ďťż
RSS

Wspominamy Jana Pawła II

Rap_fans


Założyłam dosyć sentymantalny temat o Jabnie Pawle II.
Czy ktos z was ma jakies wspomnienia np byl na Mszy, może na audiencji itp???
A jesli nawet nie, to niech to bedzie miejsce na anegdotki ( a krąży ich mnóstwo), zdjęcia, na to, co zapamiętaliśmy z tego pontyfikatu.
A poniewaz papiez zawsze miał poczucie humoru, totez mam nadzieje, ze bedziemy tu pisac wesołe rzeczy o Janie Pawle II, a nie uzalać się ))


Mam jedno wspomnienie, ktore zawsze mnie wzrusza. Pewien czlowiek bez rąk grał dla papieża na intrumencie przypominającym harfę (grał stopami, oczywiście) . Ten człowiek był tak wzruszony, papiez też. w końcu Jan Pawel II podszedl do niego i przytulił go.
Ja naprawdę żałuję że, nigdy nie byłam na żadnej pielgrzymce, a co dopiero na audiencji. Ale podoba mi sie pomysł Esmeraldy aby powspominać papieża. On chciałby abyśmy sie nie smucili tak więc zamieszczajmy zdjecia z naszym uśmiechniętym Ojcem Świętym.

Elena nie rozumiem czemu zamiescilas tu fotki Dany Spanic?? chyba to nie jest najlepsze miejsce na wklejanie takich zdjec...

Ja niestety nie bylam na zadnej pielgrzymce i zaluje bardzo...a jezeli chodzi o to co najlepiej zapamietalam to wszystko tzn jego zarty ktore sluszalam.. jego nauki ktore slyszalam i czytalam..., jego bycie


Rany!!!!!!!!!!!!!! Przepraszam Was, wrzucąłam zdjęcie przez imageshack i pomyliły mi się zaraz to naprawię.
Jeszcze raz PRZEPRASZAM
he nie ma sprawy...

Rany!!!!!!!!!!!!!! Przepraszam Was, wrzucąłam zdjęcie przez imageshack i pomyliły mi się zaraz to naprawię.
Jeszcze raz PRZEPRASZAM


Hehe pewnie sam papiez co zart zrobil że ci pomieszła fotki
Mam kilka hiostorii rozdziele na 2 posty, bo 1 jest smieszna a druga wzruszająca.

Dzis widziałam w telewizji reportaz o dzieciakach z Kochaj mnie, jak pojechały na audioencje do papieza.
Pewnie każdy pamięta Oliwke z zespołem Downa. I dzieciaczki z domu dziecka wraz z Oliwka z nową mama poszły na tę audiencje. I audiencja już sie skończyła dzieci zrobiły fote z papą, kiedy ochroniarz podał papieżowi oliwke na kolana. Papiez ją pocałował i pobłogosławił. Oliwka była wtedy taka spokojna ( a ona przecież wiercipieta jest) i tak patrzyła na papieża. to było piekne
ogladalam ale to wczoraj ogladalam
a teraz te śmieszne anegdotki ))

Każdy pamięta chyba wizyte w 1999 roku. Najpierw Polska smiała się ze słynnego zartu, kiedy to wołanie "niech zyje papiez" skojarzyło się mu z "niech zyje łupież".
Potem zaś do historii przeszly kremówki. Papiez przypomniał sobie że chodził na kremówki.
Próbowałam potem tych papieskich kremówek- sa pycha )))







to tez papiez
Jeszcze smieszna anegdotka:

W roku 1969 ukazała się najważniejsza praca filozoficzna Karola Wojtyły: "Osoba i czyn", książka znakomita, ale bardzo trudna...

- Kardynał Wojtyła lubił odwiedzać proboszcza w Kętach, księdza prałata Józefa Świądra, z którym doskonale się rozumieli, a nawet przyjaźnili - opowiada ksiądz Franciszek Kołacz. - Kiedyś, podczas rejonowego spotkania księży w Oświęcimiu, ksiądz Świąder jakimś żartem "dokuczył" księdzu kardynałowi, który karcąc go, powiedział:
- Ej, prałacie, będziesz za to siedział w czyśćcu.

Prałat Świąder natychmiast mu odpowiedział:

- Tak. I nawet wiem, co tam będę robił.

- Co takiego? - pyta zaciekawiony kardynał.

A prałat na to:

- Będę czytał "Osobę i czyn".

Całe zgromadzenie kapłańskie ryknęło śmiechem; śmiał się równie serdecznie i ksiądz kardynał.

W maju 1972 roku kardynał Wojtyła prowadził pogrzeb księdza Świądra. Stałem obok niego, gdy grabarze wkładali trumnę do grobowca, i usłyszałem półgłosem wypowiedziane zdanie: - No, teraz prałat czyta już "Osobę i czyn".

