ďťż
RSS

Marcin Bosak

Rap_fans


Marcin Bosak
miejsce urodzenia: Łódź, Polska
data urodzenia: 1979-09-09
stan cywilny: zaręczony z Moniką Pikułą

aktorzy:

2005: Tylko mnie kochaj jako Asystent
2005: Rozdroże cafe
2005: M jak Miłość, czyli poznajmy się jako on sam
2004: Czwarta władza jako Policjant
2004: Pręgi jako Gość prywatki u Wojciecha
2002: Motór jako Karaś
2001: Nieobecny jako Kam
2000-2005: M jak Miłość jako Kamil
1999: Czy można się przysiąść jako om

aktorzy (gościnnie):

2003-2004: Glina jako Strażnik miejski
1999-2005: Na dobre i na złe jako Piotr, chłopak na basenie
1998-2003: Miodowe lata jako Agent Marek

Monika Pikuła i Marcin Bosak

To nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Potrzebowali czasu, by się poznać i pokochać. Na pierwszej randce puszczali bańki mydlane. Od tego momentu minęło sześć lat. Rok temu zaręczyli się, bo wiedzą, że chcą spędzić ze sobą resztę życia.

– Moniko, masz pierścionek zaręczynowy?
Monika Pikuła: Mam, ale nie noszę. On ma przepiękne oczko i boję się, że jak go założę, to gdzieś zahaczę i się zniszczy. Poza tym ja w ogóle nie noszę biżuterii. Dlatego on leży w pudełeczku przy lustrze w łazience. Jak go dostałam od Marcina, to zażartowałam, że szkoda, że to nie jest od razu obrączka, bo ona o nic by się nie zaczepiała (śmiech).

– Marcin zrobił Ci niespodziankę, czy wiedziałaś, że coś planuje?
M. P.: Kompletnie nie wiedziałam. To było w październiku, w dniu rozdania nagród Feliksów Warszawskich (nagrody teatralne – przyp. red.). Najpierw poszliśmy na tę uroczystość, a potem wróciliśmy do domu i Marcin wręczył mi pierścionek z pytaniem, cytuję: „Czy zechcesz spędzić ze mną resztę życia?”

– A kto do kogo zalecał się na samym początku?
Marcin Bosak: Ja. W ramach podrywu razem puszczaliśmy bańki na korytarzu w Akademii Teatralnej.
M. P.: Pamiętam, że jak zaczęłam tylko rozmawiać z Marcinem, to od razu byłam zdziwiona, że tak wiele osobistych rzeczy mogę mu powiedzieć. Sama sobie powtarzałam: „Ej, wstrzymaj się trochę, nie tak szybko”.

– A kiedy pierwszy raz tak poważnie porozmawialiście?
M. P.: Oj, to już było dawno. Sześć lat temu. Na pierwszym roku studiów w Akademii Teatralnej.

– I na pierwszych zajęciach?
M. P.: Nie. No nie aż tak szybko.
M. B.: Mieliśmy niewielki kontakt ze sobą na początku. Byliśmy w innych grupach i Monę widywałem na początku tylko na korytarzu. I wcale nie miałem o niej najlepszego zdania. Myślałem sobie: „Co to jest za laska”.
M. P.: Marcin! Co ty mówisz!
M. B.: (Śmiech). No przecież wiedziałaś, że tak było.

– Dlaczego Ci się nie spodobała?
M. B.: Sam nie wiem. Po prostu tak było. Ale to wrażenie minęło, kiedy tylko zaczęliśmy gadać. Szybko okazało się, że początkowo intuicja mnie zawiodła.

– Oboje przywiązujecie dużą wagę do intuicji?
M. P.: Bardzo dużą. Już na samym początku wiedziałam, że znajomość z Marcinem jest dla mnie dobra. Dla mnie zresztą zazwyczaj najważniejsze jest pierwsze wrażenie, to, co poczuję na początku. I dotyczy to wszystkiego: pracy, kontaktów z ludźmi, rodziny. Nauczyłam się, że jeśli te pierwsze przeczucia w sobie stłamszę i będę robiła coś na przekór sobie, to potem to odchoruję.
M. B.: Ja też w podejmowaniu decyzji najpierw zdaję się na zmysły. Nie jestem uporządkowany, nie analizuję niczego, nie planuję. Po prostu w środku, w sobie, wyczuwam, czy powinienem coś robić, czy nie.

