Magdalena Różczka
Rap_fans
Ci co mnie znają, wiedzą że nie mogłem inaczej
Magdalena Różczka
Ważniejsze daty:
1978 - Data urodzenia (Nowa Sól)
2004 - Wykształcenie - rok ukończenia studiów (Akademia Teatralna w Warszawie)
Filmografia
1997-2006 KLAN Obsada aktorska (pielęgniarka w "El-Medzie", asystentka lekarza pulmonologa),
2001 ODNOWA DUCHOWA (55) w LOKATORZY Obsada aktorska,
2001 CUDOWNA WALIZKA (90) w RODZINA ZASTĘPCZA Obsada aktorska (spikerka),
2002-2006 SAMO ŻYCIE Obsada aktorska (Julita Korzeniewska, fizykoterapeutka rehabilitująca Łukasza Dunina, potem jego dziewczyna),
2003 BAO-BAB, CZYLI ZIELONO MI Obsada aktorska,
2003 PORNOGRAFIA Obsada aktorska (gospodyni salonu na ul. Kruczej),
2003 SIEDEM PRZYSTANKÓW NA DRODZE DO RAJU Obsada aktorska (Roksana),
2003 TOILET OUT OF ORDER Obsada aktorska,
2004 KOLACJA NOWOROCZNA (203) w LOKATORZY Obsada aktorska (Małgosia),
2004 NIEDOSYT Obsada aktorska (Ania),
2004-2005 OFICER Obsada aktorska (nadkomisarz Aldona Ginko, dowódca Specjalnej Grupy Pościgowej CBŚ),
2004 REKORDZISTA (3) w STACYJKA Obsada aktorska (dziewczyna w "łodzi marzeń"),
2004 CASTING (7), KOSMITKI I ZIEMIANIE (11) w STACYJKA Obsada aktorska (Jola, uczestniczka castingu),
2005 GUSTAW SHOW (9; seria 3) w CZEGO SIĘ BOJĄ FACECI, CZYLI SEKS W MNIEJSZYM MIEŚCIE Obsada aktorska (reżyserka Basia),
2005 LEKARZ DRZEW Obsada aktorska (Kaja),
2005 WIEDŹMY Obsada aktorska (Dorota),
widziałam ją w wielu serialach,ale za barzdo się do niej nie przekonuję
A ja ją lubię, choć widziałam ją tylko w dwóch, czy w trzech serialach
Sympatyczna dziewczyna
Ja ją bardzo lubię, najbardziej podobała mi się w serialach "Stacyjka" i "Samo życie"
Jest...jest pociągająca
Ja to w ogóle mam słabość ostatnio do tych młodych, świetnych talentów
Kocham ją
Jest piękna, młoda i wszystko przed nią
I do tego skromna
Też ją lubię, choć jedyna rola, jaką widziałam to Julita w SŻ, nie licząc krótkiej sceny Oficera. Ale ciekawa osobowość i dobra aktorka. Poza tym jest bardzo ładna. Chciałabym ją zobaczyś w większej ekranizacji
Ja ją widziałam w 3 serialach.
Szanuje ją za to, że nie robi wokół siebie szumu a i tak przyciąga nie tylko męskie spojrzenia
Swoją aktorską grą
Przykuwa uwagę młodością, urodą. Ukończyła szkołę teatralną zaledwie półtora roku temu, a już dostała dwie główne role – w serialach „Oficer” i „Wiedźmy”. Ale ta utalentowana aktorka to twardo stąpająca po ziemi realistka. Wie, że dziś role są, jutro może ich nie być.
Od kilku tygodni Magda żyje w biegu. Z trudem udaje jej się wypełnić zobowiązania zawodowe, pogodzić terminy. Jej myśli zaprzątają farby, kafelki, klamki do drzwi. Kiedy nie dogląda prac w domu, biega po sklepach w poszukiwaniu różnych drobiazgów. Bo teraz sprawą priorytetową w życiu Magdy jest remont pierwszego własnego mieszkania.
Może by tak do telewizji?
Nie żeby straciła zainteresowanie pracą. Aktorstwo to jej największa pasja. Jako 15-latka występowała w amatorskim teatrze Terminus A Quo w rodzinnej Nowej Soli. Myślała jednak, że scena pozostanie tylko jej hobby. Po maturze poszła na socjologię i zaczęła pracę jako protokolantka w sądzie rejonowym, żeby pomóc mamie i zarobić na utrzymanie.
Wszystko zmieniło się na drugim roku studiów. „Wtedy moja grupa teatralna się rozpadła. I okazało się, że bardzo mi tego grania brakuje. Czułam, że muszę coś zrobić. Chociaż wtedy nie wiedziałam, jak się do tego zabrać”, wspomina Magda. Wymyśliła więc, że zagra w krótkich filmikach do programu „Decyzja należy do ciebie”.
