ďťż
RSS

Stygmaty

Rap_fans


Wierzycie w stygmaty? i że pochodzą od Boga?


Ciekawa sprawa... nie wiem czy wierzę, ale jeśli istnieją no to chyba od diabła nie pochodzą
Może to trochę głupio zabrzmi, ale ja wierzę .
Stygmaty:

KRWAWIĄCE RANY

Świętemu Franciszkowi objawia się Chrystus; na ciele zakonnika widoczne ślady Jego męki.
Historia Kościoła zanotowała ponad 330 przypadków stygmatów. Najwięcej we Włoszech i we Francji, ale też w Belgii, Portugalii, Szwajcarii, Holandii, Polsce, na Węgrzech, a nawet w Peru. "Polskie rany" pojawiają się częściej u zakonnic; na siedem stygmatyczek przypada tylko jeden mężczyzna - na ogół członek zakonu cystersów, franciszkanów i dominikanów. Pierwszym stygmatykiem był prawdopodobnie św. Paweł. "Odtąd niech nikt mi przykrości nie sprawia, albowiem ja stygmaty Jezusowe noszę na ciele moim". W pełni jednak udokumentowany jest dopiero przypadek św. Franciszka z Asyżu. W 1224 roku, podczas modlitwy, na dłoniach i stopach świętego pojawiły się dziwne wypustki ścięgien, do złudzenia przypominające gwoździe skierowane ostrą końcówką na zewnątrz. Krew sączyła się z ran na dłoniach i nogach, a także z boku, w który Chrystus został ugodzony włócznią przez rzymskiego żołnierza.
Stygmaty przybierają różną formę - od zaczerwienienia skóry po nigdy nie gojące się, krwawiące rany. Pojawiają się nie tylko na stopach i dłoniach, lecz również wokół innych ran Chrystusa - od korony cierniowej i przebitego boku do wychłostanych pleców. Czasem stygmatycy płaczą krwawymi łzami. Bywa, że znaki ujawniają się dopiero po śmierci. Tak było w przypadku św. Katarzyny ze Sieny. Przez pięć lat cierpiała niewyobrażalne katusze, a gdy umarła w 1380 r., na jej ciele ukazały się rany.

Zazwyczaj stygmaty krwawią najsilniej w każdy piątek albo podczas Wielkiego Tygodnia, potem zabliźniają się w tajemniczy sposób. Występują u osób w różnym wieku - słynna Teresa Neumann i Jane Hunt miały 28 lat, św. Franciszek z Asyżu - 42, Ojciec Pio - 31, jedyna czarnoskóra stygmatyczka Cloretta Robertson - niespełna 11 lat, a XVII-wieczna sycylijska zakonnica Delicia di Giovanni - 65 lat.
Znaki mogą zniknąć po paru latach albo trwać nieprzerwanie aż do śmierci. Są widoczne w różnych miejscach: pośrodku dłoni, tak jak na obrazach religijnych, choć prawdziwym ukrzyżowanym skazańcom przebijano nadgarstki; Święty Franciszek miał ranę od włóczni na prawym boku, Ojciec Pio i Teresa Neumann - na lewym. U niewielu osób pojawia się znamię od niesienia krzyża - na prawym albo na lewym ramieniu.

Zaskakująca jest ilość krwi, którą tracą stygmatycy. Ojciec Pio tracił jej pół filiżanki dziennie, Jane Hunt pół litra. Z rany zakonnicy Franceski de Scrrone tryskała krew tak gorąca, że pękały gliniane naczynia, do których spływała.
Niemal w każdym przypadku stygmatycy są pobożnymi katolikami żyjącymi w ubóstwie, często też na długie lata przykutymi do łóżka ciężką chorobą - jak np. sparaliżowana i niewidoma po pożarze Teresa Neumann. Są to ludzie, którzy przeżyli bardzo trudne chwile w życiu albo czują potrzebę umartwiania się.
Ojciec Pio miał organizm wyniszczony długotrwałymi postami i gruźlicą, Angielka Teresa Higginson strasznie przeżyła śmierć młodszego brata i serię wypadków. Postanowiła więc "karać" swe ciało spaniem na worku wypełnionym kłującymi gałęziami i przykładaniem sobie do piersi rozżarzonych węgli. Jane Hunt miała ojca sadystę, przeżyła też dwa poronienia. Stygmaty pojawiły się u niej na krótko po tym, gdy postanowiła spotkać się z ojcem i wybaczyć mu, że tak bardzo ją skrzywdził.

