieprzewidywalna, no i co najważniejsze – bardzo naturalna.
Lindsay Lohan, która ją gra, wykorzystała różne sposoby na konstruowanie tej postaci, które dawały jej możliwość pokazania naturalności, świeżości. Dzięki pracy przy tym filmie mogłam podejrzeć jej grę klatka po klatce. Dotyczyło to dźwięków pozawerbalnych: oddychania, przydechu, itd. Te elementy musiałam za nią powtarzać i stało się to dla mnie prawdziwym wyzwaniem: moje wykonanie musiało oddać jej naturalność.
WP: Jak to jest mieć samochód za partnera filmowego?
J.K.: Na tę produkcję patrzyłam ze łzą w oku. Myślałam sobie, jak pięknie by było, gdyby takie filmy kręcono w Polsce. Szkoda, że nie stać nas, na realizację filmów z takim rozmachem.
To dotyczy wszystkich produkcji Walta Disneya, które są cudowne. Dodatkowym atutem są polskie dubbingi, które od wielu lat są na najwyższym poziomie.
WP: Czy Pani ma również adrenalinową rządzę, by brać udział w wyścigu, albo przynajmniej siąść koło kierowcy jako pilot rajdowy?
J.K.: Bardzo lubię szybką jazdę. Mam przyjaciół, którzy są rajdowcami, więc jest mi to coraz bliższe. Natomiast z drugiej strony podchodzę do życia bardzo racjonalnie. Chyba za bardzo obawiałabym się o swoje bezpieczeństwo i o troskę najbliższych. A przy takim myśleniu to już nawet adrenalina nie dawałaby mi szczęścia. Jestem więc zwariowana, ale głównie w wyobraźni. W życiu jestem bardzo nudna i pragmatyczna.
WP: Lubi Pani garbusy?
J.K.: Uwielbiam! To są samochody z duszą dla ludzi z duszą. Zawsze interesowałam się designem, w pełnym tego słowa znaczeniu. Lubię wszystkie formy, czy to w architekturze, czy w sztuce użytkowej, etc. które są nieco inne, odbiegają od powszechnych standardów i wydaje mi się, że garbusy są właśnie takie. To cudowne samochodziki, które być może nie mają dużo koni mechanicznych i nie jeżdżą jak torpedy – no, może oprócz Garbiego – natomiast mają w sobie to coś. Bardzo bym chciała zobaczyć, jak jeżdżą po Meksyku, bo tam podobno wszystkie taksówki to właśnie garbusy.
Natomiast w tym filmie garbus jest zupełnie wyjątkowy! Pod każdym względem. A jak mruga oczami!
WP: A czy Pani samochód ma również jakieś pieszczotliwe imię?
J.K.: Na razie nie mam samochodu. Jeszcze śmieszniejsze jest to, że jestem w trakcie robienia prawa jazdy. Długo trwa to moje „w trakcie” bo ponad dwa lata. Tymczasem w moim życiu po raz kolejny nadszedł moment, który „przyspieszył” moją decyzję – praca nad tym dubbingiem. Wiem, że muszę mieć auto, bo daje ono poczucie wolności. Uważam jednak, że na wszystko przychodzi odpowiedni czas i trzeba właściwie do tego podejść. Jazda samochodem to nie tylko poczucie wolności. Chciałabym być świadomym kierowcą.
Wszyscy doskonale wiemy jaką rzeczywistość zastajemy na drogach. Kiedy widzę na drodze mężczyznę, który w niedozwolonym miejscu zaczyna wyprzedzać a potem zauważam, że obok niego siedzi żona i dzieci, i naprawdę tylko sekundy decydują o wypadku, to wiem, że ten człowiek nie ma wyobraźni. Ja nie chcę być takim kierowcą.
Teraz jestem na etapie rozmów z innymi kierowcami. Dają mi rady, mówią, jak jeździć. Poradzili, że najlepiej będzie, kiedy przyczepię sobie zielony listek i wtedy nikt nie będzie na mnie trąbił… Na znerwicowanych kierowców taki znaczek może zadziałać jeszcze bardziej destrukcyjnie. Bo rzeczywiście jest tak – zwłaszcza w Warszawie – że na ulicach dzieją się dantejskie sceny. Najbardziej śmieszy mnie, gdy ktoś stojąc w korku chce minąć jeden samochód, by być bliżej i oszczędzić tych kilka sekund.
WP: I na zakończenie jeszcze pytanie o zawodowe plany.
J.K.: Mam ich kilka. Na razie nie będę zdradzała szczegółów, bo jestem w trakcie rozmów. Natomiast jedno jest pewne, bardzo chciałabym, tak jak do tej pory mieć możliwość grania zróżnicowanych postaci. Od sierpnia realizujemy kolejne odcinki „M jak miłość”. Zaczynam też grać spektakle teatralne. 22 lipca wchodzi na ekrany film Garbi Super Bryka, więc będę czujna na wszelkie uwagi, także Internautów, których niniejszym bardzo pozdrawiam.
Chciałabym podziękować WP za pamięć o moich urodzinach. – może nie za sam tekst, bo nie jest tak do końca prawdziwy, ale i tak dziękuję. I za przepiękne życzenia urodzinowe od Internautów, za te krytyczne uwagi też, o ile one są uargumentowane i zgodne z prawdą. Chciałabym podziękować też tym, którzy piszą na moją skrzynkę serialową. Mam te wszystkie maile i obiecuję, że wkrótce postaram się choć na część z nich odpisać.
WP: Dziękuję bardzo za rozmowę.
J.K.: Dziękuję i życzę Wszystkim udanych, szczęśliwych wakacji.
"M jak Miłość" - co czeka Hankę, Małgosię i resztę
Przede wszystkim Alicja zrezygnuje z dalszego wspierania Fundacji Dar Serca. A Hanka, wstrząśnięta jej decyzją, za wszelką cenę będzie próbowała fundację ratować. Mostowiakowa zdecyduje się nawet na występ przed kamerami. Z tej okazji, w 347 odcinku „M jak Miłość” gościnnie wystąpi Grażyna Torbicka - zagra dziennikarkę, która przeprowadzi z Hanką wywiad do telewizji.
W Grabinie nie zabraknie też oczywiście Simony – i jej kolejnych, zwariowanych pomysłów. Tym razem Simona przyjedzie do Grabiny z gotową receptą na ratowanie małżeństwa Stefana i Małgosi... Jaką? Tej niespodzianki na razie nie zdradzimy.
Uśmiech na twarzy serialowej Małgosi zagości jednak na pewno. Choć niekoniecznie na widok zakochanego w niej męża. Małgosia w końcu zostanie wspólniczką Ediego. A potrzebne pieniądze pożyczy od Marty – w tajemnicy przed Stefanem...
Największe zmiany w serialu będą miały miejsce za dwa miesiące. Wtedy w „M jak Miłość” pojawi się nowy bohater: Egon Rogala. Sympatyczny gawędziarz i genialny kucharz w jednym, przyjedzie w odwiedziny do Lucjana, który zaprzyjaźnił się z nim w sanatorium. I od razu wniesie do życia Mostowiaków niemal tyle zamieszania, co Simona... A to osiągnięcie nie lada!
W postać Egona wcieli się świetny aktor, kompozytor i muzyk Jan Janga–Tomaszewski. W nowej roli po raz pierwszy pojawi się na małym ekranie w odcinku 352. Czy uda mu się zdobyć sympatię widzów? Odpowiedź już tej jesieni...
"M jak miłość": Rozwody i nowe gwiazdy
Wkrótce na plan jednego z najpopularniejszych polskich seriali trafi Magdalena Wójcik. Szykują się także nowe zwroty dramatyczne - rozwody i romanse.
W "M jak miłość" Wójcik zagra Karolinę, agentkę nieruchomości, która sporo namiesza w życiu rodziny Mostowiaków i ich przyjaciół. Wiele wskazuje na to, że aktorka, znana m.in. ze "Złotopolskich" oraz komedii Juliusza Machulskiego - "Pieniądze to nie wszystko", nie ograniczy się jedynie do gościnnego występu. Sama powtarza: "Trudno powiedzieć, jak to się rozwinie, ale mam nadzieję, że pani Ilona Łepkowska będzie pisać dla mnie dalej, bardzo bym tego chciała".
W serialu szykują się także inne zmiany. Przede wszystkim Stefan (Steffen Mőller) zdecyduje się rozwieść ze swoją piękną, acz butną żoną Małgosią (Joanna Koroniewska). Wciąż wielu bohaterów pozostaje bez partnera, co daje duże pole do popisu scenarzystce produkcji. Nowe odcinki telewidzowie śledzić będą już mogli od jesieni.
Bracia Mroczkowie na boisku
RAP kontra Górale
Piłkarska Reprezentacja Artystów Polski weekend spędziła w górach. Zawodnicy pojechali do Zakopanego rozegrać mecz z miejscowymi góralami.