Kiedy pierwszy raz przyjechała do Warszawy, aby zdobyć rolę w programie, nie miała nawet gdzie nocować. Musiała wyjechać z Nowej Soli nocnym pociągiem, żeby być na miejscu już o świcie. Nie znała tu nikogo. Najpierw pojechała do telewizji, stamtąd skierowano ją do agencji aktorskiej na Chełmską, a z Chełmskiej do Akademii Teatralnej na Miodową. Wszędzie patrzono na nią jak na kosmitkę. Ale ona już wiedziała, czego chce. W drodze powrotnej do domu zdecydowała, że będzie zdawać do szkoły teatralnej.
A niech się pukają
Wtedy jeszcze nie wiedziała, jak potoczą się jej losy. „Doskonale pamiętam moment, kiedy wysiadłam na Dworcu Centralnym z zielonym plecaczkiem. Mimo że ten dworzec jest brudny, śmierdzący, od pierwszej chwili poczułam się tu dobrze. Wiedziałam, że w końcu wyląduję w Warszawie na stałe. Wierzę w przeznaczenie”, mówi VIVIE!
Magda złożyła papiery do czterech szkół. Ale przez cały rok przyjeżdżała do stolicy, by tu przygotowywać się do egzaminów. I zdała za pierwszym razem. „Znajomi pukali się w czoło, gdy mówiłam im, że chcę zostać aktorką. Tylko moja mama od początku we mnie wierzyła. Pamiętam, jak powiedziała: »Gdzie ty mi, córeczko, pojedziesz tak daleko«”, wspomina.
Szkoła życia
Od początku studiów miała jednak zdrowy dystans do swojego zawodu. Oprócz nauki, która trwa w szkole od świtu do późnego wieczoru przez siedem dni w tygodniu, najpierw statystowała, później grała małe epizody, żeby zarobić. Wystarczyło na utrzymanie. „Nawet nie mieszkałam w akademiku, wynajmowałam różne stancje. Na jednej z nich mieszkaliśmy w kilka osób”, wspomina.
Trzeźwe podejście do aktorstwa bardzo jej pomogło po skończeniu szkoły. Bo kiedy okazało się, że na angaż w teatrze nie ma szans, Magda nie przeżyła szoku. Umiała walczyć o siebie i wiedziała, że przetrwa. „Z mojego roku chyba tylko dwie lub trzy osoby dostały etat. Kiedyś dyrektorzy teatrów wyłapywali młodych, utalentowanych ludzi, żeby ci mogli się dokształcić w teatrze. Dziś często zatrudnia się znane nazwiska, żeby przyciągnąć publiczność. Innym zwykle nie udaje się nawet przebić przez sekretariat. Już na dzień dobry mówią człowiekowi: »Proszę nie składać podania, nie ma przyjęć«. Może więc za jakieś 10–20 lat dostanę rolę ze względu na to, że mam na nazwisko Różczka”, mówi.
Oficer i wiedźma
Dziś Magda ma na koncie sporo ról. Podczas castingu do „Antygony” Mariusza Trelińskiego zwróciła uwagę Ewy Brodzkiej, która była też drugim reżyserem w serialu „Oficer”. To ona zaprosiła Magdę na zdjęcia próbne. Po długich eliminacjach Magda dostała główną rolę kobiecą – komisarz Aldony Ginko. To było duże wyzwanie. Ale podołała. Jej nazwisko zaczęło funkcjonować nie tylko w świadomości widzów, ale i reżyserów.
Niebawem zobaczymy ją w w serialu „Wiedźmy” Jana Kidawy-Błońskiego, gdzie występuje u boku Katarzyny Figury i Marii Seweryn. Gra prawniczkę, która przeprowadza się na warszawską Pragę. „Jak jej przyjaciółki, Dorota pragnie pomagać innym. Na początku chce wszystko robić w zgodzie z prawem, ale szybko okazuje się, że w takim miejscu, jak Praga, nie jest to możliwe i musi zmienić swoje idealistyczne podejście do świata”, mówi o swojej roli.
Życie w poczekalni
Dobra passa sprawiła, że niektórzy zaczęli już mówić o Magdzie „czarodziejska Różczka”.
Magda uważa aktorstwo za piękny, ale bardzo niepewny zawód. Nie należy do osób, które dorabiają do swoich poczynań ideologię. „Oczywiście, wiem, czego chcę, a czego wolałabym unikać w moim zawodzie. Ale nigdy nie mówię »nigdy«. Trzeba grać, żeby się rozwijać”, mówi Magda. Przeżyła już atak paniki związany z przerwą w graniu. „Zdjęcia do »Oficera« skończyły się w listopadzie, do »Wiedźm« zaczynały się w maju. Najpierw marzyłam o tym, żeby wreszcie mieć trochę wolnego, wyspać się. Jednak po czterech dniach zaczęłam się denerwować: co dalej? Co robić? Gdzie szukać jakiegoś zajęcia? Nie wiem, jak bym sobie poradziła, gdyby przerwa trwała rok”, zwierza się VIVIE!