– A co Wam podpowiadają zmysły w sprawie ślubu?
M. B.: Z tym ślubem to nie mamy ciśnienia. Mamy świadomość, że to byłaby taka uroczystość bardziej dla znajomych i rodziny niż dla nas. I oczywiście nie ma w tym nic złego, ale jakoś nam z tym nie spieszno. No bo tak naprawdę to co by to między nami zmieniło? Nic. Jest dobrze, tak jak jest. My nie lubimy zresztą niczego planować, układać, dogrywać.

– Ale wspólne mieszkanie musieliście chyba zaplanować.
M. P.: Na wspólne mieszkanie zdecydowaliśmy się na czwartym roku studiów. Ja jestem z Warszawy i wcześniej mieszkałam w domu rodziców. A Marcin jest z Łodzi i kiedy zdecydował już, że w Warszawie chce zostać po studiach i tu pracować, pomyśleliśmy sobie, że chyba nadszedł czas, aby wynająć coś razem.
M. B.: I zamieszkaliśmy jeszcze z Mony siostrą i z psem. To były czasy!

– A teraz macie już swoje mieszkanie?
M. P.: Tak. Niedawno kupiliśmy własne. Oczywiście na kredyt. Będziemy je spłacać jeszcze ze dwadzieścia kilka lat, ale ono jest takie, jak sobie wymarzyliśmy, nie w bloku, ale w starej kamienicy z klimatem.
M. B.: Kiedy Mona weszła do tego mieszkania, to od razu powiedziała, że będzie się tu dobrze czuła. A ja żałuję trochę, że tam nie ma balkonu, ale poza tym jest super.

– A dla dzieci znalazłoby się tam miejsce?
M. B.: Ale jeszcze ich nie mamy.
M. P.: Mój rozsądek każe mi z tym poczekać.
M. B.: Tak, bo ja jestem w tym względzie mało rozsądny.

– Ty byś już chciał mieć dziecko?
M. B.: Pewnie. Dlaczego nie. Ale w naszym związku to Mona chodzi mocniej po ziemi.

– Marzycie czasem o swojej przyszłej rodzinie?
M. P.: No pewnie! I nie są to jakieś oryginalne marzenia, tylko mąż, żona, dzieci, pies. No i dom z ogródkiem, oczywiście. Widzisz, jaką jesteśmy nudną parą.

– No to dla ożywienia powiedzcie, czy często się kłócicie?
M. B.: Nie, chyba nie. Ale oboje uważamy, że kłótnie często są bardzo potrzebne, choćby w oczyszczeniu atmosfery.

– A w prowadzeniu domu jesteście zgodni? Macie dyżury, kto sprząta i kto wynosi śmieci?
M. P.: (Śmiech). Marcin, daję ci pole do popisu. Wyżyj się!
M. B.: No więc ja jestem zodiakalną Panną. Muszę mieć wszystko poukładane i na miejscu. A Mona jest moim przeciwieństwem.
M. P.: Wszystko o nas mówią nasze półki z ubraniami: u mnie bałagan, u Marcina wszystko ułożone w kostkę. Ale za to ja w domu gotuję.
M. B.: A ja potem sprzątam.

– A jak jest z zazdrością?
M. B.: No jasne, że jesteśmy o siebie zazdrośni. Ale to normalne, kiedy ludziom na sobie zależy.
M. P.: Ale nie mamy chyba na tym punkcie paranoi. Jeśli jesteśmy na jakiejś imprezie i ja czuję się zmęczona, a Marcin chce bawić się dalej, to po prostu wracam sama do domu. Mamy do siebie zaufanie.

– A zazdrość zawodowa? Ty, Moniko, jesteś przede wszystkim aktorką teatralną. Nie jesteś znana szerszej publiczności. Marcin jest rozpoznawalny na ulicy, dostaje ciągle propozycje udziału w różnych projektach. Nie jesteś o to zazdrosna?
M. P.: Między nami nie ma żadnej konkurencji. Wręcz przeciwnie. Nawzajem doradzamy sobie, jak zagrać to czy tamto, czytamy sobie scenariusze. Rozmawiamy o tym. Teraz jestem na takim etapie mego życia, że trochę poszukuję dla siebie miejsca. I na razie tak jest dobrze. Chcę, żeby światła jupiterów zwrócone były w stronę Marcina, bo teraz to on jest w centrum zainteresowania i na razie niech tak zostanie.
M. B.: Ale Monika bierze udział w bardzo ciekawych projektach. Ostatnio zagrała w „Bożej podszewce”, teraz gra w Teatrze Współczesnym, w sztuce „Wieś Stiepańczykowo i jej mieszkańcy” w reżyserii Izabelli Cywińskiej.