Aktorzy i muzycy najpierw zatrzymali się w Rabce, gdzie zagrali krótki mecz sparingowy z dziećmi. Następnego dnia artyści zmierzyli się z drużyną Nowego Targu. Przegrali 2 : 1.
Najważniejszy mecz odbył się pod Giewontem. Drużyna RAP-u udała się na stadion zakopiańskiego COS-u bryczkami, które przejechały przez słynne Krupówki, pozdrawiane przez tłumy turystów.
Drużynę zakopiańskich Górali szkolił sam Henryk Kasperczak. Nad taktyką RAP-u czuwał Maciej Kozłowski. Choć drużyna artystów walczyła z pełnym poświęceniem, musiała uznać wyższość Górali, którzy strzelili aż cztery bramki. RAP mógł się pochwalić tylko trzema. (jedną strzelił Rafał Mroczek).
Nieobecnego w Zakopanem kapitana reprezentacji Artystów, Olafa Lubaszenkę, godnie zastępował jego ojciec, wybitny aktor Teatru Starego w Krakowie, Edward Linde-Lubaszenko, który na widowni dzielnie dopingował kolegów-artystów.
Impreza pod Tatrami odbyła się po już raz drugi. W ubiegłym roku Reprezentacja Artystów Polskich pokonała Drużynę Górali 4 : 1.
- kasia w fundacji Spełniamy marzenia
mam pytanie jak sie tworzy avatarki i blendy??
Prosze odpowiedzcie
nasz stefanek:
Robert Moskwa - Ze mną trudno wytrzymać
Nie ma dziewczyny, mieszkania, pieniędzy... Jest na życiowym minusie, ale wierzy, że zły los się odmieni!
Kończysz niebawem 40 lat. Dla mężczyzny to przełomowy wiek. Dokonałeś jakiegoś podsumowania?
Wolę się nie załąmywać! Bo co by mi wyszło? Jeden wielki minus. Mieszkania nie mam, rodziny nie mam, narzeczonej nie mam, córka daleko, na koncie niewiele...
Nie próbowałeś ratować swojego małżeństwa?
Podejmowaliśmy z żonną takie próby, ale nie udało się. Nie ma po co ciągnąć związku na siłę, bo z czasem konflikty i wzajemne pretensje będą narastać. A dziecko przecież wszystko widzi, rozumie, czuje i potem z bagażem negatywnych przeżyć wchodzi w dorosłe życie. Rozstaliśmy się, chcąc oszczędzić problemów naszej Paulince i sobie też. Woleliśmy, by nasze dziecko rosło w atmosferze spokoju i miłości. Gdybyśmy dalej byli razem, nie miałaby takiej możliwości.
Jak to możliwe, że przystojny, inteligentny i znany aktor może być samotnym facetem?
Im jestem starszy, tym trudniej ze mną wytrzymać. Zresztą nigdy nie było łatwo. Jestem dziwnym facetem, powiedzmy, że mało wylewnym. I zawsze taki byłem. A to kobietom roczej mało się podoba. One szukają w facetach ciepła i oparcia.
A czego Ty szukasz w kobietach?
Na pewno nie tylko piękna, bo piękno przemija. Nie wyobrażam sobie u swego boku kobiety, z którą kompletnie nie miałbym o czym rozmawiać. Umarłbym z nudów. Kobieta powinna mieć swoje pasje, muszę wiedzieć, że coś ją fascynuje. Nie lubię szarych, bezwolnych myszek, które nie mają nic do powiedzenia.
Na co u kobiet najpierw zwracasz uwagę?
Na sylwetkę. Podobają mi się nieduże, filigranowe kobietki, takie "drobinki". One bardziej przyciągają mój wzrok niż wysokie modelki.
Czy jesteś podobny do Artura Rogowskiego, którego grasz w "M jak miłość"?
Tak jak on ćwiczę karate i gram na gitarze, lubię muzykę poważną, interesuję się astronomią. Łączą nas pewien dystans do życia i poczucie humoru. I w filmie, i w życiu jestem spokojnym facetem.
Dorota Sadowska - Zawsze można zacząć od nowa
Ma za sobą nieudane małżeństwo. Oszukana i zdradzona, potrafiła znowu uwierzyć miłości!
Co Panią łączy z Iloną Badecką z "M jak miłość". Kobietą, co prawda złą, ale i też mocno zranioną przez los?
- Jej życie trochę przypomina moje. Podobnie jak i ona, ja też zostałam zdradzona przez męża. Na tym głównie polega podobieństwo naszych losów.
Czy zanim doszło do tej zdrady, była Pani szczęśliwą mężatką?
- Bardzo. Miszkałam z mężem Michelem i dziećmi we Francji. Prowadziliśmy bardzo wygodne życie. Nie pracowałam, mieliśmy znakomite warunki mieszkaniowe. Dzieci chodziły do świetnej szkoły. Dużo podróżowaliśmy. I nagle dowiedziałam się, że w życiu mojego męża jest inna kobieta. Cierpiałam. Zadręczałam się poczuciem niepewności i zatruwałam sobie życie myśleniem o rywalce. Straciłam zaufanie do męża, a nie chciałam upokarzać się i kontrolować go. Zrozumiałam, że nie mogę być z człowiekiem, który tak bardzo mnie zawiódł i zranił. Odeszłam, by zbudować na nowo swoje życie.
Czy udało się? Czy znalazła Pani nową miłość?
- To było niedługo po moim rozstaniu z Michelem. Odwiozłam dzieci na wakacje na Mazury, a sama wyjechałam na kilka dni do Sopotu. Któregoś popołudnia, podczas spaceru po słynnym monciaku, usiadłam na chwilę na ławce. I zjawił się on, zaczęliśmy rozmawiać. Od tamtej pory już się nie rozstawaliśmy. Tomek przeprowadził się do Warszawy. Zamieszkaliśmy razem. Jesteśmy bardzo szczęśliwi.
Co na to Pani dzieci?
- Zachwycone Tomkiem. One są takie cudowne i kochane. Janek ma 14 lat. kocha sport, jeździ na rolkach, ćwiczy karate i pasjonuje się komputerami. jest pewny siebie i bardzo kontaktowy. A Oliwia ma dziesięć lat, jest nieśmiała, łagodna, ciepła i trochę zagubiona w środowisku rówieśniczek.
Czego Pani żałuje?
- Tego, że moja kariera aktorska nie potoczyła się tak, jakbym tego oczekiwała.
macie zdjecia mroczków jakies fajnee????????
Teraz ide na msze, ale postaram sie wieczrkiem jeszcze dodac jakies foteczki
Fajne zdjęcia !!!
Fajne zdjęcia !!!
No pewnie, że fajne, bo my tylko takie tutaj dajemy
no głównie to ja daję te zdjęcia, ale to szczegół
Weronika Rostati i Mariusz Max Kolonko - Apartament z truskawkami!
Koniec plotek i spekulacji! Sympatyczna para uwiła sobie własne miłosne gniazdko!
Weronika Rosati (21), Anka z serialu "M jak miłość", wprowadziła się do mieszkania Mariusza Maxa Kolonki (43), byłego korespondenta TVP w Nowym Jorku. Max jest szczęśliwy: organizuje im romantyczne spacery i wystawne kolacje.
Stara się wszędzie towarzyszyć swojej wybrance. I do końca nie wiadomo, czy to z obawy o jej bezpieczeństwo, czy raczej o to, by nie wpadła w oko innemu. Weronika nie jest jednak zainteresowana flirtami. - To miłe słyszeć komplementy, ale wolałabym być postrzegana przede wszystkim jako dobra aktorka, a nie obiekt westchnień mężczyzn - mówi.
Weronika wzięła urlop dziekański w łódzkiej szkole filmowej i od kilku miesięcy szlifuje wrasztat w Actors Studio w Nowym Jorku. Mariusz stwarza ukochanej warunki do nauki. Co wieczór w ich domu czeka na Weronikę salaterka z jej ulubionymi truskawkami.
Robert Gonera - opowie o strasznej tajemnicy
To będzie jeden z najmroczniejszych filmów w jego karierze. Robert Gonera (36 l.) i jego dwaj koledzy: Mirosław Baka (41 l.) i Artur Barciś (49 l.) zagrają gwałcicieli 12-letniej dziewczynki.
Film zatytuowany "Dziecko", którego producentami są Weronika i Cezary Pazurowie, będzie opowiadał historię brutalnego gwałtu na 12-latce. Do tragedii doprowadza znajomość dziecka z trzema czterdziestoletnimi mężczyznami.
Role trzech zagrają właśnie Gonera, Baka i Barciś. W filmie znajdą się też szokujące sceny.
- Jest to film o tajemnicy, o czymś, co jest, ale nikt o tym nie mówi - mówi "Faktowi" aktor.