Krwawiące znaki zjawiają się najczęściej podczas szczególnie żarliwych modłów przypominających trans, i towarzyszących im wizji. Święty Franciszek ujrzał podczas modlitwy uskrzydlonego serafina, Jane Hunt - twarz Chrystusa i Matkę Boską. Nawet u Cloretty Robertson, nie pasującej do opisu osoby podatnej na stygmaty, znaki można wytłumaczyć przeżyciem religijnym. Wprawdzie była baptystką, ale tydzień przed Wielkanocą przeczytała książkę o ukrzyżowaniu, a potem obejrzała w telewizji film na ten temat, który bardzo ją wzruszył. Stygmatycy są więc osobami szczególnie wrażliwymi, czasem wręcz ze skłonnością do histerii.

Niezwykłe zdolności niektórych stygmatyków zakrawają na cud. Ojciec Pio, podobnie jak Teresa Neumann, bywał w kilku miejscach równocześnie; miał również dar uzdrawiania. Leczyły także polska stygmatyczka Jadwiga Bartel oraz Jane Hunt. U niej, wraz z krwawiącymi ranami, pojawił się dar jasnowidzenia. Wielu stygmatyków potrafiło przepowiedzieć przyszłość czy choćby datę swojej śmierci. Ramię XVI-wiecznej zakonnicy Stefany Quinzani stawało się dłuższe, gdy przeżywała moment przybicia Jezusa do krzyża. Skóra ciemniała, jakby ktoś rzeczywiście wbił w nią gwóźdź. A gdy Matka Joanna od Aniołów z Loudun wpadała w trans, brzuch jej pęczniał, jakby była w ciąży, język powiększał się i czerniał.

Stygmatycy nie potrzebują wiele snu, wystarczą im dwie, trzy godziny. Są niezwykle wyczuleni na światło, zapach i hałas. Ostrość ich słuchu wydaje się czystą abstrakcją - słyszą szept z odległości 100 metrów. Niektórzy potrafią również obejść się bez jedzenia; wystarcza im codzienne przyjmowanie komunii i łyk wody. Teresa Neumann "odżywiała się" w ten sposób przez 35 lat. Jej układ pokarmowy uległ zanikowi, co potwierdzili lekarze. Ojciec Pio zadowalał się jednym skromnym posiłkiem dziennie, zapewniającym mu 300 kalorii - a niezbędne minimum to 2000.

Obecnie

Wiadomo, że obecnie żyje w Polsce zakonnica, która nosi stygmaty, lecz jak siostra Wanda otoczona jest ścisłą tajemnicą.