– A Ty, Marcinie, też występujesz w teatrze?
M. B.: Tak. Gram teraz na deskach Teatru Dramatycznego i przynosi mi to ogromną radość. W międzyczasie też wystąpiłem w filmie „Rozdroże Cafe”, gdzie zagrałem zupełnie inną postać niż tą serialową.

– Ciąży Wam czasem popularność Marcina?
M. P.: Ta serialowa rola wyszła Marcinowi na dobre, jeśli chodzi o jego rozwój zawodowy, ale czasem mamy tego już serdecznie dosyć. Na przykład niedawno: piątkowy wieczór, spacerujemy sobie przytuleni, romantyczna atmosfera. Raptem zbliża się do nas grupka ogolonych facetów w dresach. Patrzą na Marcina i krzyczą: „Patrz, to ten! Wracaj do Muchy!!!”
M. B.: Wiesz, ja jestem z łódzkich Bałut. Tam też bywało ostro, ale jak się szło z dziewczyną, to wiadomo było, że nikt cię nie zaczepi. A teraz ta cała łobuzerka zeszła na psy. Nawet nie wiadomo, jak się przed nimi bronić. Dlatego wolimy nie chodzić do knajp i spotykamy się raczej z zaufanymi ludźmi w domach.

– A dużo macie takich zaprzyjaźnionych domów?
M. B.: Bardzo dużo i mamy naprawdę fajnych znajomych, z którymi zresztą łączą nas nie tylko te spotkania, ale też i większe plany.
M. P.: Ostatnio ze znajomymi zawarliśmy niemalże pakt. Umówiliśmy się, że będziemy spotykać się raz w tygodniu, oglądać ambitne filmy, podsuwać sobie wartościowe książki i o tym potem rozmawiać. Marzymy o tym, aby kiedyś wspólnie z przyjaciółmi, znajomymi założyć jakąś organizację dobroczynną, żyć tak, żeby też pomagać innym. W Afryce na przykład mamy koleżankę, która prowadzi warsztaty teatralne dla bezdomnych dzieci. Chcielibyśmy przyłączyć się do tego projektu.

– Dużo podróżujecie?
M. B.: Ostatnio coraz więcej. Oboje doszliśmy do wniosku, że zarobione pieniądze najlepiej wydać na podróże, a to Mona nauczyła mnie, że w życiu ważne jest poznawanie nowych miejsc i nowych ludzi. Wtedy najwięcej się uczymy.

– Teraz macie pieniądze, a boicie się czasem momentu, że może ich zabraknąć?
M. B.: Doskonale wiem, co to znaczy bieda. Był czas, kiedy w ogóle nie miałem pieniędzy, a Mona bardzo mi wtedy pomagała. Dlatego jestem pewien, że poradzilibyśmy sobie, gdyby teraz zabrakło nam forsy. Uważam, że problemy finansowe zacieśniają więzy między ludźmi. Sam nauczyłem się tego od moich rodziców.

– A Twoi rodzice lubią Monę?
M. B.: Lubią?! Oni są w niej zakochani! Zresztą nie znam nikogo, kto by jej nie lubił. Ona jest tak pozytywną osobą, tak czystą we wszystkim, co robi, że nie sposób jej nie kochać. Zresztą kiedy byliśmy na trzecim roku studiów, to rozstaliśmy się na pół roku i najbardziej wściekli byli wtedy właśnie moi rodzice. Nawet mój przyjaciel z dzieciństwa, zamiast mnie pocieszać, był na mnie wkurzony, że do tego dopuściłem.

– A dlaczego się rozstaliście?
M. B.: Tak po prostu wyszło. Ale potem, kiedy zaczęliśmy razem mieszkać, to relacje między nami jeszcze bardziej się zacieśniły. Oprócz tego, że jesteśmy parą, to czuję, że jesteśmy też dla siebie świetnymi kumplami, którzy mogą na sobie polegać. Mona jest tą dziewczyną, z którą chcę przeżyć resztę życia i nie wiem, co mogłoby się stać, żebym zmienił zdanie. I mam nadzieję, że nigdy się nie dowiem.