Tylko ona wie, ile razy przegrała i ile nerwów kosztuje ją każdy casting. „Kiedyś usłyszałam, że ze swoją urodą nie mogę zagrać dziewczyny z prowincji, chociaż właśnie nią jestem. Do dzisiaj czuję się bardziej dziewczyną z Nowej Soli niż z Warszawy. Cieszy mnie, ale też dziwi, że dzwoni do mnie VIVA! i umawiamy się na sesję, albo że ktoś chce zrobić ze mną wywiad. Zawsze w takim momencie myślę: ale co ja im, kurczę, powiem, co we mnie może być tak interesującego, żeby zaraz o tym pisać?”, tłumaczy.
Nie lubi castingów, ale powoli uczy się z nimi żyć. „Kiedyś po każdych zdjęciach próbnych myślałam, co mogłam zagrać inaczej, lepiej i czy do mnie zadzwonią. Teraz staram się po wyjściu z castingu zupełnie o nim zapomnieć. Ale chyba nigdy nie uda mi się opanować nerwów. Trzęsą mi się ręce i... źle gram”, mówi Magda.
To, co najważniejsze
Tylko jeden z przegranych castingów wspomina bardzo dobrze. Wśród przesłuchujących siedział Michał, z którym potem związała swoje życie. Od tamtej pory jeszcze mniej przejmuje się wszystkim. „Świat mi się przewartościował, wszystko nabrało innych barw i tak naprawdę odnalazłam siebie. Pozbyłam się paru niepotrzebnych kompleksów – może dlatego, że ktoś mnie pokochał, a może dlatego, że ja skupiłam swoją uwagę na kimś i nie mam już czasu na szukanie niedoskonałości w sobie”, opowiada.
Magda nie należy do bywalczyń imprez. Po długich godzinach spędzonych na planie chce odpocząć. „Naprawdę podziwiam aktorów, którzy po pracy mają jeszcze siłę na to, żeby być w centrum zainteresowania. Ja po kilkunastu godzinach przed kamerami muszę schować się w jakimś kącie, żeby nikt na mnie nie patrzył. Poza planem nigdy się nie maluję i trudno mnie dokądś wyciągnąć”, mówi aktorka.
I co dalej?
Magda wierzy, że dalej będzie wiodło jej się w zawodzie równie dobrze, jak dotychczas. Jej motto życiowe brzmi: jak człowiek czegoś mocno pragnie i intensywnie o tym myśli, to zaczyna się to dziać. „Na szczęście mój zawód daje ogromnie dużo możliwości: można pracować w teatrze, filmie, dubbingu, w radiu, można prowadzić programy w telewizji albo festiwal w Opolu”, mówi. Ale gdyby okazało się, że to nie będzie możliwe, trudno. „Na pewno nie znajdę zawodu, który cieszyłby mnie bardziej niż ten, który uprawiam. Ale przecież nie praca jest najważniejsze w życiu, prawda?”, podsumowuje.
Magda Łuków
Zdjęcia Krzysztof Opaliński
Stylizacja Jola Czaja
Makijaż Gonia Wielocha
Fryzury Łukasz Pycior
Scenografia Alicja Olak
Produkcja sesji Joanna Guzowska
Kocham ją!
Wiedźmy dzisiaj widziałam.
Można się tam pośmiać z obsurdów.
Chociazwole w tym wserialu Marię
Lubie ta aktorke bo jest taka naturalna i swietnie gra Podoba mi sie np. w Samym Zyciu, chociaz w Oficerze tez byla swietna
Magdalena Różczka jest bardzo sympatyczną osobą
cenie ją za jej naturalność, lubie ją za wygląd i charakter, a przede wszystkim jest ona młoda, atrakcyjna i zdolna... swietnie gra
Wielkie odkrycie "Samego Życia"
Jako samozwańczy szef fan clubu do udanych ról tej wspaniałej, cudownej, zniewalającej aktorki zaliczyłbym jeszcze "Bao-bab czyli zielono mi". Chociaż jak dla mnie produkcja była potwornie denna, to zapamiętałem jej rolę drugoplanową jako jedną z lepszych w tym serialu. W "Oficerze", najlepszym serialu kryminalnym od czasów "Ekstradycji" wybiła się na szerokie wody polskiego showbiznesu. Ale najbardziej lubię ją za rolę Julity w "Samym Życiu", pięknej, bezwzględnie wykorzystanej przez ukochanego, rehabilitantki.
Wywiad aktorki dla Foksal, udzielony 1 kwietnia 2005 r.
Sentencja... wszystko jest PO COŚ.
Ja... zastanawiam się PO CO to piszę.
Jestem kobietą... ze wszystkimi przypisanymi jej wadami... niestety.
Imponują mi kobiety, które... nie łapią „doła”.
Nie umiem... jeździć na nartach.
W głębi duszy... i nie tylko głębi – jestem szczęśliwa.
Moje serce... podarowałam komuś.
Wolałabym być... spokojniejsza.