Joanna Koroniewska - Mam podwójną naturę
Zazwyczaj nie epatuje kobiecością, raczej nie odsłania nóg, nie nosi głębokich dekoltów, nie pokazuje brzucha. Joanna Koroniewska dla URODY zrobiła wyjątek. W rozmowie zdradza, dlaczego jej wygląd może być mylący. I zapewnia, że wcale nie jest taka łagodna i krucha, jak mogłoby się wydawać.
Podczas rozmowy telefonicznej Joanna upewnia się, czy nie będziemy rozmawiać o jej związku z Maciejem Dowborem. – Kiedy ktoś mnie o to pyta, czuję się, jakby obdzierano mnie ze skóry – tłumaczy. – Mam przecież prawo do prywatności. Gdy wyjaśniam, że będziemy rozmawiać na tematy dotyczące urody, przyjmuje to z ulgą, ale i troską zarazem. – Czy ja się do tego nadaję? – pyta. – Nie chodzę co miesiąc do kosmetyczki, przed wyjściem z domu nie spędzam godziny przed lustrem, ubieram się raczej zwyczajnie, sportowo. Zamiast eleganckich torebeczek noszę wielkie torby typu worek. Musi się tam zmieścić wiele rzeczy: drugie śniadanie, sweterek, bo jestem zmarzlakiem, gazety, książki, telefon, notes elektroniczny, okulary przeciwsłoneczne, aspiryna – wymienia jednym tchem.
Czy pytanie aktorki o wiek jest nietaktem?
To zależy. Mnie możesz spytać.
Ile masz lat?
Zwykle odbierana jestem jako osoba dużo młodsza. A przecież mam 27 lat! Nie tak dawno zagrałam w filmie 18-latkę. Wypadłam do tego stopnia realistycznie, że reżysera pytano, czy to jest dokument. A pół roku temu przy wejściu do knajpy poproszono mnie o dowód osobisty. Na szczęście mam charakterystyczny, niski głos, który chyba ostatecznie przekonuje o mojej dorosłości.
To pewnie ładnie śpiewasz?
Jako dziecko lubiłam śpiewać – należałam do chóru kościelnego, występowałam w zespole Katarzynki. Stąd wzięło się moje przezwisko „Zuzia”, bo do mojego żelaznego repertuaru należała piosenka „Zuzia lalka nieduża”. Wiele lat później znów byłam lalką. W szkole teatralnej w Łodzi zagrałam marionetkę, ale tym razem nie śpiewałam, tylko wykorzystałam swoje umiejętności brzuchomówcze.
A co Ci sprawia największą przyjemność?
Taniec. Kiedyś chodziłam do szkoły tańca nowoczesnego w Toruniu. Teraz znów mam ochotę zapisać się na kursy taneczne. Interesują mnie nowoczesne rytmy i jazzowe klimaty, np. modern jazz. To dla mnie najwspanialszy sposób na odstresowanie się. Kiedyś chodziłam na siłownię, ale taki zwykły fitness raczej mnie nie pociąga. Potrzebuję wyciszenia emocji, więc odpowiednia byłaby dla mnie joga. Czuję jednak, że na to przyjdzie czas później. Na razie próbuję różnych nowych rzeczy: gry w tenisa, jazdy na nartach.
Podobno chciałaś trenować boks?
Byłam nawet kilka razy w klubie Przemysława Salety. Jednak nie zaczęłam treningów bokserskich, bo nie starczyło mi czasu, ale może kiedyś do tego wrócę, kto wie?
Boks z pewnością pozwoliłby mi się wyładować, a ja czasem bardzo tego potrzebuję.
Jakoś trudno mi sobie wyobrazić, jak zaciekle walisz pięściami w worek treningowy.
Uwierz mi, mam w sobie ukrytą drugą naturę, bywam drapieżna.
Kim jest dla Ciebie stuprocentowa kobieta?
Kiedyś, jeszcze w podstawówce, zrobiłam kolaż, którego tematem była kobiecość. W centrum umieściłam postać kobiety w sukni wyklejonej banknotami. To było dość dwuznaczne. Dziś myślę, że kobiety bywają bardziej skomplikowane, przez co ciekawsze od mężczyzn, ale potrafią też być w bolesny sposób nieszczere i nielojalne. Chyba najgorszą wadą kobiet jest zazdrość. Typowa kobieca zazdrość podszyta jest rywalizacją.
Zdarzyło Ci się cierpieć z tego powodu?
Tak, nieraz. Dlatego teraz jestem raczej nieufna i ostrożnie zawieram znajomości. Moją najbliższą przyjaciółką jest Magda. Urodziła się tego samego dnia co ja, w tym samym szpitalu. Jesteśmy dla siebie właściwie jak siostry.
A kto był najważniejszą osobą w Twoim życiu?
Mama, ale jej już nie ma i dlatego ciężko mi o niej mówić. Wspominam ją jako cudowną osobę. Kochała książki i zaszczepiła mi tę miłość. Umiałam czytać, jeszcze zanim poszłam do szkoły. W prezencie od mamy prawie zawsze dostawałam książki.
Lubisz być obsypywana prezentami?
Lubię, ale wolę je dawać. Najcenniejsze są te wykonane samodzielnie, wymagające trudu. Sama staram się takimi obdarowywać bliskich. Maluję, robię kolaże, wyklejam kartki dla znajomych. Zamiłowania plastyczne odziedziczyłam chyba po dziadku. Miał wielką pasję – tworzył makiety. Wyczarowywał z tektury piętrowe domy z oświetleniem i pełnym wyposażeniem. Jako dziecko jeździłam do dziadków na wakacje, do Solca Kujawskiego. Nigdy się tam nie nudziłam. Moja babcia też jest bardzo utalentowana – od zawsze miała zdolności aktorskie, śpiewała, recytowała. Dziś ma 88 lat i do tej pory pamięta mnóstwo wierszyków i piosenek. W dzieciństwie mnie ich uczyła.
Te twórcze potrzeby mają wpływ na Twój styl?
Nie mam określonego stylu, akurat w tej kwestii jestem zmienna. Kiedyś nie lubiłam dżinsów, teraz je uwielbiam. Dawniej chętnie nosiłam sweterki zapinane na guziczki, dziś ich nie znoszę. Na co dzień wolę niezobowiązujący sportowy luz. Cenię przede wszystkim wygodę. Czułabym się źle w kreacji, która krępowałaby moje ruchy. Za to bardzo podobają mi się ciężkie, masywne buty, kozaki, nawet w połączeniu z ubraniami z cienkich materiałów. Lubię też dodatki – mam w szafie sporo czapek wełnianych, sportowych z daszkiem, kaszkietów.
Myślałam, że wolisz chodzić bez czapki. Masz takie piękne włosy. Jak je pielęgnujesz?
Kiedy byłam dzieckiem, mama dbała o moje włosy. Wcierała w nie różne naturalne specyfiki, które miały poprawić gęstość i puszystość mojej fryzury, np. sok ze świeżej rzepy. Dziś używam różnych kosmetyków do pielęgnacji i wciąż poszukuję nowych. Częsta charakteryzacja niezbyt dobrze wpływa na moje włosy (potrzebują potem regeneracji). W domu stosuję różne odżywki, ale zdarza mi się też korzystać z zabiegów regeneracyjnych w salonach fryzjerskich. Gorąco je polecam.
Jesteś bardzo zapracowana. Jak odpoczywasz?
Czytam, oglądam filmy, ale chyba najbardziej się regeneruję, śpiąc. Zawsze do spania przywiązywałam wielką wagę. Może dlatego, że mam piękne intensywne sny i sporo potem pamiętam. Dbam o kręgosłup, dlatego układam się do snu na płasko, na dość twardym materacu, zawsze używam małych poduszek. Do tej pory miałam szczęście do mieszkań z sypialnią od wschodu, więc rano budzi mnie słońce. To daje dużo energii.
W serialu „M jak miłość” grasz prostoduszną Małgosię Mostowiak. Czy nie jesteś nią już trochę zmęczona?
Lubię moją bohaterkę. Choć przez jej problemy musiałam się nieraz sporo napłakać. A tak na serio, łapię oddech, grając w teatrze. Ostatnio występuję w bardzo kobiecych sztukach: „Seksie, chemii i lataniu” Zyty Rudzkiej oraz w „Love Me Tender” Jacka Koprowicza.
Jest jakaś rola, o której po cichu marzysz?
Chciałabym zagrać dumną, wyniosłą władczynię, np. Marię Stuart, Lady Makbet czy Fedrę, wystąpić w historycznym kostiumie, w gorsecie z fiszbinami... Mój wygląd jest mylący. Sprawiam wrażenie osoby raczej kruchej, rozchwianej emocjonalnie, ale wcale nie utożsamiam się z tym wizerunkiem. Krótko mówiąc: wyglądam na kogoś innego, niż jestem.
Katarzyna Cichopek - Jest szybsza od Kingi!
Kasia Cichopek (22 l.), która studiuje psychologie na Uniwersytecie Warszawskim, niebawem ma szansę zostać magistrem.