****
W czasach kiedy w kraju było tylko dwóch kardynałów, kardynał Wojtyła lubił mawiać: - W Polsce 50 proc. kardynałów jeździ na nartach! Nie jeździ ks. kardynał Wyszyński.

Innym razem ks. kardynał Wojtyła, rozmawiając z zagranicznymi dziennikarzami, zaniżył ten skład procentowy i zażartował: - W moim kraju 40 proc. kardynałów uprawia narciarstwo!

Kiedy jeden z korespondentów zauważył, iż Polska ma przecież tylko dwóch kardynałów, kardynał Wojtyła roześmiał się: - Oczywiście, ale kardynał Wyszyński, prymas Polski, stanowi 60 proc.
****

Od pewnego czasu stanem zdrowia Jana Pawła II zaczęły bardzo interesować się media. Powtarzano każdą plotkę na ten temat. A sam Papież, pytany o swoje zdrowie, odpowiadał: "Nie wiem, nie zdążyłem jeszcze przeczytać porannej prasy".
o i to nasz kochany Ojciec Swiety...choc bedzie zawsze ze mna z nami ale bedzie mi go brakowac wsrod zywych...
Pamietam wizyty PAPIEŻA JANA PAWŁA II we Wrocławiu, Jego przejazd ulicami miasta te tłumy wyczekujące aż pojawi sie na trasie by choc przez ułamek sekundy zobaczyć JEGO uradowaną buzie w papamobile, a także swoje oczekiwanie wokól Katedry i Seminarium Duchownego na Jego przejazd, długie oczekiwanie ale jakże warte obejrzenia . Przez krótką chwilę byłam przy nim prawie twarzą w twarz , ten widok nie raz odtwarzałam w pamięci ba mam nawet własnoręcznie zrobione zdjęcia, tak blisko, że do dzis wspominam miny "ochroniarzy" , ale dla Niego warto było , sa to naprawdę niezwykle pamiatki, pamietam również mszę , i kilka linijek zapadałych w pamięc, że miłość i miłosierdzie jest drogą , która pokonuje leki, jednoczy i przybliża nas do światła , swiatła którym Jest Chrystus, że mocni w siłe wiary i miłości razem możemy pokonać własne słabości i być opoką dla innych, że nawet rzeczy niemożliwe są czasem możliwe jesli uwierzysz... właśnie On Nasz Ojciec Święty swoim optymizmem , swoją wewnętrzną radością , gestami potrafił dotrzec głeboko do naszej duszy i serca i jako JEDYNY zaszczepic tę wiarę w Chrystusa w niepowtarzalny i w niepojęty dla innych sposób, nie pomijac tych , którym zdarzyło sie zbłądzic.
Ciesze sie ,że było mi dane rosnąc i dorastac razem z PAPIEŻEM, i czerpać dobre wartości jakimi przez cały swój Pontyfikat JAN PAWEŁ II zapoznawał nas i oswajał, nawet z tymi najsmutniejszymi, że każdy z nas zakończy kiedyś ziemska wedrówkę i będzie mógł głosić chwałe Boga na Niebiosach
Wiem, że teraz czuwa nad nami i z tym błyskiem radosci w oczach cieszy sie widząc , że Jego Posłannictwo Pasterskie tu na ziemi nie zostanie zagubione, bo kolejne pokolenia młodych poniosą "BARKĘ" aby nowy rozpocząc łów...
I pomimo smutku i bólu po Jego Odejściu, właśnie razem , zjednoczeni , spontaniczni jak teraz będziemy kroczyc drogą miłości , przebaczenia, miłosierdzia i wiary jakiej nas nauczyl ON OJCIEC NASZ WSZYSTKICH

    Z serwisu Joe Monster:

    Niektórzy mogliby odnieść wrażenie, że Jan Paweł II był człowiekiem poważnym i nudnym. I tu się bardzo mylą, bo Papa, jak nikt przed nim w Watykanie, tryskał zwariowanym poczuciem humoru. I o tym musimy pamiętać żegnając się z NIM...

    Szklana klatka
    Papież był bardzo niezadowolony z tego, że obwozi się go w szklanej klatce. Pomysłu tego broniła pewna Polka, mając możliwość rozmowy z Janem Pawłem II w Krakowie.
    - Ta klatka zmniejsza jednak ryzyko - tłumaczyła - Nic nie poradzimy, że się lękamy o Waszą Świątobliwość...
    - Ja też - uśmiechnął się Papież - niepokoję się o swoją świątobliwość.

    Wszyscy sobie poszli
    Któregoś wieczoru, podczas szpitalnej rekonwalescencji w klinice Gemelli po zamachu na Placu świętego Piotra, Papież wyszedł ze swojego pokoju na opustoszały korytarz. Rozejrzał się i powiedział: "Ładne rzeczy, wszyscy sobie poszli, a mnie zostawili!"