Gdy patrzę w lustro... mam „wytrzeszcz” oczu bo maluję rzęsy.
Uroda... ta wewnętrzna jest ważniejsza.
Mój styl... jak widać.
Gdybym mogła coś w sobie zmienić... lista zajęłaby mi kilka stron.
Najlepszym kosmetykiem jest dla mnie... szczęście.
Kiedyś byłam... bardziej „męska”.
Dziś jestem... w dobrym miejscu, o dobrej porze.
Czas mnie uczy... spokoju i nowej hierarchii ważności.
Mam talent... no mam nadzieję, że mam...
Lubię siebie za... „kontaktowość”.
Samotność... to najgorsza rzecz jaka może nas spotkać.
Największym autorytetem jest dla mnie... mama.
Świat wokół mnie... ciągle mnie dziwi.
Uciekam od... pustych ludzi.
Nigdy nie przestanę marzyć o... wakacjach w ciepłym kraju (co roku innym rzecz jasna).
Najbardziej mi żal... że kot mojej mamy się na mnie obraził.
Mój dom... jest tam gdzie On.
Ulubione miejsce... plaża.
Lubię... jeść.
Kocham... spać.
Uwielbiam... galaretkę owocową.
Żartuję... z ludzi którzy mówili „nigdy”, a teraz...
Nie znoszę... smrodu fajek w ciuchach.
Może to śmieszne ale... czasem tęsknię za pracą biurową.
Smutek... nie jest mi obcy.
Wierzę... że wygram w totka.
Wstyd się przyznać... kurcze, wstydzę się napisać.
Wszystko można o mnie powiedzieć tylko nie to że... jestem blondynką.
Jak ognia unikam... wampirów energetycznych.
Najlepiej czuję się gdy... nie mam czasu się nad tym zastanawiać.
Moje nerwy... oj, stalowe to one nie są.
W trudnych momentach... mam oparcie.
Moja największa wada... temperatura nastroju.
Zaleta... temperatura nastroju.
Całe życie szukam... nie szukam, już znalazłam.
Mój znak zodiaku... lew.
Z niego mam... operatywność.
Gdybym mogła sobie na to pozwolić... jutro byłabym w Egipcie.
Nie umiem żyć bez... pomadki do ust.
Największą wartość ma dla mnie... dom.
Najbliższą mi osobą jest... mama.
Zawsze mogę liczyć... na nią i na Niego.
Najbardziej męczy mnie... swąd gotowanych parówek.
Boję się... że ktoś to przeczyta.
Wpadam w rozpacz... jak ktoś kłamie w oczy.
Najbardziej mnie wzruszają... małe (wielkie) gesty. .
Przyjaciel... staram się nie nadużywać tego słowa.
Mam wielki sentyment do... Nowej Soli.
Dzieciństwo... Boże, jakie ja miałam wtedy fajne problemy.
Moja mama... często się wzrusza.
Mój ojciec -
Moi bliscy... mogą na mnie liczyć.
Miłość... wszystkim życzę by jej doświadczyli.
Kobieta i mężczyzna... to dwa odmienne gatunki.
Małżeństwo... do niedawna wydawało mi się niepotrzebne – hm... starzeję się?
Szczęście to... być kochanym.
Cieszę się jak dziecko... gdy świeci słońce.
Człowiek którego kocham... sprawił, że uwierzyłam i zaufałam.
Gdy miałam 17 lat... wydawało mi się, że jestem bardzo dorosła.
Pierwsza miłość... zostaje w pamięci.
Nie udało mi się w życiu... zrobić pierogów (jeszcze!).
Mój największy sukces to... kilka dni bez papierosa.
Do furii doprowadza mnie... głupota.
Codziennie rano... myję zęby.
Nie mogłabym żyć bez... szczotki do zębów.
Moja ulubiona pora... wieczór.
Przed snem... mam tyle myśli ,że zasnąć nie mogę.
Jestem uzależniona... od pomidorów.
Jeśli chodzi o seks... co to jest?
Najbardziej seksy w mężczyźnie... nie jestem oryginalna... – pośladki.
Ideałem mężczyzny jest dla mnie... mój dziadek przystojniak.
Chętnie zjadłabym kolację z... kimś kto przybył z przyszłości.
Ulubiony film... dwanaście małp.
Ulubiony reżyser... tylko jednego mogę podać?
Najchętniej słucham...ciszy.
Podziwiam... ludzi z pasją.
Moje ulubione książki... cała seria z Anią z Zielonego Wzgórza w roli głównej.
Największe wrażenie robił na mnie... kot mojej mamy, któremu coś się pomyliło i się tuli.
Moim mistrzem jest... Zapasiewicz.
Chciałabym poznać osobiście... wielu ludzi.
Mój zawód... cudny jest i durny jednocześnie.
Gdybym nie została aktorką... dałabym sobie radę.
Kiedy widzę siebie na ekranie... krzywię się albo zamykam oczy.
Rola dla mnie... jest ich kilka.
Nie zagrałabym nigdy... a właśnie że bym zagrała.