Rozmawiała IZA BARTOSZ
Zdjęcia Piotr Porębski/ Metaluna
Stylizacja Jola Czaja
Makijaż Tomek Kocewiak D’Vision Art dla Lancôme
Fryzury Jarek Korniluk/Metaluna
Scenografia Ewa Iwańczuk i Tomek Felczyński
Produkcja sesji Elżbieta Czaja
Podziękowania za pomoc w realizacji sesji dla ANTIK – BAZAR, ul. Ludna 9 w Warszawie.




MARCIN BOSAK
Nie lubię wymyślonych, wystylizowanych dziewczyn. Cenię naturalne i akceptujące siebie. Przy spotkaniach z kobietami nie da się oczywiście ominąć wyglądu zewnętrznego. Jasne, jak jest ładna, to nie jest wada. Ale kobieta, która mnie zainteresuje, musi mieć pasję i próbować mnie ją zarazić. Wychodzi na to, że musi mieć silną osobowość.


Wierzyć w marzenia. Zaufać intuicji i... nie robić nikomu krzywdy. Zła energia wraca, rozdawanie dobrej - zwraca dobrą -

- powiedział Marcin Bosak ("M jak Miłość", "Tylko mnie kochaj") zapytany o przepis na sukces w życiu.



A o jakiej Wigilii marzy Marcin Bosak, czyli serialowy Kamil?
- "Oczywiście, że ze śniegiem! Tak, by można było jeździć na sankach i walczyć na śnieżki!" - mówi aktor. - "Ale najważniejsze, to spędzić ten czas z rodziną. Świąteczne prezenty wyszukuję zwykle dużo wcześniej. Nie lubię gonitwy po sklepach na ostatnią chwilę. Zresztą myślę, że na Boże Narodzenie - widząc radość, gdy ktoś bliski otwiera paczuszkę, którą od nas dostał - tak naprawdę robimy prezent samym sobie..."
Marcin Bosak zdradził nam również, jakie jest jego ulubione wigilijne danie:
- "Pierożki - takie, jakie robiła moja świętej pamięci babcia: z grzybami i kapustą, gotowane, a później jeszcze podsmażone. Lubię też smażonego karpia. Ale w Wigilię jestem tylko zjadaczem. Mogę w kuchni trochę poasystować, jednak pierwsze skrzypce zawsze gra moja mama lub narzeczona."


zdjęcia z filmu Tylko mnie kochaj










Marcin Bosak na scenie
Dobra wiadomość dla wielbicieli talentu Marcina Bosaka, którego już za 2 tygodnie zobaczymy w komedii romantycznej "Tylko mnie kochaj". Aktor szykuje się właśnie do premiery sztuki w Teatrze Dramatycznym w Warszawie, w której gra główną rolę.
"Alina na zachód" Dirka Dobbrowa, to współczesna historia rozgrywająca się na przedmieściach wielkiego miasta. Jej bohaterowie - Tom i jego matka - mieszkają przy nieczynnej stacji benzynowej, miejscu, w którym czas zatrzymał się wiele lat temu. Dobbrow portretuje zwykłych ludzi żyjących na marginesie tętniącego życiem świata. Pewnego dnia ich nudną codzienność przerywa tajemnicza Alina, podjeżdżająca na stację benzynową białym Fordem Mustangiem, rocznik 69...
Marcin Bosak występuje w spektaklu właśnie w roli Toma. Jego matkę gra Katarzyna Figura. Premiera sztuki już w najbliższą sobotę, 7. stycznia.






















































Kurcze. On to musi działac na kobiety.
Figura ogoliła głowę 09-01-2006

Katarzynę Figurę z ogoloną głową i znane serialowe twarze, m.in. Marcina Bosaka i Martę Król można oglądać w spektaklu "Alina na zachód", wystawianego na deskach warszawskiego Teatru Dramatycznego.

Historię rozgrywającą się na przedmieściach wielkiego miasta wyreżyserował Paweł Miśkiewicz.

Przedstawienie powstało na podstawie sztuki niemieckiego aktora i dramatopisarza Dirka Dobbrowa.

Bohaterowie spektaklu - kilkunastoletni Tom (w tej roli Marcin Bosak) i jego matka (Katarzyna Figura) - mieszkają obok nieczynnej stacji benzynowej, w miejscu rzadko odwiedzanym przez kogokolwiek. Pewnego dnia ich nudną codzienność przerywa młoda i piękna Alina (Marta Król), podjeżdżająca na stację benzynową białym fordem mustangiem.