    Podryw na księdza
    Pewnego razu Karol Wortyła wybrał się na samotną wycieczkę w góry.
    Ubrany sportowo, wyglądał tak, jak wielu innych turystów. W trakcie wędrówki spostrzegł, że zapomniał zegarka, podszedł więc do opalającej się na uboczu młodej kobiety i już miał zapytać o godzinę, gdy ta uśmiechnęła się.
    - Zapomniał pan zegarka, co?
    - A skąd pani wie? - zapytał zaskoczony Wojtyła.
    - Z doświadczenia - odrzekła - Jest pan dziś już dziesiątym mężczyzną, który zapomniał zegarka. Zaczyna się od zegarka, potem proponuje się winko, wieczorem dansing...
    - Ależ proszę pani, ja jestem księdzem - przerwał jej zawstydzony Wojtyła
    - Wie pan - odpowiedziała rozbawiona nieznajoma - podrywano mnie w różny sposób, ale na księdza to pierwszy raz.

    Jeździć po kardynalsku
    Pewnego razu zapytano Karola Wojtyłę, czy uchodzi, aby kardynał jeździł na nartach. Wojtyła uśmiechnął się i odparł:
    - Co nie uchodzi kardynałowi, to źle jeździć na nartach!

    Przeprosiny
    Metropolita krakowski Karol Wojtyła przyjechał na pogrzeb sufragana częstochowskiego, biskupa Stanisława Czajki, niemal w ostatniej chwili. Witając się ze zgromadzonymi na uroczystości biskupami, jakoś pominął biskupa z Siedlec. Rychło jednak się spostrzegł, wrócił, podszedł do pominiętego i powiedział:
    - Świnia jestem, nie przywitałem Księdza Biskupa!

    Pożegnanie biskupów
    Po jednym ze spotkań Papież pożegnał polskich biskupów słowami znanej pieśni: "O cześć wam, panowie magnaci!"

    Więcej już nic nie powiem
    Przed ponad 25 laty Papież w ten sposób zakończył pierwszą audiencję dla Polaków: "Więcej już nic nie mówię, bo jeszcze bym coś takiego powiedział, że później Kongregacja Nauki Wiary musiałaby się do mnie dobrać".

    Opaleni kardynałowie
    Pod koniec pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny, w czerwcu 1979 roku, upływającej pod znakiem upałów, Papież oznajmił, że jej pierwszy efekt jest już widoczny - opalili się towarzyszący mu kardynałowie.

    Jakoś człapię
    Podczas czwartej pielgrzymki do Ojczyzny, w Olsztynie, dziennikarzowi "Gazety Wyborczej" udało się wychylić głowę ponad tłum i zapytać Jana Pawła II o zdrowie.
    - A jakoś człapię - odpowiedział Papież.

    Złość piękności szkodzi
    Przed kilku laty - wspomina watykański korespondent Telewizji Publicznej, Jacek Moskwa - po modlitwie "Anioł Pański" Jan Paweł II przemawiał, niemal krzycząc. Zaraz potem, podczas audiencji w Pałacu Apostolskim, Moskwa prosił Papieża, aby na siebie uważał, bo jego chrypka zaniepokoiła dziennikarzy.
    - To ze złości - usprawiedliwiał się Papież.
    A odchodząc dodał: - A złość piękności szkodzi.

    Z Wami dziecinnieję
    Podczas jednej ze swoich wizytacji rzymskich parafii Papież - jak to miał w zwyczaju - wdał się w rozmowę z dziećmi.
    - Wy jesteście młodzi, a ja już jestem stary - powiedział.
    - Nie, nie jesteś stary - gromko zaprotestowały dzieci.
    - Tak, ale jak jestem z wami, to dziecinnieję - replikował Papież.

    Mów mi wujaszku
    Podczas pierwszej wizyty w USA Papież spotkał się z rodziną prezydenta Jimmy’ego Cartera. Pięcioletnia wówczas wnuczka prezydenta, mając kłopoty z wygłoszeniem powitania, powtarzała w kółko:
    - Jego Świątobliwość, Jego Świątobliwość.
    Papież, chcąc wybawić dziewczynkę z kłopotów, wziął ją w ramiona i powiedział:
    - Mów mi wujaszku.

    Papieskie wagary
    Podczas powitania w Monachium Papież spytał licznie obecne dzieci: "Dano wam dziś wolne w szkole?". "Tak" - wrzasnęła z radością dzieciarnia. "To znaczy - skomentował Jan Paweł II - że papież powinien częściej tu przyjeżdżać".