Podróże wielki świat... zamierzam popełniać.
Mam nadzieję że... chcę poznać i ten niewielki też
A mnie się marzy... wielka wanna.
Gdy idę ulicą... zagapiam się na ludzi.
Chciałabym kiedyś... być dumna ze swojego dziecka.
Gdy dzwoni telefon... biegnę i łamię nogi – za każdym razem.
Kariera... w naszym kraju to słowo nie powinno funkcjonować.
Popularność... jeszcze nie wiem.
Pieniądze... przydają się.
Polityka... nie znam się.
Gdy będę staruszką... będę kochać i dbać o tego staruszka obok mnie.
Bóg... dużo mi dał.
Po tamtej stronie... na pewno jest łatwiej.
Jest takie miejsce... w którym zapominam o całym świecie.
Życzenie do złotej rybki... niech ludzie w których wierzę mnie nie zawiodą.
Dlaczego nie zadano mi pytania... czy lubię naleśniki , mniam.
Na zakończenie... cześć.
Strasznie fajny ten kwestionariusz. Czytam go po raz kolejny a nie przestaje mnie interesować
Strasznie fajny ten kwestionariusz. Czytam go po raz kolejny a nie przestaje mnie interesować
No ja też już się z nim zetknęłam
Śliczne zdjęcia
Kwestionariusz bardzo fajny i odpowiedzi też :D
Fajna musi być z niej osoba
Kwestionariusz jest boski
nawet oryginalna uoda:-)podoba mi się ona:-)
Maks - mnie nawet nie wiesz jak bardzo
Wow, fantastyczne zdjęcie Idealne po prostu!!!
Jusuf ma od dziś nową tapetę
Jusuf,a Ty masz Madzię w avatarze? Kto jest obok niej na tym zdjęciu? Podobny do Piotra Polka...
"Wiedźmy":
Jusuf,a Ty masz Madzię w avatarze?
Pozwole sobie odpowiedzieć.
O ile mnie oczy nie mylą i monitor mam dobry to rzeczywiście Madzia z Piotrem!
Z "Wiedźm" zdjęcie pochodzi, nieprawdaż?
Ach tak.
Więc z moim wzrokiem jeszcze nie jest tak źle,skoro Piotra obok Madzi dostrzegłam.
Jusuf,masz większą tę fotkę?
Miałem całą kolekcję zdjęć , ale niestety moja mama przypadkiem ją zlikwidowała niecałe dwa tygodnie temu
Poszukam w internecie (póki co nie znalazłem) i jak znajdę to postaram się przynajmniej podać link (bo nie jestem na tyle zdolny by umieć to zamieścić w normalny sposób).
Oczywiście to Piotr Polk z Magdą Różczką na planie "Wiedźm". Ciekawostka jest taka, że nie tylko tam występowali razem - grali razem min. w "Baobab czyli zielono mi", "Samym Życiu", "Oficerze" i właśnie w "Wiedźmiach" (na marginesie dla mnie tylko oni uratowali "Wiedźmy" - inaczej byłby to serial nie dla mnie ). Gdy przez przypadek znalazłem to zdjęcie to nie mogłem go tak zostawić - dwie moje ulubione postacie z mojego ulubionego serialu...
Ponownie "Wiedźmy":
dlaczego??????:
-ona jest taka śliczna
-ja jestem taki brzydki
-ona jest starsza ode mnie
-ja jestem od niej młodszy
-ona już kogoś kocha
-ja ją kocham
-ona jest taka wspaniała
-ja jestem anormalny...
zabujałem się w osobie której nie znam, i trzyma mnie już 4 lata. czuje że coraz bardziej działa mi to na móżg. chyba juz dlugo nie wytrzymam..
Anormalny - jedyne co ci mogę powiedzieć to tyle, że nie jesteś sam!
Pod wszystkim co napisałeś mogę się podpisać: jestem brzydszy (zresztą kto nie jest??), Ona jest piękna, śliczna, cudowna, niepowtarzalna, doskonała, niesamowita, IDEALNA (caps lock czasem też się przydaje).
Niezaprzeczalnie jestem od niej młodszy (choć Ona również jest młodziutka ). Wspaniała jest (jak mogłem zapomnieć tego epitetu?! Oj głupi ja, głupi...). Ja jestem nie tyle anormalny co całkowicie nienormalny - przede wszystkim na punkcie Magdy R.
Co do tej miłości - no cóż, przeszkoda nie do przejścia. Ja do tego podchodzę tak: najważniejsze by była szczęśliwa. Staraj się samego siebie do tego przekonać Ja to i tak typ głośnego wielbiciela (w dodatku błazna), który w momencie spotkania na ulicy zemdlałby - więc się nie łudzę
Szczerze mówiąc mam nadzieję, że przesadzasz z tym, że "długo nie wytrzymasz" itd. Ja wytrzymam, bo mam misję - wielbić najwspanialszą aktorkę, kobietę w polskiej sieci. Swoją drogą u mnie też to już trwa lata - kiedyś przypadkiem obejrzałem jakiś badziew na tele5 z procesem sądowym i ONA tam grała Wiedziałem, wiedziałem i jeszcze raz wiedziałem że mam wizualny kontakt z ideałem pod każdym względem.