Katarzyna Figura, grająca w spektaklu matkę, na potrzeby spektaklu ogoliła włosy. W jednej ze scen ściąga z głowy perukę, a widzom ukazuje się jej łysa głowa.

- W tej scenie ujawnia się jej skrywana tajemnica. Brak włosów to efekt jednej nocy, podczas której opuścił ją mąż. Obudziła się i wszystkie włosy leżały na poduszce - wyjaśnia reżyser.

W przedstawieniu publiczność zobaczy również m.in. Władysława Kowalskiego i Krzysztofa Dracza.

a tu są zdjęcia
http://www.vipnews.pl/art...=4&article=1838
fajny z niego facet
uhm, ma takie fajowe oczy - jak Bohun
szkoda że odszedł z MjM
a odszedł
pierwsze słyszę.
ja nie chcę
podobni ma odejść w 401 odcinku MjM,a teraz zdaje się jest około 385 odcinka
no, podobno miał umowę tylko do 400 odcinka i potem miał odejść... szkoda
czytałam gdzieś artykuł o tym w necie, ale teraz nie moge go znaleźć
mam za to kilka fotek Marcina
niestety nie da sie ich wkleić, więc podaje linka
http://www.jolalipka.com/...rcin_bosak.html
Oj chyba się da

Dowiedziałam się, ze jest zabronione, więc usuwam zdjęcia
no tak, ale ty skopiowałas je wszystkie i wsadziłaś do imageshack...a mi sie nie chciało
no ale się da

no ale się da

miałam na myśli to, że nie da się bezpośrednio ze strony


Przeczytalem ten artykul i zastanawiam sie zy to prawda co on mowi. Znaczy czy to prawdziwy powod odejscia z serialu bo inne role itak mial (Tylko mnie kochaj) a serial oglada 1\4 Poloski, a on odchodzi dziwne troszke
Marcin Bosak:

http://www.andy.boo.pl/in...7&key=114&hit=1
http://www.andy.boo.pl/in...7&key=113&hit=1
http://www.andy.boo.pl/in...7&key=112&hit=1
http://www.andy.boo.pl/in...7&key=111&hit=1
http://www.andy.boo.pl/in...7&key=110&hit=1
http://www.andy.boo.pl/in...7&key=109&hit=1
http://www.andy.boo.pl/in...7&key=108&hit=1
http://www.andy.boo.pl/in...6&key=107&hit=1
Zapomniał języka w gębie
Marcin Bosak
Aktor Marcin Bosak (27 l.) w minioną niedzielę zabawiał się w konferansjera. Do sprawy nie podszedł poważnie i nie przygotował się do swego występu na koncercie "Solidarni z Białorusią".

Kiedy miał zapowiedzieć przedstawiciela niezależnej sceny białoruskiej, Lawona Wolskiego, lidera zespołu N.R.M., biedak zapomniał języka w gębie. - Oto on. Wszyscy go znacie - dukał Bosak. - Ale ty nie znasz - odezwały się głosy z widowni.

Na kilka dni przed wyborami prezydenckimi na Białorusi nie znać nazwiska lidera takiej kapeli i to na takim koncercie - nie wypada.

IFO.SE.
To jest tylko człowiek i miał prawo zapomnieć. Uważam, że nic strasznego się nie stało.

Należą mu się duże brawa za decyzję odejścia z serialu

Ma teraz szansę pokazać się w ciekawszych produkcjach.
szkoda, że odchodzi z serialu, ale mam nadzieję żę niebawem pojawi się w nowej produkcji, kto wie może nawet na dużym ekranie
Bosak jest boski
szkoda ze Kamil ( Marcin Bosak) odchodzi z M jak miłość ale z tego co wiem na jego miejsce przybędzie nowy współlokator...

Kamil z "M jak miłość"

Marcin Bosak, aktor Teatru Dramatycznego w Warszawie. Zawadiaka z duszą romantyka i sporą dawką seksapilu... Znany jest szerokiej publiczności przede wszystkim z roli Kamila w, bijącym rekordy popularności serialu, "M jak miłość". Prywatnie zupełnie nie przypomina Kamila. Jak sam mówi, podrywaczem był w liceum, wtedy oddawał się różnym rozrywkom. Dzięki serialowi zdobył ogromną popularność, jednak rola Kamila nie przewróciła mu w głowie. Sukces osiągnął ciężką pracą, pokorą i determinacją. Aktor, do którego wzdychają miliony fanek zagrał ostatnio w komedii romantycznej "Tylko mnie kochaj".