Właśnie zaczyna pisać pracę dyplomową. Jeśli ją obroni, szybciej zostanie psychologiem niż Kinga, którą gra w M jak miłość - Jestem poukładana i obowiązkowa - mówi o sobie. - Mimo że gra w serialu zajmuje mi dużo czasu, to studia są jednak dla mnie priorytetem. Kinga natomiast postawiła ostatnio na karierę i na razie nie wychodzi jej to na dobre.
Kasia Cichopek już w najbliższą niedzielę po godzinie 20-tej zatańczy w kolejnej edycji programu telewizji TVN "Taniec z gwiazdami"
Kasia Cichopek fajne wyszła na tej fotce...
Ma ktoś więcej jej zdjątek?
Koniec plotek i spekulacji! Sympatyczna para uwiła sobie własne miłosne gniazdko!
Weronika Rosati (21), Anka z serialu "M jak miłość", wprowadziła się do mieszkania Mariusza Maxa Kolonki (43), byłego korespondenta TVP w Nowym Jorku. Max jest szczęśliwy: organizuje im romantyczne spacery i wystawne kolacje.
No to gratuluje dobrego dobrania się
No to gratuluje dobrego dobrania się
Czy mi sia zdaje, czy to jest ironia?
hehe, czyli jednak jeste domyslna
ale dobrze to ujales
No to gratuluje dobrego dobrania się
Oni, wgmnie, w ogole do siebie nie pasuja...ale w sumie to ich zycie...
To jest temat o zdjęcviach. Skąd je bierzecie ?
Ania Mucha
Inteligentna, wyrazista, zmysłowa. Grała u Wajdy i Spielberga, była radną Warszawy. Skacze ze spadochronem, bierze udział w rajdach samochodowych. Reklamuje antykoncepcję. Prywatnie narzeczona Kuby Wojewódzkiego. Po roli w serialu „M jak miłość” kształtuje poglądy pokolenia 20-latków na życie, miłość i seks.
Dlaczego nigdy nie spędzasz wakacji w Polsce?
Odkąd sfotografowano mnie na plaży w Egipcie, wyjeżdżam tam, gdzie nie sięgają obiektywy. Tym razem postanowiłam pojechać na Półwysep Iberyjski. Poczuję się jak „hiszpańska mucha”.
– Czy to rzeczywiście takie nieprzyjemne być w centrum zainteresowania mediów?
Wyobraź sobie, że na ulicy podchodzi do ciebie facet z wulgarnym komentarzem dotyczącym twojego biustu. Że ktoś obcy wie, jak wyglądasz, gdy jesteś prawie naga, że miliony widziały cię w sytuacji prywatnej, intymnej. Mnie to boli. Zresztą nie tylko mnie. Nie umiem tego wytłumaczyć moim dziadkom, którzy są z innego świata. A oni muszą się potem tłumaczyć przed sąsiadami. Problem stał się wielopoziomowy i wielopokoleniowy. A o ile dobrze pamiętam, moja babcia w żadnym serialu nie gra. Jeszcze. Chociaż do „Plebani” byłoby jej po drodze. Wiesz, jak jest – samo życie.
– Jaki właściwie masz stosunek do swego ciała?
Użytkowy, z wyłącznym prawem dysponowania. Jestem dowodem na to, że rozmiar nie zawsze ma znaczenie. Jestem filigranowa i figlarna. Lubię zdziwienie u innych, gdy okazuje się, że mała kobietka może więcej. Gdy kruszynka siada za kierownicą potwora i rządzi. I pruje. I daje radę! A na końcu szowinista z uznaniem mówi: „OK, babo”. Dlatego pokochałam rajdy off-road.
– Jak się ma dobry samochód i człowiek się rozpędzi, to przejedzie przez strumień. Czego wymagają takie rajdy?
Poza brawurą.
Myślenia. Brawura kończy się po godzinie: rozwalonym autem, zalanym silnikiem, złamanym mostem samochodowym. Poza tym kierowcy pomaga pilot,
który ocenia drogę i przewiduje niebezpieczeństwa. Moim pilotem jest Kuba.
– Kuba jest w tym dobry?
Tak. Chociaż zdarzają nam się wypadki. Mieliśmy zderzenie czołowe z drzewem. Mamy świadków, że to była wina drzewa.
– Co jest przyjemnego w rozbijaniu się samochodem po bezdrożach?
Rozbijanie się samochodem po bezdrożach! I współpraca. To, że mała dziewczynka jest traktowana po partnersku przez kolegów. I 200 koni pod maską. I to, że dla wranglera nie ma rzeczy niemożliwych. I wjeżdżanie tam, gdzie inni się wspinają. I błoto. Ono chlapie, pachnie. Czasami nad mokradłami unosi się para. Błoto się cudownie lepi. Uwielbiam charakterystyczny dźwięk mlaskania błota. Lubię w nim brodzić i wyciągać samochód wyciągarką zaczepioną o drzewo. Rękawice, woda, znoszenie gałęzi, żeby wyjechać z koleiny. No, coś pięknego! Najfajniejsza jest praca zespołowa. Pilot i kierowca są jednym. Dla mnie to totalna frajda. Trzeba tylko uważać na szkółki leśne i chronione rośliny. Niektóre pirackie kluby pracują na złą opinię off-road i mamy często ograniczane trasy w Bieszczadach.
– Kto jest odważniejszy na rajdach? Ty czy Kuba?
Chyba ja. W ogóle chyba ja jestem odważna, skoro jestem z Kubą.
– Lubisz ekstrema. Poza rajdami skaczesz ze spadochronem.
Mucha w locie to brzmi naturalnie. I odlotowo zarazem. Jestem uzależniona od adrenaliny. Złota karta członkowska klubu Autotraper daje mi większą frajdę niż złota karta Visa. Szczególnie, że tej drugiej nie mam.
– A śni Ci się latanie?
Freud? Że niby mam sny kompensacyjne? Ależ ja mam bogate życie!
– Rozumiem, że można lubić latanie. Rajdy – rozumiem. Ale speleologia? Łażenie po mokrej i zimnej jaskini? Ohyda.
Może to jednak Freud?! A mówiąc poważnie: jestem ciekawa życia. Mam jedno i chcę je przeżyć najwspanialej. Chcę spróbować wielu emocji.
– I żadnych lęków?
Lęki są wtedy, gdy dzwoni telefon o szóstej rano. I mówią ci, że umarła twoja ukochana prababcia. Boję się rannych telefonów.
– Poza tą dziewczyną z rajdów i skaczącą ze spadochronem istnieje jeszcze romantyczna Anna Mucha?
Tak, o poranku, gdy nie mam szkieł kontaktowych i wszystko jest takie... do wymacania... Poranek jest czuły, intymny... To moment, który jest obietnicą, czymś zagadkowym. Pamiętam, że mama budziła mnie: „Wstawaj, będzie piękny dzień”. Ona dała mi energię na całe życie. Babcia natomiast budziła mnie, przynosząc do łóżka gęstą kaszę mannę z masłem, żółtkiem i czekoladą. Czy po czymś takim można nie lubić poranków?
– Poszukajmy jeszcze kobiecości Ani Muchy. W twoim blogu (www.annamucha.pl) jest opis, jak malujesz sobie usta czerwoną szminką.
Malowanie się jest trochę jak zakładanie maski. Czerwień szminki może symbolizować czerwone, nabrzmiałe od pocałunków usta. To jest przekaz: jestem atrakcyjna, jest dobrze. Czasami jednak jest to rozpaczliwa próba zwrócenia na siebie uwagi, gdy kobieta chce się czuć namiętna i piękna. Dodać sobie odwagi.
– Ciuchami też dodajesz sobie odwagi?
Jestem ignorantką. Do tego stopnia, że nie rozróżniam kolorów ani modnych krojów. Moja mama od dawna chciała nauczyć mnie, co do czego pasuje. W końcu dała za wygraną. A ja wrosłam w dżinsy i T-shirt. Najodważniejsze zakupy zrobiłam o trzeciej nad ranem u Macieja Zienia. Kupiłam dżinsy, których na trzeźwo już nie założyłam. To była utopia.
– Nie kręci Cię bycie glamour?
W sierpniu zaczęłam pracę w Radiostacji, gdzie wieczorami prowadzę audycje. Mój nowy dyrektor na mój widok krzyknął: „Rany! Ty masz siwe włosy! Patrz, jak to dobrze, że przechodzisz do radia”. Zdałam sobie sprawę, że ja bardzo lubię te moje siwe włosy. Nawet jeżeli to jest niemodne. Bycie spełnioną jest dla mnie ważniejsze niż wygląd. Piękne kobiety są dla mężczyzn bez wyobraźni.
– Kiedy się pierwszy raz umalowałaś?