Pozdrawiam i trzymaj się! Nie żałuj tego co stało się 4 lata temu, tylko umiejętnie korzystaj z tego dobra jakim jest uwielbienie dla osoby publicznej
Ale się zrobił temat - wow... Tak się zapaliłem, że dziś całą noc nie usnę i będę lunatykował: MAGDAAAAAA
Tyle marzeń mi się spełniło
Magdalena Różdżka - jej droga do sukcesu miała 500 kilometrów. To odległość z Nowej Soli do Warszawy. Pokonywana setki razy.
O nocnych pociągach, optymizmie i dziadku Leonie opowiada Marii Barcz.
ELLE: Najważniejsza decyzja w życiu?
Magdalena Różdżka: Przyjazd do Warszawy. Spakowałam szczoteczkę do zębów do zielonego plecaka i wsiadłam do pociągu. Ta decyzja zmieniła wszystko. Żyłam spokojnie w Nowej Soli koło Zielonej Góry. Studiowałam informatykę. Kompletna pomyłka. Przeniosłam się na zaoczną socjologię. W tygodniu pracowałam w sądzie, w weekendy jeździłam na wykłady. Kiedy pierwszy raz jechałam do Warszawy, nie wiedziałam nawet, dlaczego to robię. Czułam tylko, że coś chcę zmienić i muszę zrobić ten pierwszy krok.
Kto Cię wspierał?
Mama. Była jedyną osobą, która wierzyła, że dostanę się do Akademii Teatralnej. Jej wiara dodała mi sił. Widziała, że usycham, że uchodzi ze mnie energia.
Socjologia to też nie było to?
Przedtem po prostu nie zastanawiałam się, co bym chciała w życiu robić, co jest moją pasją. Informatykę w Zielonej Górze wybrałam tylko dlatego, że uczelnia była kilkanaście kilometrów od domu. Kombinowałam, że blisko, że oszczędnie...
A sąd? Nie nudziłaś się?
Jak byłam mała, lubiłam bawić się z kuzynkami w biuro. Ciocia Ula, siostra mamy, przynosiła nam z pracy jakieś arkusze, wypełniałyśmy je, przystawiałyśmy pieczątki. W sądzie dostałam własne biurko i fotel na kółkach, którym od razu wykonałam triumfalną jazdę po pokoju. Miałam wklepywać dane do komputera, protokołować na wokandach. Nagle stałam się dorosła, zaczęto zwracać się do mnie per "pani Magdo".
To była twoja pierwsza praca?
W liceum pracowałam dorywczo. Sprzedawałam ubrania na targu. Nie przeszkadzało mi, że wstawałam o piątej rano. Bezczynność mnie dobijała. Potem jeszcze dorabiałam w sklepie kosmetycznym.
Znałaś kogoś w Warszawie?
Zatrzymałam się u koleżanki Agaty. Wtedy wynajmowała tu mieszkanie, a teraz wyemigrowała do Paryża. Z mapą w ręku dotarłam do ulicy Chełmskiej, gdzie są wytwórnia filmów i agencje aktorskie. Kobiecie w agencji powiedziałam, że chciałabym dostawać informacje o wszystkich castingach. Gdy usłyszała, gdzie mieszkam - 500 kilometrów od Warszawy - roześmiała się, że nie będzie mi się chciało jeździć. Zapytała: "Pewnie nie dostałaś się do szkoły?", olśniło mnie! Wyciągnęłam karteczkę, ołówek i zapisałam adres: Akademia Teatralna, Miodowa 22/24. '
Rzuciłaś sąd, studia, mamę, miasteczko.
Przez 12 miesięcy moje życie przypominało kalejdoskop. W sądzie pracowałam codziennie od 7 rano do 15. W weekendy albo jeździłam na wykłady do Zielonej Góry, albo do Warszawy na konsultacje. Pociąg wyjeżdżał o 23 w piątek. Ponieważ cały tydzień zrywałam się przed szóstą, zasypiałam w fotelu przed telewizorem, aż mama musiała mnie dobudzać, żebym zdążyła na dworzec. W przedziale walczyłam ze sobą, by nie drzemać, bo bałam się, że mnie okradną. Oczywiście zamykałam oczy natychmiast, jak pociąg ruszał.
Ile razy cię okradli?
Kilka. W końcu wymyśliłam patent ze śpiworem. Na dno wkładałam portfel i komórkę, potem sama do niego wchodziłam. Po dwóch dniach w Warszawie znowu spędzałam całą noc w pociągu i w domu byłam o piątej rano. Brałam prysznic i jechałam do sądu. Raz podczas protokołowania, gdy nie musiałam pisać, głowa opadła mi sama.