    Jak się czuje piesek
    Jeden z watykańskich prałatów chciał się nauczyć polskiego, więc sprowadził sobie nasz elementarz. Nauka była jednak tak pospieszna, że kiedy chciał się nową umiejętnością pochwalić przed Ojcem Świętym, coś mu się pomyliło i zamiast: "Jak się czuje Papież", rzekł: "Jak się czuje piesek?". Papież spojrzał na niego zdumiony, po czym odpalił: "Hau, hau".

    Jan Paweł - Pawłowi
    Podczas pierwszej pielgrzymki do Niemiec zebranym na mszy tak spodobały się cytowane przez Papieża słowa św. Pawła, że przerwali mu i zaczęli bić brawo. Kiedy Ojciec Święty znów doszedł do głosu, przerywając przygotowaną mowę, stwierdził: "Dziękuję w imieniu świętego Pawła".

    To tylko wasza konstytucja
    W ostatnim dniu pielgrzymki do Polski w 1983 roku podczas pożegnania na lotnisku generał Jaruzelski poskarżył się Papieżowi, że ten w swych homiliach niezwykle surowo potraktował reżim komunistyczny.
    - Ja jedynie przytaczałem artykuły waszej własnej konstytucji - odparł łagodnie Papież.

    Nie szumcie siostry nam
    W hiszpańskiej Avili, gdy szum czyniony przez rozradowane zakonnice stawał się już wprost nie do zniesienia, Papież wypalił: "Te siostry, które ślubowały milczenie, hałasują tu najgłośniej".

    Niech żyje łupież...
    Podczas ostatniej pielgrzymki w Pełpinie: "Jak tak krzyczycie ’Niech żyje papież’, przypomina mi się, gdy ktoś się pomylił i krzyknął: ’Niech żyje łupież’. Ja was do tego nie zachęcam".

    Ech, popapieżyć
    Ojciec Święty do odwiedzającego Go polskiego księdza:
    - Poczekaj chwilę na mnie, muszę trochę popapieżyć.

    Papież nie da sobą kręcić
    Podczas drugiej pielgrzymki do Ojczyzny w 1983 roku tłumy krakowian gromadziły się przed domem arcybiskupów, który był rezydencją Ojca Świętego. Ludzie ani myśleli rozstać się ze stojącym w oknie papieżem i bez końca przedłużali dialog z nim. Wreszcie Ojciec Święty powiedział: "Cztery lata temu kręciliście mną, jak chcieli, a teraz już jestem starym papieżem i nie dam sobą kręcić".
    Ten to ma dech
    W czasie tej samej pielgrzymki, 22 czerwca 1983 roku, na krakowskich błoniach odbyła się beatyfikacja dwóch powstańców styczniowych - brata Alberta Chmielowskiego i ojca Rafała Kalinowskiego. W trakcie ceremonii buchnął nagle z kadzielnicy wielki płomień, z którym nie mogli sobie poradzić ani ministranci, ani księża koncelebranci. Wreszcie ówczesny ceremoniarz papieski ks. John Magee, Irlandczyk, dmuchnął tak skutecznie, że płomień zgasł i z kadzielnicy począł unosić się upragniony dymek. Wydarzenie nie uszło uwagi Ojca Świętego, który, sięgając po kadzidło, powiedział z uznaniem o swoim ceremoniarzu: "Ten to ma dech!".

    Czy Wyborcza wybiera Papieża
    Reporter "Gazety Wyborczej" podczas pielgrzymki Jana Pawła II w 1991 roku nie posiadał się ze szczęścia, kiedy stanął "oko w oko" z Papieżem, gdy ten wychodził ze swojego dawnego kościoła parafialnego w rodzinnych Wadowicach. Rozradowany krzyknął: "Pozdrowienia od polskich dziennikarzy dla Ojca Świętego".
    "A Pan gdzie pracuje?" - zapytał dociekliwie Jan Paweł II
    I tu pod reporterem ugięły się nogi, bo pomyślał sobie, że do Papieża doszły głosy, iż "Gazeta" pisze czasem krytycznie o Kościele. Odpowiedział jednak zgodnie z prawdą: "W Gazecie Wyborczej".
    Ojciec Święty jednak jak zwykle zachował klasę i zapytał z charakterystycznym dla siebie dowcipem: "A będziecie tam wybierać?".