Mama kupiła mi pierwszą szminkę. Mam ją do tej pory nietkniętą. Mam taki zwyczaj, że najfajniejsze, najsympatyczniejsze, najsmaczniejsze rzeczy zostawiam na koniec. I tak sobie trzymam te szminki, które jełczeją. Podobnie jest z jedzeniem. Czasami Kuba stanie naprzeciwko mnie ze znalezionym w najbardziej nieprawdopodobnym miejscu pudełkiem białych ze starości czekoladek i ze współczuciem pyta: „Co? Głodowałaś w dzieciństwie? Coś było nie tak, że musisz sobie robić zapasy jedzenia?”
– Co jeszcze oprócz czekolady zostawiasz sobie na deser?
Dziecko. Dzieci szybko jełczeją. Tracą smak, zwłaszcza o piątej nad ranem.
– Największy komplement, jaki usłyszałaś w życiu?
Na Bali. Podeszła do mnie przepiękna Balijka, a jej mąż spytał, czy ona może sobie zrobić ze mną zdjęcie. Okazało się, że według panującego tam zwyczaju kobiety w ciąży robią sobie zdjęcie z taką osobą, jaką chciałyby, żeby było ich dziecko. Żaden inny komplement mnie tak nie wzruszył.
– A w Polsce spotykasz się raczej ze złośliwościami czy komplementami, uwielbieniem?
Są wyrazy sympatii, okazywane nie przez emocje, ile w naśladowaniu naszego – bohaterów z „M jak miłość” – stylu życia. Dowiedziałam się, że maturzyści drzwiami i oknami walą na psychologię. W tym roku jest 40 osób na 1 miejsce. Ktoś powiedział, że to dlatego, że młodzież z „Łowickiej” studiuje psychologię. To miły dla nas komplement. Jednak ja myślę, że to zainteresowanie należy wiązać z tą garstką ludzi z „parady normalności”. Skoro wiadomo, że normalnych jest 800 osób, które w niej uczestniczyły, to jest nadzieja na robotę dla psychologów.
– Tak się jakoś stało, że to nie politycy, tylko aktorzy telenowel mają ogromną władzę. To oni kształtują gusta, poglądy milionów Polaków. Masz wielką władzę...
Raczej poczucie odpowiedzialności. To dlatego dałam się sfotografować z plasterkiem antykoncepcyjnym na ramieniu. Nienormalne jest to, że o seksualności Polaków rozmawia się co cztery lata, jedynie w czasie wyborów. I wtedy też głównie w kontekście aborcji albo pedofilii. A przecież antykoncepcja dotyczy nas wszystkich, niezależnie od wieku, poglądów, płci! Do tej pory nie miałam żadnych wątpliwości, że będę głosowała na Platformę Obywatelską, na Tuska. Ale kiedy przeczytałam w kwietniowym „Sukcesie” wywiad, w którym ten dorosły mężczyzna mówi o seksie, używając eufemizmów: „ten temat”, „te sprawy”, to pomyślałam sobie: „To nie jest mój prezydent”. Jeżeli liberalny Tusk ma kłopot z otwartym mówieniem o seksualności swoich rodaków, to ja mam kłopot, na kogo głosować. Jak polityk może zostawiać miliony kobiet w samotnej walce o naszą przyszłość? W imię czego? Popularności wśród konserwatywnych wyborców? Mówimy o dotowaniu środków antykoncepcyjnych. O kilku złotych miesięcznie dla kobiet, które żyją w tym śmiesznym kraju.
– Podobno jesteś w stanie poprosić faceta o wynik testu na HIV.
To nie jest odwaga. To statystyka. W seksie, jak w sporcie, ważna jest i gra, i wynik.
– I Kubę też poprosiłaś?
Uprzednio pokazując swoje wyniki. Nie widzę powodu, żeby nie dbać o siebie, o drugą osobę, o naszą przyszłość. Ja tego wymagam i oczekuję od osoby, z którą jestem. Ten stopień intymności wymaga otwartych rozmów i jasnych sytuacji. Nie bądźmy hipokrytami i nie udawajmy, że mieliśmy w życiu jednego partnera. Tylko w Polsce zakażonych prawdopodobnie jest 25 tysięcy osób, a jak mówiła Brigitte Bardot: „Świat jest tak mały, że prędzej czy później wszyscy spotkamy się w łóżku”.
– Masz mocne poglądy. Czasami wręcz kontrowersyjne, jak w sprawie macierzyństwa. Pouczasz złodzieja, żeby nie włamywał się do samochodu. Musztrujesz policjantów. Jesteś taka, bo byłaś zawsze z dużo starszymi partnerami?
Remarque twierdził, że najgorzej trafić pod rządy małego generała... Tyle o mnie.
– Jakie są zalety bycia ze starszym facetem?
W dniu 25. urodzin nie usiądziesz na kanapie i nie zapłaczesz: „Boże, jaka ja już jestem stara!”
– Trafiłaś do filmu jako dziewczynka. Jak to wspominasz?
Jako lekcję odpowiedzialności, dojrzałości i świetną zabawę. Ale też zauważyłam, że na planach filmowych, z dala od domu, wielu mężczyzn zapada na „syndrom pana w delegacji”. Kiedyś przeżyłam zabawną sytuację. W trakcie kręcenia „Młodych wilków” siedziałam u kosmetyczki. Obok mnie – pani z pomalowanymi jaskrawo paznokciami. Opowiadała, że poprzedniej nocy miała seks z jednym z chłopaków z ekipy i bardzo prosi, żeby te paznokcie były w specjalny sposób spiłowane, bo ona w czasie seksu go drapie. Głośno operując nazwiskami opowiadała o intymnych szczegółach.
– Dlaczego Ty nie wsiąkłaś w takie zabawowe życie? Co Cię powstrzymywało?
Paznokcie mi się łamią. A mówiąc poważnie – z szacunku do siebie, do swojego wyobrażenia o miłości. Przez szacunek do pięknych, niezapomnianych chwil. Dlatego tak pielęgnuję moją prywatność.
– A Twoja mama? Przecież musiała wiedzieć, na co Cię naraża, wysyłając nastolatkę do filmu?
Mama okazywała mi dużo zaufania i to mnie nobilitowało. Czułam się wyróżniona.
– Dlaczego najważniejszą Twoją podróżą była podróż z ojcem do Indii?
Moi rodzice się rozwiedli, gdy miałam trzy lata. Tata wyjechał na Daleki Wschód i przez lata dostawałam od niego kartki z egzotycznych krajów. Na 18. urodziny wybraliśmy się do tych mitycznych Indii razem. To było odważne z jego strony. Bo wcześniej raczej nie istniał w moim życiu. Zaprzyjaźniliśmy się.
– Walczyłaś o mężczyzn?
Trafiałam na właściwych we właściwym czasie. Jestem szczęściarą. Miałam fajnych facetów. Ostatnio wśród znajomych pochwaliłam „byłego”. A znajomy zareagował: „Jak ty możesz przy Kubie dobrze mówić o swoim byłym chłopaku?!” Nie rozumiem. Nie mogę przecież mówić źle o kimś, z kim byłam przez długi czas, kogo sobie wybrałam i kogo kochałam. Ktoś, kto publicznie źle mówi o swoich byłych miłościach, jest nielojalny przede wszystkim wobec samego siebie.
– Jest nadzieja, że o Kubie też będziesz dobrze mówić.
Mmmmm...
– Czy miłość to gra?
Tak: w „M jak miłość” z dwoma bliźniakami, jednym Bosakiem, jednym Ruskim i wieloma niewiadomymi. A w życiu? Nie ma sensu niczego udawać.
– Co Cię w życiu najwięcej kosztowało?
Mój samochód cherokee. To drenuje kieszeń.
– Największe wyrzeczenie dla miłości?
Może to, że muszę jeździć porsche, bo to ulubiony samochód Kuby. Mam wrażenie, jakbym szorowała pupą po asfalcie.
Wywiad fajny... Czytałam go juz na blogu m-jak-milosc.blog.pl
Ale dobrze, ze go tutaj umiescilas
Ma ktos zdjecia Bogusia lub aktora ktory go gra ?? wklejcie cos. Prosze.
Ja nie umiem wklejać zdjęć ale masz tu link do stronki
http://www.filmpolski.pl/...ba=29676&baza=1
http://www.m-jak-milosc.pl/?p=download&kat=3
Carmelko, dzieki za ten pierwszy link
a zdjecia najlepiej wkleja sie piszac:
[img]adres obrazka[/img]
Jacek Poniedziałek
Budzi coraz większą ciekawość. Wybitny aktor teatralny, którego szersza publiczność poznała dopiero po roli w serialu „M jak miłość”. Teraz zagrał w filmie „Trzeci”. VIVA! więc pyta: skąd Pan przychodzi, dokąd Pan zmierza i co Pan ukrywa, Panie Poniedziałek?
– Granie w serialu nie uwłacza aktorowi teatralnemu?