Życiowe motto

Nigdy nic nie wiadomo.

Internet to dla mnie...

źródło informacji.

Najważniejsza książka

"Dlaczego dziecko gotuje się w mamałydze" A. Veteranyi,
"Czarne na białym" R. Gallego.

Nie wierzę...

Częściej wierzę niż nie wierzę.

Gdybym nie był sobą, chciałbym być...

alpinistą lub podróżnikiem...

Najważniejszy wynalazek ludzkości

pismo.

Najbliższym z czterech żywiołów jest mi...

chyba Woda... ale Ziemia też.

Najważniejszym dniem w moim życiu był...

każdy dzień jest dla mnie najważniejszy.

Marcin Bosak ukończył Akademię Teatralną w Warszawie. Ma na swoim koncie nagrodę za rolę Judasza w sztuce "Żegnaj Judaszu" oraz wyróżnienie na XXI Festiwalu Szkół Tatralnych w Łodzi (2003 r.). O aktorstwie zaczął myśleć dosyć wcześnie. Już w szkole średniej brał udział w zajęciach aktorskich: grywał w amatorskich teatrach, wyjeżdżał na warsztaty teatralne do Niemiec. Do sukcesu doprowadziła go pokora i determinacja. Jest zafascynowany kulturą Japonii, marzy o podróży do tego egzotycznego kraju. Przyznaje, że jest szczęściarzem... Jest zodiakalną Panną, czyli obowiązkowym pedantem. Jednak zamiast skrupulatnie z ołówkiem w ręku planować, woli spontaniczność. Przyznaje, że bardzo ostrożnie zawiera znajomości, ale jak już komuś zaufa, otwiera mu serce na oścież.

Pytania zadawała Małgorzata Jaworska

polki.wp-wywiady
Będzie wojakiem

Był już policjantem, strażnikiem miejskim i księdzem, a niedługo zostanie komandosem! Marcin Bosak (27 l.), bo o nim mowa, zagra żołnierza do zadań specjalnych w serialu "Tajemnica twierdzy szyfrów".

- Każde nowe doświadczenie jest fajne, bo odkrywa się coś, czego się nie zna - przekonuje aktor. - Ale mam nadzieję, że to nie ostatnia ciekawa rola, którą przyszło mi zagrać - śmieje się. Aż strach pomyśleć, w kogo wcieli się następnym razem.

autor: karo

za.se
Świetny aktor !
Super zagrał wujka z Tylko mnie kochaj
super tylko szkoda że odszedł Z M jak Miłość
wczoraj o 22:40 TVP2 ZORKA z udziałem Marcina Bosaka
Rzucił "M jak miłość" dla innego serialu



Marcin Bosak nie zamierza wrócić do obsady serialu "M jak miłość".
Serialowy Kamil nie zagra już w popularnym serialu TVP2. Nie zniknie jednak z małego ekranu. Na jesieni odbędzie się premiera nowej produkcji telewizyjnej - "Ekipy" w reżyserii Agnieszki Holland, w której Bosak gra jedną z głównych ról. Wciela się w nim w Mateusza, asystenta premiera Konstantego Turskiego (Marcin Perchuć), lojalnego i oddanego pracownika, romansującego z atrakcyjną Aleksandrą (Katarzyna Herman).

Przypomnijmy, że Bosak z serialem "M jak miłość" pożegnał się w zeszłym roku. Po tym jak nie udało mu się zdobyć serca Madzi (Anna Mucha), scenarzyści "wysłali" go wówczas do Anglii. Po odejściu z serialu aktor zagrał w... innych serialach - "Odwróceni" i "Tajemnicy twierdzy szyfrów".

onet.pl
to prawda! Ekipa rusza już w czwartek 13ego września o 21:00 na polsacie! Widzialyscie zapowiedzi? serial ma mieć 14 odcinkow (1 sezon) mysle ze to znacznie lepiej niż ogladac go w filmach bo co.. minie 1,5 godziny i żeby go znowu zobaczyc trzeba ogladac ten sam film w kolko heheh
no ciekawe jak się sprawdzi w ‘ekipie’. zawsze mi się kojarzyl z takim zartownisiem, a tu taka powazna rola.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ginamrozek.keep.pl