    Nie mądrz się, lecz módl
    Ojciec Jan Andrzej Kłoczowski, dominikanin, zapytał kiedyś Papieża, czy dojdzie do skutku planowane w roku jubileuszowym 2000 spotkanie przedstawicieli trzech wielkich religii:
    - Czy na Górze Synaj pojawią się chrześcijanie, muzułmanie i Żydzi? - dociekał zakonnik
    - Ty się nie wymądrzaj, ty się módl! - odpowiedział Ojciec Święty

    Czy protestanci wstaną wcześniej
    Podczas pierwszej pielgrzymki do Niemiec w 1980 roku jeden z dziennikarzy zagadnął Jana Pawła II, czy zgadza się z opinią, że za mało czasu poświęcił na rozmowy z protestantami.
    "W Moguncji mogę wstać o dwie godziny wcześniej, ażeby z nimi rozmawiać, ale czy oni też wcześniej wstaną?" - opowiedział Papież

    Niesforny Papież
    Jak wiadomo podczas wizyty w 1999 roku w Polsce Jan Paweł II zachorował i z tego powodu odwołano jego wizytę w Gliwicach. Ojciec Święty nie dopuścił jednak do tego, aby to śląskie miasto było jedynym miejscem na trasie jego pielgrzymki, którego nie odwiedził. Niespodziewanie w ostatnim dniu wizyty, 17 czerwca, przybył do Gliwic, a zebranemu pół milionowi wiernych dziękował za "świętą cierpliwość dla Papieża". Posługując się gwarą śląską, Jan Paweł II tak oto dialogował z tłumem:
    - Widać, że Ślązak cierpliwy i twardy, bo ja bym z takim Papieżem nie wytrzymał. Ma przyjechać, nie przyjeżdżo, potem znowu ni ma przyjechać - przyjeżdzo
    - Nic nie szkodzi - odparli wierni.
    - No, to dobrze. Jak nic nie szkodzi, to jakoś ze spokojnym sumieniem odjadę do Rzymu.

    Ja w tym wieku byłem papieżem
    W 1992 roku ojciec Leon Knabit został zaproszony na kolację do Ojca Świętego w pałacu watykańskim. W pewnym momencie Papież nieoczekiwanie zapytał: "To ile ojciec ma właściwie lat?".
    - "Sześćdziesiąt trzy" - odparł benedyktyn.
    - O to w tym wieku ja już byłem papieżem - odrzekł Jan Paweł II.
    - Wiem o tym. Wiem i bardzo mi wstyd - powiedział ociec Leon i obaj wybuchnęli śmiechem.

    Kurczę jest tańsze
    Ksiądz Mieczysław Maliński, przyjaciel Ojca Świętego, podczas jednej ze swoich wizyt w domu papieskim nie posiadał się ze zdumienia, kiedy siostra usługująca do stołu papieżowi przyniosła gospodarzowi na kolację rybę, a jemu podała na talerzu kurczaka. Ksiądz Mieczysław zapytał: "Dlaczego?"
    - Dostałeś kurczę, bo kurczę jest tańsze - oznajmił z uśmiechem Ojciec Święty.

    Kluger za Papieża?
    W 1997 roku, podczas wizyty w Zakopanem, Jan Paweł II spotkał siew "Księżówce" ze swoimi kolegami gimnazjalnymi Teofliem Bojesiem i Stanisławem Jurą.
    - Jak długo zamierza Wasza Świątobliwość zostać z nami w Polsce tym razem? - zapytał Jura - mam nadzieję, że przynajmniej miesiąc?
    - Och, nie - odpowiedział Jan Paweł II - Muszę wracać do Rzymu pojutrze. Wiecie, że jestem papieżem. Mam dużo pracy w Watykanie.
    - Dlaczego uciekasz tak szybko - spytał Jura - Czyż nie zostawiłeś tam Jurka Klugera w zastępstwie?

    Znowu te ptopty
    W jednym z polskich miast, gdzie przygotowano na obiad kurczaka, Jan Paweł II miał powiedzieć z dezaprobatą: "Znowu te ptopty".