Dlaczego? Gdybym robił tylko to, może bym się martwił. Ale moja działalność w różnych formach przenika się nawzajem. Każdy z nas składa się z wielu elementów. Nie jesteśmy jednowymiarowi. Ja jestem też takim trochę ugrzecznionym mieszczuchem, warszawskim bywalcem imprez, pedantem domowym.
– I jeździ Pan na zakupy.
I jeżdżę na zakupy. Lubię dobre jedzenie, gotowanie w domu. I restauracje też. Kiedy dostałem propozycję roli w serialu, moi przyjaciele mówili mi: „Przyjmij, bo to cię postawi materialnie na nogi”. No i że zrobię sobie nazwisko. Bo na pewno gdzieś o tym marzyłem – zazdrościłem aktorom popularności i pieniędzy.
– Autografów?
Bez przesady. No i nie zrobiłem tego dla mamy, cioci czy brata. Żeby oni poczuli się dowartościowani.
– Ale siostra widziała Pana na scenie w „Oczyszczonych” Sarah Kane?
Widziała.
– Gołego?
Gołego i całującego się z mężczyzną. Bardzo się wstydziłem, bo wpuścić siostrę gdzieś tam głęboko nie jest łatwo. Siostry wolimy trzymać na dystans. A jeśli idzie o serial – istotny też jest kontakt aktora z kamerą. To wielka szkoła.
– Podoba się Pan sam sobie?
Średnio. Nie lubię siebie oglądać, ale traktuję to jak trening. Czasami bardzo przykry.
– I przestaje Pan całkiem siebie lubić?
Aż tak to nie. Nie jestem tak złym aktorem i nie wyglądam aż tak źle. Oglądałem mój ostatni film „Trzeci”. „Przemiany” też. Po ich obejrzeniu byłem z siebie bardzo niezadowolony. Jakiś nerwowy gość, tak szybko mówi, taki jest niemęski. A potem dowiaduję się, że kobiety dobrze przyjęły tę rolę, że im się podoba, jak gram, wyglądam i jak się zachowuję. I że jestem męski.
– Mogę Panu bezstronnie powiedzieć, że bez okularów Panu do twarzy, a w okularach jeszcze bardziej. Po prostu jest Pan przystojny. Pracuje Pan nad tym?
Nieprzespane noce, stres związany z niedaleką premierą, używki. Tak, bardzo pracuję.
– Alkohol? Narkotyki?
Czerwone wino. Papierosy. I czasami skręt.
Małgorzata Kożuchowska - Zdradza męża
Anna jest atrakcyjna. Wie, czego chce. Ma temperament i to raczej ona wybiera sobie mężczyzn niż oni ją. Z zawodu jest prawnikiem. Przebiegła pani mecenas doskonale zna reguły, którymi rządzi się skorumpowany prawniczy świat. Ona też z nich korzysta.
Rolę atrakcyjnej Anny w filmie Feliksa Falka "Komornik" (pokazywany w Gdyni) zagrała Małgorzata Kożuchowska (34 l.).
Aktorka zdobyła serca widzów rolą Hanki w serialu "M jak miłość". I chociaż początkowo postać ta nie była zbyt pozytywna, teraz Hanka to wzór matki i żony. Od takiej bohaterki już tylko krok do aktorskiej szuflady "matki Polki". Szczęśliwie dla Kożuchowskiej, dzięki roli pani mecenas Anny tak się nie stanie! Pokazała, że umie zagrać ostro.
Nowy bohater i gwiazda tv w "M jak miłość"
Na jesieni w serialowej Grabinie pojawi się nowy bohater: Egon Rogala. Sympatyczny gawędziarz i genialny kucharz w jednym, przyjedzie w odwiedziny do Lucjana, który zaprzyjaźnił się z nim w sanatorium. I od razu wniesie do życia Mostowiaków niemal tyle zamieszania, co Simona... A to osiągnięcie nie lada!
W postać Egona wcieli się świetny aktor, kompozytor i muzyk Jan Janga–Tomaszewski. W nowej roli po raz pierwszy pojawi się na małym ekranie w odcinku 352.
Wcześniej, bo już w 347 odcinku, gościnnie wystąpi w „M jak Miłość” gwiazda małego ekranu: Grażyna Torbicka. Zagra samą siebie - dziennikarkę z telewizji, która przeprowadzi wywiad z Hanką. Serialowa pani Mostowiak opowie przed kamerami o pracy założonej przez siebie fundacji „Dar serca”, która pomaga chorym dzieciom...
Kasia Cichopek w Tańcu z gwiazdami
Rafał Mroczek z przyjaciółką Karoliną Nowakowską
Dwaj Mroczki
Marcin Mroczek z dziewczyną Agnieszką podczas nagrania programu Taniec z gwiazdami
Joasia Koroniewska
Kasia Cichopek
Kasia ze swoim partenerm Marcinem Hakiel podczas prób
Znów będą razem!
Wkrótce Kinga i Piotrek postanowią dać jeszcze jedną szansę swojemu małżeństwu.
Wszyscy - oprócz ojca Kingi (Andrzej Precigs, 56 l.) - uważają, że młodzi Zduńscy powinni zrobić wszystko, by się pogodzić.
Marysia (Małgorzata Pieńkowska, 39 l.) i Krystyna (Hanna Mikuć, 50 l.) podstępem doprowadzą do spotkania swoich dzieci.
Kinga (Katarzyna Cichopek, 23 l.) i Piotrek (Marcin Mroczek, 23 l.) lada moment wybiorą się na wspólny spacer, podczas którego wyjaśnią sobie sporne sprawy. Okaże się, że - pomimo że oboje przez głupotę dopuścili się zdrady - potrafią jeszcze znaleźć wspólny język. Na całkowite pogodzenie się i wzajemne wybaczenie błędów potrzebują jednak trochę czasu.
Koniec kariery w TV
Wkrótce Kinga posprzecza się z Tomaszem (Jakub Przebindowski, 30 l.), z którym zdradziła męża. Oświadczy mu, że rzuca pracę w telewizji. Tomasz będzie próbował przekonać ją, by zmieniła zdanie i wróciła do pracy. Z kolei Olka (Magdalena Górska, 24 l.) poprosi Piotrka o spotkanie. Będzie obwiniać się, że to przez nią zniszczył swoje małżeństwo. Zduński zacznie ją pocieszać i całą winę weźmie na siebie. Przez przypadek zauważy ich razem Marta (Dominika Ostałowska, 34 l.). Nie potrafi ukryć swojej dezaprobaty dla siostrzeńca. Uważa, że nie postępuje fair.
Zaproszenie na ślub
Marta i Norbert (Mariusz Sabiniewicz, 42 l.) poproszą Kingę i Piotrka, by zostali ich świadkami na ślubie. Wymyślili, że młodzi Zduńscy nie mogą wiedzieć, że spotkają się na uroczystości u Wojciechowskich. Czeka ich więc wielka niespodzianka...
Marcin Bosak- Poczuł powołanie i został księdzem
Czyżby wśród aktorów nastała moda na księży? Dopiero Michał Żebrowski (33 l.) pokazał się w sutannie na planie filmowym "Kto nigdy nie żył" Andrzeja Seweryna, a już mamy kolejnego księdza - Marcina Bosaka (26 l.).
Aktor wcielił się w postać kapłana w obrazie Leszka Wosiewicza "Rozdroża cafe" (premiera 21 października), prezentowanym na festiwalu filmowym w Gdyni. Czy rola duchownego to zerwanie z wizerunkiem beztroskiego Kamila z serialu "M jak miłość"? Oby nie.
Małgorzata Kożuchowska - Ma Srebrnego Motyla
Sympatyczna Hanka z serialu "M jak miłość" do długiej listy swoich nagród dołączyła w niedzielę Srebrnego Motyla, symbol zdrowia, urody i wdzięku.
Oryginalną statuetkę przyznała aktorce redakcja "Super Linii". Uhonorowana Małgorzata Kożuchowska (33 l.) doskonale bawiła się na spotkaniu Klubu Puszystych oraz na wyborach Miss Puszystego Wdzięku w restauracji Villa Foksal w Warszawie. I choć z zasady dba o figurę, nie odmówiła sobie słodkich przekąsek.
Katarzyna Cichopek - Płacą jej za całowanie
Kinga, którą gra w "M jak miłość", zdradziła męża. Śliczna Kasia nigdy nie postąpiłaby tak jak jej bohaterka. Ale mimo swoich zasad zdarza jej się, że przytula i całuje nawet kilku mężczyzn jednego dnia. A wszystko to dla... pieniędzy! W końcu jest aktorką.
Sprawia pani wrażenie energicznej i pełnej woli życia. Co panią napędza? Chyba nie tylko praca?