Literatura jest uboga. Słowo stygmaty pochodzi z greki: oznacza znak, piętno, znamię. Wedle teologii to odbicie ran Chrystusa na krzyżu w koronie cierniowej, ale także ślady bicza na plecach, otarcie na ramieniu oraz krwawe łzy wiele osób miało też na palcu obrączkę. Stygmatycy przeżywają Jego mękę (dlatego krwawią głównie w piątki), ale choć w tamtych czasach skazańców przybijano za nadgarstek (jak na całunie turyńskim), tylko jedna stygmatyczka miała rany w tym miejscu, pozostali na dłoniach. Ksiądz Stanisław Urbański, dziekan teologii Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, mówi, że lokalizację-stygmatów determinuje ikonografia, niekoniecznie zgodna z prawdą historyczną. U św. Gemmy Galgani pręgi od biczowania były identyczne, jak na jej ulubionym krucyfiksie, a ludzie w ekstazie mają ręce lekko ugięte: na krzyżu nie byłoby to możliwe, ale oznacza dobrowolność męki. Ale bywają też osoby które mają rany na całej głowie, jakby zamiast korony cierniowej był czepiec (znów jak na całunie), co już z ikonografią zgodne nie jest. Stygmaty wymykają się bowiem definicjom. Przybierają różne formy: od zaczerwienienia skóry po rany na wylot. Stygmaty potrafią zniknąć po kilku dniach i trwać do śmierci. Jak odróżnić je od zwykłych ran? Znowu teologia: pojawiają się spontanicznie, nie ropieją, nie goją, emanują woń kwiatów. Niektórzy mają stygmaty ukryte, które tylko sprawiają ból sekcja zwłok wykazuje wtedy znamiona pod skórą. W wielu relacjach pojawiają się świetliste promienie. Ranami obdarowywani są katolicy, ale stwierdzono je także u Cloretty Robertson jedynej baptystki i zarazem czarnoskórej stygmatyczki. Pierwszym stygmatykiem był św Paweł, który pisał: „Na swoim ciele noszę blizny, znamię przynależności do Jezusa”. W dziejach naliczono ich ponad trzystu (najwięcej we Włoszech i Francji, ale też w Peru zdecydowana większość to kobiety), choć Kościół karbonizował zaledwie dwudziestu. Do wielu odnoszono się sceptycznie (Święte Oficjum wydało dekret wzywający do „opamiętania się” w sprawie Ojca Pio i zakazały mu odprawiania mszy), a czasem nawet prześladowano w więzieniach. Dopiero Sobór Watykański II zmienił kanon zabraniający pisania o nowych zjawiskach mistycznych bez imprimatur władz kościelnych. Skąd ta nieufność? Ks. Urbański przypomina, że o świętości człowieka nie świadczą stygmaty tylko heroiczność jego cnót, która wykazywana jest w procesie beatyfikacyjnym może się on rozpocząć w pierwszą rocznicę śmierci, a zakończyć jak w przypadku Doroty z Mątowów nawet 600 lat później. Dlatego kapucyn Gabriel Bartoszewski, który prowadzi w Polsce procesy beatyfikacyjne, ucina dyskusję: „Potrzeba studiów To wszystko”. To on będzie zajmował się przypadkiem stygmatyczki Wandy Boniszewskiej, za której wstawiennictwem dokonywane są już cuda po potwierdzeniu kanonicznym przydadzą się w procesie.

Niektórzy święci i błogosławieni, którzy mieli widoczne lub ukryte stygmaty

św. Franciszek z Asyżu (1182-1226)
św. Gertruda Wielka (1256-1302)
św. Katarzyna ze Sieny (1347-1380)
bł. Dorota z Mątowów (1347-1394)
św. Franciszka Rzymska (1384-1440)
św. Katarzyna z Genui (1447-1510)
św. Teresa z Avila (1515-1582)
św. Katarzyna z Ricci (1535-1550)
św. Magdalena z Pazzi (1566-1607)
św. Jan Boży (1495-1550)
św. Jan od Krzyża (1535-1591)
św. Małgorzata Maria Alacoque (1647-1690)
św. Weronika Giuliani (1660-1727)
św. Gemma Galgani (1879-1903)


Ojciec Pio :



Teresa:



Giorgio Bongiovanni



Stygmaty:

KRWAWIĄCE RANY

Świętemu Franciszkowi objawia się Chrystus; na ciele zakonnika widoczne ślady Jego męki.
Historia Kościoła zanotowała ponad 330 przypadków stygmatów. Najwięcej we Włoszech i we Francji, ale też w Belgii, Portugalii, Szwajcarii, Holandii, Polsce, na Węgrzech, a nawet w Peru. "Polskie rany" pojawiają się częściej u zakonnic; na siedem stygmatyczek przypada tylko jeden mężczyzna - na ogół członek zakonu cystersów, franciszkanów i dominikanów. Pierwszym stygmatykiem był prawdopodobnie św. Paweł. "Odtąd niech nikt mi przykrości nie sprawia, albowiem ja stygmaty Jezusowe noszę na ciele moim". W pełni jednak udokumentowany jest dopiero przypadek św. Franciszka z Asyżu. W 1224 roku, podczas modlitwy, na dłoniach i stopach świętego pojawiły się dziwne wypustki ścięgien, do złudzenia przypominające gwoździe skierowane ostrą końcówką na zewnątrz. Krew sączyła się z ran na dłoniach i nogach, a także z boku, w który Chrystus został ugodzony włócznią przez rzymskiego żołnierza.
Stygmaty przybierają różną formę - od zaczerwienienia skóry po nigdy nie gojące się, krwawiące rany. Pojawiają się nie tylko na stopach i dłoniach, lecz również wokół innych ran Chrystusa - od korony cierniowej i przebitego boku do wychłostanych pleców. Czasem stygmatycy płaczą krwawymi łzami. Bywa, że znaki ujawniają się dopiero po śmierci. Tak było w przypadku św. Katarzyny ze Sieny. Przez pięć lat cierpiała niewyobrażalne katusze, a gdy umarła w 1380 r., na jej ciele ukazały się rany.