    Był też nauczycielem
    Była sesja zimowa. Czekaliśmy na ks. prof. K. Wojtyłę, który miał egzaminować z etyki. Po dwóch godzinach wszyscy rozeszli się do domów, poza jednym kolegą księdzem, który przez cały semestr nie był na ani jednym wykładzie ks. prof. Wojtyły, gdyż w tym czasie wyjeżdżał na wystawy malarstwa do Warszawy. Ksiądz Profesor prosto z opóźnionego pociągu przyszedł pod salę egzaminacyjną. Wyglądał bardzo młodo, nie wyróżniał się wizualnie wśród księży studentów, którzy byli parę lat młodsi od niego. Ksiądz student pyta K. Wojtyłę, którego wcześniej nie widział na oczy: – Stary, ty też na egzamin? – Tak – odpowiedział zgodnie z prawdą Ksiądz Profesor, nie dodając ważnego szczegółu, że w charakterze egzaminatora. Ksiądz student zaczął ubolewać nad spóźnieniem egzaminatora, a tenże w mig zorientował się, że czekający nie uczęszczał na wykłady. Usiadł obok niego i zaczęli godzinną rozmowę związaną z zagadnieniami etyki, które były przedmiotem wykładów. Ksiądz student z podziwem popatrzył na ks. Wojtyłę i stwierdził:
    – Stary, jak ty jesteś obkuty! Proszę cię, jeśli przyjdzie Ksiądz Profesor, to nie wchodź przede mną na egzamin, bo z pewnością obleję!
    – Dobrze – zgodził się pokornie ks. Wojtyła – ale powiedz mi szczerze, dlaczego nie byłeś na ani jednym wykładzie?
    – Bo wiesz, panuje powszechna opinia, że jego wykłady są bardzo trudne i wręcz abstrakcyjne, ale gdyby miał taki dar przekazywania wiedzy jak ty, to słuchałbym go z największą przyjemnością.
    – Dobrze, to daj indeks – powiedział Ksiądz Profesor.
    – Co ty, żarty sobie stroisz? – zapytał ksiądz student, na co usłyszał:
    – Daj indeks, jestem Wojtyła – i Ksiądz Profesor wpisał oniemiałemu z przerażenia koledze 4+, z uwagą, by jednak w przyszłym semestrze zaczął uczęszczać na wykłady, by samemu wyrobić sobie sąd o wykładowcy. Tym pozornie małym wydarzeniem, o którym dowiedzieliśmy się natychmiast, zyskał taką sympatię, że bariera iluzorycznego strachu została pokonana na zawsze...

    Komu lektykę
    Papież głośno rozmyśla przy licznych współpracownikach:
    - Co ja zrobię z tymi sedia gestatoria (lektykami papieskimi)? Kurzą się, miejsce zajmują. Paweł VI sprzedał tiarę i pieniądze rozdał ubogim, ale komu ja to sprzedam? Wiem... (i tu pada nazwisko jednego z polskich biskupów).

    Siostrzyczka Tomciu Paluszka
    W czasie jednej z ceremonii na Placu świętego Piotra Papież, przechodząc wzdłuż barier, zauważa małą dziewczynkę, zagubioną w tłumie, ludzie podają mu ją ponad barierą, a on bierze ją za rękę i wędrują we dwoje po wyłożonej czerwonym suknem drodze do tronu. I tu nagle wkraczamy w bajkę: kolumnada Barniniego staje się lasem o pniach bez gałęzi. Ojciec Święty w obszernych szatach, z mitrą błyszczącą w słońcu, staje się jakiś królem z legendy, a dziewczynka - siostrzyczką Tomcia Paluszka. Doszedłszy do tronu, legendarny król podnosi dziecko w górę tak, żeby zewsząd można je było zobaczyć i przybiegający z głębi placu rodzice odbierają je z papieskich rąk.

    Tylko nie mówicie Papieżowi!
    Kiedy Papież przebaczył swojemu zamachowcy - Alemu Agcy - do Andre Frossarda zgłosił się pewien Polak, twierdząc, że wie na pewno, "jacy ludzie włożyli broń w rękę Turka". Frossard rzucił z pośpiechem: "Niech Pan tylko tego nie mówi Ojcu Świętemu! Jeszcze każe nam się za nich modlić!".

    Biskup i góral
    W czasie jednej z wędrówek po górach biskup Karol Wojtyła spotkał górala, który - widząc wędrowca utrudzonego i zakurzonego - zapytał go, kim jest.
    - Biskupem! - odpowiedział zziajany Karol
    - Jak wyście som biskupem, to jo jestem papieżem! - wzruszył ramionami góral.

    Najprzystojniejszy kardynał
    Kiedyś, podczas wizytacji jednej z podhalańskich parafii przejęta z wrażenia gaździna pomyliła przygotowany tekst powitania kardynała Karola Wojtyły i zamiast zatytułować go "najdostojniejszym", powiedziała "Witojcie nom najpsystojniejsy księze kardynale". On zaś spojrzał na nią z filuternym błyskiem w oku i odparł: "No, coś w tym jest".

    A co, nie wolno mi?
    Kiedy po Krakowie rozeszła się wieść, że 29 maja 1967 roku arcybiskup Karol Wojtyła został kardynałem, ojciec Leon Knabit, benedyktyn z Tyńca, znany obecnie z prowadzenia programów telewizyjnych, pogratulował nominowanemu w typowy dla księży sposób: ukląkł na jedno kolano i pocałował go w rękę. Ku zaskoczeniu ojca Leona świeżo upieczony kardynał zrobił dokładnie to samo.
    "Proszę Księdza Kardynała!" - zawołał zmieszany i zażenowany benedyktyn.
    "A co, nie wolno mi?" - odparł z figlarnym uśmiechem przyszły papież.