- Kocham wszystko, co jest związane z występowaniem. Jestem szczęśliwa gdy rano mogę jechać na plan "M jak miłość". Drugą pasją, jak się niedawno okazało, jest taniec. Sama nie wiedziałam, że może dać tyle energii. Teraz pojawiam się w "Tańcu z gwiazdami". Wszyscy mi mówili, że to taka ciężka praca, że będę wykończona, że będę żałować! A ja tam lecę jak na skrzydłach. I proszę o więcej prób. Wcale nie dlatego, że fatalnie tańczę. Sprawia mi to taką frajdę! Wczoraj po intensywnej próbie przespałam 12 godzin.
Który taniec jest najcięższy?
- Walc. Myślałam, że umiem go tańczyć, ale jest megatrudny. Trzeba trzymać pion, odchylić głowę do tyłu, nie patrzeć pod nogi tylko na partnera, jeszcze cały czas utrzymywać kontakt w biodrze i robić tysiąc obrotów na sekundę. Strasznie się w gowie kręci! Rumba też jest wyzwaniem. To taniec miłości, przy którym... uaktywnił się ukryty we mnie kot. W tym tańcu muszę wyłączyć moralność, bo to co robię, kiedy ją tańczę, jest sprzeczne z moimi zasadami...
Jakimi?
- Wczoraj na planie "M jak miłość" całowałam się z moim filmowym mężem. Po południu obściskiwałam się z moim partnerem do tańca. Z obydwoma łączy nas wyłącznie sympatia i koleżeństwo, a musimy się dotykać, czarować oczami, uwodzić... Takich rzeczy nie robi się dla zabawy.
Chyba, że to jest praca! W "M jak miłość" Kinga zdradziła swojego męża. Potępia ją pani?
- Tam górę wzięły emocje. Zaatakowała męża tą samą bronią. Moim zdaniem źle zrobiła. Piotrka bardziej zabolałoby, gdyby w obliczu zdrady, Kinga pozostała wobec niego w porządku. Ja bym tak zrobiła na jej miejscu. Ale pocieszę widzów: Kinga, i Piotrek wyciągną wnioski ze swojego postępowania.
Tu serial, tu próby, życie prywatne. Ma pani czas na studia?
- Jestem rewelacyjnie zorganizowana. Wszystko mam zawsze zaplanowane co do minuty. Oczywiście przez napięty grafik najbardziej cierpią moi przyjaciele i rodzina.
Rodzicom nie przeszkadza pani samodzielność?
- Oni mnie jej nauczyli. Kiedyś pojechałam na obóz jako wychowawczyni. Przychodziły do mnie 13-latki i prosiły, żebym pomogła im się uczesać. Były kompletnie bezradne. Ja nigdy nie chciałam być życiową ciamajdą. Rodzice pozwalali mi robić wszystko, ale jednocześnie mieli mnie na oku. Kiedy przewracałam się, kontrolowali ten upadek, ale mnie nie podnosili. Musiałam sama to zrobić. Dzięki temu nauczyłam się liczyć na siebie. Nie lubię prosić o cokolwiek.
Nawet przyjaciół?
- Najpierw trzeba ich znaleźć. Ja mam dwie przyjaciółki. Jedną z dzieciństwa, drugą ze studiów. Spotykam mnóstwo ludzi, ale ciężko mnie przekonać, że ktoś naprawdę jest mi bliski. Nie lubię nadużywać słowa "przyjaźń".
A mama?
- Jest więcej niż przyjacielem. To mądra i wyrozumiała kobieta. Nie ma między nami hierarchii matka-córka. Traktuje mnie jak równą sobie. Jest moim partnerem. Stąd zaufanie i miłość między nami. Ona nie zapomniała, że też była kiedyś w moim wieku. Nigdy też nie usłyszałam od niej: "nie, bo nie!", tylko tłumaczyła mi wszystko.
Popełniła pani kiedyś kardynalny błąd, mimo ostrzeżeń mamy?
- Nie, jeszcze nie. Zawsze wszystko analizujemy. Bo jestem poukładana i odpowiedzialna. A to poniekąd moja wada, bo zawsze bardzo przejmuję się wszystkim, co robię. Ciężko jest mi się wyluzować. Wiem, trochę to nudne...
Oboje grają, ale się kochają
Czy pod wspólnym dachem jest miejsce dla dwójki artystów? Okazuje się, że tak. Zobaczmy, co cementuje związki aktorów, często grających w konkurujących ze sobą serialach?
Były zawirowania, ale wracam jak bumerang
Agnieszka Fitkau-Perepeczko i Marek Perepeczko Simone z "M jak miłość" i komendant z "13. posterunku"
- Wkrótce będziemy z Markiem Perepeczko świętować 40-lecie naszego ślubu! - mówi nam Agnieszka. - Związek dwojga aktorów wymaga od partnerów niezwykłej siły, odpowiedzialności oraz wyrozumiałości.
Co jest w takim związku najważniejsze? Przyjaźń i wzajemne zaufanie. Na każdym kroku czyhają na nas pokusy - nowe znajomości, przyjaźnie, fascynacje czy to w teatrze, czy na planie filmowym. Ale to od nas zależy, jaki będą miały one wpływ na związek. Ja, choć wiele było zawirowań w naszym małżeństwie, wciąż wracam jak bumerang do mojego Marka. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Bez względu na to, czy dzielą nas tylko ulice, czy tysiące kilometrów - czekam na niego. Gdy kręcą się wokół mnie przystojni i bogaci mężczyźni - on zawsze jest dla mnie najważniejszy.
Niektórym nasze małżeństwo może wydawać się dziwne, bo nie mieszkamy razem. Ale tak jest nam obojgu wygodnie. Mamy bowiem swoje przyzwyczajenia, których nie zamierzamy zmieniać. Przepadamy za sobą. I tak, myślę, będzie zawsze.
Czekamy na dziecko
Agnieszka Warchulska (33 l.) i PrzemysŁaw Sadowski (30 l.) Alicja z "M jak miłość" i Damian z "Bulionerów"
Są małżeństwem z rocznym stażem. Za miesiąc dołączy do nich dziecko. Choć nie było planowane, szczęśliwi rodzice już nie mogą się doczekać spotkania z nim. Agnieszka bez żalu zrezygnuje, oczywiście na jakiś czas, z pracy w filmie i teatrze, by w pełni poświęcić się macierzyństwu. Choć będą żyć tylko z jednej pensji, nie tracą optymizmu. - Utrzymanie rodziny spada na Przemka. Oszczędności specjalnych nie mamy, ale staram się myśleć o tym bez paniki. Poradzimy sobie - Agnieszka nie ma wątpliwości.
Szaleńcza miłość wciąż trwa
Dominika Figurska-Chorosińska (27 l.) i MichaŁ Chorosiński (30 l.) Ewa i Leszek z "M jak miłość"
Poznali się na studiach w krakowskiej szkole teatralnej na tzw. fuksówce. On był na trzecim roku, ona na pierwszym. Szybko się zaręczyli i pobrali. W tym roku świętowali 4. rocznicę ślubu i, jak twierdzą, wciąż są w sobie szaleńczo zakochani. Owocem ich miłości są córeczki - Nastka (2,5 roku) i Matylda (7 mies.). Choć to Dominika jest na topie, Michał nie jest zazdrosny o sukces żony. - Wkurza mnie, jeśli ktoś mógłby tak pomyśleć. Aktorstwo to sinusoida. Raz masz tyle pracy, że trudno połączyć zajęcia, innym razem ciężko związać koniec z końcem. Kocham moją żonę i tylko to się liczy - zapewnia Michał.
Agnieszka Fitkau-Perepeczko - Seks, faceci i skandale
Zaczęła robić karierę w wieku gdy inne aktorki już ją kończą. Epatuje swoimi wdziękami i wypowiada prowokujące słowa. Jej apetyt na życie zdaje się rosnąć.
To miał być mało istotny epizod. A nawet "pizod", jak o wyjątkowo krótkich rolach mówią aktorzy. Zaproponowano jej jeden dzień zdjęciowy i kilkuzdaniowy dialog. Po niemiecku, w języku którego nie zna. Zestresowana, o szóstej rano pojechała do Wilanowa, gdzie kręcono odcinek "M jak miłość", w którym miała się pojawić. Szczęście jej sprzyjało. Simona, matka ukochanego przez telewidzów Steffena Mollera okazała się niespodziewanie rolą jej życia.
Inne kończą, a ona zaczyna
Popularnośc i sława przyszły w momencie, gdy przestała już ich oczekiwać. Wcześniej znana była bardziej z tego, że jest żoną Janosika - Marka Perepeczki, niż z dokonań aktorskich. Drobne, kilkusekundowe rólki w nielicznych filmach, występy na deskach Teatru Komedia i kilkuletnia emigracja do Australii. Tyle było o niej wiadomo. Ale wierzyła, że kiedyś przyjdzie jej dzień. Czekając nań była modelką, fotografem, redaktorem, pisarką, a jednocześnie marzyła o rolach zaborczych, nieokiełznanych dzikusek, kochających namiętnie, z narażeniem życia. Dopięła swego. W wieku kiedy inne aktorki myślą o emeryturze, ona zaczyna karierę. Właśnie zaczęły się zdjęcia do nowej części serialu.