Zazwyczaj stygmaty krwawią najsilniej w każdy piątek albo podczas Wielkiego Tygodnia, potem zabliźniają się w tajemniczy sposób. Występują u osób w różnym wieku - słynna Teresa Neumann i Jane Hunt miały 28 lat, św. Franciszek z Asyżu - 42, Ojciec Pio - 31, jedyna czarnoskóra stygmatyczka Cloretta Robertson - niespełna 11 lat, a XVII-wieczna sycylijska zakonnica Delicia di Giovanni - 65 lat.
Znaki mogą zniknąć po paru latach albo trwać nieprzerwanie aż do śmierci. Są widoczne w różnych miejscach: pośrodku dłoni, tak jak na obrazach religijnych, choć prawdziwym ukrzyżowanym skazańcom przebijano nadgarstki; Święty Franciszek miał ranę od włóczni na prawym boku, Ojciec Pio i Teresa Neumann - na lewym. U niewielu osób pojawia się znamię od niesienia krzyża - na prawym albo na lewym ramieniu.

Zaskakująca jest ilość krwi, którą tracą stygmatycy. Ojciec Pio tracił jej pół filiżanki dziennie, Jane Hunt pół litra. Z rany zakonnicy Franceski de Scrrone tryskała krew tak gorąca, że pękały gliniane naczynia, do których spływała.
Niemal w każdym przypadku stygmatycy są pobożnymi katolikami żyjącymi w ubóstwie, często też na długie lata przykutymi do łóżka ciężką chorobą - jak np. sparaliżowana i niewidoma po pożarze Teresa Neumann. Są to ludzie, którzy przeżyli bardzo trudne chwile w życiu albo czują potrzebę umartwiania się.
Ojciec Pio miał organizm wyniszczony długotrwałymi postami i gruźlicą, Angielka Teresa Higginson strasznie przeżyła śmierć młodszego brata i serię wypadków. Postanowiła więc "karać" swe ciało spaniem na worku wypełnionym kłującymi gałęziami i przykładaniem sobie do piersi rozżarzonych węgli. Jane Hunt miała ojca sadystę, przeżyła też dwa poronienia. Stygmaty pojawiły się u niej na krótko po tym, gdy postanowiła spotkać się z ojcem i wybaczyć mu, że tak bardzo ją skrzywdził.

Krwawiące znaki zjawiają się najczęściej podczas szczególnie żarliwych modłów przypominających trans, i towarzyszących im wizji. Święty Franciszek ujrzał podczas modlitwy uskrzydlonego serafina, Jane Hunt - twarz Chrystusa i Matkę Boską. Nawet u Cloretty Robertson, nie pasującej do opisu osoby podatnej na stygmaty, znaki można wytłumaczyć przeżyciem religijnym. Wprawdzie była baptystką, ale tydzień przed Wielkanocą przeczytała książkę o ukrzyżowaniu, a potem obejrzała w telewizji film na ten temat, który bardzo ją wzruszył. Stygmatycy są więc osobami szczególnie wrażliwymi, czasem wręcz ze skłonnością do histerii.

Niezwykłe zdolności niektórych stygmatyków zakrawają na cud. Ojciec Pio, podobnie jak Teresa Neumann, bywał w kilku miejscach równocześnie; miał również dar uzdrawiania. Leczyły także polska stygmatyczka Jadwiga Bartel oraz Jane Hunt. U niej, wraz z krwawiącymi ranami, pojawił się dar jasnowidzenia. Wielu stygmatyków potrafiło przepowiedzieć przyszłość czy choćby datę swojej śmierci. Ramię XVI-wiecznej zakonnicy Stefany Quinzani stawało się dłuższe, gdy przeżywała moment przybicia Jezusa do krzyża. Skóra ciemniała, jakby ktoś rzeczywiście wbił w nią gwóźdź. A gdy Matka Joanna od Aniołów z Loudun wpadała w trans, brzuch jej pęczniał, jakby była w ciąży, język powiększał się i czerniał.