    Wierszyki na różne okazje
    Podczas wypraw turystycznych ze studentami ks. Karol Wojtyła, zwany "Wujkiem", często układał wierszyki i piosenki do różnych sytuacji. W 1957 roku w Bieszczadach recytował taki oto dwuwiersz:
    "Rano mnie chwalą, wieczorem mnie ganią
    i jak tu można wierzyć tym... paniom".
    W 1952 roku swojej podopiecznej, świeżo upieczonej nauczycielce, podarował notes z dedykacją:
    "W tym notesie nie pisz dwójek,
    o to prosi Cię dziś Wujek!".
    W 1955 roku, podczas spływu kajakowego na Drawie, cała grupa, potwornie zmęczona, dotarła na biwak o zmroku. Jedynie "Wujek" nie tracił rezonu i całą sytuację spuentował rymowanką:
    "Za te całodzienne harce,
    Zmówię brewiarz przy latarce".
    Wierszyki do różnych sytuacji układał również będąc biskupem i kardynałem. Kiedy wyjeżdżając na narty do Zakopanego zatrzymał się w klasztorze urszulanek na Jaszczurówce, "dokuczał" jednej z sióstr, o imieniu Alfonsa, ułożonym przez siebie wierszykiem: "Siostra Alfonsa na mnie się dąsa".

    Nie ma chrztu bez wody
    15 maja 1977 roku, po wielu trudnościach i po długoletnich oczekiwaniach na pozwolenie budowy kościoła, odbył się wreszcie długo oczekiwana konsekracja świątyni w Nowej Hucie-Bieńczycach. Na uroczystościach w mieście, gdzie według założeń władz komunistycznych nie miało być miejsca dla Boga, przybyło kilkadziesiąt tysięcy osób. Stali oni cierpliwie kilka godzin mino nieustannie padającego ulewnego deszczu. Kardynał Karol Wojtyła dodawał im ducha słowami: "Konsekracja to jakby chrzest, a gdzie jest chrzest, tam musi być i woda".

    Czy jest tu biskup?
    W 1960 roku, wracając po Bieszczadach, grupa "Wujka" wsiadła do pociągu do Krakowa w Sanoku. Nagle do przedziału wtargnął konduktor i zakrzyknął: "Czy jest tu Biskup?". Wszyscy zaniemówili, nie widząc o co chodzi. Widząc zdziwione miny, konduktor wyjaśnił: "Uczeń Biskup z Rybnika". Pierwszy ocknął się ks. Wojtyła, który był już wówczas biskupem i odpowiedział: "Nie, nie ma go tutaj". Okazało się, że konduktor znalazł legitymację niefortunnego Biskupa i szukał go, by mu ją oddać.

    Papież to nie mistrz olimpijski
    Pracownicy Watykanu nie mogli pogodzić się z tym, że nowy papież nie chce korzystać z lektyki papieskiej, zwanej sedia gestatoria.
    "Bez sedia gestatoria Ojciec Święty nie będzie widziany, może więc jakiś podest?" - nie dawali za wygraną "watykańczycy".
    "Na podest nie wejdę, nie jestem mistrzem olimpijskim!" - oznajmił stanowczo Jan Paweł II.

    Górale obronią
    Nazajutrz po uroczystości inauguracji pontyfikatu, 23 października 1978 roku, papież spotkał się w Auli Pawła VI ze swoimi rodakami licznie przybyłymi do Rzymu. Dostrzegłszy górali w pięknych, tradycyjnych strojach, podszedł do nich i powiedział: - "No, jacyż to z was są górale, co ciupagi macie, a swojego metropolitę toście wypuścili z Krakowa?". Na to Staszek Trzebunia odpowiedział: "Przecież jakby się tu wom jaka krzywda działa, to my przyjdziemy i was bydziemy bronić!".

    W momencie, kiedy przygotowaliśmy ten tekst, Papież jeszcze żył. Tym bardziej teraz pamiętajmy nie tylko o tym, że odszedł, ale o tym, jak wielkim człowiekiem był przez te wszystkie lata, szczególnie dla nas, Polaków. Nie tylko był człowiekiem wielkim, dobrym, otwartym, ale zawsze też potrafił w tym, co nas otacza, znaleźć coś przekornego, coś figlarnego, coś ,co ma w sobie to drugie znaczenie. Teraz jest po drugiej stronie życia i jestem przekonany, że chce, abyśmy w naszym smutku też o tym pamiętali.