Warto było jeździć te 500 kilometrów na konsultacje?
Ktoś polecił mi panią Ewę Różbicką. Równolegle ze mną przygotowywała do egzaminów Maćka Zakościelnego. Gdy ją poznałam, miała prawie 80 lat, była bardzo schorowana i niewidoma. Właściwie nie wstawała z łóżka. Przed wojną była asystentką Leona Schillera. Na pierwszym spotkaniu kazała mi czytać tekst, który wybrałam na egzamin. Znałam go bardzo dobrze, więc recytowałam pięknie. Kazała mi go przeczytać jeszcze raz, potem kolejny. W końcu spytała: "Znałaś go wcześniej?". "No pewnie!". "To ciekawe. Czytasz, jakbyś go pierwszy raz na oczy widziała". Potem dodała, że w okularach (wtedy je nosiłam) będę na scenie wyglądać jak ślepa. Wyszłam od niej zapłakana, obiecując sobie, że już tam nigdy nie wrócę.
Wróciłaś. Uparta jesteś.
Zmieniłam zdanie, zanim dotarłam na Dworzec Centralny. Pomyślałam: "O, czekaj, ja ci jeszcze pokażę!". Wsiadłam do pociągu i znowu zaczęłam powtarzać ten tekst. Pani Ewa po kilku miesiącach powiedziała, że jak się już do Akademii dostanę, to nigdy mnie z niej nie wyrzucą. Była niesamowitą osobą. Pamiętam, jak krzyczała: "Gdy mówisz wiersz, patrz na mnie, nie w ścianę!". Skąd to wiedziała? Nie wiem... Miała tyle energii, że nam wszystkim, którzy ją znaliśmy, wydawało się niemożliwe, by kiedykolwiek umarła. Jednak nie ma jej już trzy lata.
Gdzie podziały się okulary?
Zrobiłam sobie laserową korektę wzroku.. I nagle zobaczyłam świat na nowo. Na przykład czubek Pałacu Kultury, który przedtem wydawał się kwadratowy, a ma taką śmieszną wieżyczkę.
Widzisz go z okien nowego mieszkania?
Tak. Bardzo się cieszę, że je kupiłam. Pół roku temu wzięłam kredyt na 30 lat, będę go spłacać jeszcze 29 i pół. Czyli już z górki. Mam swoje własne metry kwadratowe z pięknym widokiem na miasto. Na podłodze drewno, w drzwiach brakuje szyb, bo na wszystko nie starczyło pieniędzy. Nie przeszkadza mi nawet, że za oknem rozpoczęła się budowa 13-piętrowego bloku i o szóstej rano walą młoty pneumatyczne. Nawet w takim hałasie czuję się dobrze.
Twój optymizm jest wbrew polskiej naturze.
Nie mam powodu do narzekania. Tyle marzeń mi się spełniło, reszta czeka w kolejce...
Wracasz czasami do Nowej Soli?
Jadę, gdy tylko mam trochę wolnego. To już inne miasto. Koledzy ze szkoły i z podwórka wyjechali do Stanów albo do Wielkiej Brytanii. U nas nie ma pracy, jak wszędzie z dala od dużych miast. Ale gdziekolwiek wpadam na człowieka z Nowej Soli, czuję, jakbym spotkała kuzyna. Na przykład Krzyśka Kiljańskiego, który mieszkał kilka ulic dalej. Wszyscy z Nowej Soli przewinęli się przez dom kultury, w którym uczył śpiewu pan Stanisław, wszyscy znają Edwarda Gramonta prowadzącego amatorski teatr. I słynnego kościelnego z Czerwonego Kościoła, pana Leona. Nie wszyscy wiedzą jednak, że Leon jest moim dziadkiem.
Z czego słynął?
Z ruchomej bożonarodzeniowej szopki, którą wymyślił i własnoręcznie zrobił. Babcia uszyła aniołkom ubranka. Dostał za nią wiele nagród. Zawsze był elegancki, bardzo przystojny, wyprostowany. Jeździł po mieście rowerem, nogawki spinał klamerkami od bielizny, żeby mu się w szprychy nie powkręcały. Wszyscy mu się kłaniali. W kościele siedział od świtu do nocy: służył do mszy, dbał o porządek, o kwiaty, zbierał na tacę. Trzymał do chrztu kilka pokoleń nowosolan. Raz zabrał mnie na wieżę kościelną, gdzie nikt nie miał wstępu. Czułam się szczęśliwa i wyróżniona.
Cieszysz się z kontynuacji "Oficera"? Ta rola przyniosła Ci sławę.
To prawda. Dlatego śmieszą mnie pytania w stylu: "Dlaczego zgodziła się pani zagrać Alinę Ginko?". Ludzie! Byłam początkującą aktorką. Kilka osób postanowiło dać mi szansę, poszłam na zdjęcia próbne. Nikt mnie o nic nie pytał! Scenariusz zobaczyłam wtedy, gdy zostałam zaangażowana. Odetchnęłam, bo był świetny. Startowałam w ciemno i wygrałam los na loterii.