Stygmatycy nie potrzebują wiele snu, wystarczą im dwie, trzy godziny. Są niezwykle wyczuleni na światło, zapach i hałas. Ostrość ich słuchu wydaje się czystą abstrakcją - słyszą szept z odległości 100 metrów. Niektórzy potrafią również obejść się bez jedzenia; wystarcza im codzienne przyjmowanie komunii i łyk wody. Teresa Neumann "odżywiała się" w ten sposób przez 35 lat. Jej układ pokarmowy uległ zanikowi, co potwierdzili lekarze. Ojciec Pio zadowalał się jednym skromnym posiłkiem dziennie, zapewniającym mu 300 kalorii - a niezbędne minimum to 2000.

Obecnie

Wiadomo, że obecnie żyje w Polsce zakonnica, która nosi stygmaty, lecz jak siostra Wanda otoczona jest ścisłą tajemnicą.

Literatura jest uboga. Słowo stygmaty pochodzi z greki: oznacza znak, piętno, znamię. Wedle teologii to odbicie ran Chrystusa na krzyżu w koronie cierniowej, ale także ślady bicza na plecach, otarcie na ramieniu oraz krwawe łzy wiele osób miało też na palcu obrączkę. Stygmatycy przeżywają Jego mękę (dlatego krwawią głównie w piątki), ale choć w tamtych czasach skazańców przybijano za nadgarstek (jak na całunie turyńskim), tylko jedna stygmatyczka miała rany w tym miejscu, pozostali na dłoniach. Ksiądz Stanisław Urbański, dziekan teologii Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, mówi, że lokalizację-stygmatów determinuje ikonografia, niekoniecznie zgodna z prawdą historyczną. U św. Gemmy Galgani pręgi od biczowania były identyczne, jak na jej ulubionym krucyfiksie, a ludzie w ekstazie mają ręce lekko ugięte: na krzyżu nie byłoby to możliwe, ale oznacza dobrowolność męki. Ale bywają też osoby które mają rany na całej głowie, jakby zamiast korony cierniowej był czepiec (znów jak na całunie), co już z ikonografią zgodne nie jest. Stygmaty wymykają się bowiem definicjom. Przybierają różne formy: od zaczerwienienia skóry po rany na wylot. Stygmaty potrafią zniknąć po kilku dniach i trwać do śmierci. Jak odróżnić je od zwykłych ran? Znowu teologia: pojawiają się spontanicznie, nie ropieją, nie goją, emanują woń kwiatów. Niektórzy mają stygmaty ukryte, które tylko sprawiają ból sekcja zwłok wykazuje wtedy znamiona pod skórą. W wielu relacjach pojawiają się świetliste promienie. Ranami obdarowywani są katolicy, ale stwierdzono je także u Cloretty Robertson jedynej baptystki i zarazem czarnoskórej stygmatyczki. Pierwszym stygmatykiem był św Paweł, który pisał: „Na swoim ciele noszę blizny, znamię przynależności do Jezusa”. W dziejach naliczono ich ponad trzystu (najwięcej we Włoszech i Francji, ale też w Peru zdecydowana większość to kobiety), choć Kościół karbonizował zaledwie dwudziestu. Do wielu odnoszono się sceptycznie (Święte Oficjum wydało dekret wzywający do „opamiętania się” w sprawie Ojca Pio i zakazały mu odprawiania mszy), a czasem nawet prześladowano w więzieniach. Dopiero Sobór Watykański II zmienił kanon zabraniający pisania o nowych zjawiskach mistycznych bez imprimatur władz kościelnych. Skąd ta nieufność? Ks. Urbański przypomina, że o świętości człowieka nie świadczą stygmaty tylko heroiczność jego cnót, która wykazywana jest w procesie beatyfikacyjnym może się on rozpocząć w pierwszą rocznicę śmierci, a zakończyć jak w przypadku Doroty z Mątowów nawet 600 lat później. Dlatego kapucyn Gabriel Bartoszewski, który prowadzi w Polsce procesy beatyfikacyjne, ucina dyskusję: „Potrzeba studiów To wszystko”. To on będzie zajmował się przypadkiem stygmatyczki Wandy Boniszewskiej, za której wstawiennictwem dokonywane są już cuda po potwierdzeniu kanonicznym przydadzą się w procesie.