Scenarzyści wyczuli, że jest moda na Perepeczko i rozbudowali jej rolę. Wszyscy chcą ją teraz gościć, podejmować. Jednego dnia na premierze perfum, drugiego na pokazie mody. Wszędzie czaruje swoim seksapilem i wdziękiem. Nie wszystkim się to podoba. Szczególnie niektóre rówieśniczki nie mogą jej darować dumnego podkreślania, że nigdy nie nosi stanika. - Nie noszę chomąta, które krępuje swobodę i wolność kobiety - powtarza zwykle. Wie, że ma ładne piersi więc czemu ma ich nie eksponowac?
Z mężem łączy ją dziś więź psychiczna. Od dawna bowiem mieszkają oddzielnie. Czasami Agnieszka wspomina piękne, muskularne ciało młodego Marka, fascynujące owłosienie nóg i klatki piersiowej. Pytana ostatnio, co zostało z tego wyrzeźbionego ciała i ukochanych "kręciołków" na łydkach, z rozbrajającym uśmiechem odpowiedziała: - Nie wiem, od kilkunastu lat nie sprawdzałam.
Nieodrodna wnuczka babci
W wywiadach opowiada o romansie z 20 lat młodszym, polskim zapaśnikiem, mieszkającym w Melbourne. Gazety łączyły ją także ze szkolnym kolegą tego zapaśnika, pilotem LOT-u. Jak było naprawdę, wie tylko ona sama. Ostatnio coraz częściej wypowiada się na temat seksu. Jak powiada, żałuje że zaczęła korzystać z jego uroków o kilka lat za późno. Chwali się, że nie jest tylko teoretykiem ars amandi, ale czynnym praktykiem. Ci, któzy widzieli, jak na żywo reagują na nią mężczyźni w różnym wieku, twierdzą, że nie moga być to tylko gawędy starszej pani. Na razie skazani jesteśmy tylko na domysły, ale o tym, że rzeczywiście może mieć temperament odziedziczony po przodkach, niech świadczy historia jej babki, która porzuciła męża i sześcioro dzieci dla osiemnastoletniego korepetytora starszych synów.
Z przebiegu kariery Agnieszki Perepeczko można przypuszczać, że i w życiu prywatnym mogą nastąpić zdarzenia, których nikt się nie spodziewa. Zgodnie z jej dewizą: lepiej późno, niż wcale.
Marcin i Rafał mroczkowie - Bliźniacy! Do pracy!
Najbardziej dziś popularni polscy bliźniacy największymi aktorami nie są, ale za to dobrze wiedzą, jak korzystać z życia. Pięć lat występowania w serialu nie uczyniło z nich mistrzów w zawodzie, za to bezbłędnie pojęli tę prawdę, że gdy talentu nie staje, trzeba brylować w mediach i bywać na ceremoniach, galach, zawodach, prywatkach i przyjęciach tak często, jak to możliwe.
Marcin i Rafał Mroczkowie z Siedlec mieli po osiemnaście lat, gdy złapali swoją szansę za nogi - dostali role bliźniaków Pawłą i Piotra Zduńskich w "M jak miłość". Serial zdobył uznanie publicznośći, a perypetie sympatycznych braci spędzały sen z powiek milionom telewidzów. Nie oznaczało to jednak, że sami aktorzy mogli spać spokojnie.
- Kiedyś ktoś na planie powiedział im, niby to żartem, że gdyby postawić obok nich drewniany pieniek, nie byłoby widać różnicy - ujawniła nam jedna z aktorek grających razem z Mroczkami. Chłopcy, studenci budownictwa na Politechnice Warszawskiej, przejęli się bardzo tą złośliwością. Razem z ekranowymi partnerkami, Katarzyną Cichopek i Anną Muchą, zaczęli brać lekcje aktorstwa. Mimo to wciąż nie widać efektu, a ich role w oczach widzów ratują tylko wysiłki scenarzystów, rzucających dwóch sympatycznych Zduńskich z jednej dramatyczniej sytuacji w drugą.
Nie trzeba wiedzieć, wystarczy bywać
Dlatego bracia Mroczkowie zdecydowanym krokiem wkroczyli na warszawskie salony. - Nie ma takiej imprezy, na którą by nie przyszli - mówi nam "osoba z towarzystwa". - Czy to mistrzostwa w powożeniu zaprzęgami, rozdanie jakichś statuetek, mecz reprezentacji artystów - wszędzie są i opędzają się od fanek. Korzystają z życia, mądrzą się na wszelkie tematy, błyszczą przed obiektywami fotoreporteró, Rafał rwie dziewczyny, a obaj robią wszystko , by trafić na czołówki kolumn: "O nich się mówi". I tak się jakoś kręci ten ich interes!
Niestety, jak słyszeliśmy, bliźniacy mają także tę słabość, że często zabierają huczną zabawę ze sobą, do mieszkania. - Zdarzyło się nam kilka razy nie przespać z tego powodu nocy - mówią ich sąsiedzi z wyrozumiałością, ale i ulgą, bo bliźniacy w końcu się wyprowadzili.
I bawią się nadal! Również w aktorów. Wszak praca na budowie w kraju nie opłaca się, a fachowcy z tej branży uciekają na Zachód. Ale serial nie będzie trwał wiecznie. Gdy brak talentu, a wysiłki edukacyjne kończą się miernie, trzeba wycisnąc, ile się da z darowanych przez los "pięciu minut".
świetne fotki oraz super artykuły
Anita jancia została mamą!
Anita Jancia (Jola, która w "M jak Miłość" uciekła Stefanowi sprzed ołtarza) kilka dni temu urodziła córeczkę. Podczas porodu nie było komplikacji i teraz szczęśliwa mama jest już z powrotem w domu. Ojcem małej Marysi jest operator Jeremiasz Prokopowicz. Pani Anita poznała męża jeszcze na studiach, w łódzkiej "Filmówce".
Nowa postać w serialu
Miłosna sielanka Janiny i Teodora trwała krótką chwilę. Ich szczęście zniszczyła ta trzecia - żona Nowickiego.
Okazuje się,że Teodor "zapomniał" powiedzieć swojej nowej ukochanej, ze jest żonaty. Poza tym jego ślubna nie zamierza dać mu rozwodu. Rozczarowana Janina wyprowadza się od Teodora. Czy to oznacza koniec ich znajomości? Czy mężczyzna będzie próbował odzyskać miłość swojej kochanki? Coz rozwodem? W roli żony, która nie zamierza oddać swojego mężczyzny innej kobiecie, zobaczymy aktorkę /Marta Lipińska - na zdjęciu/ znaną z "Miodowych lat".
Joanna Koroniewska i Maciej Dowbor - Znów wyrzuciła Dowbora za drzwi!
Joanna Koroniewska miała dosyć bałaganiarstwa swego ukochanego.
No i stało się! Aktorka Joanna Koroniewska (27 l.) znowu wyrzuciła swojego nerzeczonego Macieja Dowbora (26 l.) z domu. Młody dziennikarz, podobnie jak cztery miesiące temu, wprost z żoliborskiego mieszkania ukichanej pojechał do mamy.
Pod opiekuńczymy skrzydłami Katarzyny Dowbor leczy rany po burzliwym związku i - choć sam tego nie wie - przygotowuje się do podjęcia kolejnej próby.
- Bo mimo wszystko jeszcze nie koniec ich miłości - mówi osoba z bliskiego otoczenia pary.
Tych, którzy Dowbora i Koroniewską znają od dawna, nic nie zdziwi. Ci, którzy znają ich słabiej, nie mogą wyjść ze zdumienia. No bo, jak to możliwe, żeby wyrzucać ukochanego na bruk w trakcie poszukiwań wspólnego domu! Niedawno pisaliśmy przecież, jak od kilku tygodni Maciej i Joanna wystawiają na sprzedaż swoje mieszkanie i szukają domu, w którym będą mogli założyć rodzinę.
Tymczasem poszukiwania ustały. Podobnie jak snucie wspólnych planów. Dlaczego tak się stało? Tego już nawet znajomym pary trudno jest dociec. Winą za cały ten kocioł oskarżają Joannę. - To jej ciągle nic nie pasuje - mówi pragnący zachować anonimowość informator. - Jak nie robi Maćkowi scen zazdrości, to wyzywa go od bałaganiarzy - dodaje. Choć ani Asia, ani Maciek nie chcą o tym mówić publicznie, oboje twierdzą, że to już koniec. Maciej skupia się na pracy w Polsacie. Jak udało nam się dowiedzieć, Joanna zaczyna już jednak za nim tęsknić. A kiedy zechce go przyjąć z powrotem, nie ma wątpliwości, że Maciek do niej wróci. Bo choć burzliwy - to z pewnością jest to najpiękniejszy związek polskiego show-biznesu.