    Redakcja JM
    [quote="Anika"]Jak się czuje piesek
    Jeden z watykańskich prałatów chciał się nauczyć polskiego, więc sprowadził sobie nasz elementarz. Nauka była jednak tak pospieszna, że kiedy chciał się nową umiejętnością pochwalić przed Ojcem Świętym, coś mu się pomyliło i zamiast: "Jak się czuje Papież", rzekł: "Jak się czuje piesek?". Papież spojrzał na niego zdumiony, po czym odpalił: "Hau, hau".
    . Polewałem z tego chyba całe piętnaście minut .
    On był lepszy od zawodowych satyryków

    On był lepszy od zawodowych satyryków
    Co prawda to prawda .
    Nasz Ojciec Świety miał wyjątkowe poczucie humoru, a co najważniejsze umial sie śmiać i cieszyc z innymi, na każdej z pielgrzymek JEGO żart był prawdziwą celebrą i szedł w świat , zdarzały sie też przezabawne "wpadki", które potrafil ubrać w tak odpowiednie słowa, że oczy same smiały się wokoło
    wiele wiele razy JAN PAWEL II udowodnił nam , że jest czas na śmiech i radosną zabawę, którą jako młody człowiek wcale nie pogardzał ale jest również czas na zadumę i refleksje. I wszystko to w wyważonych proporcjach jest na chwałe Panu.
    Dlatego nasz radosny śpiew , przepleciony łzami , te wszystkie białe marsze. spontanicznie palace sie światła wielkiej miłości do NIEGO, to taki niewielki odruch serca jaki my choc z daleka możemy MU złożyć ale cieszmy sie BO ON NIE ODSZEDŁ NA ZAWSZE, ON TYLKO ZMIENIL ADRES , NADAL ŻYJE POŚRÓD NAS, I TAK JUŻ BĘDZIE ZAWSZE, NAWET MIJAJAĆY CZAS NIE ZATRZE W PAMIĘCI ZAWSZE RADOSNEJ , USMIECHNIETEJ TWARZY OJCA ŚWIĘTEGO I TAKIM GO ZAPAMIĘTAM

      ,, (...)a jak złapie, to mu Papież pokarze język'' . Tylko jak to leciało z początku, bo niezbyt pamiętam.
      Widziałam na żywo Ojca Świętego 3 razy.
      Po raz pierwszy w czasieJego pielgrzymki do Polski w Ludzimierzu, drugi raz w Sączu w 1999 roku a trzeci raz w catle Gandolfo w czasie "Anioła Pańskiego" 14 lipca 2002 roku...
      A ja niestety nigdy nie widziała Ojca świętego na żywo i teraz bardzo tego żałuje
      Rodzice zabrali mnie na Lublinek, kiedy papież był w Łodzi, ale nic nie pamiętam. Bardzo załuję, że bylam tak leniwa i nie pojechalam na spotkanie z Ojcem Świętym.
      Ja również nie widziałem Ojca Świętego na żywo ale to jeszcze wcale nie znaczy, że go już nigdy nie zobaczę...
      Ja widziałąm go w 1991 roku, z odległości kilku metrów, ale ludzi było tyle że musiałam wejść na drzewo Kilka lat później byłam w Rzymie i w Bazylice, ale niestety akurat był w letniej rezydencji
      Jak tylku uzbieram trochę pieniędzy, pojadę do Rzymu i odwiedzę grob Ojca Świętego. To zapewne troche potrwa, ale poczekam.
      Bardzo bym żałowała, byłoby mi bardzo przykro i źle, gdybym nie zmarnowała szansę i nie pojechała na te pielgrzymki i stracila jedyną możliwość zobaczenia i uslyszenie Ojca Świętego na żywo.
      Bardzo bym chciala w tym roku móc pojechać do Rzymu, ale nie wiem, czy będzie to możliwe.
      A ja Ci Alexandria zazdroszczę że mogłaś być na pielgrzymce. ja nie byłam i strasznie żałuję. No ale w tym roku mam nadzieje pojechać na grób Ojca Świętego.
      ja nigdy nie bylam na zadnej pielgrzymce,a jak papiez byl we wroclawiu to bylam mala i jeszcze mialam noge zlamana.
      ale byl to niesamowity czlowiek i bardzo milo sie o nim czyta.
      Nie wiem, ale byłoby mi osobiście bardzo głupio, gdybym nie pojechała wtedy w te miejsca i nie zobaczyła Ojca Świętego...
      Gdybym powiedziała, że na przykład nie pojadę, bo mi się nie chce.
      Ale jeśli mam być szczerą- a chcęnią być to jadąc prawie 3 lata temu do Włoch byłam zadowolona, że tam jadę, bo wyjazd do Włoch był moim wielkim marzeniem, ale wtedy byłam zła, że jechałam na pielgrzymkę a nie na wycieczkę.
      Dzisiaj tego nie żałuję.
      U nas w Sosnowcu też był papież, ale byłam tak gł***a że nie pojechałam, mimo że miałam kilka przystanków Teraz kiedy idę przez centrum, codziennie widzę biloboard'a ze zdjęciem papieża w Sosnowcu i anpisem SOSNOWIEC nigdy nie zapomni...
    • zanotowane.pl
    • doc.pisz.pl
    • pdf.pisz.pl
    • ginamrozek.keep.pl