Niektórzy święci i błogosławieni, którzy mieli widoczne lub ukryte stygmaty

św. Franciszek z Asyżu (1182-1226)
św. Gertruda Wielka (1256-1302)
św. Katarzyna ze Sieny (1347-1380)
bł. Dorota z Mątowów (1347-1394)
św. Franciszka Rzymska (1384-1440)
św. Katarzyna z Genui (1447-1510)
św. Teresa z Avila (1515-1582)
św. Katarzyna z Ricci (1535-1550)
św. Magdalena z Pazzi (1566-1607)
św. Jan Boży (1495-1550)
św. Jan od Krzyża (1535-1591)
św. Małgorzata Maria Alacoque (1647-1690)
św. Weronika Giuliani (1660-1727)
św. Gemma Galgani (1879-1903)

Świetna robota, ale ciągle nic nie słychac co ty o tym myslisz .
ja myślę że pochodzą one od Boga .
Ja wierzę. Nie wiem, dlaczego, bo przecież gorliwa do modlitwy nie jestem...ale wierzę. Czuję, że Bóg jednak naznacza pewne osoby...Podobno obdarzony stygmatami Ojciec Pio przepowiedział Janowi Pawłowi II, że ten zostanie wkrótce papieżem...

ja myślę że pochodzą one od Boga .
To tak jak ja .
Ja też się z tym zgadzam. W końcu tak "powstają" święci...
[quote="Jose Manuel"]
św. Weronika Giuliani (1660-1727)
/quote]

Moja patronka z bierzmowania! Przypomnialo mi się, że jej życiorys musiałam znać na pamięć, eh. Ksiądz mnie maglował.
Może wzięłam ją ze względu na te stygmaty? Nie pamiętam. Jakoś tak wyszło.
A wierzę w to, że stygmaty pochodzą od Boga. Bop przecież nie od szatana, no nie?!
No ja też wierzę, że pochodzą od Boga, tylko nie wiem, w jakim celu Bóg zsyla im taki "dar".
Co do ojca Pio, krew wypływająca z jego ran miała zapach fiołków.
Oczywiście, że wierzę w stygmaty i wierzę w to, że pochodzą one od Boga. Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych!
Apropos rzeczy niemożliwych, co sądzicie o tym pytaniu: Czy Bóg potrafiłby stworzyc taki kamień, którego nie mógłby unieść?
Bóg może wszystko, więc chyba nie ma takiej możliwości, choć jeżeli może wszystko, to kto wie
Cóż... wiele chorób było określane mianem stygmatów,
dopóki medycyna się nie rozwinęła.
jako ze temaciczek taki jaki jest to informuje ze film pod tytulem stygmaty jest na miedzynarodowym indeksie filmow niezgodnych z przekonaniami kosciola , indeks jest zatwierdzony przez watykan
A film jest nawet nawet
wiesz Leksiu tylko nie uwazaj tego filmu ze jest prawdziwy;)bo jest oparty na klamstwie
Nawet nie pamiętam go dokładnie :P Wiem tylko, ze był fajny, ale masz rację - to fikcja.

Nawet nie pamiętam go dokładnie Wiem tylko, ze był fajny, ale masz rację - to fikcja.

Nom fajny był ten film Ale może i troche prawdy w nim było
Ktoś tu pisze, że nie rozumie jak Bóg może zsyłać takie cierpienie (stygamty) na człowieka. Każdy z nas powinien sobie zdawać sprawę (choć to trudne, dla mnie także), że cierpienie to wielka łaska. Pięknie przeżywana wiara w ciężkich chwilach naszego życia to zawierzanie właśnie takich momentów Jezusowi Ukrzyżowanemu. Zjednoczenie się w cierpieniu razem z Jezusem to coś pięknego. Stąd tylu świętych. Oni rozumieli że ,,w Jego ranach jest nasze uzdrowienie". Bóg wie kogo obdarzyć jaką łaską. Jak pisze w Piśmie Świętym żadnego człowieka Bóg nie obdaruje takim cierpieniem jakiego by nie mógł przezwyciężyć. Jeżeli Bóg z nami któż przeciwko nam (ach! jak ja to lubie) Stygmaty są też dla mnie wielkim świadectwem istnienia Jezusa.
Pięknie powiedziane...

Pięknie powiedziane...
No niby tak, ale w praktyce to wygląda zupełnie inaczej .
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ginamrozek.keep.pl