Magdalena Różczka
Przez fanów określana polską Angeliną Jolie. Niedługo powróci jako nadkomisarz Aldona Ginko w drugiej części serialu "Oficer", tym razem pod tytułem "Oficerowie" (reż. Maciej Dejczer). W serialu "Wiedźmy" zagrała rzeczową prawniczkę Dorotę.
Ma 28 lat. Mieszka w Warszawie na najwyższym piętrze wieżowca, z którego rozciąga się widok na miasto. Jeździ konno. Lubi oglądać filmy SF. Jej danie popisowe to bakłażany zapiekane w ziołach ze szpinakiem.
Tekst pochodzi z magazynu ELLE
Magdalena Różczka / ELLE
ELLE 08/2006
Ja też zamierzam sobie zafundować laserową operacje
Bardzo naturalna postać, zarówno w wywiadach, poza kadrami filmu jak i w filmach czy serialach. Wywarła na mnie pozytywne wrażenie.
Mnie się podoba jak Pani Różczka płacze Na planie oczywiście
Pamiętam scene z "Oficera"... Aldona dowiaduje się, że Ryś nie żyje Miała dziecko na rękach i... i nawet pisząc o tym mi ciarki przechodzą
No to była piękna scena....
ja dopiero od 3 dni oficera ogladam. na szczescie dzisiaj udalo mi sie juz skompletowac wszystkie odcinki tak wiec teraz moje ogladanie przyspieszy. jak juz pisalam w temacie poswieconemu "oficerowi" z kazdym odcinkiem osoba magdaleny rozczki mnie coraz bardziej fascynuje.
i coraz bardziej jestem zdania ze jest najlepsza polska aktorka
gra naprawde naturalnie i co najwazniejsze autentycznie (nie tak jak wiekszosc polskich aktorek - czyli drewnianie ). no i ten glos... oj, chcialabym miec taki.
jako julita w samym zyciu tez mi sie bardzo podobala. ale przykro mi bylo jak ja lukasz potraktowal buc jeden
MAGDA RÓŻCZKA
Widzi lepiej
Serialowa Aldona Ginko z „Oficera” zrobiła sobie laserową korektę wzroku. – Zobaczyłam świat na nowo. Na przykład czubek Pałacu Kultury, który przedtem wydawał mi się kwadratowy, a ma taką śmieszną wieżyczkę. (aim)
Swietna, bardzo utalentowana, piękna, bardzo naturalna dobrze zapowiadajaca się aktorka.
Nic, tylko przyklasnąć tylu słusznym i prawdzimym głosom.
Ach, jak ja bym chciał się nazywać Łatek i mieć grzywę
nie lubie jej.. średnia aktorka taka zadufana w sobie
nie lubie jej.. średnia aktorka taka zadufana w sobie
nie wiem skad taki wniosek? rozmawialas z nia na zywo?
dla mnie jest jedna z najnatiralniejszych polskich aktorek. ma talent dziewczyna. no i przede wszystkim jest ladna
takich jak ona jest w Polskim kinie wiele niczym specjalnym sie dla mnie nei wyrużnia
Zmienia się w damę
Koncert w Opolu to gratka dla wielbicieli urody Magdy Różczki (26 l.). Do tej pory oglądaliśmy ją w bojówkach, T-shirtach i kamizelkach policyjnych. Czas na zmiany!
W sobotę w Opolu Magda Różczka, czyli Aldona Ginko z serialu "Oficer", wystąpi w pięknej, kolorowej kreacji. Poprowadzi koncert Superjedynek. Będzie jej towarzyszył Borys Szyc (26 l.), serialowy Kruszon.
Do wieczora w opolskim amfiteatrze trwały przygotowania do koncertu. Aktorka w rozmowie z "Super Expressem" nie kryła, że pożera ją trema.
- Jestem bardzo zajęta - była wyraźnie zdenerwowana przygotowaniami i tym, co działo się wokół niej i jej stroju. - Robimy już ostatnie poprawki krawieckie.
To jej wielki debiut w roli eleganckiej prezenterki i gospodyni superjedynkowej gali.
http://tvp.pl/images/2005/03/17/202346/img500.jpg
http://tvp.pl/images/2005/02/21/190886/img500.jpg
http://img101.imageshack....aviva200eq6.jpg
http://img146.imagevenue....9_123_400lo.JPG
[ Dodano: 02-01-2007, 14:33 ]
Cześć.
Ja też lubię Magdę. Podoba mi się postać jaką gra w "Wiedźmach". Oficerów nie znam, nie wiem czy nawet leca teraz w TV, ale chętnie bym obejrzała z jej powodu Wydaje się być pewną siebie, ale jenocześnie nie pozbawioną wdzięku kobietą. Mnie osobiście takie imponują
Pozdrawiam
10-lecie firmy Orsay, 29.08.2007r.
[ Dodano: 30-08-2007, 19:44 ]